Pełny tytuł który nie zmieścił się w polu opisowym: jak odróżnić nastrój rojowy od bezmateczności w silnych rodzinach zalanych miodem w mało lotne dni?
Czy jest możliwe aby rodzina była jednocześnie w nastroju rojowym i również bezmateczna?
Miód sklepią w nadstawkach, ale węzy nie ciągną (chwilowy brak pożytku). Larw nie widać, a jeśli już to po 2 w mateczniku (trutówki?). Ramki gniazdowe pozalewane nakropem. Poławiacze pyłku puste. Mateczników z 10. Matki z powodu pogody w gęstwinie pszczół nie mogę znaleźć jeżeli jest, bo mogłem ją przenieść niechcący do odkładów z matecznikami, albo może już jest na diecie rojowej. Pszczoły coś tam latają, ale wiadomo: pogoda kiepska i ciężko ocenić, a ja na pasiece jestem od godziny 16 dopiero.
Dodam jeszcze, że nie mam ramek z suszem, a węzę jeżeli łaskawie odciągną (a robią to ostatnio niechętnie) to zalewają nakropem.
Czy są jeszcze jakieś szczegóły, na które warto zwrócić uwagę (albo nie wymieniłem)? Może są jakieś zabiegi, które warto wykonać w takiej sytuacji poza zrywaniem mateczników. Niektóre z tych mateczników były zasklepione również, ale tu pogoda mogła zapobiec rójce. Ta pogoda...
Planuję teraz poczekać na młode matki z odkładów (1-2 dni) i nalotem rozładować nastrój rojowy w macieżakach, tylko pytanie czy w takie nielotne dni to coś pomoże? Ramek nie chcę przekładać, bo mogą mi zaciąć młodą matkę, albo z moim szczęściem to przeniosę staruchę do odkładu z młodą matką i mi się wyroi.
Bardzo proszę kolegów o poradę
.