nie ma czegoś takiego jak rasa miejscowa
Nie uwierzę w to, że w promieniu kilku kilometrów od Twojej pasieki nie ma innych pasiek, w których nikt nie wymienia matek. Do tego dochodzą pszczelarze wędrowni, a oni mają konkretny materiał zarodowy i rozwożą swoje trutnie po całym kraju. Zawsze znajdzie się
z sąsiedniej pasieki który puknie Twoją matulke
Znam trzech pszczelarzy, którzy maja swoje pasieki rozłożone po trójkącie. Odległości między nimi nie przekracza kilometra. Jeden z nich co roku kupuje około 20-30 jednodniówek. Drugi bierze inseminowane, a trzeci twierdzi ze nie potrzebuje żadnych obcych matek bo tylko jakieś choroby sobie sprowadzi, a jego pszczoły są spokojne, miodne i mało rojliwe. Jak myślisz czy on ma wyhodowana rasę lokalną ?
z heterozjami nie ma co eksperymentować. Od tego są terenowe oceny matek a wyniki są ogólnodostępne. Moim zdaniem takie wyniki i tak nie są miarodajne. Każda zima i wiosna jest inna i inny rozwój. Nawet w odległości kilku kilometrów są inne warunki pogodowe, co widać po tegorocznych zbiorach miodu majowego. To że jakaś krzyżówka dobrze się prezentuje w statystykach wcale nie oznacza że u nas, w naszych warunkach klimatyczno-pożytkowych też się sprawdzi. Najlepiej samemu sprawdzić na własnej skórze.
Ja biore reprodukcyjną i ciągnę po niej matki. Co będzie to będzie. Przyznaje się bez bicia : trafiają się rodziny bardziej lub mniej agresywne, bardziej lub mniej miodne. A kto je tam w powietrzu ten tego to ja już nie wnikam. Mając takie matki nie jestem w stanie wystawić oceny dla całej lini.