Na początku chciałbym się przywitać ze wszystkimi.
Jestem młodym pszczelarzem, mam 17 lat. Przygoda z pszczołami zaczęła się ubiegłego roku dokładnie mówiąc w czerwcu. Kiedy to niestety zmarł mój dziadek, odziedziczyłem pasiekę. W rodzinie pojawiły się głosy aby pszczoły sprzedać i pieniądze podzielić, ale zrobiło mi się szkoda jego pracy którą włożył w tą pasiekę i postanowiłem się nią zaopiekować. Oczywiście w tym fachu byłem zielony, ale dostałem stertę książek (przyznam że z początku niechętnie czytałem, ale mnie wciągnęły), m.in. p. W. Ostrowskiej. Jako że pasieka zarejestrowana była w miejscowym kole pszczelarskim, a dziadek był ogółem lubianym i znanym człowiekiem to i panowie z koła pomogli mi zacząć. Pewien doświadczony pszczelarz Pokazał mi jak robić przegląd i mniej więcej jak się tym wszystkim zajmować. Następnym razem mój sąsiad który ponoć pracował w pasiece fabrycznej w Sernikach (może ktoś zna, pamięta;)) pokazał mi jak odbierać miód. Zatem myślę że potrafię już wiele, na bieżąco studiuje to forum. Mogę o sobie powiedzieć że nie jestem przeciętnym nastolatkiem któremu w głowie Tv, zabawy u inne używki. Potrafię ostro zapier**, jeśli trzeba, szybko się uczę i mam cokolwiek zdolności. No ale przechodząc do sedna. Dziadek pozostawił mi 14 uli warszawskich z czego 8 aktywnych, i około 10 wielkopolskich (jak stwierdzili inni pszczelarze), ponoć są one fabryczne po bokach mają słomę i od spodu, nie zabudowaną całkowicie, od środka są normalnie deski, nie są ulami słomianymi jaki widziałem na kilku zdjęciach na tym forum. Lecz nie mogę znaleźć zdjęcia moich, zrobię je w przyszłym czasie. Do tych uli doliczyć jeszcze trzeba 4 dadanty. Ule wielkopolskie i dadany wymagają renowacji czym się aktualnie zajmuję.
Ule warszawskie zaś są produkcji mojego dziadka, który nie przykładał uwagi do szczegółów które składają się na całość. Przez co ule są nierówne, niejednolite i nie estetyczne.
Poradzono mi abym przeniósł się na ule wielkopolskie i te 4 dadanty, bo są one po 1 wykonane fabrycznie co bazuje na to że są równe i takie same, co znacznie poprawia wygląd pasieki. Myślę aby teraz koniecznie odrestaurować tylko 10 z nich i przenieść moje 8 rodzin, pozostawiając 2 ule rezerwowe, z książek wynika że na 20 uli wystarczy 1.
Tutaj rodzi si ę moje pytanie, jak je przenieść do danych uli?
Ustawić 10 ramek z węzą wraz z zatworem i za nim umieszczać kolejno ramki warszawskie? Wykombinowałem że będę do ramek warszawskich (jako że są dużo węższe) dokręcał kawałek listewki aby wisiały w ulu, pozostawiając je tam póki wszystkie pszczoły się nie przeniosą. czy może strząchnąć matkę do części gdzie jest są ramki "świeże"?
Zamierzam kupić w sklepie w Lublinie 100 szt ramek, wielkopolskich w cenie 15 zł za 10 szt, w przeliczeniu około 10 ramek na ul. Czy to dobry zakup? Może polecicie gdzieś taniej? Przypominam że ze względu na mój wiek jestem dosyć ograniczony finansowo. Doczytałem się ostatnio że dadant jest szerszy od wielkopolskiego, ale kiedy mierzyłem z tym moim rzekomo wielkopolskim ich wymiary są identyczne, jeśli chodzi o szerokość ramki.
Ule maluję farbami olejnymi, w kolorach jakie pszczoły ponoć rozróżniają, co ma im ułatwić nawigację. Środek ula najpierw wypalam palnikiem wycierając stary kit, i zamierzam go dezynfekować sodą kaustyczną którą dopiero niedawno kupiłem. Ponoć ma to być 2% roztwór, czyli 2g na 1l H2O. Ale nie dysponuję wagą jubilerską, która była by tak dokładna i mam problem z odmierzeniem, może ktoś zna jakiś sposób odmierzenia dawki bez potrzeby użycia wagi? Roztwór zamierzam nanieść do środka ula spryskiwaczem po płynie do szyb.
Czyli cały proces postępowania z ulem wygląda tak:
1. Rozbieram ul z takich części jak:
-tzw."pilśnia" którą docinam na wzór poprzedniej, ponieważ stare są dość mogno zniszczone.
-od frontu uli wielkopolskich po zdjęciu pilśni znajdują się trociny. Konsultowałem się z innymi pszczelarzami i poradzili mi abym wsypał na pleby, albo ocieplał je wełną mineralną którą stosuję. Zrezygnowałem ze styropianu ponieważ mrówki szybko by się go pozbyły, po resztą nie oddycha.
-wymieniam również kawałki gumoleów które osłaniają "od góry" słomę przed deszczem, mimo daszku.
2. Następnie czyszczę ul szczotką drucianą pozbywając się odprysków starej farby i papierem ściernym wyrównując jego powierzchnię jak się najbardziej da.
3. Maluję całą konstrukcję.
4. Wypalam palnikiem na propan butan, środek pozbywając się kitu i woszczyny pozostałej po poprzednich lokatorach.
5. zamierzam dezynfekować ule jak już opisałem sodą kaustyczną ale nie wiem jak jej używać, i proszę o instruktaż.
Planuję ustawić ule na pniach, co wyglądało by niesamowicie pięknie, jako że stały by na małym wzgórzu pomiędzy wieloma choinkami. Czy przytwierdzać jej jakoś do tego stojaka?
Nie wiem czym impregnować słomę, która narażona jest na czynniki klimatyczne, uprzednio była powita smołą i farbą, teraz pomalowałem ją samą farbą smarując bardzo gęsto. Nie wiem czy to wystarczy, zaznaczam że nie usuwałem poprzedniej warstwy smoły bo skończyło by się to po prostu zniszczeniem słomy.
Aha, pasiekę zamierzam przenieść o około 20 km. Proszę o pomoc jak mam zabaezbieczyć ule, ponieważ zamierzam je przewozić busem "na pace", tak aby pszczoły w czasie jazdy nie wyleciały z uli, oraz tak aby m ich nie udusił, bo wylotki zamierzam zatkać. : ) Myślałem nad streczem, tzn taką folią cienką w rolce którą się owija często palety z np. kostką brukową, ale boje się właśnie o wentylacje.
Przepraszam za błędy i przede wszystkim za to że tyle tego napisałem.
Mam nadzieję że choć na kilka z tych pytań mi ktoś odpowie. Za odpowiedzi i porady z góry bardzo dziękuję.
Pozdrawiam!