Witam,
dzisiaj w końcu pszczółki wyleciały z ula
. Zapobiegawczo zakratowałem wylotki, żeby mieć czas na walkę z ewentualnymi nastrojami rojowymi. Generalnie pszczoły gromadnie znosiły jasny pyłek i było OK za wyjątkiem 2 rodzin. Loty też były ale z minimalną ilością przynoszonego pyłku, pszczoły oblepiały wręcz od zewnątrz całą okolicę wylotka i nawet teraz część z nich siedzi na zewnątrz (tak około szklanki pszczół na ul). Podejrzewam zaawansowany nastrój rojowy w tych dwóch rodzinach.
Mam zamiar jutro z rana całe towarzystwo z ula wywalić na kawał płyty przed ul, odczekać na odlot pszczoły lotnej, skropić pozostałe towarzystwo i przystawić płyte do wylotka, żęby mogły samodzielnie na piechotę wrócić do ula.
Napiszcie proszę czy dobrze kombinuję (odkładów nie chcę robić, raz że nie mam jeszcze mateczek a dwa chcę jedna coś skubnąć z rzepaku który mi kwitnie niemal pod nosem)