Dziś chodzę po pasiece przecież święto
patrzę i oczom nie wierzę na akacji grono pszczół oblega dość gruba gałąź może litr /dwa (wcale nie duży )
Aż z wrażenia zaniemiałem
wszędzie pszczoły szalały pooglądałem roja przyszykowałem skrzynkę 3 ramki i zmiotłem go po 20min wszystkie już siedziały w skrzynce parę tam jeszcze latało koło skrzynki tym czasem przygotowałem ula itp
wysypałem je na pomost a te za fiksa nie chcą wchodzić tylko zaczęły się unosić na płachcie znalazłem matkę wiec ją w chwytak i dostawiłem na płachcie by się nie uniosła z odlatującymi pszczołami a ja poszedłem patrzeć gdzie odlatują za 10 min już wiedziałem z którego ula wyszły
I dopiero zdziwienie
Na ziemi znajduję roczną matkę sztywną pszczoły oblepiają ula i wchodzą jak by nigdy nic
zrobiłem przegląd i
w rodzinie 7 ramek wygryzającego się pięknego czerwiu i 2 Piękne matecznik na wygryzieniu i jeden wygryziony ( czyli ta matka co znalazłem w roju )
i Teraz ciekawe pytanie dlaczego
- Gdyby to był rój powinien wyjść z starą matką i to dużo wcześniej w 9 dniu (po zasklepieniu pierwszego mat )
lub wyszedł by nawet z młodą ale stara by żyła
- Gdyby to była Cicha wymiana starej matki by nie wywaliły nim młoda nie zacznie czerwić
Do ula wpuściłem młodą złapaną z roju , A może to był oblot tylko po co jej taka duża świta
i pozostawiłem 1 mat (może się już nawet wygryzł ) ciekawe czy jutro zaś się wyroją
pszczoły w tej rodzinie ani na chwilę nie przestały nosić pyłku i nektaru latały do późna niczym nakręcone