FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

Wymieniać matki pszczele czy nie? Czy są jakieś korzyści???
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=9&t=4800
Strona 1 z 2

Autor:  Ted07 [ 23 maja 2011, 14:15 - pn ]
Tytuł:  Wymieniać matki pszczele czy nie? Czy są jakieś korzyści???

Witam

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad wymianą matek w moich ulach.

Jednak zastanawiam się czy ma to jakiś sens???

Znajomy pszczelarz mi mówił, że on nie stosuje wymiany matek, bo i tak się roją i tak.
A czy są jeszcze jakieś inne korzyści?
Wymiana matek to prawie niepotrzebny wydatek?

PS. Dodam, że posiadam kilka uli z matkami tzw. kundlami.

1. Ilu z was stosuje wymianę matek na rasowe???
2. Jeśli wymieniacie matki to na jakie rasy?
3. Od kogo polecacie matki pszczele


Co koledzy i koleżanki myślicie o tej sprawie.

Autor:  CYNIG [ 23 maja 2011, 14:21 - pn ]
Tytuł: 

Po 2 latach czytania forum zadajesz takie pytania??????

Skoro zdecydowana większość opisuje swoje przygody przy WYMIANIE matek, skoro bez końca analizuje się cechy poszczególnych linii, skoro można poczytać wspomnienia kolegów o bojowym charakterze dawnych pszczół, nie zawsze idącym z miodnością.

Autor:  Jerzy K [ 23 maja 2011, 19:02 - pn ]
Tytuł: 

Gdybym był dowcipny to powiedziałbym a wymienia matki czterdziestu i cztery. Oczywiście że należy wymieniać, tylko z rozsądkiem. Jeśli matka jest dobra i dażę ją sympatią, to niech żyje nawet i trzy lata. Miałem do ubiegłego roku a dokładniuej mówiąc do kwietnia tego roku, matkę która miała u mnie dożywocie, rodzina pięknie przezimowała, w kwietniu matka czerwiła a w maju znikła. Pojawia się w ulu natomiast matka z sąsiedniego ula z opalitkiem i numerkiem na grzbiecie. O pomyłce nie może być mowy. Poprzedniczki mnie żal, była bardzo dobra, jak na moje wymagania. Cerw w gnieździe, miód w nadstawce, wcześnie dochodziła rodzina do siły, doskonale zimowała, w miarę łagodna, rodzice nie znani, miała kolorowe potomstwo, typowa kundelka.Odchowane od niej matki nie miały już tych cech.

Jerzy K.

Autor:  Alvinek [ 23 maja 2011, 19:21 - pn ]
Tytuł: 

wybaczcie, całkowita dygresja,

Jerzy K,

jakiś czas pisałem do Ciebie na PW, post bez odpowiedzi, pomagasz na forum to może pomożesz w realu, jeżeli nie to może podrzuć namiar do kogoś z okolic

Autor:  BoCiAnK [ 23 maja 2011, 20:04 - pn ]
Tytuł: 

Ted07 pisze:
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad wymianą matek w moich ulach.

Jednak zastanawiam się czy ma to jakiś sens???

Zastanawiam się czy ma sens Doradzać komuś co zadaje takie pytanie ale może inni wyciągną z tego pozytywne wnioski
Ted07 pisze:
Znajomy pszczelarz mi mówił, że on nie stosuje wymiany matek, bo i tak się roją

Bo jest Dupa a nie Pszczelarz
Ted07 pisze:
A czy są jeszcze jakieś inne korzyści?

Przede wszystkim komfort pracy z pasiece Łagodność , pozyskane ilości miodu są znacznie większe
i tu można dodać jedno rojenie się pszczół ma dwa aspekty
jedno to ciasnota - jeżeli matka idąca w rój jest miodna i potomstwo ma łagodne a przyczyną jest spóźnienie się z poszerzeniem gniazda to ( czasami różne losowe sprawy to opóźnienie powoduje takie matki rojowe warto zachować bo są najlepsze
Umiejętne doprowadzenie rodziny o wybitnych walorach miodności i łagodności do pozyskania matek rojowych to nie lada sztuka ( należy nie przegapić i odpowiednim czasie rozładować stan rojowy ale pozyskać matki dla własnej potrzeby )

i Drugie to rojliwość Genetycznie Zakodowana ( właśnie przy kundlach gdzie nie wiadomo co to kiedyś nawet było :leży_uśmiech: , nie dość że są rojliwe ,złośliwe , to i zazwyczaj Gzawsze mają takich matek nawet nie warto mieć przez pięć minut w ulu
Ted07 pisze:
Wymiana matek to prawie niepotrzebny wydatek?

Kolego to po co się w ogóle zajmujesz pszczołami
jeżeli słyszę takie stwierdzenie to nasuwa mi się myśl
Matek nie wymienia bo niepotrzebny wydatek
Węzy nie kupuje i nie wymieni bo szkoda żeby na miodzie stracić
Leki eeee co tam Mój Dziadek nie miał waroozy ja też nie mam
jednym słowem tragedia
Ted07 pisze:
1. Ilu z was stosuje wymianę matek na rasowe???
2. Jeśli wymieniacie matki to na jakie rasy?
3. Od kogo polecacie matki pszczele

Nie wiem ilu ale napiszę o sobie co roku 50%
a tych co znam przynajmniej co roku wymieniają 30 %
U góry forum masz Mapkę Hodowców
No tak tel też kosztują :leży_uśmiech:

Autor:  KOBER [ 23 maja 2011, 22:37 - pn ]
Tytuł: 

Ted trzyma-cze pszczół owszem olewają , lepiej rojowe zostawic albo ratunkowe czy cichą wymiane czy nawet miesiac nie miec matki w ulu w prawidłowej gospodarce pasiecznej gdzie sa jakies zasady w pasiece i pszczelarz ma co nie co pod kopułą do takich sytuacji nie dochodzi powiem Ci ,ze majac 100 czy 200 uli nie ma prawa wyjśc wiecej niż 3-4 roje :oczko: Juz nie wspomne o matkach bo w takich pasiekach są albo córki po reproduktorkach ,albo swoje własne sprawdzone pszczoły i kilka ras czy linni do sprawdzenia (do dalszej selekcji) . Co roku kasowanie matek agresorów przede wszystkim , mało miodnych , zapadających na choroby , krótkowieczne itd. To jest takie zamkniete koło ono nigdy nie zrobi sie linią prostą ,ale efekty widac gołym okiem .

Autor:  polbart [ 23 maja 2011, 23:49 - pn ]
Tytuł:  Re: Wymieniać matki pszczele czy nie? Czy są jakieś korzyści

Ted07 pisze:
Witam

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad wymianą matek w moich ulach.

Jednak zastanawiam się czy ma to jakiś sens???

Znajomy pszczelarz mi mówił, że on nie stosuje wymiany matek, bo i tak się roją i tak.
A czy są jeszcze jakieś inne korzyści?
Wymiana matek to prawie niepotrzebny wydatek?

PS. Dodam, że posiadam kilka uli z matkami tzw. kundlami.

1. Ilu z was stosuje wymianę matek na rasowe???
2. Jeśli wymieniacie matki to na jakie rasy?
3. Od kogo polecacie matki pszczele


Co koledzy i koleżanki myślicie o tej sprawie.


[glow=red]CIEMNOGRÓD.[/glow]

Autor:  pewex [ 24 maja 2011, 06:36 - wt ]
Tytuł:  Re: Wymieniać matki pszczele czy nie? Czy są jakieś korzyści

Ted07 pisze:
Znajomy pszczelarz mi mówił, że on nie stosuje wymiany matek, bo i tak się roją i tak.


To tak nie działa, ze jak wymienisz matkę ma kupną to od razu zapomnisz o rojach. Choćby nie wiem jak mało rojliwa była pszczoła jak będzie źle prowadzona i do tego w zbyt ciasnym ulu to nie ma siły i musi się wyroić.

Jeszcze jedna rzecz na jaką chce zwrócić uwagę. Jak masz w pasiece pszczoły rojliwe to zakup matek jednodniowych nic nie zmieni, bo unasiennią się Twoimi trutniami i dalej będą się roiły. Najlepiej kupić zapłodnione, albo reprodukcyjną i po niej pociągnąć wszystkie matki, a na drugi rok powtórka (najlepiej z innej reprodukcyjnej aby nie było pokrewieństwa między trutniami a matką) Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że trutnie przekażą właściwe cechy.

Ja to już przerabiałem. Pierwsze pszczoły jakie miałem to roiły się już po 20 kwietnia ( jajeczko w mateczniku i pszczoły od razu na drzewo) . Kilka lat wymiany matek i efekty są już dużo lepsze, bo okres wejścia w nastrój rojów przesunął się o miesiąc do przodu, a rodziny się nie roją tak od razu - mimo ze na ramkach są mateczniki sklepione to stare matki są jeszcze w ulu.

Autor:  bialymis71 [ 24 maja 2011, 08:27 - wt ]
Tytuł: 

pewex pisze:
Jeszcze jedna rzecz na jaką chce zwrócić uwagę. Jak masz w pasiece pszczoły rojliwe to zakup matek jednodniowych nic nie zmieni, bo unasiennią się Twoimi trutniami i dalej będą się roiły

Sorry kolego ale to co napisałeś to G.... prawda. Wiem coś o tym, bo jadę na jednodniówkach w tym roku wymieniam wszystkie matki na "rasowe". Różnicę widać szczególnie przy pracy w pasiece i małym grzebaniu w ulu. Porównując kundle z matkami rasowymi to ze wszystkich pni(25) może 4-5 matek przewyższa lub dorównuje matkom rasowym reszta :do bani: Obecnie testuję kilka matek rasowych i później będę musiał zdecydować się na jedną linię. Coś mi się zdaje, że najlepiej wypadną matki kaukaskie :blee: Oby to co mówią o nich nie okazało się prawdą :pala:
Ted07, nie chcesz wymieniać wszystkich matek, wymień 2-3 zobaczysz różnicę. W mojej pasiece najbardziej łagodną i miodną okazała się matka Buckfast GZ od P. Lewandowskiego.
pewex pisze:
Choćby nie wiem jak mało rojliwa była pszczoła jak będzie źle prowadzona i do tego w zbyt ciasnym ulu to nie ma siły i musi się wyroić.

tu się zgadzam z Tobą + kilka innych przyczyn nastroju rojowego

Autor:  pewex [ 24 maja 2011, 09:07 - wt ]
Tytuł: 

wszystko zależy od jakości trutni i materiału genetycznego jaki niosą ze sobą oraz od sąsiadów. Ja mam takich sąsiadów że jedyny sposób na powiększenie pasieki jaki znają to rójka i siedzą biedaki cały dzień pod ulami i czekaj na roje jak na zbawienie.

Pod względem miodności i rozwoju to masz rację - efekty są zauważalne, ale nierojliwość już mniej, przynajmniej u mnie.

Autor:  Ted07 [ 24 maja 2011, 10:09 - wt ]
Tytuł: 

Widzę, że temat wywołał burze :-) i bardzo dobrze bo taki był mój zamiar aby podyskutować na ten temat. Co prawda spotkałem się z ostrymi reakcjami ale może i lepiej to uświadamia mi, jak ta sprawa jest ważna.

Wiem, że należy matki wymieniać i zaczynam to stosować.

Zamówiłem już 2 matki unasiennione (aby jak najbardziej zachować czystość linii) u hodowcy i będę je poddawał w najbliższym czasie.
Matki z rojów, które wyjdą w najbliższym czasie usunę, a wprowadzę matki od hodowcy.

Autor:  pewex [ 24 maja 2011, 10:24 - wt ]
Tytuł: 

Ted07 pisze:
Zamówiłem już 2 matki unasiennione (aby jak najbardziej zachować czystość linii)


czystość linii zachowują tylko matki reprodukcyjne
pozostałe inseminowane są trutniami innej linii aby uzyskać efekt heterozji

Autor:  Zdzisław. [ 24 maja 2011, 22:09 - wt ]
Tytuł: 

Matki reprodukcyjne,to podejrzewam nie do rodzin produkcyjnych ale jako materiał genetyczny do własnej produkcji matek?
Jak w pasiekach sąsiednich są pszczoły bez jakiejkolwiek rozumnej selekcji to trudno w takim terenie mówić o poprawie pogłowia,a jeszcze jak się trafi ''nawiedzony''pszczelarz?
Jedyne wyjście to przez 2-3 lata hodować ful trutni od własnych najlepszych rodzin i tak zmieniać pule genów w okolicy,ale nie jest to łatwe jak ktoś nie rozumie że przy pszczołach można robić prawie przy każdej pogodzie,bez rękawic,zamiast 13 kg miodu mieć 30,nie zbierać po 2 rójki z każdej rodziny.

Ja znam paru ''expertów'' którzy poczuli przesadne powołanie do ekologi i chcą wrócić do podstaw,pomyście co oni hodują,a jaki krzyż mają ich sąsiedzi-bywa i tak.

Autor:  adidar [ 25 maja 2011, 18:30 - śr ]
Tytuł: 

Ted07, coroczna wymiana przynajmniej 50% matek daje duza korzysc. Osobiscie stosuje wieksza wymiane, bo to gwarantuje bardzo dobre wyniki na wiosne.
Zauwazam jak koledzy pisza- komfort pracy nawet przed burza bez dymu, mniejsza agresywnosc oraz co najwazniejsze -- zwiekszenie miodnosci o 30-150% w stosunku do kundli

Autor:  Marcinluter [ 25 maja 2011, 19:05 - śr ]
Tytuł: 

adidar, i młode matki się nie roją w tym samym roku ;) :oczko:

Autor:  staszekg [ 25 maja 2011, 20:36 - śr ]
Tytuł: 

Proszę o poradę. Mam wspaniałą rodzinę,ale ze starą matką/czerwona kropka/.Pszczoły pociągnęły 2 mateczniki cichej wymiany,dzisiaj będą zasklepione. Są na plastrze obok siebie w odległosci 1,5cm.chcę jeden zostawic w tej rodzinie a drugi poddac do odkładu.Mateczniki są bardzo dorodne.Jak to zrobic i kiedy i czy starą matkę zlikwidowac czy pszczoły same to zrobią

Autor:  Marcinluter [ 25 maja 2011, 20:43 - śr ]
Tytuł: 

lepiej odizoluj jeden matecznik i za tydzień jak matki się wygryzą zrób odkład

Autor:  Cordovan [ 25 maja 2011, 21:17 - śr ]
Tytuł: 

staszekg pisze:
Są na plastrze obok siebie w odległosci 1,5cm.chcę jeden zostawic w tej rodzinie a drugi poddac do odkładu.Mateczniki są bardzo dorodne.Jak to zrobic i kiedy i czy starą matkę zlikwidowac czy pszczoły same to zrobią


Zrób odkład, jeden z mateczników delikatnie wytnij z woszczyną i wklej w jakąś ramkę co dajesz do odkładu, w macierzaku zostaw jeden matecznik i matkę, same ją usuną. :oczko:

Autor:  BoCiAnK [ 25 maja 2011, 21:35 - śr ]
Tytuł: 

pewex pisze:
Jeszcze jedna rzecz na jaką chce zwrócić uwagę. Jak masz w pasiece pszczoły rojliwe to zakup matek jednodniowych nic nie zmieni, bo unasiennią się Twoimi trutniami i dalej będą się roiły.

Dużo zmieni
To Nie matka dąży do roju tylko pszczoły matkę zmuszają do złożenia jaj w mateczniku
Potomstwo po matce hodowlanej nawet unasienionej trutniami po matce o skłonnościach genetycznych do roju otrzyma tylko 50% cech rojliwości a to już Duży Sukces
A nawet powiem że takie skrzyżowanie owocuje bardzo dobrymi walorami
Rodzina na wiosnę dochodzi do siły w bardzo Szybkim tempie ustawiona na odpowiednim pożytku przyniesie co potrzeba a poprzez przeglądy /kontrolę w momencie powstawania stanu rojowego zrobić odkład czy zasilić inny czerwiem odebranym i po kłopocie ;-)

Autor:  Swagman [ 10 czerwca 2011, 12:35 - pt ]
Tytuł: 

PeweX nie wziął pod uwagę faktu iz trutnie powstają z jaj niezapłodnionych a co za tym idzie są tej samej rasy co matka która zniosła te jaja -oczywiście często jest tak ze w unasiennieniu biorą udział obce trutnie, ale jak się ma silne roje to można zadbać aby "własnych" trutni było dużo wtedy prawdopodobieństwo że matkę unasiennią odpowiednie trutnie jest większe-poza tym nasze trutnie penetrują okolicę i mają wpływ na unasiennienie matek u innych hodowców :oczko: reasumując jest tak: kupujesz nieunasiennione 1 dniówki -unasienniają się one z twoimi trutniami i masz zjawisko heterozji -pszczoły są wtedy rewelacyjne i miodku masz kupę- od tych matek możesz wyprowadzić matki F1 które są całkiem dobre zwłaszcza jeśli się unasiennią z twoimi czysto rasowymi trutniami.Ja bym radził przez pierwsze 3 lata wymieniać matki 1 dniowe co roku a potem już normalnie co 2 lata - ja tak zrobiłem i praktycznie po 10 latach mam całkowicie zmienioną populację pszczół w okolicy :chytry: Jestem bardzo zadowolony i znienawidzony przez innych pszczelarzy z racji tego ze biorę 5 x więcej miodu niz oni{podejrzewam ze uchodzę za kłamcę bo przecież nie może być tak ze ja biorę co rusz a oni nie } :twisted: Ale jak mówię ze wymieniam regularnie matki, czytam,grzebię w internecie co i jak, pytam mądrzejszych jak czegoś nie wiem to nie widzę zbytniego zrozumienia - caly czas niestety pokutuje przeświadczenie zę: Mój dziadziuś tak robił, tatuś tak robił wiec i ja tak robię :leży_uśmiech:

Autor:  Cezary256 [ 14 września 2011, 00:47 - śr ]
Tytuł: 

Pomimo, że jestem bardzo młodym nie wiem czy mogę siebie nazwać już pszczelarzem, to praktycznie od razu po zakupie (lipiec chyba) gdzie moja wiedza była prawie, że zerowa postanowiłem wymienić matki, ponieważ moje ledwo co zakupione pszczoły okazały się potworami. Z tak niewielkim bagażem doświadczeń zakupiłem najpierw jedną matkę i z drżącym sercem przystąpiłem do działania. Ponieważ nie mogłem znaleźć starej matki to zrobiłem w ulu sajgon, wysypałem pszczoły na białe prześcieradło z 15 m od ula i złapałem matkę do słoika 0,9l (klateczka taka) :rolf: następnie wpakowałem ją z kilkoma innymi pszczołami do prawdziwej klateczki i z powrotem do ula ( wyciąłem woszczynę na kształt klateczki na wys 1/3 ramki). Zrobiłem to tak trochę na wyczucie, bo myślę sobie, zabiorę im matkę to zaraz odwiną jakiś numer, to niech one mają matkę to nic nie będą kombinować. W międzyczasie przyszła mamuśka od pani Gogolewskiej, zabrałem starą klateczkę odczekałem podręcznikowe 2 godziny, (pszczoły wpadły w panikę) i zapodałem im nowiuśką mamuśkę na 6 dni dałem im spokój ( tu historia powinna się zakończyć, jednak nie u mnie :szok: ) po 6 dniach zachodzę podjarany do ula, wyciągam oznaczoną ramkę z klateczką, a tam coooo??? a tam matka buja się w klateczce :leży_uśmiech: (tak dobrze mi ta wymian szła, że zawleczek żem nie zerwał :śmieję się z ciebie: ale myślę sobie skoro matki nie zajadły do tej pory, klateczka nie jest zakitowana to nie może być aż tak źle, przejrzałem gniazdo zlikwidowałem jeden cichy matecznik i tym razem zdjąłem zawleczkę z klatki no i koniec historii mamuśka buja się po ulu. Z drugim ulem to w ogóle masakra była, byłem ucieszony że chociaż w nim jest wszystko w porządku (pomimo że pszczoły agresywne) miałem zaplanowane wymienić matkę w roku 2012 ( ale to nie u mnie :uśmiech: ) musiałem matkę skasować przy przeglądzie bo jak inaczej, zaglądam do ula a tam w kitę mateczników R, no to zrywam śmiejąc się przez łzy, przyszła kolejna matka (kolejne 45 pln) położyłem ją na górnych beleczkach i się przyglądałem jak ugoszczą nową matkę ( trwało to z 15 minut) nie zaobserwowałem żadnej agresji, żadnej dziwnej bieganiny, żadnego okłębiania, tylko towarzyskie wąchanie, matka w klatce spokojna nic sobie nie robiła z nowej sytuacji. To zerwałem zawleczki, wpasowałem w wyciętą woszczynę... no i se łazi :rolf:

Możliwe że szczęście początkującego, ale i tak jestem z siebie zadowolony :brawo:

Autor:  wilczek [ 14 września 2011, 08:58 - śr ]
Tytuł: 

Podany sposób jest prawie "książkowy", jeżelichodzi o uwolnienie matki wyłamanie zatyczek po 6 dniach. Peniejszy sposób jest powanie matki do odkładu z czerwiem krtym na wydryzieniu, przynajmniej u mnie . Choć do pszczelarz to inna metoda podawnia matek.

Autor:  6Cichy [ 14 września 2011, 14:20 - śr ]
Tytuł: 

Cezary 256 taż pierwszy raz wymieniałem matki w tym roku 5 szt cztery rodziny bez legędy zato 5 rodzina dala sie we znaki matka musiała być podana dwukrotnie dobrze że miałem pomoc kolegi z forum :hura: ale też miałem kilka chwil niepewności i dziś satyswakcji

Autor:  Cezary256 [ 14 września 2011, 21:25 - śr ]
Tytuł: 

Poddawanie matki do odkładu z czerwiem krytym jest można powiedzieć już bardzo pewne, bo pszczoły są spanikowane, nie widzą dla siebie przyszłości i przyjmą cokolwiek im się do ula wstawi :rolf: No może przesadziłem z tym "bardzo pewne" ale 90% pewności można mieć :)

Autor:  glazek7777 [ 19 września 2011, 16:16 - pn ]
Tytuł: 

Cezary nie takie pewne - w tym roku za sprawą forum ponownie próbowałem wymienić matki - kupiłem 10 szt (8 sztucznie unasiennionych i 2 nieunasiennione) - przyjęły 4 unasiennione - nieunasiennione ukatrupiły, w tym jedną jak zaczęła czerwić i założyły mateczniki.

Wprawdzie podawałem je w najgorszym miesiącu lipiec i brak pożytków.
Matki podawałem w izolatorach na wygryzający się czerw.

Mimo, że kupiłem je w specjalizującym się ośrodku hodowlanym to zanim zaczęły czerwić minęły 3 tygodnie ( w izolatorze 2 tygodnie)nie czerwiła żadna.

Czerw rozstrzelony, musiałem je wzmacniać czerwiem z innych uli (czyli osłabiać swoje rodziny) - wszystko tylko po to aby się przekonać jak to jest z tą roiliwością i łagodnością, z miodnością to chyba nie ma co sprawdzać bo przy takim czerwieniu!!!!

Normalnie gdyby to były moje dawno byłyby wymienione - nie mam matek które czerwią piegowato.

Zobaczymy wiosną jak te orły pójdą w siłę.

Autor:  Cezary256 [ 20 września 2011, 21:26 - wt ]
Tytuł: 

Powiem ci glazek, że jakoś nie ufam matkom sztucznie unasiennianym, nie wiem na jakiej zasadzie unasienniane są te matki, (co ONI im tam robią) ale pomimo, że bawię się w pszczelarzenie dopiero od czerwca tego roku, to coś mi śmierdzi z tymi matkami, nie wiem czy sztucznie można unasiennić tak dobrze jak przy naturalnym bzykanku.
Szarpnąłem się kupiłem dwie matki po 45 PLN za sztukę, unasiennione naturalnie na pasieczysku. Myślę, że pszczoły są bardziej przychylne do naturalnie unasiennionych matek, niż do jakichś mutantów, lub matek nieunasiennionych.

Autor:  Zenon [ 20 września 2011, 21:56 - wt ]
Tytuł: 

Cezary ja też mam już wyrobioną opinię na temat matek sztucznie unasienianych raz już kupiłem takie matki dla pszczół są ni atrakcyjne i nie chętnie je przyjmują a jeśli już to u mnie podieły czerwienie po miesiącu i do tego pszczoły i tak dążyły do ich cichej wymiany dużo kłopotu sprawiały i nie spełniły moich oczekiwań co innego mówił hodowca a co innego się okazało ,teraz kupuje matki tylko naturalnie unasienione lub jednodniówki

Autor:  juljan [ 20 września 2011, 21:58 - wt ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
Powiem ci glazek, że jakoś nie ufam matkom sztucznie unasiennianym, nie wiem na jakiej zasadzie unasienniane są te matki, (co ONI im tam robią) ale pomimo, że bawię się w pszczelarzenie dopiero od czerwca tego roku, to coś mi śmierdzi z tymi matkami, nie wiem czy sztucznie można unasiennić tak dobrze jak przy naturalnym bzykanku.
Szarpnąłem się kupiłem dwie matki po 45 PLN za sztukę, unasiennione naturalnie na pasieczysku. Myślę, że pszczoły są bardziej przychylne do naturalnie unasiennionych matek, niż do jakichś mutantów, lub matek nieunasiennionych.


Nie przekonasz się jeśli nie sprawdziesz powiem ci tylko tyle że jeśli jest z dobrego żródła i dobrze unasieniona to bedziesz zadowolony. Owszem jest kłopot przy podawaniu ale jeśli sie wszystko uda bedziesz :brawo:

Autor:  Cezary256 [ 20 września 2011, 22:24 - wt ]
Tytuł: 

Jakoś nie wierzę w cudowne ręce "stwórcy" który coś tam majstruje przy matce i później ma być ona spoo i czerwić złotymi pszczołami, natury się nie poprawi, a przynajmniej nie w tym wypadku, bo prędzej czy później odbije się to czkawką jak nie dla pszczół to napewno dla pszczelarza.
Przez kilka lat mam zamiar zakupywać matki unasiennione, a jak już trochę namieszam w okolicy (nie wiem czy sąsiad cokolwiek robi z matkami, czy puszcza je w samopas i róbta co chceta) to może zaryzykuję zakup matek jednodniowych. Nigdy w życiu nie zdecyduję się na matkę sztucznie unasiennioną, to może u świń czy u krów przechodzi i gdzieś tam jeszcze, ale to nie moja sprawa więc niech tam se robią co chcą :uśmiech:

Autor:  Zenon [ 21 września 2011, 07:33 - śr ]
Tytuł: 

Ja popieram Cezarego że coś tam namieszają w sztucznie unasienianych matkach bo miałem że po podaniu czerwiła ładnie i wiosną a końcem lata był już czerw garbaty a w dodatku były złośliwe

Autor:  paraglider [ 21 września 2011, 10:51 - śr ]
Tytuł: 

Możemy kupić matkę reprodukcyjną sztucznie unasienioną ze sprawdzonym czerwieniem i odchowywać od niej córki , ktore unasiennią się na naszym terenie , lub zakupywać jednodniówki / ktore "nota bene" też pochodzą od matki reprodukcyjnej sztucznie unasienionej . W obu przypadkach mamy ten sam materiał hodowlany. Jedyna różnica to ta , że hodowca matek jest profesjonalistą a my amatorami i nie zawsze nam ta "zabawa" wychodzi.
Po za tym , matka reprodukcyjna nie musi być rekordzistką w czerwieniu i nie powinna służyć do pozyskiwania miodu. To od jej córek oczekujemy heterozji i w większości przypadków tak sie dzieje.
Moim zdaniem , hodowlę zostawmy profesjonalistom a my zadowólmy się jednodniówkami od nich / nauczmy sie jedynie skutecznie poddawać je do swoich rodzin /. Ta metodą stosunkowo szybko można zmienić pogłowie swoich pszczół i podnieść wydajność w swojej pasiece.
Pozdrawiam.

Autor:  wojciech_p [ 21 września 2011, 12:39 - śr ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
jakoś nie ufam matkom sztucznie unasiennianym, nie wiem na jakiej zasadzie unasienniane są te matki, (co ONI im tam robią) ale pomimo, że bawię się w pszczelarzenie dopiero od czerwca tego roku,....

Od czerwca br. i już :oczko: ekspertem jesteś :szok:

Autor:  Odnowiciel [ 21 września 2011, 13:43 - śr ]
Tytuł: 

A to takich ekspertów jest tu trochę więcej :oczko:

Pozdrawiam. Odnowiciel.

Autor:  wilczek [ 21 września 2011, 14:39 - śr ]
Tytuł: 

Są również hodowcy,którzy sprzedją matki użytkowe ze sprawdzonym czerwieniem i unasienione naturalnie.

Autor:  zbycho81 [ 21 września 2011, 16:50 - śr ]
Tytuł: 

[quote="Cezary256"]Powiem ci glazek, że jakoś nie ufam matkom sztucznie unasiennianym, nie wiem na jakiej zasadzie unasienniane są te matki, (co ONI im tam robią) ale pomimo, że bawię się w pszczelarzenie dopiero od czerwca tego roku, to coś mi śmierdzi z tymi matkami, nie wiem czy sztucznie można unasiennić tak dobrze jak przy naturalnym bzykanku.

Też mi się tak wydaje, pszczoła sama wie ile potrzeba jej nasienia, hodowcy wpuszczają każdej jednej po tyle samo.

Autor:  wiesiek33 [ 21 września 2011, 18:00 - śr ]
Tytuł: 

Cordovan pisze:
staszekg pisze:
Są na plastrze obok siebie w odległosci 1,5cm.chcę jeden zostawic w tej rodzinie a drugi poddac do odkładu.Mateczniki są bardzo dorodne.Jak to zrobic i kiedy i czy starą matkę zlikwidowac czy pszczoły same to zrobią


Zrób odkład, jeden z mateczników delikatnie wytnij z woszczyną i wklej w jakąś ramkę co dajesz do odkładu, w macierzaku zostaw jeden matecznik i matkę, same ją usuną. :oczko:


A myśleć będziesz na wiosnę :brawo:Cordovan!

Autor:  Cezary256 [ 21 września 2011, 22:09 - śr ]
Tytuł: 

Wojciech p. i odnowiciel cały czas podkreślam, że jestem młodym pszczelarzem i wcale nie uważam się za żadnego eksperta, nie mówię, że pozjadałem wszystkie rozumy, tym bardziej w dziedzinie sztucznego unasienniania matek, allleee... ja przecież wyraziłem tylko i wyłącznie swoje zdanie, jeśli komuś pasuje używanie matek sztucznie inseminowanych to jego sprawa może sobie ich napchać nawet i 10 do każdego ula. Powiedziałem, że nie chcę ich mieć w mojej małej pasiece i tyle w temacie. Nie ufam takim wynalazkom, modyfikacjom i kombinacjom. Po co poprawiać naturę gdzie to nie jest potrzebne ??? Tyle lat (tysięcy) pszczoły dawały sobie radę, aż tu nagle jeden z drugim pcha pszczelej matce rurę w policzki i chce ulepszać pszczeli świat. A tu już od razu miano EKSPERTA dostaję bo mówię co myślę. Ja uważam tak jak napisałem, a jak ktoś uważa inaczej to.... no to niech sobie uważa ma takie prawo przecież, takie samo jak ja do uważania tak jak ja uważam :leży_uśmiech: :rolf:
dziękuję za uwagę :oczko:

Autor:  polbart [ 21 września 2011, 22:20 - śr ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
Wojciech p. i odnowiciel cały czas podkreślam, że jestem młodym pszczelarzem i wcale nie uważam się za żadnego eksperta, nie mówię, że pozjadałem wszystkie rozumy, tym bardziej w dziedzinie sztucznego unasienniania matek, allleee... ja przecież wyraziłem tylko i wyłącznie swoje zdanie, jeśli komuś pasuje używanie matek sztucznie inseminowanych to jego sprawa może sobie ich napchać nawet i 10 do każdego ula. Powiedziałem, że nie chcę ich mieć w mojej małej pasiece i tyle w temacie. Nie ufam takim wynalazkom, modyfikacjom i kombinacjom. Po co poprawiać naturę gdzie to nie jest potrzebne ??? Tyle lat (tysięcy) pszczoły dawały sobie radę, aż tu nagle jeden z drugim pcha pszczelej matce rurę w policzki i chce ulepszać pszczeli świat. A tu już od razu miano EKSPERTA dostaję bo mówię co myślę. Ja uważam tak jak napisałem, a jak ktoś uważa inaczej to.... no to niech sobie uważa ma takie prawo przecież, takie samo jak ja do uważania tak jak ja uważam :leży_uśmiech: :rolf:
dziękuję za uwagę :oczko:


Jedni unasienniaja co trzeba tym co trzeba i tak jak trzeba a inni.... sam sobie dopowiedz.
Nie mozna generalizowac sprawy i przekreślać sztucznego unasienniania.
Razem z unasiennianiem na trutowiskach i wieczornym unasiennianiem jest ono podstawą między innymi tego, że zainteresowałeś się pszczołami. :oczko:

Autor:  Cezary256 [ 21 września 2011, 22:37 - śr ]
Tytuł: 

Tak jest wszędzie i ze wszystkim, jeżeli nieodpowiednia osoba bierze się za coś za co w ogóle się nie powinna brać, to później wychodzą takie hocki klocki, na wszelki wypadek omijam to szerokim łukiem.
No pszczoły interesują mnie w swojej czystej postaci, a takie tam różne to albo dla profesjonalistów, albo dla eksperymentatorów. Jak dla mnie to w zupełności wystarczają matki naturalnie unasienniane na pasieczysku, z czasem może pokuszę się na jednodniówki. Na razie daję radę zakupywać raz na jakiś czas mamuśki unasienniane, nie rujnuje to mojego budżetu aż tak bardzo. Ja jestem bardziej pasjonatem niż przemysłowcem, po robocie lubię sobie usiąść obok ula i popatrzeć jak pszczółki pracują, jak się zachowują, od czasu do czasu pogrzebać w środku i tyle. Ludzie z wielkimi pasiekami mogą kombinować w celu ulepszania wyników, plenności, miodności ( z tego żyją, ja z czegoś innego) i takie tam. Moje pszczoły ( tak jak już gdzieś pisałem ) mają sobie zapewnić zakupy cukru, węzy, inny drobny sprzęt itp. Dla mnie może pozostać sama pasja i pełen relaks który łapię przy pszczołach, obym tylko własnej rodzinie chleba nie musiał zabierać :uśmiech:

Autor:  polbart [ 21 września 2011, 22:45 - śr ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
Tak jest wszędzie i ze wszystkim, jeżeli nieodpowiednia osoba bierze się za coś za co w ogóle się nie powinna brać, to później wychodzą takie hocki klocki, na wszelki wypadek omijam to szerokim łukiem.
No pszczoły interesują mnie w swojej czystej postaci, a takie tam różne to albo dla profesjonalistów, albo dla eksperymentatorów. Jak dla mnie to w zupełności wystarczają matki naturalnie unasienniane na pasieczysku, z czasem może pokuszę się na jednodniówki. Na razie daję radę zakupywać raz na jakiś czas mamuśki unasienniane, nie rujnuje to mojego budżetu aż tak bardzo. Ja jestem bardziej pasjonatem niż przemysłowcem, po robocie lubię sobie usiąść obok ula i popatrzeć jak pszczółki pracują, jak się zachowują, od czasu do czasu pogrzebać w środku i tyle. Ludzie z wielkimi pasiekami mogą kombinować w celu ulepszania wyników, plenności, miodności ( z tego żyją, ja z czegoś innego) i takie tam. Moje pszczoły ( tak jak już gdzieś pisałem ) mają sobie zapewnić zakupy cukru, węzy, inny drobny sprzęt itp. Dla mnie może pozostać sama pasja i pełen relaks który łapię przy pszczołach, obym tylko własnej rodzinie chleba nie musiał zabierać :uśmiech:

:brawo: :brawo: :brawo:


Kiedyś też miałem niewielką pasiekę i to było najpiękniejsze.

Autor:  Cezary256 [ 21 września 2011, 22:57 - śr ]
Tytuł: 

polbart ty mnie nie strasz, że może kiedyś skończę jak Ty z całą masą uli na karku, bo będę musiał stałą robotę zostawić :rolf: :rolf:
Chociaż kto to wie... apetyt rośnie zawsze w miarę jedzenia :zeby:

A tak na marginesie to szwagier się ze mnie śmieje, że za bardzo dogadzam tym swoim pszczołom, mówi "ty chłopie masz miód od nich brać, a nie im jedzenie na tacy podawać i latać koło nich jak kot z pęcherzem, jak byś mógł to byś te wszystkie witaminy i odżywki naraz wsypał do ula" :rolf: atam, przesadza chłopak trochę :uśmiech:

Autor:  wojciech_p [ 22 września 2011, 06:56 - czw ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
polbart ty mnie nie strasz, że może kiedyś skończę jak Ty z całą masą uli na karku,

Kol.Polbart ma rację, to nieuleczalne hobby, które często przeradza się w zawodowstwo.
Pozdrawiam

Autor:  polbart [ 22 września 2011, 07:20 - czw ]
Tytuł: 

wojciech_p pisze:
Cezary256 pisze:
polbart ty mnie nie strasz, że może kiedyś skończę jak Ty z całą masą uli na karku,

Kol.Polbart ma rację, to nieuleczalne hobby, które często przeradza się w zawodowstwo.
Pozdrawiam


Znam kilku bardzo doświadczonych pszczelarzy, którzy ze względu na stan zdrowia od dwudziestu lat rzucają pszczoły i nadal je mają. :uśmiech:
Pozdrawiam,
polbart

Autor:  Zenon [ 22 września 2011, 07:36 - czw ]
Tytuł: 

To jest prawda to hobby jest nieuleczalne mam sąsiada ma już 87 lat a jeszcze ma pszczoły ja też miałem trzymać tylko tak z 10 uli a mam 37

Autor:  polbart [ 22 września 2011, 07:36 - czw ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
polbart ty mnie nie strasz, że może kiedyś skończę jak Ty z całą masą uli na karku, bo będę musiał stałą robotę zostawić :rolf: :rolf:
Chociaż kto to wie... apetyt rośnie zawsze w miarę jedzenia :zeby:

A tak na marginesie to szwagier się ze mnie śmieje, że za bardzo dogadzam tym swoim pszczołom, mówi "ty chłopie masz miód od nich brać, a nie im jedzenie na tacy podawać i latać koło nich jak kot z pęcherzem, jak byś mógł to byś te wszystkie witaminy i odżywki naraz wsypał do ula" :rolf: atam, przesadza chłopak trochę :uśmiech:


Szwagier niech się śmieje a Ty rób swoje. :oczko:
Trzeba dbać o pszczoły.
Pozdrawiam,
polbart

Autor:  BoCiAnK [ 22 września 2011, 09:39 - czw ]
Tytuł: 

Cezary256 pisze:
Jakoś nie wierzę w cudowne ręce "stwórcy" który coś tam majstruje przy matce i później ma być ona spoo i czerwić złotymi pszczołami, natury się nie poprawi, a przynajmniej nie w tym wypadku,

Święta racja
Matka nawet po cudownej inseminacji nie zwiększy czerwienia jedynie poprzez krzyżownic two może wydać pokolenie bardziej miodne lub łagodne np Kau x Włoszka czy BF który jest krzyżówką kilku ras i linii
Cezary256 pisze:
A tak na marginesie to szwagier się ze mnie śmieje, że za bardzo dogadzam tym swoim pszczołom, mówi "ty chłopie masz miód od nich brać, a nie im jedzenie na tacy podawać i latać koło nich jak kot z pęcherzem,

Jak Dbasz Tak masz - to przysłowie adekwatnie pasuje do pszczelarstwa
Pszczoły zjedzą Woły i dadzą na Woły a czasami na Mercedesa ;-)
Jeszcze nikt co dba nigdy na tym nie stracił a wręcz zyskał krocie
wojciech_p pisze:
Kol.Polbart ma rację, to nieuleczalne hobby, które często przeradza się w zawodowstwo.
Pozdrawiam

W miarę jedzenia i sukcesów apetyt rośnie
Tu tylko trzeba być ostrożnym aby Nie przedkładać Ilości na możliwości tylko Możliwości na Ilości
Żądlą roją się dają po nabiale a człowiek ich kocha to nie uleczalna choroba :leży_uśmiech:

Autor:  kazik11 [ 22 września 2011, 17:46 - czw ]
Tytuł: 

No cóż jestem jednym z tych, którzy musieli zmniejszyć pasiekę ze względów zdrowotnych.Pszczółki to rodzaj choroby.
Czy wymieniać matki-tak i to koniecznie.Napływ świeżej krwi do pasieki jest obowiązkowy.Wiemy jakie skutki u ludzi mają związki w bliskim pokrewieństwie.To samo jest i u pszczółek.
Z własnego doświadczenia-matek sztucznie unasienianych nie zamykamy na dłużej w klateczkach gdyż w przeważającej większości chcą wylatywać na unasienianie uzupełniające.Przykładowo u mnie kilka lat temu na 10 sztucznie unasienionych aż 6 wylatywało na unasienienie uzupełniające. Uniemożliwiając wylot kilku takim matkom- no to miałem między innymi zaczerwione około 100 larw i z tego około 20 mateczników. Z uwagi na pochodzenie i pewnego hodowce pozostawiłem większość tych mateczników do wykorzystania.

Autor:  Cezary256 [ 22 września 2011, 20:46 - czw ]
Tytuł: 

No ja nie wiedziałem, kto by się spodziewał, że tak mnie to wciągnie i momentalnie zainfekuje, ale to jest naprawdę super sprawa. Nawet nie macie pojęcia (tzn na pewno macie :uśmiech: ) jaka to jest odskocznia od szarej rzeczywistości, od upierdliwego szefa, od upierdliwych ludzi, od całego otoczenia. Tak sobie człowiek stoi nad tym ulem tu pszczółka dziabnie, tam kąśnie i życie od razu staje się fajniejsze :rolf: Jad działa jak narkotyk, powinni tego zabronić :leży_uśmiech:
Mam już dalekobieżne plany powiększania pożytków dla moich nowych podopiecznych zrobiłem sobie listę drzewek i krzewów które kupię jako jedne z pierwszych. Posłużą przede wszystkim do osłonięcia uli od nadmiernego słońca i dadzą mojemu pasieczysku nowego zdrowego wyglądu ( ileż ja już tam pracy włożyłem, a ile mnie jeszcze czeka.... super :uśmiech: ) Do wiosny mam zamiar na podstawie poradnika zdjęciowego zamieszczonego przez BocianK sklepać z 6 uli ( będę miał już 8, docelowo ma być 15 hehe, ale kto wie kto wie co będzie w przyszłości )
Kasa na miodareczkę odkłada się codziennie do skarbonki, mam nadzieję, że już w przyszłym sezonie zaszaleję z nowym sprzętem.

Autor:  michalpriebe [ 22 września 2011, 20:56 - czw ]
Tytuł: 

He ale temat dobre sam kolega bedzie wiedzial czy wymieniac jak beda sie roić jak głupie i zadlic gdzie sie tylko da lacznie ze stopami to i sztucznie unasienione przeprosi z tego co sie doczytałem to w tym roku załozyciel tego tematu zaczol i stad pytanie jak kilka lat potrzyma a pozniej odwiedzi pasieke którą prowadzi ktos ulozony to zaraz bedzie dzwonił po matki do hodowcy a co do pracy przy pszczołach to faktycznie choroba i gdyby tylko dac mi wiekszy plac to napewno by wiecej uli sstało a tak oj ja biedny nieszczesliwy w srodku miasta dzialke kupić :do bani:

Autor:  Cezary256 [ 22 września 2011, 21:42 - czw ]
Tytuł: 

Michalpriebe sprzedaj plac w mieście kup kilka hektarów na jakieś wioseczce zabitej dechami i wiesz co to życie :jupi:
Po babci zostało tacie ok 20 ha prawie, że w jednym kawałku, na razie związany jest dopłatami na łąki, a z czasem kto wie, może las klonowo, lipowy powstanie + domieszka krzewów różnorakich :rolf:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/