FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

Mam dwie rodzinki które w końcu doszły do siły, o ile jeden korpus wielkopolski 10-cioramkowy można tak nazwać w połowie maja. W przypływie euforii dołożyłem im nawet półnadstawkę, ale patrzą się na nią jak Belzebub na krążek hokejowy.
Takie słabizny są wynikiem lichych matul, które czerwią placki wielkości znaczka pocztowego. Matulki nowe już są w drodze.
I tu mam pytanie: czy w takich rodzinkach wymienić tylko matkę, i mieć rodzinki, które jeszcze coś przysmyczą z lipy, czy rodzinki te "poszatkować" i z jednego ula nie zrobić np 3 odkładów, bo na odkładach akurat tez mi zależy. Jak to Kuroń gadał o swoich emerytach: chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko, tak i ja chciałbym mieć i miód i odkłady, z tym, że akurat do odkładów mogę pozyskać ramki z innych, silnych uli. W każdym razie, która z powyższych opcji będzie korzystniejsza?

Pozdrawiam Beeskit

Poprowadź dalej rodziny do lipy, a po niej zrób z każdej rodziny 1-2 odkłady. Zadbaj by matki miały miejsce do czerwienia. Teraz kwitnie jeszcze akacja, a w lasach zaczyna malina i kruszyna, więc będzie to dla nich okazja do rozwoju.
Robiąc teraz 3 "odkłady" (dość słabe ale jeżeli byś przypilnował dojdą do jesieni do siły) osłabiasz rodzinę produkcyjną i z niej miodu nie będziesz miał.