Witam Wszystkich.
Chciałbym się przywitać i prosić o przyjęcie do braci pszczelarskiej.
Mam na imię Wojciech. Mieszkam w Białymstoku, ale moja pasieka położona będzie na południu woj.podlaskiego, powiat siemiatycki. Planuję tak od 5 do 10 uli, nie więcej. Pszczelarstwo kusiło mnie od dawna, ale w praktyce zaczęło się w ubiegłym tygodniu, kiedy to przywiozłem pierwsze dwie rodziny na moje siedlisko. Wszystko to było poprzedzone sporą ilością teorii…książki, poradniki, filmiki, e-kursy.
Przywiozłem dwie rodziny na ulach warszawskich poszerzanych. Pewien Pan po śmierci swojego ojca chciał się ich pozbyć, więc okazyjnie kupiłem od niego cztery ule, w tym dwa zasiedlone. Jedna rodzina na 5, druga na 6 ramkach. Nie jest to siła, a i linia pszczół nieznana. Ponieważ nie zajmował się nimi przez ostatni rok, roje robiły sobie co i jak chciały w tych ulach. Zajrzawszy tam zobaczyć można niemały bałagan, ale cóż… pierwsze wyzwanie przede mną. Efekt jest taki, że pszczoły pozaklejały i nabudowały co i gdzie się da, że ciężko ramkę wyjąć. Na dodatek gostek włożył jedną ramkę nadstawkową, to sobie pszczółki dobudowały resztę plastra do samego dna

. Z tego co udało mi się wczoraj wyjąć o zobaczyć, to widać…jest trochę czerwiu, ale poza tym wszystko dokumentnie zalane zasklepionym miodem.
I teraz moje pytanie: robić z tym porządek teraz? Odrywać te plastry teraz i wklejać do ramek czy zostawić na zimę? Działania lecznicze podejmować już teraz?
Z góry dzięki za wszelkie podpowiedzi i porady.
Pozdrawiam
Wojciech