FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

witam koledzy . taka historyjka. pewna znajoma postanowila sobie zrobic odklad. dla pewnosci , zeby pszczoly nie wrocily do macierzaka, wywiozla odklad do znajomego farmera. w zeszlym tygodniu przyjezdza sprawdzic jak odklad , a ten idiota pali smieci 1.5 metra od ula, naprzeciw wylotka. zaglada do ula , a tam 5 pszczol na krzyz lazi po ulu. ramki z krytym czerwiem itp, jak w normalnej rodzince. Patrzy a matka biega kolo ula w trawie. ramki kazalem jej spalic i ul zdezynfekowac pozniej. matke , nie pytajac mnie ( bo ja dla pewnosci bym ja zlikwidowal)wsadzila do nowo zrobionej rodzinki. matka wyglada zdrowo. I co wy na to? Czy to wina ogniska?

Pszczoły uciekały bo nie chciały się spalić tyle że matka czerwiąca to nie mogła latać, trzeba było wsadzić czerw do innej rodzinki, jeśli nie był zaziębiony to pszczoły by się normalnie wygryzły.

_________________
Pamiętajcie ,,Przy Pszczołach Nie Ma Jutra''

no wlasnie nie wiedzialem jak dlugo czerw byl "sam" w ulu, dlatego moja decyzja o spaleniu dla pewnosci. mam nadzieje, ze matka sie nie zaziebila, moze cos z niej bedzie.

Nie doradzaj juz tej kobiecie bo ona nie powiina juz zajmowac sie pszczołami .

Co najlepsze , ten farmer (tez irlandczyk) , pytal mnie w tym roku czy mu sprzedam odklad. a teraz odwalil taki numer. Ona ma jak najlepsze checi, ale ten koles, jej znajomy, taki wybitny jest

a jaka odległość ( nie drogą ) wywozu była ?

daleko, z 15 km