Właśnie dzisiaj przyszła do mnie mateczka Carnica unasienniona od Leszka Polbarta. Zacznę może od początku
2 tygodnie temu odymiałem pszczółki na warrozę i po sprawdzeniu kontroli osypu leżała martwa matka na dennicy, a wokół niej pszczółki opiekujące starały się jak tylko mogły ożywić mateczkę.
Dwa dni później poszedłem się upewnić w ciepły dzień czy na pewno nie ma matki. Pszczoły mocno machały spanikowane skrzydełkami, były strasznie przestraszone, co oznaczało tylko jedno na 99,9% nie ma matki. Na szybko przejrzałem też ul. Rodzina silna zajmuje 8 uliczek wielkopolskich.
Co było robić jedynie połączyć. Ale myślę, że można by popytać o matkę może jakimś cudem uda się znaleźć i jeszcze przed zimą podłożyć, bo jak wiadomo pozostawienie takiej rodziny do wiosny skończyło by się w najlepszym wypadku ostrą biegunką.
No i zaczęło się szukanie. Pewnie wiele osób z forum dostało zapytanie na priv. W końcu po jednej z rozmów z Leszkiem zapytałem się go tak zupełnie przypadkiem czy nie ma jeszcze jakiejś rezerwowej mateczki. Okazało się że na Leszka zawsze można liczyć!
Wczoraj wyciągnął mateczkę z ula rezerwowego i zapakował "ostrą" baterię w przesyłce.
Żeby pszczoły się nie wyziębiły włożył je w 3 koperty lekko podziurkowane. A na samym końcu do klateczki z matką dołączył 5 klateczek z samymi pszczołami które miały tylko i wyłączni utrzymywać temperaturę. (w nocy było koło 2 stopni). No i wysłał pocztą oczywiście wywołując w Pani pracującej na poczcie wielkie zdziwienie
Ale może niech on o tym napisze.Mateczka przyszła o 11:00 do mnie. Szybko rozpakowałem z ciekawości, aby sprawdzić czy nic im nie jest. Po otwarciu okazało się że pszczółki mają się tak dobrze jak latem
Ani jedna pszczółka z w sumie 6 klateczek nie straciła życia w przesyłce.Szybko wsadziłem drucik do klateczki tak aby można ją uwiązać między ramkami i poleciałem do pasieki. Wydłubałem większość ciasta z klateczki zostawiając około 1/3 i wsunąłem klateczkę w kłąb, który ze względu na brak matki był rozluźniony.
Teraz pozostaje czekać z niecierpliwością do wiosny na efekty tego "szalonego" czynu
Dzisiaj jest 22.11.2012. Także mój rekord wszechczasów poddawania matek padł i mam nadzieję że już nigdy nie będę zmuszony go powtarzać
W trakcie podkładania temperatura 5 C. Także nie jest jeszcze tragicznie. Dobrze że są jeszcze na świecie tacy pszczelarze jak Leszek pomocni, nie tkwiący w stereotypach i skłonni do lekkiego szaleństwa oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu
Powodzenia Miecio.Myślę że za rok przy podobnej sytuacji nie będziesz miał już wątpliwości co zrobić.Hej
