Wycinanie lipcowe i sierpniowe czerwiu trutowego u niektorych pszczelarzy
/a wcale ich nie malo/ mija sie z celem bo takowego moze byc jak na lekarstwo. Czerw trutowy to nie magazyn varroa tylko zasadniczo porodowka.
Roztocze nie czeka w nim na to, az pszczelarz sie obudzi tylko atakuje kolonie pszczela i skutecznie ja oslabia . Gdyby bylo tak jak pisza co niektorzy
fachowcy to problem varroa juz by nie istnial.
Jest ogolnie wiadomo ,ze varroa chetniej odwiedza ramki przeczerwione tak wiec pszczelarz ocenia stan porazenia varroa i pozwala lub nie na wygryzienie pierwszego pokolenia trutni . Ja pozwalam na takie narodziny jedynie w pniach ojcowskich i tylko wtedy kiedy stwierdzam znikome ilosci pasozyta. Zasadniczo jednak u znakomitej wiekszosci posiadanych rodzin wycinam. Procentuje to mala iloscia pasozyta .W mijajacym sezonie ramka pracy i jeden zabieg kwasem mrowkowym zabezpieczyl rodziny przed roztoczem. Co prawda u czesci wykonalem zabieg z kwasem szczawiowym ale osypu varroa praktycznie nie zaobserwowalem tak wiec w pozostalych odszedlem od kwasu szczawiowego. Tak robie od 16 lat i z varroa spokoj.Wczesniej pisalem ,ze w promieniu lotu produkcyjnego moich pszczol przynajmniej 200 rodzin ale jak widac pszczoly z moja pomoca radza sobie znakomicie. To,ze inni radza sobie nie powod do chamstwa i agresji.Pozdrawiam
