FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

Miód Pasieka Ule Matki - Pszczelarstwo to Nasza pasja.
baner czasopisma Pasieka Portal Pszczelarski
Dzisiaj jest 19 kwietnia 2024, 15:25 - pt

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 111 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 19:24 - ndz 

Rejestracja: 15 września 2009, 23:27 - wt
Posty: 6074
Lokalizacja: Stara Słupia
Ule na jakich gospodaruję: Langstroth 3/4
Miejscowość z jakiej piszesz: Słupia
adidar pisze:
polbart, rok temu w to nie wierzylem, ale po tej zimie i zastosowaniu zimowania na siatce zgadzam sie na 100%! Na ramkach nie miałem nic pod daszkiem, dennica osiatkowana i rodzina okazała się przodującą w rozwoju wiosennym. Niestety nie da się tak zrobić w starych leżakach gdzie tegoroczne odkłady będą zimować, ale jak powiedział przedmówca trzeba powoli zmieniać dna uli...


Ja w takich ulach mam wrażenie, że pszczoły poszły spać jesienią a na wiosnę się dopiero obudziły. :oczko: :leży_uśmiech: bardziej wypoczęte.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 19:27 - ndz 

Rejestracja: 15 września 2009, 23:27 - wt
Posty: 6074
Lokalizacja: Stara Słupia
Ule na jakich gospodaruję: Langstroth 3/4
Miejscowość z jakiej piszesz: Słupia
Ramki pracy zbędne.
Jesli mają spełniać swą rolę, to trzeba mieć ule z szybką w ścianie, :leży_uśmiech: aby można było podgladać co się dzieje, bez grzebania w ulu.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:14 - ndz 
Postępowanie z czerwiem trutowym artykuł z PASIEKI


Przeczytałem z dużym zainteresowaniem artykuł pana dra inż. Macieja Winiarskiego opublikowany w „Pasiece” nr 5/2008 pod tytułem „Czy warto niszczyć czerw trutowy”. Zakres przeprowadzonego eksperymentu badawczego był naprawdę imponujący, godny podziwu. Trwał 8 lat i obejmował 74 rodziny w ulach wielkopolskich. W 64 wycinano co tydzień w całym gnieździe wszystek kryty czerw trutowy, bez stosowania ramki pracy.


Przypuszczam, że te zabiegi trzeba było wykonywać w każdym roku przez 2 miesiące, a objęto nimi tak wiele rodzin nie tyle z potrzeb doświadczalnictwa, co w myśl często spotykanych zaleceń w literaturze pszczelarskiej, aby obok chemicznej walki z warrozą stosować w pasiece również wycinanie zasklepionego czerwia trutowego.


W świetle zakresu przeprowadzonych doświadczeń nie widzę żadnych podstaw do zakwestionowania uzyskanego wyniku, że wycinanie czerwia trutowego obniża w przekroju wielu lat uzysk miodu towarowego z rodziny średnio o 9,1 kg, to jest 35,1%. Wynika stąd prosty wniosek, aby czerwia trutowego nie wycinać, co z pewnością zaakceptują liczni pszczelarze, gdyż zabieg ten jest pracochłonny i niezbyt przyjemny.


Według mnie, w cytowanym artykule brakuje oceny, co złożyło się na tak zaskakujący wynik eksperymentu. Chętnie spróbuję autora w tym zastąpić. Mogło się tu skumulować kilka przyczyn:


1. Każde rozbieranie ula wielkopolskiego po to, aby uzyskać dostęp do ramek gniazdowych znajdujących się w dolnym korpusie wpływa niekorzystnie na mikroklimat ula, to jest temperaturę, wilgotność, skład chemiczny i zawartość różnych mikroelementów, takich jak feromony i innych, nadających powietrzu ulowemu tak przyjemny aromat. W literaturze pszczelarskiej zaleca się ograniczenie częstotliwości otwierania uli do naprawdę niezbędnego minimum, twierdząc, że każde powoduje dwudniowe zakłócenie normalnej pracy pszczół, w tym również zbierania nektaru. Dwa dni z siedmiu to ponad 25% łącznego czasu pracy pszczół. Duży wpływ tego czynnika na zbiór miodu wydają się potwierdzać wyniki z poszczególnych lat. Straty miodu, zarówno w kilogramach jak i w procentach były wyższe w latach 1987, 1992 i 1994, kiedy zbiory były ponadprzeciętne. Kiedy nie ma pożytku, rozbieranie ula nie zmniejszy dopływu nektaru.


2. Pszczoły szybko odbudowują wycięte fragmenty plastra trutowego. W tym celu zwiększają produkcję wosku. Na wytworzenie 1 kg wosku pszczoły potrzebują 3,2-3,5 kg miodu. Według informacji zawartych w książce „Hodowla pszczół” (praca zbiorowa, PWRL, Warszawa 1983, wyd. IV) dodatkowa produkcja wosku w rozsądnych granicach nie obniża zbioru miodu. Niemniej uważam, że niepotrzebnie odrywa pszczoły od innych czynności w ulu.


3. Przypuszczam, że reakcja pszczół na wycinanie czerwia trutowego jest podobna jak na wycinanie mateczników: wycięcie pierwszych dwóch czy trzech mateczników względnie zaczerwionych miseczek matecznikowych powoduje, że po siedmiu dniach pojawia się ich znacznie więcej na obrzeżach plastrów, a siedem dni po kolejnym wycięciu wszystkich mateczników jest ich już kilkanaście lub nawet ponad 20, wśród nich również mateczniki ratunkowe w polu plastrów. Bez wycinania mateczników byłoby ich w normalnej rodzinie tylko kilka. Podobna reakcja pszczół na wycinanie czerwia trutowego może spowodować maksymalne przyspieszenie budowy komórek trutowych w różnych możliwych miejscach ula i niezwłoczne zaczerwienie wszystkich dostępnych matce, a nawet przeróbkę wstawionej węzy pszczelej na trutową. W konsekwencji rodziny te żywią w ciągu roku znacznie więcej larw trutowych niż rodziny testowane.


Byłoby ciekawe, przynajmniej orientacyjne, porównanie łącznej powierzchni plastrów czerwia trutowego, wychowanego w ciągu roku w testowanej grupie 10 rodzin pszczelich, w których nie wycinano trutni z łączną powierzchnią wyciętych plastrów z trutniami w innej, wybranej grupie 10 rodzin mających na początku doświadczenia w przybliżeniu taką samą ilość komórek trutowych i podobną siłę. Różnica przeliczona na pełne plastry wielkopolskie pomnożona przez 2,5 kg miodu zużywanego na wykarmienie czerwia w jednym plastrze dałaby informację, ile miodu utracono z powodu zwiększonej ilości wyżywionych larw trutowych.


Był okres w mojej działalności pszczelarskiej, kiedy stosowałem ramkę pracy i również wycinałem wszystkie skupiska krytego czerwia trutowego w całym gnieździe w czasie przeglądu rodzin podejrzanych o chęć rójki. W moich ulach wielkopolskich z trzyściennymi korpusami gniazdowymi wycinanie trutni w ramce pracy było bardzo łatwe: wystarczyło zdjąć tylną pokrywę korpusu, wyjąć oszklony zatwór i bez wyjmowania ramki pracy można było z niej wyciąć dowolny płat trutni, co ułatwiała również poprzeczka wmontowana do tej ramki w połowie wysokości. Do wycinania trutni w całym gnieździe nie zdejmowałem z ula wyżej położonych korpusów i niskiej nadstawki, lecz wyciągałem wszystkie ramki gniazdowe na płozach do przystawki przeglądowej zawieszonej z tyłu korpusu. Szczeliny międzyramkowe zakrywałem beleczkami kładzionymi na kant. Pszczoły w pozostałych korpusach nawet nie zauważyły tych ingerencji. Loty pszczół w czasie zabiegów wycinania trutni i po nich były normalne, niezakłócone, a mikroklimat ula pozostał prawie nienaruszony. Między innymi dzięki temu wycinanie czerwia trutowego raczej nie obniżało zbiorów miodu, które wynosiły u mnie w ciągu 7 lat średnio 63 kg z każdego ula produkcyjnego.


Mimo to zrezygnowałem w ostatnich latach z ramki pracy i wycinania trutni. Od czasu wprowadzenia późnojesiennego zwalczania warrozy spaleniem jednej pigułki apiwarolu zauważyłem, że przy kontroli stopnia porażenia przez Varroa krytego czerwia trutowego w maju i czerwcu następnego roku trudno było znaleźć te pasożyty. Ponieważ współczynnik rozmnażania Varroa w czerwiu trutowym jest prawie dwa razy wyższy niż w czerwiu pszczelim, postanowiłem zastąpić wycinanie czerwia trutowego maksymalnym ograniczeniem jego ilości w ciągu roku, aby pasożyt rozmnażał się w miarę możliwości raczej tylko w czerwiu pszczelim. W tym celu ramkę pracy zastąpiłem węzą obecną od połowy kwietnia do końca czerwca na skraju korpusu, w którym czerwi matka lub jest otwarty czerw. Zaniechanie odbudowy węzy traktuję jako wejście rodziny w nastrój rojowy.


Kiedy przez szkło zatworu widzę, że pszczoły przerabiają fragmenty węzy pszczelej na plaster trutowy, zdrapuję nożem ciepłe jeszcze komórki trutowe aż do powierzchni węzy, na której nadal widoczne są zaczątki komórek pszczelich. Zdarzało się, że ponowna odbudowa węzy była już pszczela. Sporadycznie pozwalam z czystej ciekawości na wychów i zasklepienie niewielkiego płata czerwia trutowego na takiej ramce, aby po jego wycięciu sprawdzić, czy i w jakim stopniu czerw jest porażony warrozą. Taką węzę wycofuję z użytku i wymieniam na inną. Nie spotkałem się z przeróbką odbudowanego plastra pszczelego na trutowy. Jeżeli w czasie przeglądu gniazd napotykam plaster z nadmierną ilością komórek trutowych na jego obwodzie, również wycofuję go do miodni. Każda rodzina odbudowuje rocznie ponad 10 ramek węzy, co umożliwia wyposażenie w końcu lipca przyszłego gniazda zimowego w ramki raz lub dwa razy przeczerwione z idealnym stanem plastrów bez gniazd komórek trutowych. Nie mam potrzeby oszczędzania węzy, gdyż nieskażoną środkami chemicznymi i niezafałszowaną wykonuje dla mnie bardzo tanio znajomy pszczelarz z powierzonego wosku, którego mam duży nadmiar w stosunku do potrzeb dzięki wysokim zbiorom miodu.


Na dzień dzisiejszy moją dewizą w sprawie trutni w ulu jest więc całkowite zaniechanie wycinania czerwia trutowego, połączone z wykorzystaniem wszystkich możliwości ograniczenia ilości komórek trutowych w gnieździe, aby ich było jak najmniej, a warroza rozmnażała się w miarę możliwości tylko w komórkach pszczelich. Ramkę pracy zastąpiłem ramką z węzą. Moim zdaniem niewielka ilość trutni wychowana w komórkach na obrzeżach plastrów gniazdowych jest w rodzinie potrzebna, aby pszczoły nie wpadały w niepotrzebny stres na skutek braku trutni i mogły się spokojnie zajmować zbieraniem nektaru. Wszystkie trutnie, które wygryzły się w środkowym korpusie gniazdowo-miodowym, w którym matka czerwi od końca kwietnia i w górnym korpusie miodowym, do którego przekładam zaczerwione ramki, zmuszone są przy pierwszym oblocie przejść do korpusu dolnego, gdyż na małym wylotku tych korpusów są założone otwarte rojołapki o uproszczonej konstrukcji, a do dolnych powierzchni wspomnianych korpusów zamocowane są stale kraty odgrodowe. Pszczoły wracające z oblotu i z wziątkiem wchodzą do ula tylko przez dolny korpus, mają więc kontakt z wszystkimi trutniami.


Pozostają otwarte pytania, jaka minimalna ilość trutni jest konieczna w rodzinie i czy skumulowanie mniejszej ilości trutni w korpusie dolnym ula wystarczy, aby pszczoły nie odczuwały dyskomfortu i poczucia zagrożenia z powodu znacznego zmniejszenia liczby trutni przypadających na każde 100 pszczół w ulu. Odpowiedź na to pytanie można uzyskać tylko doświadczalnie w większej pasiece niż moja.


Alojzy Toma


Na górę
  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:17 - ndz 

Rejestracja: 20 grudnia 2010, 16:37 - pn
Posty: 3036
Lokalizacja: Sokołow/ Warszawa
gdyby odkłady były 20 kwietnia, to ja kupowałbym ich 20 rok w rok!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:21 - ndz 

Rejestracja: 20 grudnia 2010, 16:37 - pn
Posty: 3036
Lokalizacja: Sokołow/ Warszawa
Marek Podlaskie pisze:
Postępowanie z czerwiem trutowym artykuł z PASIEKI


Przeczytałem z dużym zainteresowaniem artykuł pana dra inż. Macieja Winiarskiego opublikowany w „Pasiece” nr 5/2008 pod tytułem „Czy warto niszczyć czerw trutowy”. Zakres przeprowadzonego eksperymentu badawczego był naprawdę imponujący, godny podziwu. Trwał 8 lat i obejmował 74 rodziny w ulach wielkopolskich. W 64 wycinano co tydzień w całym gnieździe wszystek kryty czerw trutowy, bez stosowania ramki pracy.


Przypuszczam, że te zabiegi trzeba było wykonywać w każdym roku przez 2 miesiące, a objęto nimi tak wiele rodzin nie tyle z potrzeb doświadczalnictwa, co w myśl często spotykanych zaleceń w literaturze pszczelarskiej, aby obok chemicznej walki z warrozą stosować w pasiece również wycinanie zasklepionego czerwia trutowego.

Kolego doktorom to płacą za takie pisanie i za takie wykłady.


W świetle zakresu przeprowadzonych doświadczeń nie widzę żadnych podstaw do zakwestionowania uzyskanego wyniku, że wycinanie czerwia trutowego obniża w przekroju wielu lat uzysk miodu towarowego z rodziny średnio o 9,1 kg, to jest 35,1%. Wynika stąd prosty wniosek, aby czerwia trutowego nie wycinać, co z pewnością zaakceptują liczni pszczelarze, gdyż zabieg ten jest pracochłonny i niezbyt przyjemny.


Według mnie, w cytowanym artykule brakuje oceny, co złożyło się na tak zaskakujący wynik eksperymentu. Chętnie spróbuję autora w tym zastąpić. Mogło się tu skumulować kilka przyczyn:


1. Każde rozbieranie ula wielkopolskiego po to, aby uzyskać dostęp do ramek gniazdowych znajdujących się w dolnym korpusie wpływa niekorzystnie na mikroklimat ula, to jest temperaturę, wilgotność, skład chemiczny i zawartość różnych mikroelementów, takich jak feromony i innych, nadających powietrzu ulowemu tak przyjemny aromat. W literaturze pszczelarskiej zaleca się ograniczenie częstotliwości otwierania uli do naprawdę niezbędnego minimum, twierdząc, że każde powoduje dwudniowe zakłócenie normalnej pracy pszczół, w tym również zbierania nektaru. Dwa dni z siedmiu to ponad 25% łącznego czasu pracy pszczół. Duży wpływ tego czynnika na zbiór miodu wydają się potwierdzać wyniki z poszczególnych lat. Straty miodu, zarówno w kilogramach jak i w procentach były wyższe w latach 1987, 1992 i 1994, kiedy zbiory były ponadprzeciętne. Kiedy nie ma pożytku, rozbieranie ula nie zmniejszy dopływu nektaru.


2. Pszczoły szybko odbudowują wycięte fragmenty plastra trutowego. W tym celu zwiększają produkcję wosku. Na wytworzenie 1 kg wosku pszczoły potrzebują 3,2-3,5 kg miodu. Według informacji zawartych w książce „Hodowla pszczół” (praca zbiorowa, PWRL, Warszawa 1983, wyd. IV) dodatkowa produkcja wosku w rozsądnych granicach nie obniża zbioru miodu. Niemniej uważam, że niepotrzebnie odrywa pszczoły od innych czynności w ulu.


3. Przypuszczam, że reakcja pszczół na wycinanie czerwia trutowego jest podobna jak na wycinanie mateczników: wycięcie pierwszych dwóch czy trzech mateczników względnie zaczerwionych miseczek matecznikowych powoduje, że po siedmiu dniach pojawia się ich znacznie więcej na obrzeżach plastrów, a siedem dni po kolejnym wycięciu wszystkich mateczników jest ich już kilkanaście lub nawet ponad 20, wśród nich również mateczniki ratunkowe w polu plastrów. Bez wycinania mateczników byłoby ich w normalnej rodzinie tylko kilka. Podobna reakcja pszczół na wycinanie czerwia trutowego może spowodować maksymalne przyspieszenie budowy komórek trutowych w różnych możliwych miejscach ula i niezwłoczne zaczerwienie wszystkich dostępnych matce, a nawet przeróbkę wstawionej węzy pszczelej na trutową. W konsekwencji rodziny te żywią w ciągu roku znacznie więcej larw trutowych niż rodziny testowane.


Byłoby ciekawe, przynajmniej orientacyjne, porównanie łącznej powierzchni plastrów czerwia trutowego, wychowanego w ciągu roku w testowanej grupie 10 rodzin pszczelich, w których nie wycinano trutni z łączną powierzchnią wyciętych plastrów z trutniami w innej, wybranej grupie 10 rodzin mających na początku doświadczenia w przybliżeniu taką samą ilość komórek trutowych i podobną siłę. Różnica przeliczona na pełne plastry wielkopolskie pomnożona przez 2,5 kg miodu zużywanego na wykarmienie czerwia w jednym plastrze dałaby informację, ile miodu utracono z powodu zwiększonej ilości wyżywionych larw trutowych.


Był okres w mojej działalności pszczelarskiej, kiedy stosowałem ramkę pracy i również wycinałem wszystkie skupiska krytego czerwia trutowego w całym gnieździe w czasie przeglądu rodzin podejrzanych o chęć rójki. W moich ulach wielkopolskich z trzyściennymi korpusami gniazdowymi wycinanie trutni w ramce pracy było bardzo łatwe: wystarczyło zdjąć tylną pokrywę korpusu, wyjąć oszklony zatwór i bez wyjmowania ramki pracy można było z niej wyciąć dowolny płat trutni, co ułatwiała również poprzeczka wmontowana do tej ramki w połowie wysokości. Do wycinania trutni w całym gnieździe nie zdejmowałem z ula wyżej położonych korpusów i niskiej nadstawki, lecz wyciągałem wszystkie ramki gniazdowe na płozach do przystawki przeglądowej zawieszonej z tyłu korpusu. Szczeliny międzyramkowe zakrywałem beleczkami kładzionymi na kant. Pszczoły w pozostałych korpusach nawet nie zauważyły tych ingerencji. Loty pszczół w czasie zabiegów wycinania trutni i po nich były normalne, niezakłócone, a mikroklimat ula pozostał prawie nienaruszony. Między innymi dzięki temu wycinanie czerwia trutowego raczej nie obniżało zbiorów miodu, które wynosiły u mnie w ciągu 7 lat średnio 63 kg z każdego ula produkcyjnego.


Mimo to zrezygnowałem w ostatnich latach z ramki pracy i wycinania trutni. Od czasu wprowadzenia późnojesiennego zwalczania warrozy spaleniem jednej pigułki apiwarolu zauważyłem, że przy kontroli stopnia porażenia przez Varroa krytego czerwia trutowego w maju i czerwcu następnego roku trudno było znaleźć te pasożyty. Ponieważ współczynnik rozmnażania Varroa w czerwiu trutowym jest prawie dwa razy wyższy niż w czerwiu pszczelim, postanowiłem zastąpić wycinanie czerwia trutowego maksymalnym ograniczeniem jego ilości w ciągu roku, aby pasożyt rozmnażał się w miarę możliwości raczej tylko w czerwiu pszczelim. W tym celu ramkę pracy zastąpiłem węzą obecną od połowy kwietnia do końca czerwca na skraju korpusu, w którym czerwi matka lub jest otwarty czerw. Zaniechanie odbudowy węzy traktuję jako wejście rodziny w nastrój rojowy.


Kiedy przez szkło zatworu widzę, że pszczoły przerabiają fragmenty węzy pszczelej na plaster trutowy, zdrapuję nożem ciepłe jeszcze komórki trutowe aż do powierzchni węzy, na której nadal widoczne są zaczątki komórek pszczelich. Zdarzało się, że ponowna odbudowa węzy była już pszczela. Sporadycznie pozwalam z czystej ciekawości na wychów i zasklepienie niewielkiego płata czerwia trutowego na takiej ramce, aby po jego wycięciu sprawdzić, czy i w jakim stopniu czerw jest porażony warrozą. Taką węzę wycofuję z użytku i wymieniam na inną. Nie spotkałem się z przeróbką odbudowanego plastra pszczelego na trutowy. Jeżeli w czasie przeglądu gniazd napotykam plaster z nadmierną ilością komórek trutowych na jego obwodzie, również wycofuję go do miodni. Każda rodzina odbudowuje rocznie ponad 10 ramek węzy, co umożliwia wyposażenie w końcu lipca przyszłego gniazda zimowego w ramki raz lub dwa razy przeczerwione z idealnym stanem plastrów bez gniazd komórek trutowych. Nie mam potrzeby oszczędzania węzy, gdyż nieskażoną środkami chemicznymi i niezafałszowaną wykonuje dla mnie bardzo tanio znajomy pszczelarz z powierzonego wosku, którego mam duży nadmiar w stosunku do potrzeb dzięki wysokim zbiorom miodu.


Na dzień dzisiejszy moją dewizą w sprawie trutni w ulu jest więc całkowite zaniechanie wycinania czerwia trutowego, połączone z wykorzystaniem wszystkich możliwości ograniczenia ilości komórek trutowych w gnieździe, aby ich było jak najmniej, a warroza rozmnażała się w miarę możliwości tylko w komórkach pszczelich. Ramkę pracy zastąpiłem ramką z węzą. Moim zdaniem niewielka ilość trutni wychowana w komórkach na obrzeżach plastrów gniazdowych jest w rodzinie potrzebna, aby pszczoły nie wpadały w niepotrzebny stres na skutek braku trutni i mogły się spokojnie zajmować zbieraniem nektaru. Wszystkie trutnie, które wygryzły się w środkowym korpusie gniazdowo-miodowym, w którym matka czerwi od końca kwietnia i w górnym korpusie miodowym, do którego przekładam zaczerwione ramki, zmuszone są przy pierwszym oblocie przejść do korpusu dolnego, gdyż na małym wylotku tych korpusów są założone otwarte rojołapki o uproszczonej konstrukcji, a do dolnych powierzchni wspomnianych korpusów zamocowane są stale kraty odgrodowe. Pszczoły wracające z oblotu i z wziątkiem wchodzą do ula tylko przez dolny korpus, mają więc kontakt z wszystkimi trutniami.


Pozostają otwarte pytania, jaka minimalna ilość trutni jest konieczna w rodzinie i czy skumulowanie mniejszej ilości trutni w korpusie dolnym ula wystarczy, aby pszczoły nie odczuwały dyskomfortu i poczucia zagrożenia z powodu znacznego zmniejszenia liczby trutni przypadających na każde 100 pszczół w ulu. Odpowiedź na to pytanie można uzyskać tylko doświadczalnie w większej pasiece niż moja.


Alojzy Toma


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:24 - ndz 
Zastanawia mnie ,po co skopiowałeś ten artykuł,skoro nie dodałeś żadnego komentarza. Myślę,że zależy Tobie na liczbie postów,więc dlatego tak zrobiłeś. :do bani:


Na górę
  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:31 - ndz 

Rejestracja: 08 grudnia 2010, 12:44 - śr
Posty: 178
Lokalizacja: mazowiecki
Jino2 i miałbyś taki dylemat jak ja w tym roku. Szukając hodowcy aby zakupić odkład natrafiłem na hodowcę z Mazur zamówiłem przez internet o przesłanie odkładu ale okazało się ze nie wysyłają. Znalazłem kolegę który tam jeździ to by mi przywiózł sprawa dotyczyła terminu więc napisałem im o terminie odbiorze i sprawa się urwała bez odpowiedzi tak że zostaję bez odkłady i matki do drugiej połowy lipca a miałem mieć w Czerwcu.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:43 - ndz 

Rejestracja: 20 grudnia 2010, 16:37 - pn
Posty: 3036
Lokalizacja: Sokołow/ Warszawa
Stanisław Ł pisze:
Jino2 i miałbyś taki dylemat jak ja w tym roku. Szukając hodowcy aby zakupić odkład natrafiłem na hodowcę z Mazur zamówiłem przez internet o przesłanie odkładu ale okazało się ze nie wysyłają. Znalazłem kolegę który tam jeździ to by mi przywiózł sprawa dotyczyła terminu więc napisałem im o terminie odbiorze i sprawa się urwała bez odpowiedzi tak że zostaję bez odkłady i matki do drugiej połowy lipca a miałem mieć w Czerwcu.

ja osobiście to już mam odkłady swoje ( po sklenerkach i niesce),
zapisałem się na odkłady refundowane, zobaczę co to jest i kiedy będzie.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 20:44 - ndz 

Rejestracja: 20 grudnia 2010, 16:37 - pn
Posty: 3036
Lokalizacja: Sokołow/ Warszawa
Marek Podlaskie pisze:
Zastanawia mnie ,po co skopiowałeś ten artykuł,skoro nie dodałeś żadnego komentarza. Myślę,że zależy Tobie na liczbie postów,więc dlatego tak zrobiłeś. :do bani:

dodałem, ale niewidać go. ????????????????????????????????????


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15 maja 2011, 22:18 - ndz 

Rejestracja: 08 grudnia 2010, 12:44 - śr
Posty: 178
Lokalizacja: mazowiecki
Jino2 tak tylko że ja jestem zmuszony do odbudowy pasieki poprzez wyginięcie mi pszczół i zmianę uli z WZ na Wielkopolskie i obecnie stawiam na silne rodziny ta że dopiero po mniszku przed akacją będę mógł zrobić jakiś odkład. Obecnie jestem na dwóch korpusach i nadstawce jak będę miał pełne to dopiero może to błąd ale to pierwszy sezon na ulach WK.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 08 czerwca 2011, 19:21 - śr 

Rejestracja: 20 stycznia 2008, 15:13 - ndz
Posty: 48
Lokalizacja: Warszawa
Czemu należy dawać ramkę pracy drugą, albo trzecia od boków ula, a nie ostatnią jak w jednym z pierwszych postów napisał Krzysztof K.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 111 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group

   baner na stron                



Chcesz zareklamować swoją stronę na naszej skontaktuj sie z Administratorem


"Wszystkie prawa zastrzeżone"©. Zakaz powielania i rozpowszechniania treści oraz zdjęć z forum bez zgody autora i Administracji