tak mnie ta dyskusja natchnęła, że musiałem konto odświeżyć aby zabrać głos....
moim zdaniem nigdy nie powstanie uniwersalny ul, z powodów które wszyscy znają: różne pożytki, klimat, rasy pszczół itp
Co nie oznacza jednak, że ktoś nie może mieć swojego ula marzeń. Jeśli pracuje nam się wygodnie w jakiś ulu to będzie on właśnie dla nas tym ulem marzeń. Takiego ula należy ciągle szukać i eksperymentować z wielu przyczyn: klimat się zmienia, bazy pożytkowe oraz matki. Jakość nowych linii pszczół jest dużo większa od linii "starych", dla których "stare" ule były w sam raz.
Dla mnie takim ulem jest 1/2 dadant
niewątpliwie jego wielką zaletą jest wielkość ramki: jednocześnie duża, ale i mała
Taki korpus jest w stanie pomieścić 8-10kg miodu. Zależy jak pszczoły go składają i czy poszerzają ramki czy nie. Pierwsze skojarzenie jest takie - mało - co to jest 10kg. lekko się tym przerzuca pewnie. Nic bardziej mylnego. Moze jeden czy dwa ule to jest spoko, ale większa liczba to już nie za bardzo. Kilka godzin dźwigania takich ciężarów daje o sobie znać. I nie mówię tutaj nawet o przenoszeniu korpusów do wirowania, ale zwykła kontrola rozwoju rodziny i dodawanie kolejnych korpusów.
Wielkośc gniazda. Matkę początkowo ograniczałem na jednym korpusie i niby to im wystarczało. Ale nie wszystkim. bardziej płodne matki potrzebowały więcej miejsca i wtedy pszczoły na dziko budowały plastry pod korpusem. W minionym sezonie pod korpus z matką dodałem korpus z węzą. Siedział tam sobie od rzepaku aż do jesiennego układania gniazd. W niektórych ulach matki czerwiły na dwóch korpusach, w niektórych odbudowały 4-5 ramek i matka je zaczerwiła, w innych tylko odbudowały węzę, a w jeszcze innych ani nie odbudowały ani nie zaczerwiły. Wniosek - nawet jak pojemność gniazdowa ula będzie idealna to dla jakiej matki ? Wszyscy tylko próbują wyliczyć ile to potrzeba komórek dla matki, a zapominają że matki nie mają internetu i nie czytają książek i nie wiedzą jakie mają dobowe normy nieśności jajeczek. Prawda jest taka, ze jakość matek posiadanych przez pszczelarzy jest daleka ideałowi opisywanemu w literaturze.
Kontrola nastroju rojowego z wykorzystaniem wysokiej dennicy to jest dla mnie jakieś nieporozumienie !! Po pierwsze nic nie widać bo jest ciemno, a dennice mam 15 cm wysokie. Po drugie jak pszczoły są mało rojliwe, to robią 5-10 mateczników i to raczej między ramkami w głębi korpusu, tak ze wcale ich nie widać zwisających pod ramkami . Nie wspomnę, ze jak rodzina jest silna to pod ramkami sporo ich wisi i nawet desek z ramek nie widać a co dopiero mateczniki. No i najtrudniejsze - jak już otworzy się tył dennicy, ruszy ul i te pszczoły zaczną się rozłazić to jak potem zamknąć dennicę ?
Gdzieś czytałem/słyszałem, aby w tylnej ścianie wstawiać szybkę - niby fajna sprawa, ale i tak nic nie da moim zdaniem.
Wysoka dennica jest fajna z tego względu ze siedzi w niej nadmiar pszczół, który w normalnych ulach wisiał by na dworze pod ulem lub pod deską wylotową. Latem przy przewozie pszczół tylko same problemy z tym są. Wydaje mi się ze 15 cm to za dużo i dlatego będe robił nowe dennice 10cm. Innym powodem zmniejszenie dennic o 5cm jest długość pasów spinających. W tej chwili jednym pasem mogę spiąć dennicę+3 korpusy + powałka + daszek. Po zmniejszeniu denicy będe mógł spiąć 4 korpusy. Nie zawsze są potrzebne te 4, ale sprowadzenie rodziny do 3 korpusów może się skończyć rójką.
Jutro dopiszę resztę swoich spostrzeżeń