FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

tragedia: 90% pasieki padło jesienią
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=10&t=3623
Strona 2 z 4

Autor:  pasieczna [ 18 listopada 2010, 10:26 - czw ]
Tytuł: 

Dzień dobry Państwu,

"pasieczna, czy same ramki drewniane też wymieniasz, opalasz albo po prostu dajesz nowe? Korpusy są opalane czy dezynfekowane sodą? W jaki sposób stare rodziny po lipie są leczone, bo odkłady już wyleczone czekają na połączenie?"

BARDZO DOBRE PYTANIE, DZIĘKUJĘ ZA TO PYTANIE.

Jeżeli chodzi o ule, to sprawa jest niezmiernie prosta. Zaznaczam, że w pasiece posiadam wyłącznie ule drewniane. Posiadam malutką butlę turystyczną na gaz, dwumetrowy wąż i palnik i jak określony ul jest opróżniony z pszczół, no to ja robię JA-BA-DA-BA-DU! I po sprawie.

W moim przypadku o wiele bardziej skomplikowana jest sytuacja z ramkami, oczywiście również drewnianymi.

Państwo doskonale wiedzą, że w normalnym ulu (nie obserwacyjnym) przez cały rok panują "EGIPSKIE CIEMNOŚCI". Oznacza to, że wszystkie mikroorganizmy bytujące na pszczole lub na czerwiu są NADWRAŻLIWE na nadmiar światła. Po prostu, przez setki tysięcy lat, a może nawet przez miliony lat zatraciły one możliwość przeżycia przy długotrwałej ekspozycji świetlnej.

Wykorzystuję niezwykłe właściwości światła dziennego. Ramka, po wycięciu woszczyny i STARANNYM OCZYSZCZENIU Z RESZTEK WOSKU I PROPOLISU są wieszane wiązkami na trzepaku do dywanów, który jest zamontowany w pełnym słońcu i tam słońce, wiatr i deszcz, a zimą światło, mróz, wiatr i śnieg przez okres trzech miesięcy załatwiają mi corocznie dezynfekcję ponad 500 ramek. Nie brałem wymazów już po naturalnej dezynfekcji i nie badałem laboratoryjnie, ale metodę tę stosuję już ponad 20 lat i nigdy nie zawlokłem do innej rodziny żadnej choroby tak wydezynfekowanymi ramkami. A przecież bywało różnie. Po zimowli 2005/2006 wszystkie wycofane ramka były pobrudzone kałem i musiało na nich zostać miliardy miliardów form przetrwalnikowych nosemy. A jednak, po tak długim okresie dezynfekcji na trzepaku, bez obaw ostrzyłem węzę i dawałem pszczołom. Muszę dodać, że latem ramka wiszą na trzepaku ok. 2 miesiące, a zimą 3 miesiące. Każdy system ma swoje wady. Wadą tego systemu jest skracanie żywotności ramek, myślę, że o jakieś 5 lat.

RODZINY MACIERZYSTE PO LIPIE NIE SĄ W OGÓLE LECZONE. Zabranie wraz czerwiem krytym ogromnej większości samic Varroa d. z ula powoduje radykalne (ale tylko CHWILOWO) załamanie liczebności populacji samic warrozy w tej rodzinie, i do okresu leczenia jesiennego, żadne zabiegi varroabójcze nie są potrzebne, ponieważ liczebność tych roztoczy jest utrzymana w podprogowej liczbie w danej rodzinie pszczelej. Jesienne schładzanie uli i leczenie pszczół Apiwarolem obejmuje wszystkie rodziny - nawet odkłady zimowane jako samodzielne rodziny (patrz, błądzenie pszczół i rabunki), tak że rodziny wchodzą w zimowlę z maksymalnie niską liczbą żywych samic Varroa d. Ponadto, od czterech lat nie ocieplam w ogóle rodzin na zimę. Jako jedyne ocieplenie pszczołom służy powałka ramkowo-beleczkowa i... daszek ula. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale długotrwałe utrzymywanie przez kłąb zimowy niskiej temperatury - jak podaje K. Romaniuk - w samym środku kłębu wynosi ona ok. + 12 stopni C. obniża znacząco przeżywalność samic Varroa d.

Pisząc wczoraj, że "...za potwierdzenie wskazań wielu naukowców "JEDYNIE SŁUSZNEGO KIERUNKU" KTÓRYM POWINNO ZMIERZAĆ RODZIME PSZCZELARSTWO, pragnę podkreślić, że tym "JEDYNIE SŁUSZNYM KIERUNKIEM" walki z chorobami pszczół z warrozą na czele, jest myślenie o tych chorobach przez cały rok. Również zimą. Oczywiście, za myśleniem idą określone działania, które pozwalają nam względnie spokojnie patrzyć w przyszłość.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Autor:  polbart [ 18 listopada 2010, 12:01 - czw ]
Tytuł: 

Trzeba doprowadzić pasiekę do takiego stanu, aby poszła na zimę bez warozy. Potem wystarczy co roku jeden zabieg bez czerwiu późną jesienią. Ta jest wspaniała do tego jednego zabiegu. Już od ponad miesiąca nie ma czerwiu w ulach. Szkoda czasu i pieniędzy na całosezonowa walke z warozą. Sprawdzone, nie tylko u mnie ale i w wielu poważnych pasiekach. Jasna sprawa, ze jak ktoś zaniedba z jakichś tam powodów to leczenie trzeba zacząć jak najszybciej, tak aby doprowadzić rodziny do systemu jednorazowego zabiegu.

Autor:  adidar [ 18 listopada 2010, 17:04 - czw ]
Tytuł: 

polbart, dodam ,że to leczenie musi być wtedy ULTRA SKUTECZNE. Tzn środek do zwalczania warozy musi zadziałać. Podaj czym leczysz rodziny w tym okresie bezczerwiowym?

Autor:  lasius [ 18 listopada 2010, 20:21 - czw ]
Tytuł: 

Pytanie do doświadczonych , nie teoretyków, ale też do Otwartych głów...

Posiadam ten mój jeden ul obserwacyjny 6 ramkowy (wlkp) jedna nad drugą, 3 poziomy ,2 kolumny, stoi na stoliku przy oknie 4 piętro w pokoju.
Pszczoły rozluźnione od około miesiąca bez czerwiu, wnętrze chłodne, nie ma nigdzie centrum ogrzewanego.(to tak dla przybliżenia)
Zaniechałem odymienia po wygryzieniu ostatnich pszczół z powodu wyjazdu. Dokładne obserwacje pokazały mi ,że na jednej może dwóch robotnicach po 5 min poszukiwań dojrzałem samice pasożyta. Na pewno jest ich zdecydowanie więcej. Nie przywiązywałem się mocno do leczenia (heh wiem błąd) z powodu izolacji moich pszczół i tego ,że przez całe lato nie widziałem ani jednego roztocza. (wiem zapewne siedział nie na pszczołach a pod zasklepami) i dlatego nie był widoczny.
Pytanie brzmi czy lepiej odymić teraz męcząc pszczoły dymem (jest na dworze zimno i jak wylecą to mogą nie wrócić, mogą doznać dezorientacji itd a układ ramek jest dziwny bo to ul obserwacyjny , boję się że będą całą resztę zimy niespokojne bez oblotu po takim szoku dymowym.Gdyż zwykle pszczoły są niespokojne tak długo aż się nie oblecą i nie wrócą do swojego gniazda- obserwacja własna poczyniona nad pszczołami hodowanymi w różnych typach mikro ulików, a za własny uznają ul jeśli do niego ponownie wrócą. Wiem ,że mogę zamknąć wylot ale takie postępowanie w styczniu podczas remontu w domu, doprowadziło do tego ,że potem długo nie mogły się uspokoić aż w mróz wyszły w dużej masie na parapet, cofając się potem, były już jednak niespokojne i część zginęła ok 1/4 która poderwała się do lotu dłuższego)
Czy lepiej poczekać z dymem na luty i pierwsze jaja, tutaj z kolei wchodzi problem przeoczenia kilku komórek z zasklepionym czerwiem już. A teraz mam pewność ,że nie ma ani jednej poczwarki.
Dlatego wydaje mi się ,że lepiej zaryzykować i odymić je jak najszybciej, przed dużymi mrozami. Ale nie jestem pewien dlatego pytam.... chętnie bym odymił teraz...

Autor:  adidar [ 18 listopada 2010, 20:28 - czw ]
Tytuł: 

lasius,

1. Kiedy wreszcie wszyscy zapamiętają, że JEŚLI WAROZE WIDZIMY GOŁYM OKIEM NA PSZCZOLE, to INWAZJA jest juz KRYTYCZNIE DUŻA!??????????
2. Odym pszczoły teraz, pszczoły nie muszą się oblecieć po odymianiu, gdzie to słyszałeś?

Autor:  Jerzy K [ 18 listopada 2010, 22:32 - czw ]
Tytuł: 

Lasius jak najszybciej lecz pszczoły, Zwalczaj warozę. Lepiej jak osypie Ci się garstka pszczół niż zginie cała rodzina,

Jerzy K'

Autor:  lasius [ 18 listopada 2010, 22:55 - czw ]
Tytuł: 

Adidar heh ja mam trochę inne warunki niż Wy ....w sensie,że pszczoły nieruchome za szybą znacznie szybciej i łatwiej widzę pasożyty. Ale rację macie może ich być znacznie więcej licząc ,że mam około 8 tyś pszczół i na co setnej albo mniej mam pasożyta to jest ich około< 80.
A że pszczoły muszą lecieć wiem...wielokrotnie widziałem jak się zachowują zimą w ulikach mikro i trzymanych w temp pokojowej. Muszą się zorientować gdzie są... w normalnym ulu od razu wiedzą bo od wylotu mają 5 cm a u mnie 50 cm wężyk i trudniej wyczuć wyjście i się go nauczyć. więc robią się niespokojne aż nie wyjdą na chłód w wężu, dopiero wtedy się uspokajają i wracają. Moje pytanie ma taki sens czy te max 80 pszczół dziwnie się zachowując na tyle osłabi mi rodzinę i zaniepokoi ,że będzie problem zimą. Bo jeśli nie to może odczekam z dymem aż warunki się poprawią i będzie możliwy pierwszy oblot. W zasadzie nie miałem problemu z czerwieniem przed oblotem, jeśli jednak w tym roku byłoby inaczej to wtedy byłoby warto odymić je teraz gdy mają puste jelito i więcej zniosą. I myślę ,że teraz byłoby lepiej. Czekam tylko na argumenty za odymieniem powiedzmy w marcu i teraz. Czy moje rozterki są słuszne i wnioski. Pasożyt na moje będzie groźny dopiero na wiosnę gdy matka rozpocznie czerwienie i V.D zagrozi wiosennemu pokoleniu pszczół a nie zimą gdzie głos 80 porażonych i kilkudziesięciu innych uszkodzonych jako poczwarki może nie ma decydującego znaczenia. Chyba ,że samice pasożyta biegają po różnych robotnicach i roznoszą wirusy na coraz to inne pszczoły i nie trzymają się jednej. Wtedy zdecydowanie odymianie jak najszybciej bo Wirusy się poroznoszą i będzie im trudno na 4 piętro wiosną latać( w sensie pszczołom) :rolf: sorki za czasem składnię :) mam nadzieję ,że kapujecie o co chodzi w tych pokręconych zdaniach

Autor:  lasius [ 18 listopada 2010, 23:15 - czw ]
Tytuł: 

Poświęciłem 30 min, po powrocie z treningu. Z lupą+kamerką internetową przejrzałem naprawdę dużo pszczół znalazłem jednego najeźdźcę. Stworów jest zdecydowanie mniej niż 1 V.D/100 robotnic. to zdecydowanie oscyluje myślę szacunkowo na1:200 do 1:500. czyli 32-40 pasożytów. Żebym został dobrze zrozumiany - wiem doskonale ,że muszę to świństwo zabić tylko kiedy będzie najbardziej optymalny moment? teraz czy wiosna przed czerwiem pierwszym.

Autor:  trot [ 18 listopada 2010, 23:52 - czw ]
Tytuł: 

ptakdominik pisze:
pasieczna pisze:
P.S.
Panu o nicku Zaleszczotek - dziękuję za świetnie przeprowadzoną analizę przyczyn niepowodzenia tego pszczelarza. Naprawdę wspaniale Pan to zrobił!


Gdzie jest ten wpis kolegi Zaleszczotka ?
Czy przypadkiem nie popierniczył się panu "zaleszczotek" z "nogoglaszczką76" ?
W przyrodzie nogoglaszczką jest organem zaleszczotka ale pszczelarze piszący na forach to są całkiem ale to całkiem róźni......


Bomba :leży_uśmiech:

Autor:  pasieczna [ 19 listopada 2010, 13:44 - pt ]
Tytuł: 

Dzień dobry Państwu,


cytat: ""Przy braku starych i ciemnych plastrów pszczoły nie miały kontaktu z patogenami. Badania na ten temat wykazały, że przy zimowli na ciemnych i czarnych plastrach krystalizacja zapasów jest o 45 % większa, o 58 % więcej rodzin wychodzi z zimowli z zabrudzonymi kałem plastrami, i o 12 % więcej rodzin ginie w porównaniu z rodzinami, które zimują na jasnych plastrach" (J. Banaszak 2010)."

starcza za całą odpowiedź na stwierdzenie: "Szkoda czasu i pieniędzy na całosezonowa walke z warozą."

Jednak warto poszerzyć tą odpowiedź. Bo tak naprawdę po strasznej dla moich pszczół zimowli 2005/2006 stanąłem w pierwszej kolejności przed problemem skutecznej walki z warrozą. Rozwiązując ten problem, niejako "po drodze", albo przy "o okazji", rozwiązałem kwestię całego szeregu chorób atakujących nasze pszczoły. Oczywiście, warroza zawsze jest na pierwszym miejscu wraz roznoszonymi przez nią chorobami (głównie wirusowymi), ale od czterech lat nie obserwuję w mojej pasiece jakichkolwiek objawów grzybicy wapiennej i nosemy. Po zimowli ule są suche i nie ma mowy o zapleśnieniu ramek. I to jest wartość dodana do mojej metody walki z warrozą. A że trzeba się napracować. To trudno się nazywa. Ja już nigdy nie wrócę do jednorazowego zabiegu przeciwko warrozie. Chociaż, nie ukrywam, że chodzi mi po głowie jesienno-zimowe leczenie pszczół tymolem. Ale niezależnie od tego czy ten sposób zastosuję, czy też nie - to i tak będę samice Varroa d. nękał od wiosny aż do następnej wiosny.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Autor:  nogoglaszczka76 [ 19 listopada 2010, 13:56 - pt ]
Tytuł: 

lasius pisze:
Pasożyt na moje będzie groźny dopiero na wiosnę gdy matka rozpocznie czerwienie i V.D zagrozi wiosennemu pokoleniu pszczół a nie zimą gdzie głos 80 porażonych

Czy pasożyt jest groźny zimą,a jeśli tak to dlaczego?Kwestia sporna,moim zdaniem lepiej by go nie było,gdyż będąc przyczepiony do pszczoły po prostu ją swędzi.A kiedy swędzi,to pszczoła się drapie i dalej jest nie spokojna,a powinna być.W kłębie zimowym,{wyobrażam tak sobie,bo nie badałem},następuje efekt domina.Jedna "drapiąca" się pszczoła denerwuje sąsiadki,a te następne.Jeśli pasożytów jest dużo to zimowla z nimi kończy się klęską.W twoim przypadku polałbym czymś teraz.Pszczołom to bardzo nie zaszkodzi,a potwierdzisz sobie czy rzeczywiście robaka jest mało.

Autor:  BoCiAnK [ 19 listopada 2010, 15:08 - pt ]
Tytuł: 

nogoglaszczka76 pisze:
lasius pisze:
Pasożyt na moje będzie groźny dopiero na wiosnę gdy matka rozpocznie czerwienie i V.D zagrozi wiosennemu pokoleniu pszczół a nie zimą gdzie głos 80 porażonych

Czy pasożyt jest groźny zimą,a jeśli tak to dlaczego?Kwestia sporna,moim zdaniem lepiej by go nie było,gdyż będąc przyczepiony do pszczoły po prostu ją swędzi.A kiedy swędzi,to pszczoła się drapie i dalej jest nie spokojna,a powinna być.W kłębie zimowym,{wyobrażam tak sobie,bo nie badałem},następuje efekt domina.Jedna "drapiąca" się pszczoła denerwuje sąsiadki,a te następne.Jeśli pasożytów jest dużo to zimowla z nimi kończy się klęską.W twoim przypadku polałbym czymś teraz.Pszczołom to bardzo nie zaszkodzi,a potwierdzisz sobie czy rzeczywiście robaka jest mało.


Ja bym zwalczył teraz (oczywiście przy sprzyjających warunkach ) jest jedno pewne nie ma czerwiu więc się nie ma gdzie schować
Wiosną też można """" ALE""" nigdy nie ma pewności co do pogody optymalnej w biologi rozwoju pszczół wiemy że matki zaczynają czerwić w lutym bez względu na tęp otoczenia zazwyczaj przy oblocie jest już czerw a jeszcze w rasach plennych jest go dużo
Lepiej nich w zimowym spoczynku pszczołą nikt nie przeszkadza i nic ich nie swędzi bo zjadają wtedy więcej niż im potrzeba a co za tym idzie brak oblotu pełny Brzuszek a kibelek na polku więc wypryskują ale jest to ich ostatnia droga gdzie chodził król piechotą

Autor:  polbart [ 19 listopada 2010, 20:51 - pt ]
Tytuł: 

pasieczna pisze:
Dzień dobry Państwu,


cytat: ""Przy braku starych i ciemnych plastrów pszczoły nie miały kontaktu z patogenami. Badania na ten temat wykazały, że przy zimowli na ciemnych i czarnych plastrach krystalizacja zapasów jest o 45 % większa, o 58 % więcej rodzin wychodzi z zimowli z zabrudzonymi kałem plastrami, i o 12 % więcej rodzin ginie w porównaniu z rodzinami, które zimują na jasnych plastrach" (J. Banaszak 2010)."

starcza za całą odpowiedź na stwierdzenie: "Szkoda czasu i pieniędzy na całosezonowa walke z warozą."

Jednak warto poszerzyć tą odpowiedź. Bo tak naprawdę po strasznej dla moich pszczół zimowli 2005/2006 stanąłem w pierwszej kolejności przed problemem skutecznej walki z warrozą. Rozwiązując ten problem, niejako "po drodze", albo przy "o okazji", rozwiązałem kwestię całego szeregu chorób atakujących nasze pszczoły. Oczywiście, warroza zawsze jest na pierwszym miejscu wraz roznoszonymi przez nią chorobami (głównie wirusowymi), ale od czterech lat nie obserwuję w mojej pasiece jakichkolwiek objawów grzybicy wapiennej i nosemy. Po zimowli ule są suche i nie ma mowy o zapleśnieniu ramek. I to jest wartość dodana do mojej metody walki z warrozą. A że trzeba się napracować. To trudno się nazywa. Ja już nigdy nie wrócę do jednorazowego zabiegu przeciwko warrozie. Chociaż, nie ukrywam, że chodzi mi po głowie jesienno-zimowe leczenie pszczół tymolem. Ale niezależnie od tego czy ten sposób zastosuję, czy też nie - to i tak będę samice Varroa d. nękał od wiosny aż do następnej wiosny.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski


- Prowadząc całoroczną, bezlitosną walkę z warozą, obojętne czym, napchamy do ula tyle świństwa, że tylko współczuć pszczołom.
- 100% coroczna wymiana plastrów w rodni na nowe, w ulach korpusowych to nie problem i już klasyka. ( Szczególnie przy powyższej metodzie) :oczko:
- Tymol, jak i wszystkie oparte na nim środki przeciwko warozie - pomyłka.
- Jednorazowe odymienie rodzin bez czerwiu w październiku, listopadzie lub grudniu w zależnosci od rasy pszczół i warunków pogodowych, wystarcza do następnej jesieni.

Autor:  Małydadant [ 19 listopada 2010, 21:15 - pt ]
Tytuł: 

polbart," - Jednorazowe odymienie rodzin bez czerwiu w październiku, listopadzie lub grudniu w zależnosci od rasy pszczół i warunków pogodowych, wystarcza do następnej jesieni." Można by polemizować. Moim zdaniem to zbyt mało ( plus wycinianie czerwiu trutowego w sezonie i chociażby oprysk cytrynką) A w jesieni "coś z grubszej rurki" Z pszczelarskim pozdrowieniem. Małydadant

Autor:  henry650 [ 19 listopada 2010, 21:32 - pt ]
Tytuł: 

Do polbart mam pytanie dlaczego tymol i wszystkie inne środki oparte na nim to pomyłka stosowałem tymol i był spoko


henry

Autor:  ptakdominik [ 19 listopada 2010, 22:12 - pt ]
Tytuł: 

henry650 pisze:
Do polbart mam pytanie dlaczego tymol i wszystkie inne środki oparte na nim to pomyłka stosowałem tymol i był spoko


henry


Taka ciekawostka z ostatnich dni:
http://www.bayercropscience.com/bcsweb/ ... N_20101116

Bayer swiatowy potentat chemiczny wykupił 16 listopada od agielskiej firmy Exosect Ltd. patent na środek warrozobójczy na bazie tymolu. W 2011 ma być dostępny w USA a w 2012 w Europie.
Ten środek to proszek z wosków palmowych z małym dodatkiem tymolu.
Ma on właściwosci elektrostatyczne i przylepia się do ciała pszczół.
Sypie się go wprost w uliczki. Pszczoły roznoszą go po całym ulu w tym do komórek z czerwiem gdzie działa ochronnie.
Różnica do np. ApiLiveVar polega głownie na ilosci tymolu użytej w kuracji (ALV 12g czystego tymolu, a w przypadku proszku wystarczy 0.5g) co nie powoduje zasmrodzenia całego ula.
Skuteczność jednorazowego zabiegu w lecie w obecnosci czerwiu wynosi więcej niż 85%.
Dwukrotna aplikacja w odstępie 14 dni eliminuje 99% warrozy.

I pomysleć że taki Bayer z jego budżetem i mozliwosciami dokonuje zakupu patentu na środek warrozobójczy. Zaczynam wierzyć w opowieści śp. Kolasińskiego o rozmowach Bayera na temat zakupu praw do beevitala a co brałem dwa lata temu za czystą propagandę.

Autor:  BoCiAnK [ 19 listopada 2010, 22:35 - pt ]
Tytuł: 

Hmm a co by powiedzieć na zmielony tymol na mączkę jak puder cukier zmieszać z mączka czy jakimś innym nośnikiem i po pudrować Pszczółki ;-)
Tymol był jednym z lepszych środków stosowanych w latach 80 tych ;-)

Autor:  adidar [ 19 listopada 2010, 22:55 - pt ]
Tytuł: 

ptakdominik, Tylko pytanie teraz o cene tego specyfiku, Jeśli Bayer frajer sie za to bierze, to chce na tym zarobic :bije:

Autor:  miły_marian. [ 19 listopada 2010, 23:01 - pt ]
Tytuł: 

lasius jak masz wezyk jako wylotek to trzeba odymić pszczoły zatykają ten wezyk apiwarolem a po 30 min. otwuz wezyk pod wieczór pszczoły wyjda na parapet i spwrotem wejdą. Waroza przemieszcza sie na kilku pszczołach i wysysa z niej krew a rana pozostawiona na pszczole nie goji się. Jedna waroza moze wysać do wiosny z 10 pszczół iich osłabić i na wiosne nie bedzie kto miał karmic larw. Pozdrawiam miły_marian

Autor:  polbart [ 20 listopada 2010, 10:21 - sob ]
Tytuł: 

henry650 pisze:
Do polbart mam pytanie dlaczego tymol i wszystkie inne środki oparte na nim to pomyłka stosowałem tymol i był spoko


henry


Może ten który stosowałeś był spoko. Te które stosowałem wcześniej a nawet bardzo dawno, niestety z walką z warozą nie miały nic wspónego.

Autor:  polbart [ 20 listopada 2010, 10:34 - sob ]
Tytuł: 

ptakdominik pisze:
henry650 pisze:
Do polbart mam pytanie dlaczego tymol i wszystkie inne środki oparte na nim to pomyłka stosowałem tymol i był spoko


henry


Taka ciekawostka z ostatnich dni:
http://www.bayercropscience.com/bcsweb/ ... N_20101116

Bayer swiatowy potentat chemiczny wykupił 16 listopada od agielskiej firmy Exosect Ltd. patent na środek warrozobójczy na bazie tymolu. W 2011 ma być dostępny w USA a w 2012 w Europie.
Ten środek to proszek z wosków palmowych z małym dodatkiem tymolu.
Ma on właściwosci elektrostatyczne i przylepia się do ciała pszczół.
Sypie się go wprost w uliczki. Pszczoły roznoszą go po całym ulu w tym do komórek z czerwiem gdzie działa ochronnie.
Różnica do np. ApiLiveVar polega głownie na ilosci tymolu użytej w kuracji (ALV 12g czystego tymolu, a w przypadku proszku wystarczy 0.5g) co nie powoduje zasmrodzenia całego ula.
Skuteczność jednorazowego zabiegu w lecie w obecnosci czerwiu wynosi więcej niż 85%.
Dwukrotna aplikacja w odstępie 14 dni eliminuje 99% warrozy.

I pomysleć że taki Bayer z jego budżetem i mozliwosciami dokonuje zakupu patentu na środek warrozobójczy. Zaczynam wierzyć w opowieści śp. Kolasińskiego o rozmowach Bayera na temat zakupu praw do beevitala a co brałem dwa lata temu za czystą propagandę.



Czyżby Baywarol przestał się sprzedawać na zasadzie, ze co niemieckie to bardzo dobre?
:bosie: :śmieję się z ciebie: :leży_uśmiech: :rolf: :język:
Przestańmy męczyć pszczoły wielokrotnymi zabiegami, obojętne co byśmy stosowali. Jeden zabieg bardzo dobrze wykonany skutecznym srodkiem poźną jesienią w rodzinach bez czerwiu w zupełnosci wystarcza. Wszystko co aplikujemy do ula niechby to było nawet najbardziej ekologiczne jest ludzkim wymysłem i zawsze bedzie przeszkadzać pszczołom.
No i jasne, że trzeba się starać mieć pszczoły, które mają jak najdłuższa przerwe w czerwieniu w czasie jesieni, zimy i wiosny.

Autor:  wojciech_p [ 20 listopada 2010, 15:59 - sob ]
Tytuł: 

Walczymy z warrozą a z drugiej strony, stwarzamy jej warunki do dobrego rozwoju. Stosowana przez nas węza 5,5mm ma rozmiar na pograniczu trutowej, co doskonale ułatwia warrozie rozród. Jeżeli nie zastosujemy tej węzy to pszczoły same budują komórki w granicach 5,1-5,2mm.
Z doświadczeń polskich i zagranicznych wynika że zmniejszenie komórki do 4,9mm utrudni znacznie rozmnażanie pasożyta. W ogromnej przewadze będzie on się namnażał w komórkach trutowych. Wiemy że fanatycy małej komórki nie leczą rodzin po 6 lat i pszczoły żyją! Jednak po zakończeniu w sezonie wychowu trutni przez rodzinę, można spokojnie wykonać 1 zabieg apiwarolem.
U mnie połowa pasieki zimuje na plastrach 5,1 już trzeci rok. Wyniki są obiecujące. Reszta zostanie przestawiona w 2011 roku. Równocześnie rozpocznę przestawianie części rodzin na 4,9 [odkłady] ,w celu wytypowania rodzin matecznych i ojcowskich dobrze przyjmujących węzę 4,9.

Autor:  Zielony [ 20 listopada 2010, 16:06 - sob ]
Tytuł: 

Wojciech_p bardzo dobry post .......czekam na wyniki.
Nie jestem dobrze zorientowany. .......wiec powiedz skąd bierzesz węze 4,9 ?

Autor:  polbart [ 20 listopada 2010, 16:14 - sob ]
Tytuł: 

wojciech_p pisze:
Walczymy z warrozą a z drugiej strony, stwarzamy jej warunki do dobrego rozwoju. Stosowana przez nas węza 5,5mm ma rozmiar na pograniczu trutowej, co doskonale ułatwia warrozie rozród. Jeżeli nie zastosujemy tej węzy to pszczoły same budują komórki w granicach 5,1-5,2mm.
Z doświadczeń polskich i zagranicznych wynika że zmniejszenie komórki do 4,9mm utrudni znacznie rozmnażanie pasożyta. W ogromnej przewadze będzie on się namnażał w komórkach trutowych. Wiemy że fanatycy małej komórki nie leczą rodzin po 6 lat i pszczoły żyją! Jednak po zakończeniu w sezonie wychowu trutni przez rodzinę, można spokojnie wykonać 1 zabieg apiwarolem.
U mnie połowa pasieki zimuje na plastrach 5,1 już trzeci rok. Wyniki są obiecujące. Reszta zostanie przestawiona w 2011 roku. Równocześnie rozpocznę przestawianie części rodzin na 4,9 [odkłady] ,w celu wytypowania rodzin matecznych i ojcowskich dobrze przyjmujących węzę 4,9.


Wojtku
Jeśli Ci wystarczy czasu, spróbuj przetestować te małe komórki zmniejszająć jednocześnie odległość między osiami plastrów z 35 do 30-32 mm.
Nie pamiętam gdzie, ale produkowana jest też węza trutowa o większej komórce.
Pozdrawiam
Leszek

Autor:  wojciech_p [ 20 listopada 2010, 16:17 - sob ]
Tytuł: 

Zielony pisze:
Wojciech_p bardzo dobry post .......czekam na wyniki.
Nie jestem dobrze zorientowany. .......wiec powiedz skąd bierzesz węze 4,9 ?

Wynikami podzielę się za jakiś czas.
Co do węzy- korzystam z uprzejmości producenta na pomorzu.Zarówno 4,9 i 5,1.Szczegóły na telefon.

Autor:  Małydadant [ 20 listopada 2010, 19:21 - sob ]
Tytuł: 

wojciech_p, Zmniejszenie komórek nic nie da. :załamka:

Autor:  wojciech_p [ 20 listopada 2010, 19:34 - sob ]
Tytuł: 

Małydadant pisze:
wojciech_p, Zmniejszenie komórek nic nie da. :załamka:

Da, nie da,sam sprawdzę.I podam do wiadomości.

Autor:  Małydadant [ 20 listopada 2010, 19:59 - sob ]
Tytuł: 

wojciech_p pisze:
Małydadant pisze:
wojciech_p, Zmniejszenie komórek nic nie da. :załamka:

Da, nie da,sam sprawdzę.I podam do wiadomości.
Dobrze poczekamy zobaczymy. Teraz moje zdanie dlaczego nic nie da tak na "chłopski rozum" ( jeżeli powiedzmy mam dom 10m na 12m i coś cennego a inny zbuduje mniejszy dom 2m na 1m i będzie miał coś cennego to złodziej przyjdzie do jednego i drugiego by to wykraść) " warroza jest tym złodziejem" - pasożytem który żyje kosztem drugiego organizmu. Przepraszam że użyłem takiego skrutu myślowego lecz to jest moje zdanie.

Autor:  Zielony [ 20 listopada 2010, 20:05 - sob ]
Tytuł: 

Ja też optymistycznie podchodze do kwestii zmniejszenia komórek ....... i to nawet bardziej niż 4,9 ale przy mniejszych może być problem więc należałoby pomyśleć o innej pszczole .......może krzyżówka z azjatycką która ze względu na rozmiar komórek i wielkość ciała jest odporna na waroze. Nie wiem jak u niej z łagodnością i midnościa ale może byłaby dobra dla chobbystów.
Uprzedając słowa krytyki powiem że w Europie są osoby które tą kwestią sie zajmują.
Nieznam jednak szczegułów i wyników ich dotychczasowej pracy.
Jakby ktoś na nie wpadł w sieci to niech tu wklepie.

Autor:  Małydadant [ 20 listopada 2010, 20:14 - sob ]
Tytuł: 

Zielony, To jest robienie z pszczoły mrówki :leży_uśmiech:

Autor:  ptakdominik [ 20 listopada 2010, 20:41 - sob ]
Tytuł: 

wojciech_p pisze:
Małydadant pisze:
wojciech_p, Zmniejszenie komórek nic nie da. :załamka:

Da, nie da,sam sprawdzę.I podam do wiadomości.


Siedem badań z ostatnich lat, we wszystkich nie stwierdzono wpływu wielkości komórki na stopień porazenia warrozą:

Jennifer A. Berry, William B. Owens, Keith S. Delaplane. 2009. Small-cell comb foundation does not impede Varroa mite population growth in honey bee colonies

A. M. Ellis, G. W. Hayes, J. D. Ellis. 2009. The efficacy of small cell foundation as a varroa mite (Varroa destructor) control

Liebig, G., Aumeier, P., 2007. Helfen kleine Zellen gegen Varroa?

Wilson, M. W., Skinner, J., Chadwell, L. Measuring The Effects Of Foundation On Honey Bee Colonies: A Sare Producer Grant Project

Seeley, T. D. Evaluation Of Small-Cell Combs For Control Of Varroa Mites In New York Honey Bees

Taylor, M.A., Goodwin, R.M., McBrydie, H.M., Cox, H.M., 2008. The effect of honey bee worker brood cell size on Varroa destructor infestation and reproduction.

Mary F. Coffey, John Breen, Mark J.F. Brown, and John B. McMullan. 2010. Brood-cell size has no influence on the population dynamics of Varroa destructor mites in the native western honey bee, Apis mellifera mellifera


link do tekstu pierwszego z badań na tej liście:

http://www.ent.uga.edu/bees/documents/m08138.pdf

Bill Owens (http://www.gabeeremoval.com/index.html) mistrz pszczelarski u którego przeprowadzano to badanie przeżył szok gdy zobaczył wyniki. Na małe komórki zaczął przestawiać się w 2002. Sporo go to kosztowało. Ciekawe czy pozostał przy małych komórkach czy powrócił do normalnego rozmiaru.

Autor:  Zielony [ 20 listopada 2010, 21:01 - sob ]
Tytuł: 

Dzięki za szybką odpowiedż.
Daje do myślenia.

Tylko takie spostrzeżenie ......dlaczego pszczoła azjatycka jest odporna i dlaczego waroza wybiera większe komórki trutowe.?!
Zapoznać sie z opracowaniami badaniami naukowymi jest pomocne i ciekawe pod warunkiem oczywiście że nie są robione pod dyktando firm farmaceutycznym i chemicznych.

Autor:  miły_marian. [ 20 listopada 2010, 21:13 - sob ]
Tytuł: 

Nie mrówki bo pszczoła bendzie pszczołą. Pszczoły w naturze jak nie mają wezy to robią komurki mniejsze nisz jak mają wezę. Otm pisała Frynia na foróm jak masz ochotę to napisz doniej na prywa i dowiedz sie cos nowego jak by miała chenć z tobą dyskutować. Podomną pszczoła się wygryza wczesniej i waroza nie ma takich mozliwosci rozwoju inwazyinego. Pozdrawiam miłyMarian

Autor:  Marcinluter [ 20 listopada 2010, 21:20 - sob ]
Tytuł: 

Zielony, poczytaj nie chodzi o wielkość komórki ( po części) bo wszystko zalerzy od matki- jakie jajeczko złoży do komórki ( komórka duża- trutowa, normalna - robotnice) i tu rozpoczyna się" dlaczego warroza wybiera większe komórki" odpowiedź prosta- rozwój trutnia jest dłuższy a warroza pod zasklepem musi się zapłaodnić i czym dłużej jest w komórce to lepiej - dla niej , bo więcej samic warroa d. się zapłodni .
Są prowadzone badania aby pszczoły wygryzały się wcześniej - to by była naturalna walka pszczół z warrozom,
P.S W Azji występuje Warroa Jacobsoni , pierwotnie myślano ,że u nas tkże

Autor:  Marcinluter [ 20 listopada 2010, 21:26 - sob ]
Tytuł: 

NA czerwiu pszczelim powstaje w jednym cyklu rozrodczym 1-2 szt samic warrozy zdolnych do rozmnażania a na trutowym 2-3 co przyczyni się do większej inwazji pasożyta i jego lepszego rozwoju,
Varroza rozwija się:
samiec 7 dni samica 6 dni
rozwój pszczoły(pod zasklepem) :12 dni, Trutnia 14 dni.. :tasak: .

Autor:  Małydadant [ 20 listopada 2010, 21:43 - sob ]
Tytuł: 

Marcinluter, :brawo: l właśnie to jest sedno sprawy.

Autor:  BoCiAnK [ 20 listopada 2010, 22:05 - sob ]
Tytuł: 

Zielony pisze:
Tylko takie spostrzeżenie ......dlaczego pszczoła azjatycka jest odporna i dlaczego waroza wybiera większe komórki trutowe.?!
.

Pszczoła Azjatycka Apis Cerana przez dziesiątki lat wypracowała sobie sama system obronny polegający na samoczyszczeniu się z pasożyta
Dlaczego wybierają większe komórki ??????
Nie Nie wybierają większych ,,, wybierają dłużej wylęgające się osobniki czyli trutnie
gdyż ilość pokoleń się zwiększa
Truteń wygryza się w 24 dniu
Pszczoła w 21 dniu
Gdy zmniejszy się komórkę pszczelą do 4,9 to skraca się wyląg pszczół i pasożyt opuszcza komórkę jako niedorozwinięty zahamowany w rozwoju Ale nad tym trwają dopiero badania a wynik może być mierny

Autor:  wojciech_p [ 20 listopada 2010, 23:12 - sob ]
Tytuł: 

BoCiAnK pisze:

Truteń wygryza się w 24 dniu
Pszczoła w 21 dniu
Gdy zmniejszy się komórkę pszczelą do 4,9 to skraca się wyląg pszczół i pasożyt opuszcza komórkę jako niedorozwinięty zahamowany w rozwoju Ale nad tym trwają dopiero badania a wynik może być mierny

Okres rozwojowy robotnic ,przy zastosowaniu 4,9 skraca się o ponad 24 godziny.I właśnie[pomiędzy wierszami] o to chodzi.

Autor:  wojciech_p [ 20 listopada 2010, 23:16 - sob ]
Tytuł: 

polbart pisze:

Wojtku
Jeśli Ci wystarczy czasu, spróbuj przetestować te małe komórki zmniejszając jednocześnie odległość między osiami plastrów z 35 do 30-32 mm.

Cenna i trafna uwaga.
Pozdrawiam

Autor:  pasieczna [ 21 listopada 2010, 13:52 - ndz ]
Tytuł: 

Dzień dobry Państwu,

znowu dwa razy wkleiłem to samo!

Przepraszam

Maciej Winiarski

Autor:  pasieczna [ 21 listopada 2010, 13:52 - ndz ]
Tytuł: 

Dzień dobry Państwu,

"Okres rozwojowy robotnic ,przy zastosowaniu 4,9 skraca się o ponad 24 godziny.I właśnie[pomiędzy wierszami] o to chodzi."

Stwierdzenie to nie polega na prawdzie. Gdyby, udało się skrócić cykl rozwojowy czerwiu pszczelego o całą dobę, to już mielibyśmy problem warrozy rozwiązany. Wyrazem braku ścisłego przystosowania roztoczy Varroa destructor do cyklu rozwojowego czerwiu pszczelego jest stosunkowo niski wskaźnik (mimo wszystko!) rozrodczości wynoszący 1,5 do 2 samic zdolnych do rozrodu otrzymywanych od jednej samicy Varroa d. Słusznie zauważa jeden z Panów, że preferencja samic Varroa d. jest 14 razy większa czerwiu trutowego w porównaniu z czerwiem pszczelim, bo cykl rozwojowy truni jest o trzy dni dłuższy w porównaniu z pszczelim. A więc większa liczba młodych samic pod zasklepami czerwiu trutowego, ma szansę przejścia pełnego rozwoju i wyjść z komórki trutowej w pełni dojrzała do swej destrukcyjnej, pasożytniczej pracy.

Nie mniej jednak ukierunkowanie na pszczelarstwo organiczne uważam za bardzo interesujący, ponieważ wszyscy jesteśmy świadomi, że skrócenie cyklu rozwojowego czerwiu pszczelego wymusza taką oto sytuację, że wraz czerwiem coraz więcej będzie się wygryzało samic Varroa d. niedojrzałych do rozrodu. Nawiasem mówiąc, czytałem zachodnie doniesienia, że dzięki zmniejszonym komórkom udało się skrócić cykl rozwojowy czerwiu pszczelego o ok. 8-10 godzin, co już uważam za duży sukces. Myślę, że warto obserwować jak będzie dalej się rozwijało pszczelarstwo organiczne, ponieważ być może będzie to jedyny ratunek dla naszych pszczół, po wycofaniu wszystkich leków z grupy tzw. twardej chemii.

Co do komórek budowanych w naturze, to Państwo nie raz, nie dwa razy mieli okazję obserwować doklejone do ramek języki woszczyny. Jeżeli jest to pszczela robota (co wcale nie należy do rzadkości, zwłaszcza w drugiej połowie lata), to komórki pszczele na "dzikiej" robocie wcale nie są mniejsze od tych wybudowanych na węzie...

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Autor:  nogoglaszczka76 [ 21 listopada 2010, 15:04 - ndz ]
Tytuł: 

Wszystko ładnie brzmi,tylko proszę pamiętać,że roztocz jest bardziej "elastyczny" niż pszczoła i pewnie nie będzie czekał na wyniki badań z małą komórką tylko się do niej szybko dopasuje.

Autor:  polbart [ 21 listopada 2010, 15:42 - ndz ]
Tytuł: 

Nie wszystkie pszczoły chcą budować mniejszą komórkę.
Krainkom niestety z tego co mi wiadomo idzie to opornie.
W parze ze zmniejszeniem komórki powinno iść jej skrócenie.
Jeśli te dwa zabiegi połączymy z węzą trutową o większej komórce to mamy potrójny atak na warozę. Już jakiś system. Tu minus tam plus i do tego mniejsze, żywotniejsze pszczoły...
Nie tylko mnie zdarza sie otrzymywać matki pszczele od hodowców, którzy prowadzą naturalne pszczelarstwo. Pszczoły w klateczkach są mniejsze, szybciej sie poruszają.
Postaram się zacząć w 2011 roku to testować.

Istnieje odwrotny sposób w walce z warozą, z rozstawem plastrów w rodni do 38mm.
Waroza przemieszczając się w ulu od czasu do czasu spada na dennicę.
Jeżeli ta odległośc jest o 3 mm większa , wtedy spada jej więcej.
Do tego jest potrzebna dennica osiatkowana z wkładką dennicową posmarowaną tłuszczem.
Plastry są rozsunięte od późnej wiosny do momentu karmienia na zimę.

Autor:  Małydadant [ 21 listopada 2010, 16:04 - ndz ]
Tytuł: 

polbart pisze:
Nie wszystkie pszczoły chcą budować mniejszą komórkę.
Krainkom niestety z tego co mi wiadomo idzie to opornie.
W parze ze zmniejszeniem komórki powinno iść jej skrócenie.
Jeśli te dwa zabiegi połączymy z węzą trutową o większej komórce to mamy potrójny atak na warozę. Już jakiś system. Tu minus tam plus i do tego mniejsze, żywotniejsze pszczoły...
Nie tylko mnie zdarza sie otrzymywać matki pszczele od hodowców, którzy prowadzą naturalne pszczelarstwo. Pszczoły w klateczkach są mniejsze, szybciej sie poruszają.
Postaram się zacząć w 2011 roku to testować.

Istnieje odwrotny sposób w walce z warozą, z rozstawem plastrów w rodni do 38mm.
Waroza przemieszczając się w ulu od czasu do czasu spada na dennicę.
Jeżeli ta odległośc jest o 3 mm większa , wtedy spada jej więcej.
Do tego jest potrzebna dennica osiatkowana z wkładką dennicową posmarowaną tłuszczem.
Plastry są rozsunięte od późnej wiosny do momentu karmienia na zimę.
To znaczy odstęp pomiędzy ramkami => 13mm. Dobrze zrozumiałem?

Autor:  polbart [ 21 listopada 2010, 16:15 - ndz ]
Tytuł: 

nogoglaszczka76 pisze:
Wszystko ładnie brzmi,tylko proszę pamiętać,że roztocz jest bardziej "elastyczny" niż pszczoła i pewnie nie będzie czekał na wyniki badań z małą komórką tylko się do niej szybko dopasuje.


Spróbuj rozciągnąć warozę i pszczołę ... :leży_uśmiech:
Z tego co wiem, to waroza wcale nie jest taka znowu elastyczna i jaka była to i taka jest. :oczko:
Są tylko źle przeprowadzane zabiegi.
Co by nie było, warto próbowac różnych metod, tym bardziej że jest ich już na dzisiejszy dzień sporo i można część z nich połączyć i zastosować kompleksowo, co powinno dać lepsze efekty.
Jak będzie? Nie wiadomo dopóki się sami przez parę lat nie przekonamy.
Temat w każdym razie piękny i niesamowicie ciekawy.
Tak przy okazji, to ciągle, z zasady, naukowcom inaczej badania wychodzą, niż pszczelarzom. Nie wiem dlaczego :???:


Pozdrawiam
polbart

Autor:  polbart [ 21 listopada 2010, 16:16 - ndz ]
Tytuł: 

Małydadant pisze:
polbart pisze:
Nie wszystkie pszczoły chcą budować mniejszą komórkę.
Krainkom niestety z tego co mi wiadomo idzie to opornie.
W parze ze zmniejszeniem komórki powinno iść jej skrócenie.
Jeśli te dwa zabiegi połączymy z węzą trutową o większej komórce to mamy potrójny atak na warozę. Już jakiś system. Tu minus tam plus i do tego mniejsze, żywotniejsze pszczoły...
Nie tylko mnie zdarza sie otrzymywać matki pszczele od hodowców, którzy prowadzą naturalne pszczelarstwo. Pszczoły w klateczkach są mniejsze, szybciej sie poruszają.
Postaram się zacząć w 2011 roku to testować.

Istnieje odwrotny sposób w walce z warozą, z rozstawem plastrów w rodni do 38mm.
Waroza przemieszczając się w ulu od czasu do czasu spada na dennicę.
Jeżeli ta odległośc jest o 3 mm większa , wtedy spada jej więcej.
Do tego jest potrzebna dennica osiatkowana z wkładką dennicową posmarowaną tłuszczem.
Plastry są rozsunięte od późnej wiosny do momentu karmienia na zimę.
To znaczy odstęp pomiędzy ramkami => 13mm. Dobrze zrozumiałem?


Dobrze

Autor:  wojciech_p [ 21 listopada 2010, 16:19 - ndz ]
Tytuł: 

pasieczna pisze:
Dzień dobry Państwu,

"Okres rozwojowy robotnic ,przy zastosowaniu 4,9 skraca się o ponad 24 godziny.I właśnie[pomiędzy wierszami] o to chodzi."

Stwierdzenie to nie polega na prawdzie.
Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Panie dr Winiarski prowadził Pan badania?!
Zarzucanie kłamstwa,jest najprostsze.
Ja węzy nie produkuję i nie sprzedaję.Producenta również nie wymieniam publicznie.
I niezależnie ile i jakie tytuły ma rozmówca, stoję po stronie pszczelarzy.
Pozdrawiam

Autor:  Małydadant [ 21 listopada 2010, 16:36 - ndz ]
Tytuł: 

polbart, Więc bardzo dziękuje Panie Leszku. Ponieważ mam 100 pomysłów na sekunde. Podsunął mi Pan teoretycznie banalnie prosty pomysł że też wcześniej na to nie wpadłem. Chociaż nie jestem nałkowcem to rozale tego pasożyta. :jupi:

Autor:  BoCiAnK [ 21 listopada 2010, 18:30 - ndz ]
Tytuł: 

polbart pisze:
spróbuj przetestować te małe komórki zmniejszająć jednocześnie odległość między osiami plastrów z 35 do 30-32 mm.

Z sunąć?????? co to da ?????
polbart pisze:

Istnieje odwrotny sposób w walce z warozą, z rozstawem plastrów w rodni do 38mm.
Waroza przemieszczając się w ulu od czasu do czasu spada na dennicę.
Jeżeli ta odległośc jest o 3 mm większa , wtedy spada jej więcej.
Do tego jest potrzebna dennica osiatkowana z wkładką dennicową posmarowaną tłuszczem.
Plastry są rozsunięte od późnej wiosny do momentu karmienia na zimę.

OK
wszystko pięknie ładnie
do momentu gdy same pszczoły nie nadrobią komórek
znam tą sprawę z innej strony " Ograniczenie matek w czerwieniu przez rozsunięcie plastrów " i co się dzieje owszem matkę można ograniczyć rozsuwając nawet plastry do 1,5cm dostawiając jej na środku gniazda od 3-5 do czerwienia
efekt jest taki że jak się tylko z rozsuniętych plastrów czerw wygryzie to nadbudują komórki zaleją miodem i przestrzeń między plastrami jest książkowa 8mm ;-)

Autor:  Małydadant [ 21 listopada 2010, 19:23 - ndz ]
Tytuł: 

BoCiAnK, Nie nie żadne rozsuwanie plastrów :do bani:

Strona 2 z 4 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/