Panie alojz.. moim zdaniem metoda obliczenia wydajności z jednego ula jaką Pan proponuje jest bardzo naciagana ! Deklarowna wydajność 260 kg z dwóch rodzin produkcyjnych jest w rzeczywistości iloscią na jaka pracuje 12 rodzin, czyli 260:12 daje 21kg z pnia a to już nie jest rzadną rewelacją.
sam Pan pisze że
alojz pisze:
Mój sposób postępowania różni się tym od powszechnego, że rodzinki z zapasowymi matkami trzymam w ulu 10-ulikowym przez cały rok, gdyż kilka rodzinek pomocniczych jest mi potrzebnych m.in. również do wychowu i unasiennienia matek. To umożliwia mi niezawodną wymianę starej lub będącej w nastroju rojowym matki sprawdzonym sposobem na młodą już czerwiącą, co skraca do granic możliwości przerwę w czerwieniu.
W małych, trzy ramkowych ulikach rodzinki wpadają w nastrój rojowy. Dawniej zapobiegałem rójce, wstawiając do wylotka wycinek kraty odgrodowej. Zamiast tego w ostatnich latach wstawiam im węzę na brzeg. Po jej odbudowie, zaczerwieniu i zasklepieniu, często z wieńcem miodu przekładam ją wraz z siedzącymi na niej pszczołami do rodzin produkcyjnych.
W innych postach, a moze to było w książce pisze Pan że jak rodzina produkcyjna jest słaba wiosną to również wzmacnia ją Pan pszczołami i czerwiem z rodzin pomocniczych.
Dołożenie ramki z miodem i czerwiom oraz obsiadającymi ją młodymi pszczołami musi sie odbić na wydajności rodziny wzmacnianej. Na zazimowanie rodzinek pomocniczych też musi Pan zużyć swoją pracę i środki produkcji na jesieni i tym bardziej nie rozumiem dla czego nie są one wliczane do ogólnej wydajności pasieki.
Proszę sprawdzić w książkach jak się oblicza wydajność w gospodarce dwurodzinnej: miód z rodziny produkcyjnej + miód z rodziny pomocniczej porównuje się z miodem z dwóch rodzin kontrolnych i na podstawie uzyskanej różnicy określa sie procentowy wzrost wydajności miodowej wykonanego zabiegu.
W innych postach ubolewa Pan nad bardzo mała wydajnością pasiek stacjonarnych. Jak sama nazwa wskazuje jest to pasieka stacjonarna i korzysta z góry ograniczonych pożytków. Jeśli ktoś (np ja ) będzie miał do dyspozycji tylko jeden pożytek towarowy i niech to będzie rzepak to dodawanie nawet dwóch kolejnych korpusów i rozwijanie rodzin w mega silne nic nie da, bo po rzepaku czeka nas dokarmianie. Silna rodzina to nie wszystko - bez pogody nawet najlepsze pszczoły nic nie przyniosą. Ciekaw jestem czy Pana model gospodarki sprawdził by się w innym miejscu z bardziej zawodnymi pożytkami.
Kolejna sprawa - obliczanie bazy pożytkowej i określenie ilości rodzin: w Pana przypadku 2 produkcyjne. Widzę że na siłę próbuje Pan stworzyć model matematyczny rodziny pszczelej i opisać ją wzorem. Takie obliczenia może i sie sprawdzają ale w praktyce są całkowicie bezużyteczne. Pomyślał Pan o płodozmianie ? Są takie lata, że przez kolejne 2-3 sezony pasieka stoi w tym samym miejscu na pożytku rzepakowym, bo rolnicy jakoś tak całkiem przez przypadek w taki sposób zaplanowali swoje uprawy ze skumulowały się w jednej okolicy. A w następnym roku może tutaj nic nie kwitnąć. Dla mnie to nie problem bo postawie pszczoły gdzieś indziej, a pasieka stacjonarna ? Ale według obliczeń z kilku poprzednich lat powinniśmy mieć pełne beczki miodu
alojz pisze:
cenię ludzi, którzy dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, ale nie traktuję ich jak „święte krowy”.
Ja również cenię takich ludzi. Czytając Pana posty dochodzę do wniosku że Pan i owszem chętnie dzieli się swoją wiedzą, jednak nie za darmo !!! Niemal w każdym poście można znaleźć nawoływanie do zakupu Pańskiej książki i/lub broszury w celu dokładniejszego wytłumaczenia Pana metod gospodarki.Jest to bardzo nie fer postępowanie z Pana strony. Rozumiem że marketing..., że z czegoś trzeba żyć, ale bez przesady. Nie musi Pan na każdym kroku o tym przypominać - zainteresowani już wiedzą !
Mimo wszystko podziwiam Pana za względu na wiek i doświadczenie, ale bardziej że w tym wieku garnie się Pan do komputera.
Z Pszczelarskim pozdrowieniem
pewex