Jerzy K pisze:
Miałem się nie wtrącać, nie wytrzymałem. W literaturze spotkałem że różnica w wielkości a właściwie w ciężarze jaja pszczelego nie są aż tak istotne. Wynoszą one zaledwie kilkanaście procent. Braki wagi szybko nadrabia larwa jeśli nie jest pozbawiona właściwej opieki (papu, ciepło, wilgoć i kołysanka do snu) w rodzinie wychowującej, obojętne czy ma z niej być pszczoła robotnica czy też matka.Stara matka może składać jaja obdarzone pewną wadą genetyczną, wynikającą z zużycia organizmu.Lapidarnie to tłumacząc można powiedzieć że każda komórka ciała pszczoły ma zakodowaną ilość podziałów. Po przekroczeniu liczby tych podziałów następuje tzw. klapa, komórka obumiera. Tkanka, organ czy też cały organizm starzeje się, potomne komórki są obarczone jakąś wadą genetyczną.Nie następuję to skokowo ale raczej płynnie.Podział mejotyczny komórek generatywnych czyli produkcja jaj jest też określona tym wewnętrznym zegarem komórkowym, z tym że jego wartość, liczba podziałów , jest wiele razy większa niż komórek somatycznych, tych tworzących organizm ciała.Krótko mówiąc jaja starych wiekowo matek mogą być gorszej jakości pod względem genetycznym ale nie muszą. Dlatego że matka składając dziennie dużą liczbę jaj składa w przeważającej ilości jaja dobrej jakości pod względem genetycznym i prawdopodobieństwo trafienia na jajo obarczone wadą genetyczną jest znikome. Natomiast produkcja plemników przez trutnia jest już określona w okresie larwalnym. Można przyjąć że plemniki są już gotowe w larwie trutowej a następnie dojrzewają, rozwijają się czyli rosną. Tutaj także trafienie na wdliwą gametę jest znikome z względu na duzą liczbę produkowanych plemników.Nie należy też zapominać o DNA mitochondrialnym, dziedziczonym po kądzieli jeśli można użyć takiego słowa. Dawniej przypuszczano że niesie niewiele cech dziedzicznych.Przypuszczano że odpowiada tylko za przemiany energetyczne wewnątrzkomórkowe. Ale pojawienie się pszczół zafrykanizowanych w Ameryce południowej i próby zmniejszenia puli genów złośliwości poprzez chodowanie duzej ilości łagodnych trutni, które miały kojarzyć się z złośliwymi matkami zafrykanizowanymi nie dały oczekiwanych rezultatów.Okazało się że prawdopodobnie DNA cechujące złośliwość pszczół znajduje się w DNA mitochondrialnym, z tym że to wszystko jest "prawdopodobnie". Gatunkowi ludzkiemu, pomimo że pszczoły nie można porównać z człowiekiem, zaleca się aby kobiety rodziły dzieci w odpowiednim wieku, rodzenie dzieci w bardzo młodym wieku jest nie wskazane z względów fizjologicznych i innych, natomiast w starszym wieku z względu na duże prawdopodobieństwo wystąpienia wad genetycznych w tym często występujących wad w układzie nerwowym.Natomiast wychowanie dobrej matki mając oczywiście doskonały materiał genetyczny to już jest inna bajka. Istnieją linie czy też rasy pszczół które się doskonale nadają do produkcji matek a są też takie które mają to w końcówce odwłoka. Hodowcy doskonale wiedzą o tym. I jak dobrze będzie się osobiście rozmawiać to odsprzeda niewielką ilośc matek wychowanych z jaja lub podwójnie przekładanych.Jedne rodziny wychowają dużą liczbę doskonałych matek a inne zaledwie kilka i to marnej jakości. Większość kupowanych matek pomimo że są doskonałe genetycznie, są marne z względu na marną opiekę pszczół rodziny wychowującej. Przekładanie starych larw itp. itd. chciałoby się powiedzieć.Natomiast ich matki córki, pomimo że wychowane po matkach użytkowych, pomimo że skojarzone z przypadkowymi trutniami, powiela często dobre cechy. Swiadczy to jednoznacznie o doskonałym materiale genetycznym, tylko kiepsko wykporzystanym. Matka niewiele większa od pszczoły, dlatego zapewne znaczy się je kolorową kropką, żeby wiedzieć że to jest matka. Taki żart.
Wracając do Polbarta, kiedyś napisałem że Polbart jak zwykle ma rację, nadal to podtrzymuję. Tylko że Polbart ma taki charakter jak moja córka. Wpadnie do domu, rzuci torbę byle gdzie i w drzwiach już woła" a ja coś wiem ale nie powiem", a oczy błyszczą jej z ciekawości, będą pytać czy nie? Jak się pyta a co ty wiesz, oczywiscie kilkanaście razy co najmniej. Wtedy opowiada swoją rewelację. Tak samo Polbarta trzeba naciskać aż biedak nie wytrzyma i pęknie, zdradzi tajemnicę z życia pszczół. Przypuszczam że gdyby znalazł się ktoś kto zmusiłby jego do opisania swojej wiedzy w formie książkowej to powstałby wartościowy podręcznik, jakże inny od większości podręczników dotyczących pszczelarstwa. Polbart zauważył że pszczoły potrafią wybrać odpowiednią larwę czy też jajo z którego powstanie wartościowa matka, lepiej tę larwę pielęgnują, więcej podlewają mleczkiem, częściej odwiedzają niż inne. Z taką tezą spotkałem się w literaturze tylko raz w starym podręczniku z lat 70. Więc dalej do roboty, molestować Polbarta niech pisze, może za jakiś czas powstanie wartościowa książka o pszczołach. Ja Polbarta nigdy nie widziałem i zapewne nigdy nie zobaczę, nic też od niego nie chcę i prawdopodobnie nie będę chciał. Nie wchodę jemu z jakichś ukrytych powodów w tyłek, zauważyłem tylko że facet ma potężną wiedzę o pszczołach i pszczelarstwie i to wskazane jest wykorzystać. Jest też tu wielu, na forum, jemu podobnych, ich też należy ścigać, niech dzielą się pszczlarską wiedzą. Z ich sporów a nawet kłótni można wiele się nauczyć. Ja jestem łasy a nawet powiedziałbym pazernyny na wiedzę pszczelarską z czystej ciekawości. Nigdy nie będę prawdziwym pszczelarzem, będę tyrzymał kilka rodzin i to mnie wystarczy.
Jerzy K.
Popatrz Jurku, że też ktoś opisał to do czego ja doszedłem sam.
Dzięki Ci za tą ogromna dawkę wiedzy i duża dozę humoru.
Prawdziwości pszczelarza nie mierzy się ilością uli.
Co do spotkania - to nigdy nie mów nigdy.

Bałtów - Ogólnopolski Piknik Pszczelarski i V Świętokrzyskie Święto Pszczoły w sierpniu.
Apislavia i Ogólnopolskie Dni Pszczelarza we wrześniu w Pszczelej Woli.
Będziemy tam mieć swoje pięć minut

Specjalnie lub przy okazji zapraszam również do mnie.
Pozdrawiam,
Leszek