FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

Jak to właściwie jest z tymi matkami?
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=50&t=19948
Strona 1 z 1

Autor:  Beeskit [ 30 czerwca 2017, 13:22 - pt ]
Tytuł:  Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Otóż mam u siebie matki Sklenarki i Singerki. Czerwią ładnie, miód noszą, ale... mam też ul z kundelką, która wszystkie je bije na głowę! Czerw zwarty, miodu jako jedyna (nie wiem skąd) przysmyczyła dwie cysterny :wink: . Gdyby nie to, że jest nieoznakowana i nie mogę jej znaleźć wycałowałbym ją od stóp do głowy. No i tak sobie myślę, czy nie pociągnąć od niej matulek? Nigdy jeszcze tego nie robiłem i trochę się obawiam...

Pozdrawiam Beeskit

Autor:  tomaszgenda [ 30 czerwca 2017, 13:34 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Ja na Twoim miejscu nawet bym sie niezastanawał tylko ronił z niej matulki jeżeli nie są agresywne

Autor:  JM [ 30 czerwca 2017, 14:22 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Jak to jest z tymi matkami?
Ano tak, że ukute pogardliwe określenie "kundelki" nijak się ma do rzeczy, gdyż jest akurat odwrotnie, to te hodowlane, we wszystkich możliwych kombinacjach krzyżowane, to właśnie prawdziwe kundelki.
No, miewają jakieś tam swoje cechy rasowe, ale czytając charakterystyki podawane przez hodowców - to wszystkie są oczywiście wyjątkowo miodne.
A prawda jest taka, że są to wszystko matki typu "ratunkowe", a więc nie najwyższych lotów.

Autor:  Beeskit [ 30 czerwca 2017, 15:54 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

tomaszgenda pisze:
Ja na Twoim miejscu nawet bym sie niezastanawał tylko robił z niej matulki jeżeli nie są agresywne


No dobrze, ale podpowiedzcie jak do odkładów, które planuję zrobić po lipie (za 2-3tygodnie) odciągnąć domowym sposobem z 6-7 matul, najlepiej bez elementów fizyki kwantowej...

Pozdrawiam Beeskit

Autor:  Hieronim [ 30 czerwca 2017, 18:40 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Beeskit pisze:
tomaszgenda pisze:
Ja na Twoim miejscu nawet bym sie niezastanawał tylko robił z niej matulki jeżeli nie są agresywne


No dobrze, ale podpowiedzcie jak do odkładów, które planuję zrobić po lipie (za 2-3tygodnie) odciągnąć domowym sposobem z 6-7 matul, najlepiej bez elementów fizyki kwantowej...

Pozdrawiam Beeskit

Uważaj bo to mogą być rabusie , z takimi to aby kłopot. Jak chcesz najprościej pociągnąć mateczniki , to odstaw dość mocną rodzinę ok10m, na jego miejscu postaw pusty ul do którego przenieś matkę i większość czerwiu.W macierzaku zostaw dwie ramki odkrytego czerwiu , wszystką młodą pszczołę,ramkę z pierzgą i ramkę pokarmu [trzeba też podkarmiać]. Między ramkami z czerwiem zrób lukę ok 3 cm , tak aby tam gromadziły się karmicielki. Na drugi dzień z wybranego ula wytnij kawałek woszczyny z jajami, podziel go na wąskie paski,przyklej do listewki i wstaw w tę 3 cm lukę. pociągniętymi matecznikami możesz operować tuż po zasklepieniu lub dopiero na 6 dzień.

Autor:  JM [ 30 czerwca 2017, 19:23 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Hieronim pisze:
W macierzaku zostaw dwie ramki odkrytego czerwiu
W obecności swojego odkrytego czerwiu mogą być niejakie kłopoty z zakładaniem mateczników na poddanych paskach z obcymi larwami.
Może i coś tam przez przypadek pociągną, ale generalnie takie solowe larwy na listewce zetną, a mateczniki ratunkowe będą zakładać na własnych plastrach i własnych larwach.
Pełna gwarancję pociągnięcia mateczników na poddanych larwach jest w rodzinie bez otwartego czerwiu.

Autor:  CYNIG [ 30 czerwca 2017, 19:29 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

JM, w ramach zabiegów przeciw varroa zlikwidowałem matki w 7 rodzinach i po 1,5 godzinie poddałem po 2 odpalone mateczniki na rodzinę. Przyjęcia 100%.

Autor:  Jarek [ 30 czerwca 2017, 19:37 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Ja bym wybrał jakąś silną rodzinę i zrobił tak:
Do najwyższego korpusu przełożyć z gniazda dwie ramki z młodym czerwiem rozsuniete od siebie o 5cm.
Po godzinie jak już na ramkach uzbiera się dużo karmicielek wstawić ramkę z uprzednio przelozonymi do miseczek larwami pochodzącymi od wybranej przez nas matki.

Na tym powinny pociągnąć mateczniki ale trzeba pamiętać o wycieciu ewentualnych mateczników na uprzednio przełożonych przez nas ramkach z młodym czerwiem.

Autor:  JM [ 30 czerwca 2017, 19:40 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

CYNIG pisze:
poddałem po 2 odpalone mateczniki na rodzinę. Przyjęcia 100%.

Aaa, odpalone mateczniki to zgoda, ale poddane pojedyncze komórki, paski z larwami (jeszcze nie odpalone) najczęściej lubią likwidować, a w każdym razie bardzo niechętnie akurat te poddane odpalają.
Do pewnego odpalenia najlepszy startbox, czyli bez otwartego czerwiu.

Autor:  edifi [ 30 czerwca 2017, 20:11 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

CYNIG pisze:
odpalone mateczniki
- Co to?

Autor:  CYNIG [ 30 czerwca 2017, 20:18 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

przełożona larwa do miseczki matecznikowej przyjęta i potraktowana przez pszczoły jako matecznik. Już po dobie jest lekko nadbudowana i obficie podlana mleczkiem.

Autor:  JM [ 30 czerwca 2017, 20:22 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

edifi pisze:
CYNIG pisze:
odpalone mateczniki
- Co to?
To takie mateczniki w początkowej fazie, które pszczoły już zaakceptowały jako mateczniki, zaczęły karmić larwy, rozbudowywać i opiekować jak matecznikami.

Autor:  Kosut [ 30 czerwca 2017, 21:01 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Beeskit pisze:
Otóż mam u siebie matki Sklenarki i Singerki. Czerwią ładnie, miód noszą, ale... mam też ul z kundelką, która wszystkie je bije na głowę! Czerw zwarty, miodu jako jedyna (nie wiem skąd) przysmyczyła dwie cysterny . Gdyby nie to, że jest nieoznakowana i nie mogę jej znaleźć wycałowałbym ją od stóp do głowy. No i tak sobie myślę, czy nie pociągnąć od niej matulek? Nigdy jeszcze tego nie robiłem i trochę się obawiam...

Czy te pszczółki nie są przypadkiem żółte?

Autor:  Hieronim [ 30 czerwca 2017, 21:37 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

JM pisze:
Hieronim pisze:
W macierzaku zostaw dwie ramki odkrytego czerwiu
W obecności swojego odkrytego czerwiu mogą być niejakie kłopoty z zakładaniem mateczników na poddanych paskach z obcymi larwami.
Może i coś tam przez przypadek pociągną, ale generalnie takie solowe larwy na listewce zetną, a mateczniki ratunkowe będą zakładać na własnych plastrach i własnych larwach.
Pełna gwarancję pociągnięcia mateczników na poddanych larwach jest w rodzinie bez otwartego czerwiu.

Musi być jak najwięcej aktywnych karmicielek.

Autor:  JM [ 30 czerwca 2017, 23:01 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Hieronim pisze:
Musi być jak najwięcej aktywnych karmicielek.
Jak będzie więcej aktywnych karmicielek, to być może pociągną więcej mateczników, ale również głównie na larwach własnych, nie tych sztucznie poddanych.

Autor:  ma.rek [ 15 czerwca 2018, 18:36 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

CYNIG pisze:
JM, w ramach zabiegów przeciw varroa zlikwidowałem matki w 7 rodzinach i po 1,5 godzinie poddałem po 2 odpalone mateczniki
Odgrzebałem temat. U mnie ostatni pożytek towarowy za kilka dni się skończy Susza zniszczyła wszystko na odrastających łąkach .Do czerwienia matek na pszczołę zimową pozostał jeszcze co najmniej miesiąc . Mam sporo matek do wymiany więc wpadłem na pomysł żeby zrobić tak jak w cytowanym poście .Byłaby przerwa w czerwieniu do ok. 15 lipca .Zapotrzebowanie na pokarm byłoby znacznie mniejsze .Zwalczanie warozy w rodzinie bez czerwiu . Wymieniona matka bez problemów z podawaniem .To plusy takiego postępowania .Czy ktoś widzi jakieś minusy .Jak odbije się to na sile rodziny przed zimą.
Może ogólnie ktoś ma jakieś spostrzeżenia. Szególnie liczę na odpowiedz ze strony kolegi CYNIG :D który ma już praktykę w tym temacie Dziękuję .Pozdrawiam.

Autor:  BARciak [ 15 czerwca 2018, 18:57 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

ma.rek, matki ratunkowe to chyba jedyny minus tej metody. Od połowy lipca spokojnie do zimy się rozwiną.

Autor:  andrzejkowalski100 [ 08 marca 2020, 13:41 - ndz ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Odpowiedż na tak postawione pytanie będzie łatwiejsza kiedy dokona sie zestawienia pewnych ,sprawdzonych informacji .
Prosze tylko nie czepiać się szczegółow i uwzglednić bład pomiarów naukowców i mojej pamięci.
- ilośc nasienia -plemników u jednego trutnia 10 ooo ooo
- ilość trutni kopulujących z matka w czasie lotu godowego 10-15
- ilość lotów godowych 1-2
- ilość plemników gromadzonych w zbiorniczku nasiennym matki
do 8 ooo ooo
Po wykonaniu artmetyki uzyskujemy wyniki. które przy założeniu optymalnym wyglądają :
- matka w jajowodach gromadzi w czasie jednego lotu godowego
15x 10 ooo ooo = 150 ooo ooo plemnikow
- kiedy kolejny raz wyleci w lod godowy do oczyszczonów jajowodów
ponownie zgromadzi 150 ooo ooo plemników
Uzyskujemy 300 ooo ooo plemników z których 8 ooo ooo zostanie w dwóch dawkach zgromadzonych w zbiorniczku nasiennym z którego będzie korzystać przy zapładnianiu jaj do końca życia.
Ważna informacją , plemniki zgromadzone w zbiorniczku /8 ooo ooo/ to mix z 300 ooo ooo .
Cyfry mówią same a wyobrażnia podpowiada jaką wojnę muszą stoczyć plemniki kiedy 292 ooo ooo zostaje unicestwionych.
A z drugiej strony jakie wystepują siły wybrańców zajmujących miejsce w zbiorniczku nasiennym matki.
Jak to właściwie jest z tymi matkami?
Oto jest pytanie??
Pozdrawiam :pl:

Autor:  Bartek.pl [ 09 marca 2020, 18:34 - pn ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

andrzejkowalski100,
To że truteń ma 10mln wcale nie znaczy, że tyle właśnie przekazuje królowej, nawet bym się założył, że tak nie jest.
Królowa w zbiorniczku nasiennym gromadzi ok 8 000 000 plemników i to też chyba za dużo.
2500x30x8 = 600 000
600 000 x 5 lat = 3 000 000
Czasami matki już w trzecim roku podczerwiają trutowo, więc te 8 mln to chyba przesadzone ilości.
Ale może się mylę, :mrgreen:

Autor:  andrzejkowalski100 [ 10 marca 2020, 23:51 - wt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Bartek.pl, poczytasz w temacie i stwierdzisz ,że nie ma potrzeby robić zakładów.
Jak by nie patrzeć liczby mówią za siebie a wyobrażnia podpowiada jak różne mogą pojawiać się niespodzianki zarówno wśród pokolenia robotnic jak i matek.
Pozdrawiam :pl:

Autor:  andrzejkowalski100 [ 18 grudnia 2020, 00:24 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

Bartek.pl, niech zyskam dla odświeżenia tematu i jego aktualizacji mogę przyjąć zakład.
Faktem jest że truteń daje z siebie wszystko w czasie aktu kopulacji bo jaki sens oszczędzania nasienia.
Po kopulacji szczęśliwy umiera i piosenka skończona.
To, że w zbiorniczku nasiennym jest miejsce na 8 mil. plemników to jedna sprawa ale druga to fakt ,że w drogach rodnych-jajowodach mieści się nasienie wielu trutni . Posiadamy wiedzę z iloma trutniami królowa kopuluje .
Bartek.pl pisze:
Czasami matki już w trzecim roku podczerwiają trutowo, więc te 8 mln to chyba przesadzone ilości.

Bywa tak ,że ilość plemników nie jest głównym powodem trutowienia jest ich wiecej wymienię dla przykładu: zła kondycja matki /choroba/, uszkodzenia fizyczne.
Przypominając o tych wszystkich szczegółach chcę zwrócić uwagę na jakie trudności i na co się porywają hodowcy matek pszczelich.
Ile determinacji ,doświadczenia nie wspominając już o wiedzy trzeba posiadać aby podjąć program hodowlany i co najważniejsze uzyskać oczekiwane powtarzalne wyniki.
I nie jest prawdą ,że wystarczy mieć tytuł doktora aby hodować dobre matki. :haha:
Pozdrawiam :pl:

Autor:  baru0 [ 18 grudnia 2020, 01:57 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

andrzejkowalski100 pisze:
najważniejsze uzyskać oczekiwane powtarzalne wyniki.

O tym to zapomnij ,powtarzalność można zbadać w jakim cyklu?
Jeżeli chodzi o lata ?
A jak się co roku dokłada "nowej krwi" która już nie jest czystą "krwią" ?
To ile mogą takie badania trwać ?
Bajki opowiadacie inseminatorzy matek .
W każdej bajce jest 10% prawdy i tyle samo cech :wink: .

Autor:  andrzejkowalski100 [ 18 grudnia 2020, 11:51 - pt ]
Tytuł:  Re: Jak to właściwie jest z tymi matkami?

baru0 pisze:
O tym to zapomnij ,powtarzalność można zbadać w jakim cyklu?
Jeżeli chodzi o lata ?
A jak się co roku dokłada "nowej krwi" która już nie jest czystą "krwią" ?
To ile mogą takie badania trwać ?
Bajki opowiadacie inseminatorzy matek .
W każdej bajce jest 10% prawdy i tyle samo cech :wink: .


Najważniejsze aby się dobrze zrozumieć w tak trudnych tematach.
Pierwszą najistotniejszą sprawą o której musimy pamiętać mówiąc o powtarzalności to ilość cech, które chcemy utrwalić .
Zasada jest prosta im mniej tym łatwiej, takie założenie.
Wystarczy spojrzeć na zespół genów odpowiadających za agresję .
Na obecną chwilę możemy tak sobie dobrać pszczoły , że będą łagodne jak baranki. Powtarzalność w tym przypadku uzyskujemy na długie lata i nie ma z tym problemu.
Podobnie z cechą plenności chcemy dużo pszczół -mięsa to wybieramy
bukwasta i mamy utrwalone już dwie cechy plenność i łagodność.
Gdyby chodziło tu o świnkę powtarzalność dwóch cech załatwia sprawę i oczekiwania rynku.
Duża waga, mała ilość tłuszczu i zasadniczo mamy pożądany wynik hodowlany i spełnione oczekiwania producenta.
W przypadku pieska podobnie dwie cechy decydują o jego atrakcyjności uroda i łagodność.
Powracając do pszczoły dwie cechy to mało potrzebny jest wzmocniony gen odpowiedzialny za pracowitość czyli gromadzenie zapasu.
To czego oczekuje pszczelarz najbardziej to duża ilość miodu ,pyłku i innych produktów.
Dodając trzeci gen napotykamy schody na szczęście czystość krwi w przypadku pszczoły nie ma znaczenia i można tu eksperymentować do woli.
Pod warunkiem ,że posłużymy się przy tych pracach i eksperymentach techniką sztucznej inseminacji na dzień dzisiejszy nie ma innego sposobu.
Kiedy puścimy mateczkę i trutnie w przestrzeń to możemy liczyć tylko na szczęście bo planowanej selekcji nie uzyskamy za żadne skarby.
Hodowcy matek pszczelich chcąc uzyskać określone efekty są zmuszeni izolować nie tylko matki ale przede wszystkim trutnie, nie ma innej drogi to mus.
Selekcja w przypadku pszczoły trwa długimi latami powiedział bym trwa od chwili kiedy człowiek zaczął się tym problemem zajmować .
W przypadku pszczoły mamy do czynienia z dzikim owadem którego zachowania oceniamy fragmentarycznie w czasie inne zwierzęta hodowlane trzymamy pod lupą całodobowo to zmienia obraz i możliwości.
I na koniec podpowiadając koledze baruO inseminator to nie hodowca.
Prawdziwy hodowca posługuję się techniką inseminacji ta umiejętność to tylko fragment jego umiejętności/wcale nie łatwa sztuka/ .
Nauka,doświadczenie zdobywane latami i przede wszystkim czas jaki poświęca zagadnieniu selekcji pszczoły to dominujące wartości decydujące o sukcesie hodowlanym.
Pozdrawiam :pl:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/