FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=29&t=22799
Strona 1 z 26

Autor:  BARciak [ 16 września 2019, 19:40 - pn ]
Tytuł:  Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Jedni zakarmili, inni zakarmiają, a to znak, że sezon 2019 praktycznie dobiegł końca. Jest to pora na wydzielenie nowego tematu :)

Autor:  BARciak [ 16 września 2019, 20:47 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

pisiorek pisze:
BARciak, zielono mi :wink:

Chcesz bana za pisanie nic nie wnoszących postów? :haha:

Autor:  bo lubię [ 16 września 2019, 21:37 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Byłem drugi :haha: :haha:


Autor:  BARciak [ 16 września 2019, 21:51 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

bo lubię, tak ze 3 miesiące za wcześnie dodałeś :haha:

Autor:  górski_pszczelarz [ 17 września 2019, 22:46 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

rodzinki zakarmione, przeleczone na warrozę. Pozostaje czekać do końca zimy na nowe otwarcie.

Autor:  piotrpodhale. [ 17 września 2019, 22:57 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

górski_pszczelarz pisze:
rodzinki zakarmione, przeleczone na warrozę. Pozostaje czekać do końca zimy na nowe otwarcie.
U mnie jeszcze korekty zapasów po przymrozkach i przede wszystkim dobitka warrozy końcem października lub w listopadzie zależy od pogody.PK

Autor:  Elgon [ 18 września 2019, 17:54 - śr ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Też mam koniec karmienia :)

Autor:  krzysiek5000 [ 18 września 2019, 20:00 - śr ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

I te dlugie oczekiwanie na wiosne sie zacznie;)

Autor:  mirek. [ 18 września 2019, 20:08 - śr ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

haha
i latanie do pasieki czy na pewno żyją
czy może daszek podniosę :P:P
mam nadzieje że i w tym roku wytrzymam i nie będę na pasiek łaził

Autor:  krzysiek5000 [ 20 września 2019, 10:26 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Modlmy sie bracia aby tegoroczna zima była długa i mroźna jakie to były kiedys, aby te wszystkie zarazki roztocza, mordercze kleszcze wybiło...

Autor:  Bagisek. [ 20 września 2019, 10:57 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

krzysiek5000, nic to raczej nie da , bo to dziadostwo się uodporniło i zadna zima im nie straszna.Kleszcz niby wytrzymuje - 60 stopni . :cold:

Autor:  tomi007 [ 20 września 2019, 16:36 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

@krzysiek5000, @Bagisek.,

Mroźna zima da coś i nie da... Ważniejszy jest długi okres bez czerwiowy - warroza ponoć żyje do 6 mies... Więc im dłużej nie ma czerwiu tym lepiej - mrozy maja na to jakiś wpływ...

Wiosna 2018 przyszła późno - długi bylo zimno to i warrozy było mniej... Wiosna 2019 przyszła szybko to i pasozyt szybciej zaczął się mnożyć...

Autor:  kudlaty [ 20 września 2019, 16:53 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

tomi007 pisze:
@krzysiek5000, @Bagisek.,

Mroźna zima da coś i nie da... Ważniejszy jest długi okres bez czerwiowy - warroza ponoć żyje do 6 mies... Więc im dłużej nie ma czerwiu tym lepiej - mrozy maja na to jakiś wpływ...

Wiosna 2018 przyszła późno - długi bylo zimno to i warrozy było mniej... Wiosna 2019 przyszła szybko to i pasozyt szybciej zaczął się mnożyć...



mroźna zima nic nie da bo komarowi czy innej gadzinie wszystko jedno jak bardzo będzie zimno bo ich i tak to nie dotyczy, wirusy lubią jak jest zimno,
co do warrozy to jest bardzo przewidywalne robactwo, dłuższe czerwienie= problemy z warrozą po ubiegłej jesieni długiej i ciepłej w połączeniu z wczesną wiosną to było wszystko do przewidzenia dlatego nie spotkałem w tym roku nawet jednej warrozy na pszczole i wszystko zostało wybite odpowiednio wcześniej niż zwykle przez co jest 20 września a część rodzin nie dostała jeszcze nic przeciwko i nie widzę u nich żadnych problemów choć nigdy się do nogi nie wybije i na pewno jest ale to się niedługo zmieni bo oręż już czeka na poprawe pogody

Autor:  Rybnik87 [ 27 września 2019, 00:52 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Cóż jak dla mnie to obecny sezon nie zapowiada się optymistycznie.
Niby to mój rekord i właśnie przygotowuje do zimowania 35 rodzin. Ale już wiem że kilka będzie spisanych na straty ze względu na warrozę. Nie mam co się oszukiwać tylko trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Być może to moja wina, chociaż obstawiam że to na rzepaku sobie poprzynosiły od sąsiadów. Na szczęście rodziny które pozostały przy domu wyglądają optymistycznie. Co ciekawe większość rodzin sama ograniczyła się w czerwieniu. Chociaż z izolatora na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru rezygnować.
Do tych zmartwień dodam jeszcze że w moim mieście po przęglądzie pasiek wykryto kolejnych 11 potwierdzonych przypadków zgnilca amerykańskiego. W ten sposób strefa zapowietrzona powiększyła się o jakieś 500m bliżej mojej pasieki.
Sezon 2020 to będzie wyzwanie. A kradzież uli i zapotrzebowanie na odkłady wzrośnie.

Autor:  Tadeusz 1 [ 27 września 2019, 08:36 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Rybnik87 pisze:
już wiem że kilka będzie spisanych na straty ze względu na warrozę

Przecież możesz jeszcze ją bić.

Autor:  ZRoko [ 27 września 2019, 20:04 - pt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Ja w tym roku załatwiłem nową miejscówkę w głębi lasu .Myślę sobie , ludzie szukają zdrowego i eko miodu ,do najbliższej miejscowości 3,5 km .Miód pyszny to fakt .Ale nie o tym temat .Wywiozłem tam dwie rodzinki - tylko eksperymentalnie ,czy pszczółki sobie poradzą i czy ogóle będzie miód .Jak pisałem wcześniej miód pyszny , ale z towarzystwem .O ile na starym pasieczysku waroza jest ale bez tragedii ,natomiast tam w lesie tragedia , na dwie rodzinki zapewne dwie zejdą jeszcze przed zimą .Na starym miejscu niebyło potrzeby żeby cokolwiek robić w tym kierunku Rybnik87, wspomniał o zgnilcu , a jak zwalczany on jest w dzikich rodzinach ,czy też palą barcie czy jakieś dziuple ?Oczywiście w promieniu tych 6 km

Autor:  robik [ 28 września 2019, 01:31 - sob ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Rybnik87 pisze:
Być może to moja wina, chociaż obstawiam że to na rzepaku sobie poprzynosiły od sąsiadów. Na szczęście rodziny które pozostały przy domu wyglądają optymistycznie. Co ciekawe większość rodzin sama ograniczyła się w czerwieniu. Chociaż z izolatora na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru rezygnować.
Nie do końca tak może być... Mogła być nie dobita końcem roku poprzedniego a ciepła i wczesna wiosna zrobiła swoje... Gdy rodziny silne to jest to taki utajony czas gdzie możemy nie wyłapać, ze coś jest nie tak... Nie zawsze też widać przed ulem w trawie co wynoszą... zależy od rodziny, ale coś zostaję...

Autor:  Rybnik87 [ 28 września 2019, 01:42 - sob ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

ZRoko w dziuplach nikt miodu do końca nie wybiera, w barciach jak wybiera się miód to w takich ilościach aby pszczoły jeszcze miały zapasy. Problem ze zgnilcem w moich rejonach to jest taki że kilka lip rozbudza fantazję. Sądzą że pszczoły nie wiadomo ile tam nazbierają. Tymczasem co roku jest coraz to gorzej.

robik nie będę sędzią w własnej sprawie. chociaż u mnie matki nie czerwiły od Września zeszłego roku aż do marca obecnego. Na szczęście to co stało przy domu jest zdrowe. Nie ma co się martwić na zapas, tylko wyciągać wnioski na przyszłość i przygotowywać się do nowego sezonu. Muszę korpusów dorobić.

Autor:  ZRoko [ 28 września 2019, 21:09 - sob ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Ale mimo to , pytam dalej .Jeśli jest zgnilec w okolicy - to powinien być też u pszczół dziko żyjących . Jeśli są zostawiane dzikie rodziny ,to jaki jest sens palić ule w pasiekach hodowlanych ?To jest pytanie z zacięciem do odpowiadania dla osób którzy udzielają się w każdym temacie .

Autor:  baru0 [ 28 września 2019, 21:40 - sob ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

ZRoko pisze:
To jest pytanie z zacięciem do odpowiadania dla osób którzy udzielają się w każdym temacie .
:wink: :wink:

Trzeba by i dziuple wypalić :wink: .
Jak zwróciłem uwagę na fejsie że ten program jest od czapy ,to przysiedli mnie żem nie ekolog :)

Autor:  CYNIG [ 29 września 2019, 11:20 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

ZRoko pisze:
Ale mimo to , pytam dalej .Jeśli jest zgnilec w okolicy - to powinien być też u pszczół dziko żyjących . Jeśli są zostawiane dzikie rodziny ,to jaki jest sens palić ule w pasiekach hodowlanych ?To jest pytanie z zacięciem do odpowiadania dla osób którzy udzielają się w każdym temacie .


To że ustanowiono obszar zapowietrzony nie znaczy, że wszystkie rodziny pszczele są w nim chore (występuje już postać kliniczna choroby). Likwidacja porażonych rodzin to po prostu likwidacja ognisk chorobowych, które mogą przyczyniać się do zarażania kolejnych rodzin/pasiek.
O tej porze roku jaki widzisz inny sposób walki ze zgnilcem? Moim zdaniem tu weterynaria robi słuszną robotę.

Rodziny "dzikie" i u dzikich pszczelarzy, znajdujące się poza kontrolą są oczywiście problemem zdrowotnym w takich sytuacjach i mogą być źródłem wtórnych zakażeń ale co w takim razie? Zrezygnować całkowicie z procedur bo nie są 100% pewne?

Autor:  Rob [ 29 września 2019, 13:15 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Może nie przesadzajmy, a gdzie wy macie te drzewa bartne? Jest ich tak "dużo", że w obszarach puszczańskich można obsadzić kilkanaście, może kilkadziesiąt barci. To, że pszczoły zagospodarują dziuplę w drzewie nie oznacza powstania barci. Najczęściej są to miejsca o zbyt małej kubaturze i rodziny tam osiadłe nie przeżywają zimy, resztę załatwia barciak. Nie dzikie pszczoły są problemem bo ich jest niewiele, ale liczne pasieki na danym obszarze. Na Podkarpaciu widziałem wsie gdzie po 1000 - 2000 uli czekało na spadź i wszystkie w promieniu kilometra. Gdzie na tym obszarze pyłek i nektar dla takiej ilości pszczół? Jak go nie ma to gdzie one latają by go zdobyć? Do sąsiedniego powiatu, czy do sąsiedniego ula? Popatrzcie na mapy zgnilca, one mówią bardzo dużo. Pewnie, że można zgnilca dostać w prezencie w ramach np wedrowania. Najwięcej jest go jednak tam gdzie jest najwieksze przepszczelenie powiązane z brakiem właściwego pokarmu.

Autor:  henry650 [ 29 września 2019, 13:18 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Rob pisze:
Może nie przesadzajmy, a gdzie wy macie te drzewa bartne? Jest ich tak "dużo", że w obszarach puszczańskich można obsadzić kilkanaście, może kilkadziesiąt barci. To, że pszczoły zagospodarują dziuplę w drzewie nie oznacza powstania barci. Najczęściej są to miejsca o zbyt małej kubaturze i rodziny tam osiadłe nie przeżywają zimy, resztę załatwia barciak. Nie dzikie pszczoły są problemem bo ich jest niewiele, ale liczne pasieki na danym obszarze. Na Podkarpaciu widziałem wsie gdzie po 1000 - 2000 uli czekało na spadź i wszystkie w promieniu kilometra. Gdzie na tym obszarze pyłek i nektar dla takiej ilości pszczół? Jak go nie ma to gdzie one latają by go zdobyć? Do sąsiedniego powiatu, czy do sąsiedniego ula? Popatrzcie na mapy zgnilca, one mówią bardzo dużo. Pewnie, że można zgnilca dostać w prezencie w ramach np wedrowania. Najwięcej jest go jednak tam gdzie jest najwieksze przepszczelenie powiązane z brakiem właściwego pokarmu.


Tak z ciekawości to gdzie ty takie wielkie skupiska pszczół na podkarpaciu czekające na spadz

henry

Autor:  baru0 [ 29 września 2019, 13:23 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

CYNIG pisze:
Rodziny "dzikie" i u dzikich pszczelarzy, znajdujące się poza kontrolą są oczywiście problemem zdrowotnym w takich sytuacjach i mogą być źródłem wtórnych zakażeń ale co w takim razie? Zrezygnować całkowicie z procedur bo nie są 100% pewne?

Bo są w 100% nie pewne , chyba każdy mający pszczoły jest tego świadom .
Że pszczoła udomowiona nie jest w stanie sobie poradzić sama z warozą i chorobami .Jest tylko kwestia 2_3 lat .Takie doświadczenia powinno się prowadzić z dala od siedlisk ludzkich ..

Autor:  kudlaty [ 29 września 2019, 13:35 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

nie wiem zbytnio o jakie dzikie roje może chodzić, trzy lata temu lub 4 była wielka batalia o pewną pasiekę w kraju straszenie jej utylizacją itp,
skończyło się tak że późną jesienią zmarł właściciel przyszła zimna wiosna i zostalo ok 100 pustych domków z czego przynajmniej 30 było zasiedlonych jesienią, to tyle by było jeśli chodzi o utrzymanie rodzin bez interwencji pszczelarrza,
co do warrozy jeden sezon wystarczy aby po pszczołach zostało wspomnienie

Autor:  Maxik [ 29 września 2019, 14:26 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

baru0 pisze:
kwestia 2_3
taaaa, sezon bez leczenia - we wrześniu ule stają się puste, osoba z poza środowiska miodek może wybierać bez dymku i kapelusza :haha: :haha: :haha: :haha:

Autor:  Rob [ 29 września 2019, 15:04 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

henry650 pisze:
Tak z ciekawości to gdzie ty takie wielkie skupiska pszczół na podkarpaciu czekające na spadz

henry

W sumie to masz rację że się dziwisz. Mój błąd bo potraktowałem okolice Krynicy, Starego i Nowego Sącza jako zachodnie rubieże Podkarpacia a to tak nie jest. Może dlatego taki skrót myślowy, że kilka cerkwi oglądałem a one mi się właśnie z Podkarpaciem kojarzą niesamowicie. Miałem okazję zwiedzać tamte strony przy okazji dwóch pszczelarskich wycieczek, przy okazji zwiedzaliśmy kilka pasiek i widzieliśmy sąsiadujące z nimi przez płot lub drogę. Jak pytaliśmy o przepszczelenie to najczęściej odpowiedź była w typie : Jak leje spadż to nie ma przepszczelenia. Jeden z pszczelarzy mówił, że chętnie kupi pyłek i plastry z pierzgą .

Autor:  henry650 [ 29 września 2019, 17:00 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Rob pisze:
henry650 pisze:
Tak z ciekawości to gdzie ty takie wielkie skupiska pszczół na podkarpaciu czekające na spadz

henry

W sumie to masz rację że się dziwisz. Mój błąd bo potraktowałem okolice Krynicy, Starego i Nowego Sącza jako zachodnie rubieże Podkarpacia a to tak nie jest. Może dlatego taki skrót myślowy, że kilka cerkwi oglądałem a one mi się właśnie z Podkarpaciem kojarzą niesamowicie. Miałem okazję zwiedzać tamte strony przy okazji dwóch pszczelarskich wycieczek, przy okazji zwiedzaliśmy kilka pasiek i widzieliśmy sąsiadujące z nimi przez płot lub drogę. Jak pytaliśmy o przepszczelenie to najczęściej odpowiedź była w typie : Jak leje spadż to nie ma przepszczelenia. Jeden z pszczelarzy mówił, że chętnie kupi pyłek i plastry z pierzgą .

I tak jak napisałeś jak leje A jak nie leje to wtedy się dzieje


Henry

Autor:  Bagisek. [ 29 września 2019, 21:01 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Pszczółki odymione , warozza myślę że była, :pala: Jedna rodzinka, bez pasków w lipcu z większym osypem.Wyjęte wkładki dennicowe ,rodzinki silne z zapasem pokarmu.
Czarnych nie widać :mrgreen:

Obrazek

Autor:  KNIEJA [ 29 września 2019, 21:03 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Bagisek. pisze:
Pszczółki odymione , warozza myślę że była, :pala: Jedna rodzinka, bez pasków w lipcu z większym osypem.Wyjęte wkładki dennicowe ,rodzinki silne z zapasem pokarmu.
Czarnych nie widać :mrgreen:


Już nie masz czerwiu ?

Autor:  Bagisek. [ 29 września 2019, 21:06 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

KNIEJA, nie wiem i w sumie za bardzo nie to nie interesuje o tej porze:(
Pewnie jest , bo pyłek pszczółki w kilku ulach nosiły dziś , mimo marnej pogody.

Autor:  KNIEJA [ 29 września 2019, 22:52 - ndz ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Bagisek. pisze:
KNIEJA, nie wiem i w sumie za bardzo nie to nie interesuje o tej porze:(
Pewnie jest , bo pyłek pszczółki w kilku ulach nosiły dziś , mimo marnej pogody.


A powinno , patrz na mądrych ludzi kiedy idą z lekami do pszczół

Autor:  Bagisek. [ 30 września 2019, 05:02 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

KNIEJA pisze:

A powinno , patrz na mądrych ludzi kiedy idą z lekami do pszczół

Z tą mądrością to nie przesadzaj, każdy prowadzi pszczoły odnośnie swoich pożytków , warunków pogodowych itp.Zdaje to egzamin , więc po co mam kombinować.
To , że ktoś idzie w listopadzie z lekami , to widocznie tak mu pasuje , by leczyć swoje pszczoły.A czy z tego wynika , że zabłysnął mądrością , to tego nie wiem. :(
Gdzie był większy ospy , 3-4 rodzinki , być może odparuję kwas szczawiowy i czekamy na wiosnę :luzik:

Autor:  Hieronim [ 30 września 2019, 12:06 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

KNIEJA pisze:

A powinno , patrz na mądrych ludzi kiedy idą z lekami do pszczół

Niektórzy , co widać na filmikach miszczów , paski z lekami mają cały rok. :thank: :thank:

Autor:  Rybnik87 [ 30 września 2019, 19:49 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

ZRoko pisze:
Ale mimo to , pytam dalej .Jeśli jest zgnilec w okolicy - to powinien być też u pszczół dziko żyjących . Jeśli są zostawiane dzikie rodziny ,to jaki jest sens palić ule w pasiekach hodowlanych ?To jest pytanie z zacięciem do odpowiadania dla osób którzy udzielają się w każdym temacie .


Sens jest taki że w takim ulu masz miliardy przetrwalników nawet jak podasz antybiotyki to zabijesz aktywne bakterie ale zupełnie nie zadziałasz na te przetrwalniki. Jak mam pszczoły to jeszcze nie miałem okazji zobaczyć dzikich pszczół. Za to ule w pasiekach sąsiadów są rostawione co pół metra. I z tych ognisk choroby co wiem to w żadnym przypadku zgnilec nie dotyczył jednej rodziny a raczej większości lub wszystkich rodzin w pasiece.

Autor:  baru0 [ 30 września 2019, 22:07 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

KNIEJA pisze:
Już nie masz czerwiu ?

Bagisek. pisze:
za bardzo nie to nie interesuje o tej porze:(
Pewnie jest ,

KNIEJA pisze:
A powinno , patrz na mądrych ludzi kiedy idą z lekami do pszczół

Skuteczność Apiwarolu w obecności czerwiu 45% :?

Autor:  BoCiAnK [ 30 września 2019, 22:14 - pn ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

baru0 pisze:
Skuteczność Apiwarolu w obecności czerwiu 45% :?

Temu trzeba dymić co 3 dni a najlepiej Varidolem Słowackim

Autor:  Bagisek. [ 01 października 2019, 05:33 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

baru0 pisze:
Skuteczność Apiwarolu w obecności czerwiu 45% :?

A po 3 dymkach , co 4 dni (czytaj 12 dni) coś może się zmienić procentowo :?:
12+9 (zasklep)to 21 dni , czyli czas na wyjście pszczółki na świat :jupi: .
Bydzie więcej procentuf :?: :roll:

Autor:  pisiorek [ 01 października 2019, 05:51 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

baru0 pisze:
Skuteczność Apiwarolu w obecności czerwiu 45%


Dobre :lol: trzeba odymiac pszczoly a nie czerw a skutecznosc wzrosnie zdecydowanie....

Autor:  Bagisek. [ 01 października 2019, 06:58 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Czekam na info o twoich pszczółkach i czerwiu z filmiku , gdzie ostatni wygryziony czerw może być na Wigilię :haha:
A wtedy zamiast siedzieć przy stole z rodziną , raz w roku przemówić ludzkim głosem :mrgreen: będziesz skamlał o pomoc na forum i latał po pasiece z apiwarolem. :(
Pisz , może ktoś pomoze :pl:
I zadbaj o swoje czarne MAMBY :|

Autor:  slaw007 [ 01 października 2019, 07:02 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Tak matematycznie.
Jak dymimy 3x co cztery dni, to nie dymimy przez okres 12 lecz 9 dni.

Wyjaśnienie: Dymimy w dniu 1, 5, 9

P.S.
W pierwszym roku jak miałem pszczoły dymiłem 4x co cztery dni czyli w okresie 13 dni. Po czwartym dymku nadal spadała warroza. W rodzinie co spadło najwiecej puściłem dymka po następnych pięciu dniach i nadal leciała warroza.
Gdzieś w Internecie, chyba na wykładzie u Sądeckiego Bartnuka, ktoś podawał, ze skuteczność apiwarolu w okresie z czerwiem wynosi 45-55% przy dymienie 4x4. W okresie bezczerwiowym skuteczność wynosi około 98-99%

Autor:  slaw007 [ 01 października 2019, 07:06 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Oczywiście jak będziemy czekać na okres bezczerwiowy, to możemy nie zdążyć z dymkiem.

Autor:  pisiorek [ 01 października 2019, 07:27 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Bagisek.,
KNIEJA pisze:
patrz na mądrych ludzi kiedy idą z lekami do pszczół


Wszystko w temacie.

Autor:  Maxik [ 01 października 2019, 08:29 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

baru0 pisze:
Skuteczność Apiwarolu w obecności czerwiu 45%
umiesz liczyć - licz na siebie.
hipotetycznie mamy 1000szt samic
1 dymienie - zostaje 550
2 dymienie - zostaje 302
3 dymienie - zostaje 166
4 dymienie - zostaje 91
5 dymienie - zostaje 50
6 dymienie - zostaje 27
7 dymienie - zostaje 15
8 dymienie - zostaje 8
9 dymienie -zostaje 5

zresztą kalkulacja też jest hipotetyczna :mrgreen:

A w następnym sezonie - 5% uli będzie pusta przed nastaniem października :(

Licząc koszt dymka + upadki rodzin - droga ta kuracja inhalacyjna jest

Autor:  Bagisek. [ 01 października 2019, 09:10 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

slaw007 pisze:
Oczywiście jak będziemy czekać na okres bezczerwiowy, to możemy nie zdążyć z dymkiem.

:brawo: :brawo: :brawo: :piwko: :piwko: I wszystko w temacie.Może się nie do końca zgadzam z tą matematyką :)
Teraz do pszczółek zaglądnę dopiero w marcu, gdy w 4 pasiekach 143 rodzinki rozpoczną wiosenny oblot :jupi:
I będę czekał na dobre wieści z Małopolski , gdzie mieszka najlepszy pszczelarz Polski :pl: :haha:

Autor:  Hieronim [ 01 października 2019, 10:16 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Bagisek. pisze:
I będę czekał na dobre wieści z Małopolski , gdzie mieszka najlepszy pszczelarz Polski :pl: :haha:

A kto to taki , to już nie Świętokrzyskie podupadło? :thank:

Autor:  JM [ 01 października 2019, 10:27 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Wcześniejsze poglądy odnośnie cyklu rozwojowego warrozy mówiły, że warroza siedząca pod zasklepem, po wygryzieniu się pszczoły ponownie wchodzi na kolejną larwę tuż przed jej zasklepieniem po 4 dniach.
Aby więc zniszczyć warrozę uwalniającą się spod zasklepu - co trwa 12 dni - należało by odymiać co 4 dni w 1-5-9-12 dniu czyli 4 razy.
Skąd się więc wzięło powtarzane często zalecenie 3x co 4 dni???
Jest jednak inny jeszcze problem.
Otóż ostatnio pojawiają się stwierdzenia, że warroza już w 3 dniu po wygryzieniu ponownie lokuje się pod zasklep, a w tej sytuacji należało by dymić co trzy dni, w 1-4-7-10-13 dniu, czyli 5x co 3 dni, a i tak nie będzie pewności czy np. godzinę wcześniej przed dymieniem już się jakieś warrozy nie pochowały.
Jak więc widać dymienie w obecności czerwiu z natury ma ograniczoną skuteczność.

Dlatego też czekam z ostatecznym odymianiem na moment całkowicie bezczerwiowy, nawet jeżeli będzie to miało miejsce dopiero w listopadzie.

Autor:  Bagisek. [ 01 października 2019, 10:57 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

JM pisze:
Wcześniejsze poglądy odnośnie cyklu rozwojowego warrozy mówiły, że warroza siedząca pod zasklepem, po wygryzieniu się pszczoły ponownie wchodzi na kolejną larwę tuż przed jej zasklepieniem po 4 dniach.
Aby więc zniszczyć warrozę uwalniającą się spod zasklepu - co trwa 12 dni - należało by odymiać co 4 dni w 1-5-9-12 dniu czyli 4 razy.

:thank: Józefie.Tak właśnie dymię i zdaje to egzamin.Warozza jest i będzie , a nawet bez czerwiu , może schować się w listopadzie pod tergitami o czym pisano.
Tylko zastanawia mnie co z pszczołą , która do listopada , jest już porażona przez pasożyta??

Autor:  pisiorek [ 01 października 2019, 10:58 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Hieronim pisze:
Bagisek. pisze:
I będę czekał na dobre wieści z Małopolski , gdzie mieszka najlepszy pszczelarz Polski :pl: :haha:

A kto to taki , to już nie Świętokrzyskie podupadło? :thank:


Widze ze komus zazdrosc sciska 4 litery he :lol:
JM pisze:
Wcześniejsze poglądy odnośnie cyklu rozwojowego warrozy mówiły, że warroza siedząca pod zasklepem, po wygryzieniu się pszczoły ponownie wchodzi na kolejną larwę tuż przed jej zasklepieniem po 4 dniach.
Aby więc zniszczyć warrozę uwalniającą się spod zasklepu - co trwa 12 dni - należało by odymiać co 4 dni w 1-5-9-12 dniu czyli 4 razy.
Skąd się więc wzięło powtarzane często zalecenie 3x co 4 dni???
Jest jednak inny jeszcze problem.
Otóż ostatnio pojawiają się stwierdzenia, że warroza już w 3 dniu po wygryzieniu ponownie lokuje się pod zasklep, a w tej sytuacji należało by dymić co trzy dni, w 1-4-7-10-13 dniu, czyli 5x co 3 dni, a i tak nie będzie pewności czy np. godzinę wcześniej przed dymieniem już się jakieś warrozy nie pochowały.
Jak więc widać dymienie w obecności czerwiu z natury ma ograniczoną skuteczność.

Dlatego też czekam z ostatecznym odymianiem na moment całkowicie bezczerwiowy, nawet jeżeli będzie to miało miejsce dopiero w listopadzie.


I to jest prawidlowe podejscie do tematu .można mieć kilka ulii za stodołą można można wszystko wiedzieć w temacie Pszczelarstwa? można...

Autor:  bo lubię [ 01 października 2019, 10:59 - wt ]
Tytuł:  Re: Byłam/byłem w pasiece - sezon 2020

Przecież sam cykl dymienia wskazuje że lek jest skierowany do leczenia w obecności czerwiu,w jakim celu ? ano dla zdrowego pokolenia zimowego,czy wybije całą warozę ?zdecydowanie nie ,ale setki,tysiące pszczoły zimowej nie jest okaleczona co daje profity wiosną .Resztki warozy co zostało dobijacie przecież kwasami lub jeszcze jednym dymkiem późno-jesiennym.Ta walka trwa przecież tylko o zdrowe niepokaleczone pszczoły które wiosną są wstanie wykarmić i ogrzać czerw.Dymienie podczas sezonu wykluczone z wiadomych powodów pomijając odkłady i nieprodukcyjne .Paski również nie wybijają całej warozy,a używane są również w obecności czerwiu.Niby jest jeszcze izolacja matki co niektórzy praktykują ,a jesienią kwas ,albo dymek.

Strona 1 z 26 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/