Za parę dni, po rzepaku, chciałbym wykonać parę odkładów. Problemu nie ma gdy w ulu jest matka znakowana, ale gorzej gdy mamy matki nieoznakowane. Dziś właśnie przeżyłem taką sytuację, że nie znalazłem matek nieoznakowanych. Przejrzenie 20ramek z pszczołami na czarno na każdej z nich, z licznymi trutniami, graniczy niemal z cudem. Ktoś powie patrzyłeś nieuważnie... możliwe, chociaż bardzo się starałem. Nie znalazłem i basta. Ja wiem - można wysypać pszczoły na zewnątrz, przestawić ule, jak to ktoś podał w innym wątku, ale według mnie takie radykalne sposoby przynoszą więcej szkody niż pożytku. Gdyby mi zależało na bezwarunkowym znalezieniu matki to znalazłbym bez problemu z zastosowaniem klateczki z dwoma oddzielnymi komorami. Ale nie o tym chciałem...
Otóż wpadłem na pomysł, żeby do odkładów brać ramki tak jak leci... znaczy patrzeć w miarę możliwości czy matka jest na ramce czy nie, i jeśli uznamy, że nie ma i pasuje nam ramka z innych powodów to daję ją do odkładu. Powiedzmy po 3 ramki z czerwiem do odkładu. Mamy więc 3 ule odkładowe i macierzak. Matula najprawdopodobniej jest w macierzaku, ale całkiem możliwe że ją przeoczyliśmy i znajduje się w którymś z uli odkładowych. Do uli odkładowych nie podkładamy matki. Przez dzień, lub dwa pozostawiamy odkłady osierocone. W tym czasie uważnie obserwujemy które ule buczą, które się mrowią. Ten ul który jest spokojny ma matkę! Po takiej konstatacji, podkładamy matulki do bezmatków. Proste? Proste!
A teraz proszę wytłumaczcie mi czy to ma ręce i nogi i dlaczego jest do doopy?
Pozdrawiam niepewnie Beeskit
|
po co przeglądać 20 ramek czy 80 jak ktoś ma na 8 korpusach 
jak można wybrać ramki jakie potrzebujesz i tylko na nich pobieżnie sprawdzić czy mamy nie ma co roku tak robie i więcej matek omyłkowo zabierałem jak były znaczone niż jak mam nieznakowane, bo przy znakowanych człowiek bierze na pewniaka nie ma kropki znaczy że mamy też a wystarczy że mama wejdzie pod pszczoły i kropki nie widać 