WITAM SERDECZNIE . Miałem ostatnio bardzo dziwne zdarzenie , otóż zrobiłem w maju odkład z trzech ramek - młoda pszczoła , trochę miodu , trochę pierzgi . Kupiłem podobno bardzo dobrą matkę nieunasiennioną ( tania nie była ) . Pogoda na loty była raczej nie specjalna . Po tygodniu przy przeglądzie kontrolnym stwierdziłem , że matki niema a czerw jest
. Pomyślałem że wyleciała się donasiennić . Po tygodniu , kiedy zajrzałem do ula oczy mi zbielały bo matki nie było a czerwiu była masa . Okazało się , że była nowa matka , a wygryziony matecznik znalazłem pod podkarmiaczką która stała z boku . Odszukałem ją i oznaczyłem markerem . Po jakimś czasie mój kolega pszczelarz mieszkający zaledwie dwa kilometry od mojego domu wygadał się niechcąco , że w jego nowym odkładzie znalazła się oznakowana matka , a wkładał matecznik na wygryzieniu . Nie zaglądałem mu do ula , ale to na100% była moja 
. Nie będę mu sprawdzał numeru matki ani się procesował , bo w końcu jesteśmy z jednej branży . Nigdy o takim zdarzeniu nie słyszałem . A CO WY O TYM SĄDZICIE - pozdrawiam !!!
