Często czytamy, że prawdziwemu pszczelarzowi rójki się nie zdarzają. Może to prawda, ale nie każdy ma możliwość ciągłego trzymania " ręki na pulsie ".
Jest jednak sposób na to, żeby nie biegać za rojami po drzewach.
Rójka to najbardziej naturalny sposób tworzenia nowych rodzin i zapewnienie trwania gatunku.
Rójka to także sposób na uzdrawianie rodzin pszczelich.
Opuszczając macierzak, pszczoły rojowe zostawiają w nim większość zarazków chorobotwórczych i znaczną część warrozy.
Osadzone na węzie , w nowym ulu, mają idealne warunki do zdrowego rozwoju.
Są pszczelarze, którzy powiększając pasieki bazują tylko na rojach.
Żeby jednak nie biegać za rójkami, sami takie roje tworzą. Są to sztuczne roje, ale nie tworzone z " normalnych " pszczół lecz z rodzin będących w nastroju rojowym czyli " zaprogramowanych " na nowy początek i wzmożoną chęć budowy.
Aby takie roje uzyskać, celowo doprowadza się rodzinę do nastroju rojowego, a następnie , krótko przed terminem wyjścia roju, zabiera się połowę pszczół z macierzaka wraz z matką.
Taki sposób postępowania zalecany jest również w przypadku gdy stwierdzimy wystąpienie nastroju rojowego, a nie mamy pewności, że uda się go rozładować.
Żeby nie stracić rójki, zabieramy ją z macierzaka zanim ona go sama opuści.
Ważny jest moment utworzenia tej rójki.
Wygląda to tak:
Jeżeli podczas regularnych kontroli / wskazane co 9 dni, lub co tydzień /, stwierdzimy wystąpienie nastroju rojowego ( jajeczka w matecznikach ) to, przede wszystkim, oceniamy stopień rozwoju najstarszego z nich, żeby móc określić przybliżony termin wygryzienia się pierwszej matki.
Gdy , przypadkowo, zauważymy matkę to ją więzimy w klateczce - gwarancja , że rój nam, przez nieuwagę, nie wyjdzie.
Rój tworzymy najbliżej terminu zasklepienia matecznika.
Najpierw szukamy matkę i ją , wraz z ramką, usuwamy na bok lub więzimy w klateczce.
Następnie, z ramek z czerwiem, zmiatamy połowę pszczół / ok. 2 kg / do rojnicy ( przez lejek ) lub nowego ula.
Jeżeli nie mamy lejka to skrapiamy je wodą żeby nie odleciały.
Matkę dajemy na końcu.
Rój dajemy na 1-3 dni do chłodnego i ciemnego pomieszczenia i karmimy.
Po tym czasie osadzamy go w ulu tak jak rój naturalny.
Jeżeli nie chcemy dalszych rojów, to zostawiamy jeden matecznik a resztę usuwamy.
Najlepiej zostawić najmłodszy - pszczoły lepiej się takim opiekują.
Zachodzi tu małe ryzyko, że jeżeli matka się z niego nie urodzi to rodzina będzie bezmatkiem, ale zostawienie dwóch to ryzyko wyjścia drużaka.
Najpóżniej po 9-ciu dniach należy sprawdzić czy nie pojawiły się nowe mateczniki.
Jeżeli uda nam się zabrać rój krótko przed " planowanym " wyjściem to pszczoły zachowują się tak jak naturalnie wyrojone. Zapominają o " starym adresie " i nie wracają do macierzaka - nie trzeba ich więzić w piwnicy lub wywozić.
Dla właściwego rozwoju takich rodzin konieczny jest stały dopływ pokarmu.
Przy niepewnych pożytkach należy dać, na dobry start, 5 l syropu, a po 1-2 tygodniach jeszcze raz.
|