Jacek1965 pisze:
Znalazłem w internecie opis jak zwalcza się warrozę z Czechach.
Podoba mi się fragment "
w imię dobra pozostałych".
ZA POŁUDNIOWĄ GRANICĄ
Wielu pszczelarzy, którzy posiadają pasieki w górach utrzymuje bardzo dobre kontakty z pszczelarzami z Czech i Słowacji.
Wiele od naszych południowych sąsiadów możemy się w tym temacie nauczyć.
Najsilniejszą bronią w walce z warrozą jest tam aerozolowanie. Koszt zakupu przyrządu VAT wynosi ok. 600zł, z tego 50% jest dofinansowane przez koło pszczelarzy. Do pracy tego urządzenia niezbędne jest sprężone powietrze.
Przyjmuje się, że ogólny koszt zabiegu aerozolowania ok.1 zł na rodzinę.
W/w środki miesza się z wodą w przypadku temperatury pow. 10 'C.
Przy temperaturze poniżej 10 st.C ale nie mniejszej niż minus 5 'C należy w/w środki mieszać z ACETONEM.
Zabieg aerozolowania należy przeprowadzać w rodzinach w momencie pewności ze brak już jest tam czerwiu i można to robić w listopadzie a nawet w grudniu. Sukces tego sposobu polega na tym, że zabiegi przeprowadza przeszkolony pszczelarz z danego koła w tym samym okresie na terenie działania koła i raczej nie ominie ŻADNEJ rodziny i zrobi to nawet u pszczelarza niezszeszonego /bezpłatnie/ w imię dobra pozostałych!!!! Materiał przesłany przez "Podlanem" (
http://www.tylicz.pl)
Tabela stosowanych środków do zwalczania warrozy w Czechach i na Słowacji.
Nazwa środka Produkcja Sposób użycia Substancja aktywna
Gabon PA-92 bagietki 1,5 mg Acrinathrinu 24-30 dni
Varidol FUM spalany na bibułce Amitraz 2 krople na korpus (buteleczka 5 ml)
MP-10 FUM spalany na bibułce Fluvalinate 2 krople na korpus (buteleczka 5 ml)
Varidol AER buteleczka 5 ml zawiera 625 mg Amitrazy na 300ml wody wystarcza na zabieg w ok.100 rodzin pszczelich -koszt leku ok. 4,50 zł
M-1 AER buteleczka 2,5 ml zawiera Fluvalinate; 16 kropelek na 300 ml wody wystarcza na zbieg w ok. 100 rodzin pszczelich - koszt leku ok. 6 zł
Pracuję teraz w Czechach. Mam styczność z ich lekami, sprzętem, nawet kupuję tam cukier. Zapoznałem się już z kilkunastoma pszczelarzami. Starszymi, młodszymi, nowoczesnymi i tradycjonalistami. Niezależnie od stosowanych leków, metod mają taki sam problem z warrozą jaki jest u nas. Mają dostęp do szerszej gamy środków i guzik im to daje. Na papierze i w przedstawianiu w czasopismach wszystko jest u nich cacy. Rzeczywistość jest jak w Polsce. Co nie zastosują, co nie zrobią, inwazje mają co 3 lata, a reenwazje w zależności od napszczelenia i wykonywanych zabiegów w okolicy. Nie ma co chwalić cudzego, nie jest tak kolorowo.
Plus taki, że jeden termin leczenia. Mało samowolki. W teorii. W praktyce się nie da, za dużo pszczelarzy i rodzin. I tak narzekają, że co jakiś czas czerwono w ulach.
Co do samych odymiaczy, do tabletek, to taki aby wiatrak nie miał styczności ze spalaną substancją. Zalepi się od substancji tłustych. On ma już wdmuchiwać to w ul. Nie "przetłaczać".
Do nośników typu nafta, parafina, oleje aby powierzchnia dobrze się nagrzewała, nie tworzą się w tedy złogi.
Do ciśnieniowych natryskiwaczy aby przepływ powietrza był jak największy, a otwór wyjściowy najmniejszy, ciśnienie 6 bar.
Pozdrawiam