FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

Jak podaje dr. Wanda Ostrowska w książce "Gospodarka Pasieczna" w rozdziale 4 "Zapasy zimowe i ich uzupełnianie" sztuczne przerabianie syropu cukrowego można przeprowadzić mając mieszaninę 74,6% cukru, 7,4% miodu wielokwiatowego i 18% wody utrzymując temperaturę 35-40 stopni przez okres 10-12 dni. Przez okres "dojrzewania" pokarmu miesza się syrop dwa razy dziennie. Produktem końcowym ma być syrop z zestawem cukrów zbliżony do miodu.

Zwróciłem na tą metodę uwagę nie chcąc zakarmiać pszczół syropem składającym się wyłącznie z sacharozy. Jednakże jest to informacja podana bardzo skrótowo a w Internecie nie znalazłem podobnej.
Może jest to alternatywa dla stosowania inwertu?

Czy ktoś stosował u siebie te rozwiązanie?
A jeżeli tak, to z jakim skutkiem?

_________________
pozdrawiam
Andrzej

Asper, można takie rzeczy robić tylko po co?? co chcesz uzyskać przez takie zabawy?Nie masz co robić? Nie kombinuj, tylko mieszaj cukier z wodą i to wszystko. Możesz dodac jeszcze jakies zioła ale też nie koniecznie.

To taki "inwert dla ubogich" , wtedy nie było prawdziwych inwertów , ale i nie było warrozy. Można było sobie pozwolić na późne ( po wrzosach) zakarmianie . Dzisiaj im wcześniej zaczniesz małym stężeniem ( 1:1) tym lepiej pszczoły inwertują podany cukier , a przy okazji złudzenie pożytku zachęca je do doniesienia pyłku i resztek nektaru Tak przygotowane zapasy są zdecydowanie lesze niż najlepszy inwert . To recepta na pełen sukces zimowli , oczywiście w połączeniu ze zwalczaniem warrozy. Historyjka p. Ostrowskiej warta poczytania tylko jako ciekawostka bez praktycznej potrzeby stosowania .

bardzo dobra metoda dla tych którzy jej nie rozumieją podpowiem ENZYMY, a nowoczesny inwert to nędzna namiastka

manio, szkoła Jerzego , czy uczył się od Ciebie
Bo ja za jego poradą , również od kilku lat zmieniłem karmienie proporcji cukier - woda z 3:2 , na 1:1.
Pszczoły chyba zadowolone żadnych problemów z zimowlą. Robię porcję 5 litrów i bardzo szybko znika pokarm z podkarmiaczek.Wczesniej po 20.07 były podkarmiane słoiczkami a od 20.08 zalewam gniazdo w ilości 12-15 kg cukru. Do konca sierpnia rodzinki dostają zimową porcję.
Jasne ze maja dużo do odparowania i przerobienia ,ale gdy czynią to pszczoły letnie rodzinie nic sie nie dzieje.

_________________
"Jeśli chcesz coś, czego nie miałeś wcześniej, musisz zrobić to, czego nigdy nie robiłeś."

my obaj po tej samej szkole bo nasi ojcowie też byli pszczelarzami. To historyczne dziedzictwo sprawdzone przez pokolenia , a współczesne pszczoły reagują identycznie pozytywnie jak te sprzed 60 lat. Kto nie spróbował to i tak nie uwierzy na słowo.
pozdrawiam

manio Jerzy powiedział ze jego tata karmił 1:1 , On też więc dzięki jego poradom u mnie to zdaje egzamin.

Podlaska szkoła

_________________
"Jeśli chcesz coś, czego nie miałeś wcześniej, musisz zrobić to, czego nigdy nie robiłeś."

mazurska szkoła , bo Jerzy pochodzi z Ełku i tu pszczelarzy , na Podlasiu jest tylko w delegacji i żonę odwiedza . To "książkowe" zalecenia Ostrowskiej zamieszczone w "Pszczelarstwie na Białostocczyźnie" - wtedy Mazury było na Podlasiu , ale wątpię aby mój tato czytał wtedy to czytał. Ja też przeczytałem dopiero niedawno po wznowieniu książki. To tylko utwierdziło mnie w słuszności obserwacji pozytywnych efektów. To nie to samo co zalać ul syropem na koniec września.

manio, Niech będzie Mazurska szkoła
Przy syropie 3:2 było dość dużo w komórkach nie przerobionego dobrze syropu.Może inni muszą zalewać we wrześniu bo wirują miód,albo to co zostało wlane w sierpniu

_________________
"Jeśli chcesz coś, czego nie miałeś wcześniej, musisz zrobić to, czego nigdy nie robiłeś."

Można by pewnie i 3:2 wcześniej podawać, czytałem jednak że w takim przypadku pszczoły donoszą wody żeby przerobić taki syrop - co dodaje pracy i powoduje większe zużycie cukru w procesie . Trochę nie chciało mi się w to wierzyć, ale artykuł był w "Pszczelarstwie" i nie pisał go posterunkowy car. Na forum oczywiście wyśmieli ale co mi tam śmiech
Kiedyś po zakarmieniu lipcowo-sierpniowym wywożona pszczoły na wrzos zabierając zalane ramki i dając susz. Potem już nie trzeba było zakarmiać , ewentualnie jakieś drobne litr czy trzy. Nawłoci wtedy nie było , ale gdyby nie lenistwo to bym mógł taki manewr wykonać na nawłoć bo na wrzosy to chyba za sucho i straty w pszczole były duże jak pamiętam z opowieści bo sam już nie woziłem bałem się warrozy.
Nawłoci u mnie sporo w jednej z pasiek , ale na marnej piaszczystej ziemi VI klasy to głównie pyłek noszą , dziwię się że w ogóle kwitnie bo rok skrajnie pustynny. Co wezmą to ich, nie będę rabował na siłę. Na dobrych ziemiach nawłoć nie rośnie bo albo krowy zjedzą , albo maszyny skoszą.

Ja też od zeszłego roku dokarmiam syropem 1-1 i jest dobrze. Pszczółki przezimowały w 100%. Dostają w dawkach po 4l bo takie mam podkarmiaczki.