Wczoraj odebrałem telefon od sąsiada że mu zwisa broda ze szklarni
Pojechałem i dowiedziałem się, że to już 3 raz w tym tygodniu. Podobno pszczoły zbijały się w kupę i wracały po jakimś czasie do ula.
Złapałem pszczoły do nieużywanego korpusu i odwiesiłem do wychłodzenia w garażu.
W między czasie przejżałem ul.
Znalazłem 12 (!) mateczników z czego jeden z larwą i jeden z jajem.
1 ramka trutowa, 4 niepełne i nieregularne z czerwiem. Reszta niezaczerwiona, brak jakiegokolwiek pokarmu, jedynie pierwsze 2 ramki od wlkotki miały nieco miodu odłożonego.
10 dni temu wyjmowałem miód, ale wtedy gniazdo było pełne czerwiu i miodu (oczywiście zapasów z gniazda nie ruszałem). Tydzień był mało pogodny, pszczoły nie zebrały dużych pożytków.
Po przeglądzie, spryskałem gniazdo i wyrojone pszczoły wodą z miętą i połączyłem oba roje. Bez szemrania zabrały się do roboty i z tego co wiem dzisiaj siedzą w ulu grzecznie.
Mateczniki poobrywałem, wysprzątałem gniazdo i podkarmiłem ciastem, ale nie bardzo wiem co mam sądzić o tych wynikach i co z tym dalej robić?
Czy możliwe że mam do czynienia z rójką spowodowaną głodem / brakiem pożytków?
i nieumiejętnym wybraniem miodu ? (a raczej jego nieodpowiednim czasem)