typers pisze:
Te piękne pszczółki już w 3 pokoleniu mieszając się z naszymi rodzimymi rasami są tak agresywne że przy gorszej pogodzie lepiej ula nie otwierać, a i blisko ula też lepiej nie podchodzić.
Sprawdzone przeze mnie!!!
Czy sprawdzałeś to na Kaukazach ? Bo na Minesocie na pewno nie - więc skąd to stwierdzenie , że nie wątpliwie po wymieszaniu z naszymi /ja bym dodał "wrednymi"/ mieszańcami , Minesota jest taką pszczołą."
Zarówno Minesota jak i inne Buckfasty przez lata były selekcjonowane między innymi na łagodność.Krzyżująć te pszczoły z tubylczym,zapładniasz je trutniami swoimi /agresywnymi/ i to one przekazują gen agresywności nowemu pokoleniu a więc to twoje pszczoły mają zgubny wpływ na krzyżówkę. A jak się ma sytuacja odwrotna?
Przy wprowadzeniu Minesot do pasieki przynajmniej w pierwszym pokoleniu krzyżowniczym będziesz miał 100% czystorasowych , żółciutkich trutni, z genem łagodności "jak baranki" , ponieważ ich ojcami nie mogą być twoje trutnie, gdyż powstały z jaj niezapłodnionych, a więc pochodzą w prostej linii od szlachetnych dziadków. To one będą przekazywały teraz twoim pszczółkom gen łagodności.
Tak w skrócie wyglądają zawiłe sprawy genetyki, w którą niech się wgłębiają ich znawcy. Tymczasem my zwykli pszczelarze nie przekraczajmy granicy F1 no , może F2 a nie będziemy wtedy mieć w pasiece Meserszmitów.
Z poważaniem - Janusz.