FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW http://forum.pasiekaambrozja.pl/ |
|
Włoszki http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=20&t=885 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | BoCiAnK [ 18 sierpnia 2008, 22:08 - pn ] |
Tytuł: | Włoszki |
Po wielu wzmaganiach znalazło się miejsce gdzie można kupić Włoszki Włoszki prosto z Italii Strona przetłumaczona ![]() |
Autor: | wieslaw48 [ 18 sierpnia 2008, 22:57 - pn ] |
Tytuł: | |
Witam To chyba Bogdanie będzie już możliwość sprowadzenia. Jak będziesz wchodził to ja też się piszę. Pozdrawiam |
Autor: | Pawel_T [ 19 sierpnia 2008, 09:41 - wt ] |
Tytuł: | |
wieslaw48 pisze: Witam
To chyba Bogdanie będzie już możliwość sprowadzenia. Jak będziesz wchodził to ja też się piszę. Pozdrawiam tylko czy prawdziwe włoszki dadzą rade z naszą zimą ? |
Autor: | krzysglo [ 19 sierpnia 2008, 10:53 - wt ] |
Tytuł: | |
Ja w tym roku kupiłem rodzimą środkowoeuropejską M ASTĘ - sprawdze co ona jest warta. Może za rok zdecyduję się spróbować WŁOSZKI ? Ale mam wątpliwości co do naszego klimatu. A co na tej w/w stronie jest za krzyżówka jakieś Rosyjskiej z Włoską ? |
Autor: | d@niel_25 [ 19 sierpnia 2008, 12:57 - wt ] |
Tytuł: | |
Włąsnie ta pszczółka rosyjska jest dośc fajna z opisów;p i najbardziej odporna na warroze. Ciekawi mnie bardzo krzyżówka z włoszka to powinna wyść z tego dobra pszczółka. Bogdanie ja ci już wysyłałem strone z tym hodowce chwile temu:):):) Ale on miszak w ameryce o ile dobze pamietam tak że sprowadzić bedzie bardzo trudno;p |
Autor: | Pawel_T [ 19 sierpnia 2008, 19:20 - wt ] |
Tytuł: | |
d@niel_25 pisze: Włąsnie ta pszczółka rosyjska jest dośc fajna z opisów;p i najbardziej odporna na warroze. Ciekawi mnie bardzo krzyżówka z włoszka to powinna wyść z tego dobra pszczółka. Bogdanie ja ci już wysyłałem strone z tym hodowce chwile temu:):):) Ale on miszak w ameryce o ile dobze pamietam tak że sprowadzić bedzie bardzo trudno;p
tylko pytanie: czy warto jest ryzykować i sprowadzać "nowości" to co mamy jest przecież dobre. Wokoło panują wirusy, żuki ulowe itp. wiadomo że dotrze to do nas ale po co przyspieszać... |
Autor: | meteor [ 19 sierpnia 2008, 21:30 - wt ] |
Tytuł: | |
Ten zachwyt włoszką przechodził znajomy pszczelarz gdzies w 1976r.Matkę sprowadził prosto z Włoch-kosztowała go 20 dolarów.W przeliczeniu na ówczesny dobry zarobek to jedna wypłata miesięczna była mała.Pamietam do dziś te żólto-pomarańczowe ,,osy".Zachwyt przeszedł-nie spełniła oczekiwań znajomego pszczelarza i jego kolegów.Jadnak trutnie włoszki pozostawiły slad w naszych pasiekach.Długo tempilismy te pozostałosci [pszczoły ,,żółtki"z dwoma czy jednym żółtym paskiem] Pozdrawiam |
Autor: | d@niel_25 [ 19 sierpnia 2008, 22:21 - wt ] |
Tytuł: | |
A jakie to ma znaczeni ze po włoszkach zostały pozostałości?? Określcie to bliżej?? Czy to taki problem że pszcozła ma któryś tergit żółciutki?? Ja mam kundelki w dwóch rodzinch i ni z tąd ni zowad matak z matecznika wyszła zółta;p pszczólki sa do połowy żółte. Są małe mniejsze od krainek i nawet spokojne. Najbardziej je lubię ze wszystkich. |
Autor: | meteor [ 20 sierpnia 2008, 22:38 - śr ] |
Tytuł: | |
Już napisałem że nie spełniły naszych oczekiwań co do ilośći miodu.Bardzo interesowały się otwartym ulem,czy słabszą rodziną .Nas interesuje miód a nie mięso pszczele.Takie spostrzeżenia były na słabych pożytkach.No dalej jest polecana na dobre pożytki jeśli ktoś chce to może ją przetestować.Nie lubi cięzkich zim.Takie jak są teraz to powoduje że nie chce przerwąć czerienia. Być może obecne linie włoskie są lepiej przystosowane do naszych warunków. Pozdrawiam |
Autor: | BoCiAnK [ 21 sierpnia 2008, 09:17 - czw ] |
Tytuł: | |
tpuzio pisze: Już napisałem że nie spełniły naszych oczekiwań co do ilośći miodu.Bardzo interesowały się otwartym ulem,czy słabszą rodziną .Nas interesuje miód a nie mięso pszczele.
I tu sie z Tobą przyjacielu nie zgodzę Z Włoszkami tak samo jak i Z Bacfastami jest trochę inna zasada gospodarki pasiecznej mam jedne i drugie już prawie 20 lat i nie one mną żądzą tylko ja nimi mam tyle czerwiu ile ja chcę a nie tyle ile matka może zaczerwić poprzez jeden błąd a raczej wadliwą kratę odgrodową która ograniczam matki owszem miałem pełen ul czerwiu a miodu prawie zero ale to był przypadek rzeczy martwych Zasada jest prosta doprowadzić siłę rodziny do maksimum i ograniczenie do 2 tyś jaj na dobę co daje jeden korpus 1/2D lub 1/2 W przez okres czewiec -- do polowy sierpnia Otwartym ulem to każde się zainteresują . To że się kręcą koło innych uli to prawda ale tak samo Krainka się kręci kolo innych uli tylko na to my nie zwracamy uwagi pszczoły błądzą 18% ale my widzimy tylko Żółte a zobacz ile ciemnych jest w ulu z Żółtymi a przekonasz się sam Tak samo co do Zimowli porównaj klimaty Polski a Kanady czy Norwegi , Filandi tam dopiero są zimy ![]() |
Autor: | _barti_ [ 21 sierpnia 2008, 09:25 - czw ] |
Tytuł: | |
Bo buckfasty bardzo penetrują teren |
Autor: | wspak [ 21 sierpnia 2008, 16:59 - czw ] |
Tytuł: | |
Tak samo co do Zimowli porównaj klimaty Polski a Kanady czy Norwegi , Filandi tam dopiero są zimy ![]() Nie prawda. Już od wielu lat nawet na północy w zimę jest plucha. Kilkudziesięciostopniowe mrozy to już historia znana z powieści Jacka Londona. |
Autor: | BoCiAnK [ 21 sierpnia 2008, 17:40 - czw ] |
Tytuł: | |
wspak pisze: [i]Tak samo co do Zimowli porównaj klimaty Polski a Kanady czy Norwegi , Filandi tam dopiero są zimy
![]() Nie prawda. Już od wielu lat nawet na północy w zimę jest plucha. Kilkudziesięciostopniowe mrozy to już historia znana z powieści Jacka Londona. Czyli klimaty się zmieniają w dobrym kierunku aby hodować tą właśnie pszczołę jeżeli znosiła zimy ciężkie jakie były w latach 80 tych -90 tych bez uszczerbku na zdrowiu to teraz powinna je jeszcze lepiej znosić bo w Polsce już 3 rok prawie zimy nie ma Gdy . Na początku XIX wieku kilka rodzin pszczelich sprowadził z zagranicy ksiądz Dzierżoń. Były to rodziny rasy włoskiej. Wiesz jakie bywały mrozy a w książce jaką wydał napisał " Rodzima pszczoła miodu nie dała zaś Włoszka ul zalała " A był to mądry Człowiek ![]() |
Autor: | qtomek [ 21 sierpnia 2008, 18:17 - czw ] |
Tytuł: | |
Buckfast najlepszy jest ![]() |
Autor: | Psepscolek [ 22 sierpnia 2008, 14:57 - pt ] |
Tytuł: | |
Ja się również pisze na wiosnę na włoszkę ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Pozdrawiam Psepscolek ![]() |
Autor: | Paweł [ 23 sierpnia 2008, 22:57 - sob ] |
Tytuł: | |
Witam i ja sie wypowiem w takim razie w kwestii włoszki.Otóż miałem dwa ule w których była matka unasienniona naturalnie, potomstwo było po niej pół żółte pół ciemne i podczas złej pogody troszeczkę atakowały.W tym roku sprowadziłem sobie parę matek włoskich i dwie z nich unasienniłem od tej matki samymi trutniami żółciutkimi (zero czerni).Co zauważyłem po pierwsze pszczoły w całości są koloru cytrynowego jedynie korpus jest jasno ciemnawy.To jedno drugie to to że pszczoły te wydaja mi sie bardziej pracowitsze wcześniej wylatują do pracy i jak teraz obserwuje to więcej pyłku noszą .I trzecia zmiana jaka dostrzegłem to to że matce w ogóle nie ograniczają czerwienia.Wiec z moich obserwacji wynika że włoszki czysto rasowe unasiennione trutniami włoskimi są lepsze niż włoszki unasiennione jakąś krainka albo kaukazem. W przyszłym roku eksperymentuje jeszcze z matka od Leo która kupiłem tzn wyhoduje od niej trutnie i nimi unasiennię włoszki i zobaczę jak one będą pracowały.Pozdrawiam |
Autor: | wspak [ 24 sierpnia 2008, 00:22 - ndz ] |
Tytuł: | |
Gdy . Na początku XIX wieku kilka rodzin pszczelich sprowadził z zagranicy ksiądz Dzierżoń. Były to rodziny rasy włoskiej. Wiesz jakie bywały mrozy a w książce jaką wydał napisał Nie wiem jakie były mrozy w czasie, gdy ten pan wydał swoją książkę. Może kolega napisze? |
Autor: | kancukiewicz [ 24 sierpnia 2008, 08:09 - ndz ] |
Tytuł: | |
Z tego co wiem, to włoszki były sprowadzane na większą skalę w latach 70-tych XXw. i pomimo wielkich oczekiwań nie było jakiejś rewolucji w gospodarce pasiecznej i produkcji miodu. Włoszki mają opinię dość rojliwych. U siebie mam krzyżówkę z włoszką w dwóch rodzinach i w niczym nie są one lepsze od krainki. Sprowadzanie włoszek traktowałbym jako eksperyment i ciekawostkę ale nie oczekiwałbym jakichś rewelacji. Takie eksperymenty mogą wnieść coś nowego ale należy pamiętać że natura robi swoją selekcję i w naszych warunkach klimatycznych najlepiej przystosowane są rasy rodzime i pobliskie. |
Autor: | meteor [ 24 sierpnia 2008, 11:21 - ndz ] |
Tytuł: | |
Miałem już nie pisać w tym temacie ponieważ mam inne zdanie co do wprowadzania matek:bakwastów ,wigorów ,sklenaró i inych wymyślonych dla lepszęj sprzedarzy z pominieciem matek rasowych.Jednak próby kolegi Pawła związane z odtworzeniem włoszki skłoniły mnie do tej refleksji Uważam tak jak jest w rolnictwie gdzie daje sie nasienie iseminatorom do unasieniania krów świń koni taka metoda powina być stosowana w pszczelarstwie.To pszczelaż po wytypowaniu najlepszych rodzin po odchowaniu matek powinien mieć możliwość ich iseminacji w punktach chodowli zarodowej poprzez iseminacje naturaną lub sztuczną.Porzez dolew pozytywnych genów stale pszczoła miescowa znana byłaby jeszcze uszlachetniana.A nie tak jak jest teraz że otrzymujemy bardzo drogie matki aby w następnym roku dowiedzieć co czy się nada czy nie. pozdrawiam |
Autor: | leo38+ [ 24 sierpnia 2008, 12:53 - ndz ] |
Tytuł: | |
A wg. ciebie w praktyce to jak jest wlasnie sprowadzamy dobre drogie matki po nich hodujemy drugie pokolenie ktore unasienia sie miejscowymi trutniami i te jako uzytkowe sa rewelacja czystosc rasy trzyma sie tylko jako baze do hodowli. |
Autor: | Paweł [ 24 sierpnia 2008, 23:36 - ndz ] |
Tytuł: | |
Witam panowie ja z moich wieloletnich obserwacji wiem jedno najlepiej unasienniać matki sztucznie dlaczego ponieważ sami dobieramy stronę ojcowską i pszczoły moim zadaniem są łagodniejsze.Juz w tym roku dla siebie unasienniałem matki sztucznie i jestem teraz bardziej z nich zadowolony niż z matek naturalnie unasiennionych Więc matki włoskie czy to amerykanki unasienniać należy tylko i wyłącznie sztucznie inaczej możemy mieć problemy.Pozdrawiam |
Autor: | leo38+ [ 25 sierpnia 2008, 09:15 - pn ] |
Tytuł: | |
Zmienisz zdanie to tylko kwestia czasu natury nie zastapisz sztuczna insemincja potrzebna jest tylko przy hodowli do pasieki produkcyjnej tylko matki unasienione z wolnego lotu u nas sztuczna inseminacja przybrala jakies olbrzymie rozmiary a zobacz ze na zachodzie wiekszosc to trutowiska i te matki sa najwartosciwsze.Hodujac matki w pierwszej linii po reprodukcyjnej w zasadzie nie widac roznicy w porownaniou do oryginalu pomimo unasieniania sie z dowolnie kojarzonymi trutniami nawet w nastepnym pokoleniu 80 procent matek jest swietna dlatego uwazam ze sztuczna inseminacja tak ale w ograniczonej skali. |
Autor: | meteor [ 25 sierpnia 2008, 11:16 - pn ] |
Tytuł: | |
Michale Michale nie mów nie.Tym barbziej że Masz naturę handlowca który potrafi sprzedać wszystko. Podobne zdanie na temat zapładniania mieli rolnicy pół wieku temu.Mówili że sztuczne zapładnianie zepsuje im bydło swinie.Prawda jest taka że dzisiaj naturalne zapładnianie jest rzadko spotykane. U nas trudno o trutowiska.Nie może być przypadkowośći w zapładnianiu.Trzeba dolewać nowej krwi w sposób kontrolowany już u pszczelarza ,wtedy heterozja zadziała. A nie będzie zachodziło rozszczepianie przy naturalnym dzikim unasienianiu. Pozdrawiam |
Autor: | leo38+ [ 25 sierpnia 2008, 22:14 - pn ] |
Tytuł: | |
Zle mnie zrozumiales ja nie jestem przeciwny sztucznej inseminacji jestem przeciwny takiej skali jak osiagnelo to u nas w kraju kupilem aparat do sztucznej inseminacji i doszedlem do wprawy ale dalej twierdze i zdania nie zmienie ze ma to sens tylko w przypadku pasiek hodowlanych tu potrzebne jest odpowiednie kojarzenie matka sztucznie zainseminowana nigdy nie bedzie tak zywotna i tak czerwila jak unasieniona naturalnie usypianie matki i ingerencja w nia zostawia slady na dalsze jej zycie zebys nie wiem jak sie staral i dokladnie to robil a co dopiero przy takiej masowce jak jest u nas.A ze mam nature handlowca to zle? Starac sie zyc godziwie z tego co sie kocha robic -w pierwszej kolejnosci jestem jak Ty pszczelarzem. |
Autor: | meteor [ 26 sierpnia 2008, 00:14 - wt ] |
Tytuł: | |
Przesyłam wyrazy uznania za zaradność i pracowitość. Gratuluję Ci opanowania sztucznej inseminacji. Pozdrawiam |
Autor: | Paweł [ 26 sierpnia 2008, 09:14 - wt ] |
Tytuł: | |
Michałku ty pewnie do inseminacji matki używasz od 8 do 10 trutni.Ja natomiast używam ile sie dała tzn z ilu da się pobrać nasienie.Ja posiadam wirówkę i nasienie od np 100 trutni w niej wiruje i dopiero takim inseminuje matki.Co do usypiania trzeba to robić jak najszybciej tzn żeby jak najkrócej matka spała.Wtedy zbytnio matka na tym nie ucierpi.A druga sprawa to opieka takiej matki im więcej pszczółek po zabiegu jej wymasuje odwłok tym matka szybciej zacznie czerwic i w niczym nie odbiega od reszty ale to tylko moje zdanie ![]() |
Autor: | leo38+ [ 26 sierpnia 2008, 09:58 - wt ] |
Tytuł: | |
8 do 10 trutni to tylko teoria za pierwszysm razem jak nalapalem trutni to 100 jedna matke zainseminowalem praktycznie idzie o wiele wiecej duzo jest niedojrzalych tez trzeba sie nauczyc odrozniac - staram sie od razu matki podac do rodzinek z ostatniej serii na 8 zainseminowanych 7 zostalo i ladnie czerwi ale i tak zdania w sprawie inseminacji nie zmienie w rodzinach produkcyjnych mam tylko matki naturalnie unasienione Kolejna sprawa to nie wiem jak mozna za 8 godzin zainseminowac 100 matek dla mnie to abstrakcja sam czas pobierania nasienia wiecej zajmie- tak ze jestem za naturalnym unasienianiem i mam nadzieje ze powstana w Polsce trutowiska takie jak w niemczech gdzie kazdy za pare zl moze wywiezc swoje uliki z matkami |
Autor: | krzysglo [ 04 września 2008, 09:31 - czw ] |
Tytuł: | |
co znaczy ? d@niel_25 pisze: Włąsnie ta pszczółka rosyjska jest dośc fajna z opisów;p i najbardziej odporna na warroze.
odporna na warrozę ? linia AGT też "podobno" jest odporna na warrozę. Oj coś ten temat poszedł w inseminację a nie we Włoszki ![]() ![]() |
Autor: | d@niel_25 [ 04 września 2008, 21:36 - czw ] |
Tytuł: | |
Nistety nie ma o tej pszoczole artykułów po polsku ale z tych anglojęzycznych tak wyczytałem. |
Autor: | Józef [ 05 września 2008, 08:40 - pt ] |
Tytuł: | |
d@niel ,ja nie mogę ci odpisać . wejdź na ,www.ulkaszubski.vgh.pl , to tobie odpisze o AGA |
Autor: | mariuszm [ 09 października 2008, 12:48 - czw ] |
Tytuł: | |
Szanowni Koledzy była mowa o trutowiskach, że jest ich niewiele ,myślę że będą się rozwijać i będzie ich przybywać na potwierdzenie daję adres naszego trutowiska http://wzpkatowice.webpark.pl/zarzad.html Pozdrawiam Mariusz |
Autor: | leonzawodowiec [ 09 października 2008, 13:19 - czw ] |
Tytuł: | |
Takie trutowisko to ja mam na pasiece. Nie ma w Polsce terenu na porządne trutowisko. Nawet wyspy na bałtyku nie spełniaja kryterium dobrego trutowiska a co dopiero okolice Katowic. |
Autor: | mariuszm [ 10 października 2008, 08:25 - pt ] |
Tytuł: | |
Ja wiem że daleko mu do ideału ale ważne że coś się robi w tym kierunku, Śląski Związek Pszczelarski z tego co wiem wymieniał wszystkim pszczelarzom w promieniu 5 km matki pszczele , myślę że kolega tego nie robił ,chyba że się mylę Pozdrawiam Mariusz |
Autor: | BoCiAnK [ 10 października 2008, 09:56 - pt ] |
Tytuł: | |
mariuszm pisze: Ja wiem że daleko mu do ideału ale ważne że coś się robi w tym kierunku, Śląski Związek Pszczelarski z tego co wiem wymieniał wszystkim pszczelarzom w promieniu 5 km matki pszczele , myślę że kolega tego nie robił ,chyba że się mylę
Pozdrawiam Mariusz Mariusz minimalna strefa ochronna to 15 km znam to wasze trutowisko ale nie do tego pisze ps Proszę w moim imieniu pozdrowić pana Franciszeka Fąfare |
Autor: | paraglider [ 09 grudnia 2008, 14:19 - wt ] |
Tytuł: | |
Przeczytaj pracę dr. Zawilskiego w ktorej udawadnia,że w Polsce nie ma możliwości stworzenia trutowiska z prawdziwego zdarzenia, nawet na Mierzei Wiślanej.Ta 15 km strefa,to stanowczo za mało.Wyspa Borholm leży 80 km od lądu i to Niemcy czasem narzekają że coś im tam nie rasowego przyleciało,lub przypłynęło. Na dodatek co drugi pszczelarz u nas jest ogarnięty manią tworzenia w samorodnej twórczości własnej linii pszczół.Najlepsi genetycy nie rozczytali by tego co tworzymy,więc poco i dla kogo te "trutowiska"? Z szacunkiem - Janusz Ps.Być może się mylę,to jest moje prywatne zdanie. |
Autor: | Szczupak [ 03 marca 2009, 22:08 - wt ] |
Tytuł: | |
Cytuj: Jedna z naj pleniejszych Pszczół Rasy Włoskiej
Primaveral w sprzyjających warunkach matka znosi do 4 tys jaj na dobę Ciekawe jak w naszych warunkach zimowała by ta pszczółka - bo taki potęcjął napewno można by nieżle wykorzystać. |
Autor: | Paweł [ 03 marca 2009, 23:42 - wt ] |
Tytuł: | |
Bogdan powiedz mi gdzie ta włoszkę zdobyć a nie tylko smak na nią robisz tak jak i na amerykankę ![]() Ps kasa nie gra roli:) Pozdrawiam. |
Autor: | mariuszm [ 08 września 2009, 19:39 - wt ] |
Tytuł: | |
Ciekawy wywiad z prof. Woyke o włoszkach z wyspy kangura i nie tylko: http://jerzy_woyke.users.sggw.pl/w_kang ... r2008.html Pozdrawiam Mariusz |
Autor: | krzysglo [ 09 września 2009, 09:19 - śr ] |
Tytuł: | |
Myślę, że warto wstawić cały. O pszczołach z Wyspy Kangura Z profesorem JERZYM WOYKE, pszczelarzem, rozmawia JURATA BOGNA SERAFIŃSKA – W ubiegłym roku w Australii odbył się Międzynarodowy Kongres Pszczelarski – Apimondia. Czy brał pan w nim udział? – Nie, chociaż otrzymałem specjalne zaproszenie od dr S. Cobey, przewodniczącej sesji Hodowli Pszczół, na wygłoszenie referatu na temat naszych badań nad sztucznym unasienianiem pszczelich matek. Trzeba wiedzieć, że w tej dziedzinie Polska jest naukową potęgą na skalę światową. Liczba prac naukowych na ten temat, opublikowanych przez polskich naukowców, jest mniej więcej taka sama, jak wszystkich pozostałych prac na całym świecie. W Polsce rocznie unasieniamy sztucznie ok. 80.000 pszczelich matek, a we wszystkich pozostałych krajach – tylko 6000. Obecnie jestem na emeryturze i nie mogłem liczyć na wysłanie mnie na kongres. – Pszczeli rezerwat na Wyspie Kangura założono już 123 lata temu. Wyspa Kangura leży tylko 112 km od Adelajdy – stolicy stanu Południowa Australia. Jest to najstarszy w świecie rezerwat pszczoły miodnej. Pszczoły sprowadzono tam w 1884 r. Była to rasa pszczoły żółto ubarwionej Apis mellifera ligustica, zwanej pszczołą włoską. Czy w dalszym ciągu jest tam tylko ten jeden podgatunek? – Tak i właśnie dlatego, że jest to rezerwat, nie wolno tam sprowadzać innych pszczół miodnych. Pszczoła ta pochodzi z północnych Włoch, z regionu Ligurii i stąd powszechnie jest znana jako pszczoła liguryjska. – Podobno na Wyspie Kangura pszczoły mają warunki niespotykane w innych miejscach świata. Co jest tego przyczyną? – Zależy, jakie warunki mamy na myśli. Jeżeli chodzi o rośliny, z których zbierają nektar i wytwarzają miód, to panujące tu warunki nie są lepsze niż w innych regionach świata. Niezwykłe jest to, że na Wyspie Kangura nie ma chorób i szkodników pszczół, stanowiących utrapienie pszczelarzy w innych regionach świata. – Czy cały czas utrzymywany jest ścisły zakaz importu na Wyspę Kangura pszczół i wszelkiego sprzętu oraz miodu? Podobno kara za złamanie tego zakazu wynosi 8 tys. dolarów australijskich lub dwa lata więzienia. Czy to dzięki tym surowym przepisom pszczoły w rezerwacie są zdrowe i produkują nadzwyczajny ekologiczny miód? – Te surowe przepisy, zakazujące sprowadzania na wyspę pszczół, używanego sprzętu pszczelarskiego i miodu obowiązują do dziś. Dzięki nim nie ma na wyspie chorób pszczół. Jednak zaszło jeszcze inne niezamierzone zjawisko. Profesor F. Ruttner, znany specjalista systematyki pszczół stwierdził, że obecnie na Wyspie Kangura znajdują się bardziej charakterystyczne pszczoły włoskie niż w samych Włoszech. Pszczelarze lubią porównywać produkcję miodu różnych ras pszczół oraz krzyżować różne rasy, aby stwierdzić, które produkują najwięcej miodu. Podobnie postępowali i postępują pszczelarze włoscy. Wskutek tego, obecnie trudno znaleźć we Włoszech czystorasową, typową pszczołę włoską. Teraz, jeżeli ktoś chciałby sprowadzić typową pszczołę włoską, to powinien ją sprowadzić z Wyspy Kangura. Utrapieniem wszystkich pszczelarzy świata są choroby i pasożyty pszczół. Stosuje się przeciw nim różne środki chemiczne. Jeżeli stosuje się je zgodnie z instrukcją, to na ogół nie przedostają się do miodu. Jednak niektórzy pszczelarze stosują większe dawki leku niż zalecane i w tych okresach, kiedy nie powinno się ich stosować. W rezultacie środki te przedostają się do miodu. Ponieważ na Wyspie Kangura nie ma chorób i pasożytów pszczół, pszczelarze nie stosują żadnych środków chemicznych. Kupując tamtejszy miód ma się gwarancję, że nie ma w nim żadnych środków leczniczych przeciwko chorobom i pasożytom pszczół. – W Polsce znamy miód lipowy, gryczany, akacjowy, spadziowy, wielokwiatowy. A jakie miody produkują pszczoły australijskie? Domyślam się, że eukaliptusowy. Jakie jeszcze? – Pojęcie “miód eukaliptusowy” jest bardzo szerokie. W Australii rośnie 700 gatunków eukaliptusów. Dlatego też miód z jednego gatunku eukaliptusa może bardzo różnić się od miodu pochodzącego z innego gatunku. Charakterystyczne jest to, że wbrew temu, czego można by się spodziewać, miód eukaliptusowy nie ma ani smaku, ani zapachu eukaliptusa. Dzieje się tak dlatego, że olejek eukaliptusowy znajduje się nie w kwiatach, lecz w liściach tych roślin. Natomiast bardzo ceniony jest miód z kwiatów pomarańczy. W przeciwieństwie do eukaliptusów miód pomarańczowy ma wyraźny zapach i smak pomarańczy. Oczywiście, prócz z eukaliptusów i pomarańczy, pszczoły zbierają nektar z innych gatunków roślin dzikich czy uprawnych. W okolicach, gdzie istnieją wielkie fermy owcze, pszczoły produkują miód z białej koniczyny i przede wszystkim z lucerny. – Podobno eukaliptusy nie zawsze kwitną co roku. Jak sobie wtedy radzą pszczoły? – To prawda. Niektóre eukaliptusy zakwitają co roku, na kwitnienie innych trzeba czekać 3 lata, a w skrajnych wypadkach nawet 7 lat. Co gorsze, nie oznacza to, że dany gatunek kwitnie co 3 lata. Wtedy można by przewidywać kwitnienie danego gatunku. Jednak dane drzewo może zakwitnąć za rok, następnie za 2 lub 3 lata, potem za rok a następnie za 6 lat. Na drzewie jest pełno pąków kwiatowych, pszczelarze spodziewają się dobrych zbiorów, a kwiaty nie rozwijają się. Nie wszystkie przyczyny takiego sposobu kwitnienia są znane. Na pewno jedną z przyczyn są warunki meteorologiczne w czasie różnych etapów rozwoju pąków i kwiatów. Pszczoły nie radzą sobie z tym problemem. Jeżeli eukaliptusy nie zakwitną, a w pobliżu nie ma kwiatów innych roślin, to pszczelarze muszą dokarmiać pszczoły syropem lub przewozić ule w okolice, gdzie kwitną inne eukaliptusy lub inne rośliny miododajne. – Gdzie na świecie istnieją pszczele rezerwaty, które można by porównać do tego z Wyspy Kangura? – Nie ma na świecie rezerwatów pszczół o tak długiej izolacji. Istnieją jednak w różnych okolicach świata rezerwaty o krótszej izolacji. W Polsce takie rezerwaty znajdują się w Puszczy Kampinoskiej pod Warszawą oraz na Podlasiu w okolicy Augustowa. – W miesięczniku „Pasieka” z marca br. można przeczytać artykuł na temat pana badań. Miesięcznik ten jest dostępny dla wąskiego grona specjalistów – a sprawa miodu, a co za tym idzie pszczół i pszczelarstwa interesuje chyba wszystkich. Czy mógłby pan opowiedzieć, jak doszło do wyprawy naukowej na Wyspę Kangura i co było głównym przedmiotem tych badań? – Zajmowałem się sprawą różnicowania płci u pszczół. Od dawna było wiadomo, że samice pszczół, to jest matki i pszczoły robotnice, rozwijają się z jaj zapłodnionych, a samce, to jest trutnie, z jaj niezapłodnionych. Udało mi się jednak stwierdzić, że wskutek kojarzenia blisko spokrewnionych rodziców, na przykład brata z siostrą, z niektórych jaj rozwijają się larwy trutowe, tak zwane larwy trutni diploidalnych. W kilka godzin po wylęgnięciu z jaja, larwy takie są zjadane przez robotnice pszczół. Dlatego zamiast przyszłej robotnicy, która w przyszłości zbierałaby miód, w ulu pozostaje pusta komórka. Jest to oczywista strata dla pszczelej rodziny. Badania prowadziłem z matkami sztucznie unasienionymi. Należało jednak sprawdzić, czy zjadanie larw z jaj zapłodnionych zachodzi również w warunkach naturalnych. Jak to jednak sprawdzić, gdy wiadomo, że matka pszczela kojarzy się z trutniami wysoko w powietrzu w otwartej przestrzeni? Nie wiadomo, czy kojarzy się tam z trutniami spokrewnionymi, czy nie. Należało poszukać takiego miejsca, gdzie istniało duże prawdopodobieństwo, że matki kojarzą się również z trutniami spokrewnionymi. Otóż na Wyspę Kangura sprowadzono w 1884 r. tylko 6 rodzin pszczelich. W 1973 r. na wyspie znajdowało się ich ok. 300. Wszystkie pochodziły właśnie od tych kilku początkowych rodzin. Musiało więc dochodzić do kojarzeń krewniaczych. Było to idealne miejsce do przeprowadzenia potrzebnych badań sprawdzających. W 1973 r. zostałem zaproszony przez dr G. Kleinschmidta, kierownika Zakładu Pszczelnictwa w Agricultural College w Lawes, w Queensland, na przeprowadzenie kursu z hodowli i sztucznego unasieniania pszczół. Organizatorzy kursu opłacili mój przelot. Jednocześnie prof. K. Doull z Uniwersytetu w Adelajdzie, znający wyniki moich badań nad różnicowaniem się płci u pszczół i doceniający znaczenie rezerwatu na wyspie Kangura dla tego typu badań, postarał się dla mnie o stypendium Uniwersytetu w Adelajdzie. W Adelajdzie mieszkałem u Polaków, pp. Słowiaków. P. Danuta pracowała w tym samym Departamencie Entomologii Uniwersytetu, gdzie ja. Zaprosiła mnie, bym zamieszkał u nich. Chciałbym jej w tym miejscu serdecznie za to podziękować. W czasie badań na Wyspie Kangura stwierdziłem, że w żyjących tam rodzinach pszczelich z 18% zapłodnionych jaj, zamiast larw robotnic, które mogłyby potem zbierać miód, rozwijały się larwy trutni diploidalnych, zjadane przez robotnice. Gdyby więc pszczoły na wyspie nie były spokrewnione, mogłyby produkować jeszcze więcej miodu. – Czy badania, które pan przeprowadził, miały wpływ na decyzje podejmowane w Polsce w sprawie hodowli pszczół i produkcji miodu? Czy i co wynikło z tego dla pszczół, a więc pośrednio i dla wielbicieli miodu? – Badania te dowiodły, że również w warunkach naturalnych krewniacze kojarzenie pszczół prowadzi do tego, że z niektórych zapłodnionych jaj, zamiast larw pszczół robotnic, które rozwinąwszy się mogłyby zbierać nektar, wylęgają się larwy trutni diploidalnych zjadane przez pszczoły. Należy, więc unikać kojarzeń krewniaczych wśród pszczół. W dawnych pracach i podręcznikach hodowli pszczół znajduje się następujące zalecenie: jeżeli chcesz hodować pszczoły produkujące więcej miodu, to wybierz w pasiece tę najbardziej produktywną, rekordową rodzinę pszczelą. Następnie wychowaj z niej nowe matki i trutnie. Potem doprowadź do kojarzenia tych matek i trutni. W ten sposób zostanie utrwalona cecha wysokiej produkcji miodu. Moje badania dowiodły, że tak nie jest. Należy wychowywać matki pszczele i trutnie z najbardziej produktywnych rodzin pszczelich, lecz rodziny te nie powinny być spokrewnione. Tak obecnie postępuje się na całym świecie. – Nad czym obecnie pan pracuje? – Ostatnio pracowałem nad pszczołami azjatyckimi w południowowschodniej Azji, w Afganistanie, Wietnamie, Tajlandii, Nepalu, Indiach i na Filipinach. Zajmowałem się dwoma zagadnieniami. Pierwsze – w niektórych krajach Azji ok. 70% do 80% miodu pochodzi od dziko żyjących pszczół olbrzymich. W Nepalu żyją one w Himalajach na wysokości 2500-4000 m n.p.m. Pszczoły te bardzo żądlą i dlatego zbiera się od nich miód tylko nocą. Ja doszedłem do takiej wprawy, że pracowałem przy tych pszczołach w dzień bez żadnego zabezpieczenia głowy, rąk, a nawet bez koszuli. Właśnie w druku znajduje się moja praca nad obronnością pszczół olbrzymich w Nepalu, Indiach i na Filipinach. Drugie zagadnienie to zwalczanie Tropilaelaps clareae, groźnego pasożyta pszczół. Otóż pszczoły europejskie Apis mellifera produkują w Azji 10 razy więcej miodu niż miejscowe pszczoły wschodnie Apis cerana. Jednak okazało się, że po sprowadzeniu europejskich pszczół do Azji nie przeżywały one tam dłużej niż 3 lata. Niszczył je pasożyt Tropilaelaps clareae, który nie pasożytuje na pszczole wschodniej. Udało mi się opracować metodę, która zwalcza tego pasożyta w 100% i to bez użycia jakichkolwiek środków chemicznych. Wskutek tego niektóre kraje, takie jak np. Tajlandia czy Wietnam, które do tej pory sprowadzały miód, stały się jego dużymi eksporterami. W uznaniu tych osiągnięć otrzymałem dwie prestiżowe nagrody: pierwszą wręczyła mi królowa Tajlandii, a drugą ówczesny prezydent Iranu S. M. Chatami. – Dziękuję za rozmowę. źródło: http://jerzy_woyke.users.sggw.pl/w_kang ... r2008.html cyt. (...) W czasie badań na Wyspie Kangura stwierdziłem, że w żyjących tam rodzinach pszczelich z 18% zapłodnionych jaj, zamiast larw robotnic, które mogłyby potem zbierać miód, rozwijały się larwy trutni diploidalnych, zjadane przez robotnice. Gdyby więc pszczoły na wyspie nie były spokrewnione, mogłyby produkować jeszcze więcej miodu. (...) Ale, że włoszki intensywnie czerwią - to i tak nadrabiają. cyt. (...) Należy, więc unikać kojarzeń krewniaczych wśród pszczół. W dawnych pracach i podręcznikach hodowli pszczół znajduje się następujące zalecenie: jeżeli chcesz hodować pszczoły produkujące więcej miodu, to wybierz w pasiece tę najbardziej produktywną, rekordową rodzinę pszczelą. Następnie wychowaj z niej nowe matki i trutnie. Potem doprowadź do kojarzenia tych matek i trutni. W ten sposób zostanie utrwalona cecha wysokiej produkcji miodu. Moje badania dowiodły, że tak nie jest. Należy wychowywać matki pszczele i trutnie z najbardziej produktywnych rodzin pszczelich, lecz rodziny te nie powinny być spokrewnione. Tak obecnie postępuje się na całym świecie. (...) Na całym świecie ? No nie wiem. dr Zawilski uważał inaczej. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa UTC+1godz. [letni] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |