Stan faktyczny - opowiadanie starego pszczelarza (ok.50 letni staż pszczelarski): Jest październikowe, słoneczne i ciepłe popołudnie cisza i spokój, pszczoły i ule zaopatrzone na zimę i ostatnie spojrzenie pszczelarza na pasieczysko. Oczom nie wierzy, ale nie tylko widzi ale i słyszy - z jednego z uli wychodzi rójka, typowa rójka. Rójka ta przemierza spokojnie ok 500 metrów (a za nią ów pszczelarz) i prosto z lotu obsiada jeden z uli w pasiece sąsiada i wchodzi do wnętrza. Pszczelarz z sąsiadem ustalają iż w tym ulu jest słaba rodzina i będą beż żadnej ingerencji obserwować , co czas przyniesie. Do wiosny nic się nie działo. Przegląd wiosenny pokazał, że w ulu tym jest jedna silna rodzina i jedna matka ( nie wiadomo która, gdyż nie były znaczone). Ul starego pszczelarza opuściły wszystkie pszczoły, a więc nie była to rójka. Pytanie starego, doświadczonego pszczelarza: co było przyczyną, albo inaczej, na skutek czego pszczoły opuściły ul, zadrzewione pasieczysko, przemieściły się ok 500 m i zasiedliły użytkowany ul na pasieczysku sąsiada zcalając się ze znajdującą w nim rodziną.
Bardzo proszę, jeżeli ktoś potrafi wyjaśnić opisaną sytuację, o odpowiedź abym mógł przekazać ją opowiadającemu pszczelarzowi. On sam nigdy wcześniej nie spotkał się z takim zjawiskiem ani wytłumaczeniem takiego stanu czy zachowania się pszczół.
|