Myśle że to może być pomocne i każdy powinien przeczytać To co Tu jest napisane
http://pasiekaambrozja.pl/forum/viewtop ... 919bfa8846
fragment opublkowany na forum Ambrozja
„MOJA OCENA ULA TYP UWO /UL WIELOKORPUSOWY OSTROWSKIEJ/
Od czego tu zacząć, gdy temat tak obszerny? No to weźmy od razu byka za rogi!:
J e s i e ń i z i m a
A w jesieni układanie pszczół do zimowli. Jak już wspomniałem jest to
najbardziej uciążliwa czynność w całym roku kalendarzowym, więcej-powiedziałbym
nawet, że jest to ten moment, kiedy odechciewa się tego ula, a nawet może
przekreślić przydatność tego ula do pasiek wielkotowarowych. Sięganie do
korpusu tuż nad dennicą, wymiana i usuwanie zbędnych ramek, wstawianie
mat-wszystko to z reguły już przy złej pogodzie i w czasie kompletnie
bezpożytkowym powoduje, że z trudem udaje się jednorazowo zrobić na gotowo 10
uli na jednym stanowisku. I trzeba wiać, nie chcąc dopuścić do totalnego rabunku
w pasiece. A tu nieraz już październik, w nocy przymrozki, zima czai się już za
progiem- natura może dać 2,3 dni pogody ładnej, ale przecież nie tygodnie. Jak z
tym uciec w liczącym wiele setek tego typu uli gospodarstwie pasiecznym? Nie
wiem, ja mam ok. setki i pracując sam, jakoś sobie jeszcze radzę, ale przy wielu
setkach bez dodatkowych ludzi nie bardzo to widzę. Powiedzmy tu od razu, że
nikt oczywiście nie zabrania zimowania w tym ulu na dwu pełnych korpusach-jak to
się robi w ulach typu Apipol, czy dadan ½. Zastosowanie przegonki za kratę,
zabranie w jednym dniu wszystkich górnych korpusów na miodarkę, w następnym dniu
podkarmiaczki górne i po zawodach. Więc pewnie spytasz Czytelniku dlaczego tak
nie robię? Bo przecież nie robię- jak napisałem wyżej ule ustawiam do zimowli
niejako ręcznie i w sposób niezwykle czasochłonny. Ano bo:
-po pierwsze: przy średniej, a tym bardziej dużej spadzi miód spadziowy jest nie
tylko w drugiej, ale i nawet w pierwszej kondygnacji /tej nad dennicą/ i trzeba
go usunąć. Nie tyle z powodów merkantylnych /choć też/, co z troski o pszczoły.
Raz, z powodów pogodowych zostawiłem 20 rodzin na czystej spadzi w gnieździe.
Padło 14.
-po drugie: nie jest mi dane rozkoszować się siłą i kondycją rodzin pszczelich
jaką po lipie dysponują koledzy z nizin i czasem, jakim dysponują oni na
przygotowanie do zimy. Ja, po spadzi mam niestety przetrzebioną i przede
wszystkim spracowaną już załogę. Aby przezimowała muszę jej zapewnić wyższe od
przeciętnych warunki zimowania i jak najmniej utrudzić jeszcze konieczną
przeróbką syropu cukrowego.
-po trzecie: może mniej istotne ale: ul ma ściany boczne nieocieplone, dodane
maty boczne ocieplają ul już ze wszystkich stron, oraz: z długoletnich
obserwacji zauważyłem, że tak zabezpieczona rodzina pszczela jest mniej podatna
na ataki kun i dzięciołów /pasieki stoją w lesie i mają w zimie rozlicznych
wielbicieli/. Wygląda na to, że zwierzęta te mają zdolność wyczuwania jak daleko
jest do kłębu pszczół i przy grubej izolacji tracą nadzieję na możliwy posiłek.
-pofilozofujmy: powszechnie wiadomym jest, że najlepsze ule do zimowli to ule
warszawskie, w tym warszawski poszerzony o ramce wąskowysokiej. Powszechnie
wiadomym jest również, że w naszej rzeczywistości 2 kg rój pszczół /a takie ja
mam przeważnie, a nawet słabsze/, tworzy kłąb zimowy /kulę/ o średnicy góra 25
cm. Prawie w każdej książce pszczelarskiej jest to narysowane i pokazane jak
układa się w różnych ulach ta kula, ile zajmuje ramek, powierzchni tych ramek i
jak na tych ramkach rozkładają się zapasy /i ile/ podane na zimę. Zazimowanie
więc pszczół w ulu UWO na dwu pełnych kondygnacjach daje gniazdo zimowe co
najmniej raz za duże, zmusza do prawie podwojenia dawki pokarmu na zimę, czyni
ul „chłodniejszym”, nie ocieplone boczne ściany ulec mogą zawilgoceniu a
przylegające do nich, nie obsiadłe plastry zapleśnieniu. Dlatego pójście na tę
ww. łatwiznę zdecydowanie wykluczyłem w swoim gospodarzeniu i z mozołem układam
gniazdo 7+7 i maty. Co otrzymuję za to? Ano otrzymuję wiele. Otrzymuję przede
wszystkim dziuplę, odwieczne, głębokie, wąskowysokie, naturalne siedlisko
pszczół. Kłąb zimowy wiąże się daleko od dennicy, przyjmuje najbardziej
optymalne kształty, zimuje więc „oszczędnie” itd. itp. POTWIERDZAM W CAŁEJ
ROZCIĄGŁOŚCI WSZYSTKO TO CO O WYBITNYCH WALORACH TEGO ULA JAKO SIEDLISKA RODZINY
PSZCZELEJ W ZIMIE I NA PRZEDWIOŚNIU NAPISAŁA W.OSTROWSKA. Od siebie tylko dodam,
że choć jest to na pewno ul wielokorpusowy, tak ułożony do zimy przejmuje
wszystkie pozytywne cechy w tej materii ula warszawskiego poszerzonego. Idźmy
dalej. Do tak ułożonego gniazda wystarczy podać –jak napisałem wyżej-8 kg cukru,
a więc niewiele. I znów w moim przypadku ma to niebagatelne znaczenie. Karmienie
ma miejsce późno, syrop przerabiają już pszczoły zimujące, każdy kg cukru
przerabiany bez potrzeby w tym czasie to czystej wody barbarzyństwo. Pokarm jest
układany nad „głową” zimującej rodziny, jest więc ogrzewany i łatwo dostępny.
NIGDY W CIĄGU 25 LAT I PRZY ŚREDNIO 80-CIU ZIMOWANYCH RODZINACH NIE ZDARZYŁO MI
SIĘ ABY PSZCZOŁY OSYPAŁY SIĘ Z GŁODU,CZY Z POWODU NIE PRZEKROCZENIA BARIERY
MIĘDZYKONDYGNACYJNEJ. Mało, nigdy nie musiałem do mniszka i sadów gonić z
dodatkowym podkarmianiem. Rzecz nie do pomyślenia w innych szeroko ramkowych
ulach /Langtroth,Apipol,1/2 dadan ,a może nawet i sam poczciwy dadan/ gdzie taka
ilość pokarmu rozciągnięta na szerokość 435 mm daje wąski pasek pokarmu nad
kłębem z wiadomym potem skutkiem. Podobnie zresztą, jak rozrzucenie go nawet w
tym ulu na 10 ramek. I jeszcze dalej... Jak łatwo wyliczyć, przy układaniu 7+7
usuwa się z ula 6 ramek. Ta wkurzająca w tym czasie, głęboka ingerencja w
gniazdo okazuje się mieć również jeszcze inne pożyteczne strony. Otóż zawsze na
20 ramek gniazdowych trafią się ramki, które w żadnym razie do zimowli iść nie
powinny. A to np. zupełnie jasne w środku, a to zdeformowane, a to stare. Mając
do dyspozycji ramki z trzeciej kondygnacji układa się gniazdo „jak w książce
pisze” dając na przedwiośniu możliwość czerwienia matce w najbardziej
optymalnych do tego ramkach. KAPITALNĄ ZALETĄ TEGO ULA JEST STOSUNKOWO NIEWIELKA
ILOŚĆ RAMEK I KORPUSÓW GENERALNIE, ZAŚ DO MAGAZYNOWANIA W SZCZEGÓLNOŚCI. Bo
proszę zauważyć, że 2/3 tego ula stale stoi w polu, zaś z magazynować trzeba
tylko w zimie 1 kondygnację. Spiętrzone w stosy po 8 dla stanowiska 40 ulowego
potrzeba nie więcej jak 2 m kw. powierzchni. Ja, na każdym stanowisku mam
zrobioną prostą szopę /taką jak w tym tekście niżej rozwalił mi niedźwiedź/ 3m x
3m to już pałac, tam przetrzymuję trzecie korpusy z woszczyną, maty,
podkarmiaczki itp. W ten sposób nie mam pracowni zagraconej, do domu zwożę tylko
te 6 usuniętych najgorszych ramek ,z których po sezonie woszczynę wytapiam i
wprawiam węzę, od razu na gotowo- z reguły wystarcza ich na następny sezon. Zaś
przebywające przez zimę w szopie ramki z woszczyną tak zostaną wymrożone, że
nie potrzebują już żadnej innej dezynfekcji.
W i o s n a i l a t o.
Zimujący kłąb, gdzieś do stycznia opuszcza w swej większej części kondygnację
dolną i centrum rodziny pszczelej /matka/przenosi się do kondygnacji górnej.
Tutaj istnieją optymalne warunki do wychowu czerwiu i tu rozpoczyna się nowa
droga rodziny pszczelej. Następuje rozluźnienie wzdłuż ramek kłębu do 30 cm i
więcej, w jego centrum podniesienie temperatury i matka rozpoczyna czerwienie.
Izolowane ze wszystkich stron ściany ula /boczne matami/ gwarantują małe
straty ciepła, a więc mniej wysiłku pszczół dla utrzymania wymaganej temperatury
,a więc mniej trzeba „spalić” paliwa dla uzyskania niezbędnej energii. Wszystko
to powoduje, że do oblotu pszczoły docierają mniej wymęczone, niż gdzie indziej,
że mają w sobie jeszcze wiele witalności, która po oblocie przekłada się na
dynamiczny rozwój wiosenny. Ja, choć tego nie robię, to nie kiwnąwszy palcem w
bucie dla przyśpieszenia rozwoju, mógłbym wywieź np. na rzepak, z linii szybciej
rozwijających się np.beskidki stosowną ilość uli. Oczywiście, nie moja to
zasługa- zasługa to pszczół i ula.
Pofilozofujmy: powszechnie wiadomym jest, że w ulu typ UWO po rozlicznych
przeliczeniach i przymiarkach zastosowano ramkę o wymiarach 360 x 230 mm. Można
przyjąć, że po odrzuceniu drewna, zdeformowanych komórek przylegających do
drewna i przerw przy dolnej listewce, użytkowa dla pszczół powierzchnia plastra
przyjmie wymiar ok. 300 x 200 mm. W PROSTOKĄT TAKI W SPOSÓB IDEALNY MOŻNA
WRYSOWAĆ ELIPSĘ, A TAKI PRZECIEŻ ,OBOK KOŁA JEST NATURALNY SPOSÓB CZERWIENIA
MATKI PSZCZELEJ. Rzecz nie do zrealizowania w ulu np.1/2 dadan, a zwłaszcza ½
wielkopolski czy Apipol. Tam, od pszczół wpędzonych w ekstremalne warunki, gdzie
kłąb średnicy 25 cm ma za plecami 20 cm nieogrzewanej powierzchni ramek, zaś
gdzie w samym kłębie 30- 40% powierzchni ogrzewanej to drewno, zdeformowane
przylistewne komórki i przerwy międzykondygnacyjne, trudno wymagać samoistnego,
dynamicznego rozwoju. No! Chyba, że dochowamy się linii, że dla matki nie będzie
miało znaczenia, czy jajko składa do komórki pszczelej, czy prosto na drewnianą
lub plastikową listewkę. Nie dziwią mnie więc różnorakie zabiegi dopingujące
pszczoły do rozwoju w tych ulach, łącznie z podawaniem w syropie extazy, a
przecież normalnie wystarczy zrobić rzecz najprostszą- najsamprzód im nie
przeszkadzać. Ale zostawmy cesarzowi, co cesarskie, my wróćmy na ziemię. DOBRANA
DLA TEGO ULA RAMKA, JEJ ROZMIAR, KSZTAŁT, POTWIERDZA JEJ FUNKCJONALNOŚĆ , TAK
DLA RODZINY PSZCZELEJ, JAK I PSZCZELARZA. Powtórzę za Ostrowską- jest lekka, bez
wysiłku można ją trzymać jedną ręką, a przede wszystkim jednym rzutem oka
ogarnia się całą jej powierzchnię, co ma niebagatelne znaczenie choćby przy
wyszukiwaniu matki, czy mateczników. Jej wysokość 23 cm to standard dla uli
wielokorpusowych na świecie, pod taką wysokość ramki są projektowane miodarki
radialne, z resztą całe linie technologiczne do odbioru miodu i inne
urządzenia.
Kondygnacja dolna przyjmuje nadmiar pszczół, poszerza się kula pszczół i czerwiu
i matka – w razie ciasnoty w górze schodzi z czerwieniem do kondygnacji dolnej,
tak, że gdy przestawiam korpusy na początku maja, w obecnie górnej są przeważnie
2,3 ramki górą zaczerwione i następuje gwałtowne jej zagospodarowanie.
Pozostańmy na chwilę przy kondygnacji dolnej, bo jest ona trochę w cieniu tych
wyższych, a rola jej jest przecież nie do przecenienia. To tu jest centrum kłębu
rodziny na początku zimowli, to ona po przesunięciu się kłębu do góry samoistnie
stwarza poduszkę powietrzną W szczycie czerwienia matki jest dokładnie
zaczerwiana, zaś w drugiej połowie sezonu SUKCESYWNIE SZCZELNIE WYPEŁNIANA
PYŁKIEM STANOWIĄC JEGO BEZCENNY REZERWUAR NA CZAS SPADZI I ZIMOWLI. Pod
warunkiem, że się jej da spokój tam w dole- przesunięta do góry, traci swe
walory magazynu, a pyłek zostanie zużyty na bieżące potrzeby. Tym bardziej
magazynu nie będzie, jeżeli przymknie się tam matkę, np. chcąc ograniczyć
czerwienie. Nieporozumieniem też jest lokowanie budowy węzy w kondygnacji
dolnej, nigdy nie zostanie odbudowana tak ładnie i zagospodarowana, jak ma to
miejsce w kondygnacji środkowej i górnej. Potwierdzam spostrzeżenia tych Kolegów
pszczelarzy, którzy twierdzą, że w kondygnacji dolnej pszczoły nie dobudowują
woszczyny do dolnej beleczki, traktując ją jak dennicę, w przeciwieństwie do
budowy w kondygnacjach wyższych.
Teraz parę słów o pojemności tego ula. Jak wiadomo, powierzchnia ogólna plastrów
tego ula- dla 3 kondygnacji wynosi 248 dcm kw. i jest to pojemność ula
warszawskiego poszerzonego a i normą prawie we wszystkich konstrukcjach
europejskich. Dwie kondygnacje pod kratą dają wystarczająco obszerne gniazdo,
zaś trzecia miodnia mieści 10 l miodu. Jednak muszę stwierdzić, że tak
skompletowany ul, przy nieograniczaniu czerwienia i przy niektórych plennych
liniach karniki jest czasem za mały i wymaga czwartej kondygnacji. Kiedy ją
daję? Nigdy w pierwszej połowie sezonu, kiedy narasta i trwa okres rojenia się
pszczół. Jak pisałem wyżej, wówczas zmniejszam siłę rodzin zabierając im jedną
kondygnację. Jednak takie osłabienie rodziny, tuż przed spodziewanym pożytkiem
głównym, w drugiej połowie sezonu, nie ma żadnego sensu. Wtedy, jeżeli pszczoły
nie mieszczą się w ulu i wiszą w dni dżdżyste gronem wielkości kapelusza na
wylotku jest pora dodania korpusu czwartego- przy 2 cm okapie daszka a
uporczywych kilkudniowych deszczach, grono to zostanie dokumentnie przelane i w
znacznym stopniu zniszczone. Taką okolicznością jest również obfita i
przedłużająca się spadź, inaczej 3-kondygnacyjny ul zostanie totalnie zalany od
dennicy po daszek pozbawiając matkę możliwości jakiegokolwiek czerwienia.
Specyfika pożytków spadziowych jaka jest, każdy widzi- dziś jest, jutro go nie
ma. Aby go przynieść gdy jest, musi mieć go kto przynieść. ABY W PRZECIĄGU 2-3
TYGODNI W ULU ZNALAZŁO SIĘ 20 L MIODU POTRZEBNA JEST DO TEGO 60-70.000-TYSIĘCZNA
ZAŁOGA. Na jej pomieszczenie potrzebne jest 300 dcm kw. powierzchni użytkowej
plastrów. Czyli 4 kondygnacje UWO. Po ok.15 sierpnia nie ma już sensu trzymać
kondygnacji czwartej, choćby i był pożytek. Pszczoły nie tylko, że tam nic nie
doniosą, to kondygnację prawie całkowicie opuszczą, zaś zgromadzone tam zapasy
będą przenosić do gniazda. Rodzin 4-kondygnacyjnych mam w dobrym roku 20-30% i
to nie one są normą. Normą są rodziny 3-kondygnacyjne z wszystkimi
konsekwencjami z tego wynikającymi, o których już pisałem gdzie indziej.
Wróćmy na chwilę do gniazda, bo w literaturze i w opiniach pszczelarzy
powszechny jest pogląd, że w UWO jedna kondygnacja na gniazdo to za mało, a dwie
za dużo. Pozwolę sobie zgodzić się tylko z pierwszą opinią a z drugą nie. Nie
chcę się tu zajmować żmudnymi wyliczeniami – są one również powszechnie
dostępne w literaturze ile to trzeba pow. plastrów na gniazdo. Ale w
wyliczeniach tych skrupulatnie liczy się ilość składanych jaj przez matkę itd. a
kompletnie pomija się zupełnie zapomnianą funkcję gniazda tj. SKŁADOWANIE
PRZYNIESIONEGO NAKROPU WŁAŚNIE W GNIEŹDZIE I PIERWSZE NAJINTENSYWNIEJSZE
ODPAROWANIE WODY W SĄSIEDZTWIE CZERWIU, A WIĘC TEMPERATURZE NAJWYŻSZEJ JAKA JEST
W ULU. Dopiero po tym nakrop jest przesuwany wyżej, aż do zasklepienia w
kondygnacji górnej, jako pełnowartościowy miód. Ale, żeby to było możliwe musi
być wokół czerwiu luz, wolne komórki, rzecz nie do pomyślenia tam, gdzie ściska
się pszczoły np. w izolatorach. Jest to szczególnie ważne na pożytkach
spadziowych- pożytkach późnego lata i jesieni – a więc pory roku, kiedy wieczory
i noce są już zimne. Z tego też powodu broni się z sukcesem coś tak
obrazoburczego dla ula wielokorpusowego, jak podkarmiaczka ramkowa. Bo na nic
cuda techniki w postaci wielolitrowych podkarmiaczek dennicowych, górnych, czy
wiaderkowych, gdy za oknem minus 5 stopni październikowego przymrozku. W takich
to warunkach, z przytulonej do gniazda podkarmiaczki, ogrzewanej jego ciepłem
wezmą pszczoły 1 góra 2l ciepłego syropu nim wystygnie, ale przecież nie 5 i
więcej.”
Autor tych słów znajduje u mnie wysokie uznanie
Eryk