Generalnie do związków zapisują się osoby starsze, aby spotkać się ze znajomymi, pogawędzić o podopiecznych, pomarudzić, zakupić leki i ewentualnie refundowane odkłady. Lub też łatwiej skożystać z innych refundacji na sprzęt pszczelarski i wykupić przy tym ubezpieczenie od użądleń i/lub kradzieży uli. Ale i trochę osób młodszych też jest. Ja jestem czerwiem na wygryzieniu- 26 lat i chyba zaniżam średnią wiekową, przynajmniej dwukrotnie. Jest przysłowie, że Polak Polakowi wilkiem, czy jakoś tak. I kłótnie też się pojawiają. Są i wycieczki i imprezy. Generalnie jak to wśród znajomych - mowa tu o kole. Ja wychodzę z założenia, że nie zbiednieję mając małą czy średnią pasiekę, tak do 50-100 rodzin, płacąc składkę i należąc do koła, a przynajmniej jest z kim pogadać, jechać na jakieś targi i coś kupić. Ubezpieczenie też jest, więc śpię spokojnie. Apiwarol 50-siąt coś zł opakowanie i też część zwracają. Odkłady i sprzęt pasieczny to inna bajka. Też się na to łapię, a przynajmniej mogę łapać. Zależy czy chcę. W -ziiązku jestem jednak nie dla dofinansowań, czy zwrotów, tylko, że mogę z kimś w żywe oczy wymienić poglądy nt gospodarki, coś podsłuchać i załatwić wszystkie sprawy w jeden dzień - na spotkaniu. PZP ma jednak i swoje wady - wiemy jakie, więc to pominę, bo rozruch nie bez powodu się na forum zrobi. Zdaję sobię sprawę, że PZP nie jest tym, czego od niego oczekuję, ale ze związkami już tak jest. Każdy szuka jakiejś alternatywy i liczy, że będzie lepiej. Każdy z nas w końcu szuka tego, co dla neigo będzie jak najlepsze, lub tego, co zaspokoi jego potrzeby. Alternatywami są i inne organizacje, z czego również można skożystać. Czy się mi to opłaca - może i nie. To samo mógłbym mieć siedząc w domu i załatwiając tam swoje sprawy, pisząc wnioski o refundację, załatwiając ubezpieczenie itd itp i nie płacąc przy tym ulowego. Ale od tego jest i powinien być związek, aby ułatwić ludziom życie, umożliwiać im spotkania i debaty. W kupie/kupach siła, choć wiemy, że ministerstwo popiera PZP i tylko z nim chce tak na prawdę rozmawiać, nie chcę ujmować przy tym niczego innym organizacjom, ale tak jest. Problem jest w tym, że żaden związek tak na prawdę licząc się z prawem polskim nie może niczego tak na prawdę żądać. Może naciskać i stosować sugestie, a żądania są tak na prawdę oświadczeniami danego stanu rzeczy, z którym można się zgodzić, lub je odrzucić. I tu jest pies pogrzebany, ponieważ nie dość, że my, jako pszczelarze nie mamy nigdy wystarczającego przebicia, bo nie jesteśmy jednością, a nasze problemy są spychane na margines. Do tego dochodzi sprawa rolnictwa, która traktuje nas jako zło konieczne. Jesteśmy, pszczoły zapylają, zabiją sto mlm rocznie opryskami, to odnawiamy pogłowie. Do tego GMO i rośliny samopylne. Dla wielu z nas nasze pasieki to być albo nie być. Gdybyśmy porzucili świadczone usługi zapylania przez nasze pszczoły w sadach czy plantacjach to wielu straciłoby swe utrzymanie a niektórzy i sens sewgo życia. W obecnej chwili, jak twierdzi agencja rynku rolnego mamy spore i powiększające się pogłowie pszczół. Oni więc problemu nie widzą, bo uważają, że jest ok, skoro my, pszczelarze dajemy sobie radę i to co tracimy zastępujemy nowym. Jedyny sposób, aby wywrzeć presję na środowisku społecznym, to tak na prawdę niedopuszczenie pszczół do zapylania jakichkolwiek roślin na plantacjach. Ale kto z nas sobie na to może pozwolić? Z jednej strony źródło utrzymania i dorabiania dla wielu, z drugiej znowu nasze panny też coś muszą jeść, z trzeciej, bo tu są trzy strony medalu, wzrost cen żywności, co tak na prawdę dobiłoby nam gwóźdź do trumny. Wniosek:
Wstawcie wnioski sami. Jest 2012 i zamiast tego zapowiadanego końca świata powinny być radykalne zmiany w przepisach w naszym kraju. Pozdrawiam Adrian
_________________ "Mała jest pszczoła wśród latających stworzeń, lecz owoc jej ma pierwszeństwo pośród słodyczy." (Syr 11, 3);
|