Tylko 20 % miodu na rynku niemieckim pochodzi od pszczelarzy niemieckich. Reszta to miody importowane i " mieszanka miodów z krajów UE i z poza UE ". Ostatnio wielu hobbystów zmniejsza ilość rodzin z uwagi na niskie ceny skupu i niechęć do sprzedaży bezpośredniej. Żeby temu zapobiec, postanowiono w niektórych regionach i kołach , wprowadzić sprzedaż " miodów regionalnych ".
Koła zrzeszające większą ilość drobnych pszczelarzy wynajmowały jakiś kącik w lokalach handlowych, zatrudniały dziewczynę do sprzedaży, i zrzeszeni w tych kołach pszczelarze dostarczali miód z własnymi etykietami. Nie wiem jak to wygląda na dzień dzisiejszy, bo czytałem póżniej, że były jakieś problemy z zaopatrzeniem / miód się skończył /. Nie wiem też kto płacił dziewczynie. Niemiecki DIB czy koła ?
Niestety, zmniejszająca się ilość rodzin pszczelich u sąsiadów nie będzie szansą dla nas z uwagi na nową ustawę o roślinach genetycznie modyfikowanych.
Sąsiedzi zaczęli badać miód pod kątem zawartości pyłku genet. - mod.
Na jedenaście próbek miodów / w tym 5 rzepakowych / aż w 4 znaleziono taki pyłek. Był w 3 rzepakowych i 1 wielokwiatowym.
Nie było go w 2 próbkach miodów niemieckich.
Problemem w Niemczech jest kukurydza gen. - mod.. Jednego pszczelarza zmuszono do zniszczenia swojego miodu, bo zawierał pyłki takiej kukurydzy, a ta nie jest u nich " spożywcza ". Sprawa o odszkodowanie w toku.
http://translate.google.pl/?hl=pl&tab=wT#de|pl|