Nie jestem profesjonalistą i w totka tez nie trafiem szóstki
Ale to nie oznacza że jak ja nie potrafie - to innym sie to nie uda
adidar
Gdzieś ostatnio czytałem z jaką predkością lata matka , a z jaką truteń
- nie pamietam źródła ani konkretnych danych
ale analizując na bierząco te wartości

olśniło mnie

wyszło mi niezbicie że te wszystkie opowieści o locie matki na ogromne odległości nalerzało by w stawić między bajki .
Matka musiała by byc poza ulem od 2 do 3 godzin jeśli by wziąść odlegość 15-18 km i to tylko czas na, lot a gdzie czas na bara bara

.
Trutnie fakt lataja szybciej i to one leca gdzie ich wiatr poniesie
i nawet jak nie wrócą do siebie to zostaną przyjete do innych uli nawet w obcych pasiekach.
Ale matka zawsze chce wrócic w to samo miejsce z którego wyszła .(z tąd mój wniosek)
Teraz następna sprawa te wiadomości w zestawieniu z moimi tegorocznymi wynikami tez utwierdziły mnie w tym przekonaniu bo:
bardzo wcześnie wychodowane trutnie w jednej z rodzin przeznaczonej do wychowu matek unasieniły mi moje matki w 100% bo owe królowe (cztery) dawały czerw rozstrzelony w około 50 procentach - po około pieciu dniach pszczoły wyjaday czerw z komurek a matki zaczerwiały to na nowo , inne z tej seri dawały potomstwo koloru cordovan bo takie własnie były trutnie - wniosek jest prosty - chów wsobny w pierwszym wypadku a wdrugim brak czarnego koloru tylko cordovan na pszczołach robotnicach z matek w których alele płci sie nie spotkały bo czrerw był zwarty
- wiec jest możliwe unasienienie własnych matek własnymi trutniami .
Choc jak wpomniałem trzeba się do tego przyłorzyć
oczywiście niema 100% pewności na takie unasienienie w terenie zasobnym w dobre pasieki o wczesnych porzytkach ,bo wówczas wcześnie będa tam różne trutnie bo pszczelarze pobudzaja rodziny do czerwienia i dojrzości - ale z takiej sytuacji jest wyjście takie:(moim zdaniem i gdzieś o tym czytałem )
aby wypuszczac swoje trutnie i matki w czasie kiedy naturalny oblot trutni ustaje ,
doskonale widać to w pasiece , choc sposób ten o tyle jest zawodny iz niedobitki męskie wracają sporo po głównym peletonie (pewnie to te które najdalej szukały szczęścia)
i niekoniecznie muszą to być nasze trutnie .
Ciekawy sposób stosuje pewien niemiecki chodowca ale o nim to Leszek (Polbart) może napisze
bo mnie nie udało sie dotrzec do oryginalnych stron z tym tematem.
Pozdrawiam Szczupak
(zielony nie w jednym temacie )