FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

moja historia
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=35&t=13345
Strona 1 z 1

Autor:  fatelnia [ 08 czerwca 2014, 15:52 - ndz ]
Tytuł:  moja historia

a więc w ubiegłym roku przy ściąganiu roju cały rój spadł mi na nogi i trafiłem do szpitala ze swędzeniem i wysypką.Od tamtej pory mam lęk do pszczół,a bardzo lubie przy nich pracować.Mój lekarz rodzinny powiedział że mogę dalej pracować przy pszczołach ponieważ przypadek z ubiegłego rogu był taki że użądliło mnie znaczna ilość.Od tamtego roku jeszcze żadna mnie nie użądliła i boję się reakcji.Co mam zrobić poradzcie coś

Autor:  Linker [ 08 czerwca 2014, 19:37 - ndz ]
Tytuł:  Re: moja historia

Daj się użądlić przez jedną, jak Cię dużo pożądliło i bardzo nie opuchłeś to nie jesteś uczulony. :mrgreen:

Autor:  kiko [ 08 czerwca 2014, 20:43 - ndz ]
Tytuł:  Re: moja historia

Zeszłego roku tez mnie pożądliły po nogach, ale nie az tak aby isc do lekarza.
Nogi deko popuchły i na drugi dzień dziwnie sie chodziło bo były obolałe.
Tego roku tez dostałem kilka strzałów i to praktycznie wszędzie i nic sie nie działo az do wczoraj, dostałem deko po nogach i dzis ledwie sie turlam z miejsca na miejsce

Autor:  zbycho81 [ 09 czerwca 2014, 00:00 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

nie pozwól aby cię lęk zmusił do likwidacji pasieki :nonono: . Jak masz uczulenie to po prostu stosuj odpowiedni ubiór pszczelarski i odpowiednie rękawice i bez obaw. Trzymaj łagodne pszczoły! pomyśl i popytaj lekarza czy stosowanie leków typy Allertec ci pomoże czy też nie. I przede wszystkim tutaj chodzi o twój lęk, Walka o twoją pasiekę toczy się w twojej głowie. Staraj się zmienić sposób myślenia i przede wszystkim rób to czego się boisz, czyli pracuj przy pszczołach a zobaczysz, że po jakimś czasie przestaniesz się bać. Ale musisz mieć odpowiedni ubiór, zresztą sam lekarz powiedział ci że możesz :).

Autor:  madmax [ 09 czerwca 2014, 00:40 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

zbycho81 pisze:
zresztą sam lekarz powiedział ci że możesz :).

Lekarzom ślepo wierzyć też nie wolno, bo nie są nieomylni i wszystkowiedzący.
Moim zdaniem to kiepsko wyszło, że na raz zaatakowało aż tyle pszczół. Dziwne, że potrzebna była hospitalizacja skoro to tylko wysypka i swędzenie, nie było żadnych mdłości, utraty przytomności, gorączki etc. Gdybyś regularnie (powiedzmy co tydzień) dostawał po kilka żądeł, myślę że organizm przyzwyczaiłby się stopniowo do jadu. No ale jeśli od zeszłego roku ani jednego ukąszenia nie było, to teraz znów może być problem z obrzękami i swędzeniem nawet po 1-2 żądłach. Druga sprawa to lęk, który prowokuje niejako pszczoły do ataku. Nie można się bać, ale z drugiej strony warto mieć szczelny kombinezon, no i od czasu do czasu "aplikować" sobie jedno żądło chociaż, to powinno być dobrze.

Autor:  dawid_fryc [ 09 czerwca 2014, 08:55 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

Reakcja alergiczna ogólnoustrojowa może wystąpić przy kolejnym użądleniu. W zeszłym sezonie dostałem łącznie kilkanaście strzałów (nogi, ręce, dłonie, brzuch) reakcje organizmu na niektóre użądlenia były trochę nadmierne (większy obrzęk schodził po 2-3 dniach). W tym roku do maja dostałem tylko 3 strzały w których odczyn schodził do 24h. Na początku maja dostałem w lewe ucho. Po 3 minutach zaczęło mi huczeć w obu uszach, po kolejnych pięciu puchnąć cała głowa i szczypać oczy, później pokrzywka, powiększone węzły chłonne, kołatanie serca i ciężki oddech. Na ratunkowym byłem po 25 minutach od użądlenia. Ciśnienie na granicy zapaści, saturacja 62 (normalny człowiek ma ok 93-100, poniżej niedotlenienie). Welflonik, adrenalinka, strzykaweczka, kroplóweczka i biało przed oczami. Po 5 min. na ratunkowym przewieźli mnie na OIOM gdzie podwójna dawka leków, tlen i cała aparatukra monitorująca. Byłem tam 3 h. Dostałem receptę na adrenalinę i do domu. Zrobiłem badania z krwi na uczulenie (koszt 300 zł). Przy jadzie pszczoły wyszedłem poza zakres i zakwalifikowano mnie do grupy 6. ekstremalnie uczulonych. Lekarz zalecił nie przebywanie w pobliżu pszczół, lub pracę w odpowiednim kombinezonie ze strzykawką z adrenalinką i dodatkową osobą+ skierowanie do kliniki w trybie pilnym na odczulanie. Odczulanie będę miał jak się uda dopiero pod koniec lipca.

Można się uczulić z powodu przerwy zimowej. Organizm się przyzwyczaja do dawek jadu a tu nagle pół roku nic... Jedno użądlenie i organizm wyprodukuje za dużo przeciwciał, a kolejne użądlenia mogą spowodować wstrząs niestety...

Autor:  zbycho81 [ 09 czerwca 2014, 10:43 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

bardzo kolegom współczuję z powodu tak silnych reakcji alergicznych na jad pszczeli. Ja miałem drobne reakcje alergiczne 1- go roku posiadania pszczół, ale teraz może mnie na raz i 30 użądlić i nie mam żadnych reakcji tylko drobne krosteczki w miejscu użądlenia. W waszym przypadku to chyba tylko dwa wyjścia, albo likwidować pasiekę ( serce by mi pękło gdybym ja tak musiał), albo naprawdę kupić sobie gruby kombinezon, taki jak mają do usuwania gniazd szerszeni. http://www.systemplus.sklep.pl/kombinez ... th=327_138
niestety mocno gruby i drogi, ale za to chroni, a zdrowie i życie ważniejsze od komfortu pracy i wygody. Zdarzało mi się, że przez moją bluzę na gołe ciało jakaś pszczółka potrafiła się przeżadlić, a przez taki na pewno nie da rady. pozdrawiam

Autor:  fatelnia [ 09 czerwca 2014, 11:22 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

a wiecie może jaki jest koszt odczulania

Autor:  dawid_fryc [ 09 czerwca 2014, 12:00 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

fatelnia pisze:
a wiecie może jaki jest koszt odczulania

Odczulanie po wstrząsie (potrzebne dokumenty z ratunkowego lub oiomu) i badaniach jest na NFZ jeśli ma się ubezpieczenie. Jeśli jest się "słabo" uczulonym to żadna klinika nie zakwalifikuje do odczulania. Najlepiej po wstrząsie na drugi dzień od rodzinnego wziąść skierowanie do poradni alergologicznej przy klinice prowadzącej odczulanie i zarejestrować się chociaż telefonicznie. Postaram się o szybkie odczulanie na intensywnej terapii (szczepionka z jadem co 30 minut) i po dwóch - trzech dniach odczulony. Pozostaną tylko dawki utrwalające przez parę lat. Myślę że moje pszczółki o utrwalanie same zadbają przez sezon, a zimą będę jeździł co miesiąc na zastrzyk z jadem. Zobaczymy co mi powiedzą w poradni i na oddziale.

zbycho81 pisze:
mocno gruby i drogi, ale za to chroni

buty wojskowe wysokie, kombinezon + skórzane rękawice i daję radę. Drugą osobę muszę mieć w pobliżu, gdyby mnie użądliła koleżanka z ula to zastrzyk z adrenalinką i kierowca kierunek -> oddział ratunkowy (mam 10-15 min samochodem w zależności z której pasieki). Karetka zanim trafi na miejsce to minimum 20-30 minut. Na ratunkowym muszę podać tylko pesel i poza kolejnością, a reszta papierów i podpisów jak leki zaczną działać.

Autor:  asan [ 09 czerwca 2014, 21:57 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

W zeszłym tygodniu dostałem strzała przez skórzaną rękawice pszczelarską. A myślałem że niema opcji :)

Autor:  dawid_fryc [ 10 czerwca 2014, 08:33 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

asan pisze:
W zeszłym tygodniu dostałem strzała przez skórzaną rękawice pszczelarską. A myślałem że niema opcji :)


Ja też tak myślałem do wczoraj wieczór. Żądło miało około 5 mm i weszło w skórzaną rękawiczkę jak w masło :/ Dostałem strzał w prawego kciuka. Nie wstrzyknąłem sobie adrenaliny bo chciałem sprawdzić jak się rozwinie reakcja. Mimo chłodzenia lodowatą wodą coraz większy obrzęk, pokrzywka doszła do łokcia i ciężej mi się oddychało (pewnie stres). Brat z którym robiłem przeglądy podwiózł mnie na ratunkowy na wszelki wypadek, bo ciężka reakcja może rozpocząć się nawet po kilku godzinach. Z racji, że na ratunkowym mieli kilka osób w ciężkim stanie po wypadku, a ze mną nie było źle więc po krótkiej rozmowie z lekarzem poczekałem godzinkę koło okienka rejestracji. W razie gdyby się pogorszyło wzięliby mnie od razu. Pokrzywka zeszła, obrzęk osłabł, ale i tak dostałem dożylnie dexaven 4ml na wszelki wypadek i po kolejnych 30 min do domu. Chyba muszę sobie sprawić chwytak do ramek bo w grubszych rękawicach nic nie zrobię w ulu... Mały obrzęk na palcu mam nadal...

Autor:  asan [ 10 czerwca 2014, 09:04 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

U mnie to pierwszy raz, a używam od roku tych rękawic. Jakoś nie mogę się przekonać do chwytania gołymi rękami (a są rodziny przy których nawet pełny ubiór nic nie daje, chyba że pod bluzę dam polar, a pod spodnie dresy....).

Autor:  Bazyleusz [ 11 czerwca 2014, 09:13 - śr ]
Tytuł:  Re: moja historia

asan pisze:
U mnie to pierwszy raz, a używam od roku tych rękawic. Jakoś nie mogę się przekonać do chwytania gołymi rękami (a są rodziny przy których nawet pełny ubiór nic nie daje, chyba że pod bluzę dam polar, a pod spodnie dresy....).



Pisałeś, ze będziesz wymieniał matki - zrób to jak najszybciej.
Ja miałem jedna rodzinę do której musiałem zakładać rękawice i jak tylko pojawiły się młode matki (własne) tamta poszła do krainy wiecznych pożytków, bez żalu z mojej strony.
Powoli wymienia się pokolenie i przymierzam się do odłożenia rękawic na najwyższą :) półkę.

Autor:  asan [ 11 czerwca 2014, 09:27 - śr ]
Tytuł:  Re: moja historia

Akurat przez rękawicę trafiła mnie pszczółka z roju który się osadził w jednej firmie na poddaszu, musiałem je wygarniać rękami.
Te moje harpagany nie przyjęły matki, ścieły mi UN, a w drugim ulu NU. Przeoczyłem matecznik który zaczynał się z jednej strony, zakręcał pod ramką i z drugiej wystawał jak komórka trutowa. W drugim ulu matka powinna być pod kratą, odstawiłem ten korpus, a nad kratę dałem UN bez sprawdzania czy są mateczniki (bo jak dawałem kratę to w tych korpusach nie było czerwiu ani jaj). Okazało się jednak że była tam unasienniona matka - możliwe że z cichej wymiany i wyszła kicha...

Autor:  Pawełek. [ 11 czerwca 2014, 10:05 - śr ]
Tytuł:  Re: moja historia

asan pisze:
Akurat przez rękawicę trafiła mnie pszczółka z roju który się osadził w jednej firmie na poddaszu, musiałem je wygarniać rękami.
Te moje harpagany nie przyjęły matki, ścieły mi UN, a w drugim ulu NU. Przeoczyłem matecznik który zaczynał się z jednej strony, zakręcał pod ramką i z drugiej wystawał jak komórka trutowa. W drugim ulu matka powinna być pod kratą, odstawiłem ten korpus, a nad kratę dałem UN bez sprawdzania czy są mateczniki (bo jak dawałem kratę to w tych korpusach nie było czerwiu ani jaj). Okazało się jednak że była tam unasienniona matka - możliwe że z cichej wymiany i wyszła kicha...
no ale to nie wida harpaganow że przeoczyles matke i mateczniki. ...

Autor:  asan [ 11 czerwca 2014, 10:14 - śr ]
Tytuł:  Re: moja historia

Pawełek., jasne, to moja wina że ich nie znalazłem. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to fakt że nieźle dały mi do wiwatu, więc na prawdę musiałem się spieszyć, a i tak przyjąłem kilkadziesiąt żądeł.

Autor:  fatelnia [ 14 czerwca 2014, 12:28 - sob ]
Tytuł:  Re: moja historia

a czy odczulanie jest bezpieczne i nie zagraża zdrowiu czy życiu

Autor:  fatelnia [ 01 lipca 2014, 09:45 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

wczoraj dzwoniłem do lek.arelgologa,opowiedziałem mu moją historię i powiedział żebym raczej unikał pszczół,bo po tej akcji z tamtego roku jestem już tak jakby uczulony

Autor:  riki [ 01 lipca 2014, 11:13 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

Witam,
około 20-lat temu zająłem się pszczółkami, okazało się że jestem uczulony i to mocno. po użądleniu i wizycie u lekarza, który powiedział żebym sobie znalazł jakieś inne zajęcie ( nie mówiąc już o żonie i mamie które chciały żebym na pszczoły patrzył tylko na te co są na kwiatkach w ogrodzie), zawziąłem się i jak to przystało na upartego faceta rozwijałem pasiekę dalej. Jednak zaopatrzyłem się w kombinezon, skórzane rękawice (uśmiechy starych pszczelarzy) i w miarę łagodne pszczoły.Dzisiaj czasami zostanę pocałowany przez rękawicę ale jest to rzadko. Nie będę opisywał różnych moich reakcji na użądlenia, ale niektóre dobrze że się tak skończyły jak się skończyły, jednak uważam że przez tyle lat jak dostawałem dawkę jadu przez rękawice lub kombinezon nie pełną bo takie użądlenie nie wpuszcza tyle jadu co zwykłe to zostałem trochę uodporniony - to taka ciekawostka. Jednak dzisiaj decydowałbym się na fachowe odczulanie :roll:

Autor:  Mariuszczs [ 01 lipca 2014, 11:16 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

fatelnia - to ty rok temu na forum michałów pisałeś jak cię ten rój pożądlił ?

Autor:  fatelnia [ 01 lipca 2014, 13:36 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

zdaje się że tak rok temu pisałem na forum michałów

Autor:  Warszawiak [ 01 lipca 2014, 15:46 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

Witam. I współczuję kolegom mocno uczulonym. Też tak kiedyś miałem. Ale odczuliła mnie kiedyś właśnie rójka i 16 strzałów po łapach. Przez 3 dni łapy jak balony, ale użądlenie za ok pół roku - coś jak komar. Temat na tyle ciekawy, że podzielę się kilkoma spostrzeżeniami, dość oczywistymi zresztą:) Po pierwsze staram się unikać grzebania przy kiepskiej pogodzie i popołudniu. Po drugie regularna wymiana matek. 3. żadła nie wyciągam, tylko ścinam nożem (złapanie za zbiorniczek z jadem, to dodatkowy zastrzyk. 4. czystość i higiena (oprócz jadu, użądlenie infekuje nas tym, co mamy na skórze i w czym pracujemy) 5. woda utleniona obowiązkowo i obficie na miejsce. 6. przy większej ilości strzałów używam Rupafinu (czy to już reklama?:), 1 tabletka i zapominam, że coś było. Pozdrawiam.

Autor:  Warszawiak [ 01 lipca 2014, 16:00 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

Dodam, że pracuję w cienkich gumowych rękawiczkach (takich dla gospodyń:). Ale to raczej z powodu kitu. Rękawiczki i kapelusz zawsze pryskam wodą z kroplami miętowymi.

Autor:  GYRA [ 01 lipca 2014, 22:21 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

fatelnia pisze:
Od tamtego roku jeszcze żadna mnie nie użądliła i boję się reakcji.Co mam zrobić poradzcie coś

Jak sie boisz użądleń to lepiej odstaw pszczoły .Najlepszym lekarstwem na twoje dolegliwości jest comiesięczne użądlenie z poczatku ,później raz na tydzień ,a jak juz będziesz twardy to jak będą cię jeb... codziennie to nic ci nie bedzie jak komar albo mucha by siadła ,ale Ty sie nie dałes żądlić przez rok czasu to kiedy chcesz się odczulić ?

Autor:  riki [ 01 lipca 2014, 23:46 - wt ]
Tytuł:  Re: moja historia

Warszawiak pisze:
Witam. I współczuję kolegom mocno uczulonym. Też tak kiedyś miałem. Ale odczuliła mnie kiedyś właśnie rójka i 16 strzałów po łapach. Przez 3 dni łapy jak balony, ale użądlenie za ok pół roku - coś jak komar. Temat na tyle ciekawy, że podzielę się kilkoma spostrzeżeniami, dość oczywistymi zresztą:) Po pierwsze staram się unikać grzebania przy kiepskiej pogodzie i popołudniu. Po drugie regularna wymiana matek. 3. żadła nie wyciągam, tylko ścinam nożem (złapanie za zbiorniczek z jadem, to dodatkowy zastrzyk. 4. czystość i higiena (oprócz jadu, użądlenie infekuje nas tym, co mamy na skórze i w czym pracujemy) 5. woda utleniona obowiązkowo i obficie na miejsce. 6. przy większej ilości strzałów używam Rupafinu (czy to już reklama?:), 1 tabletka i zapominam, że coś było. Pozdrawiam.




witam
z całym szacunkiem ale jak ja bym dostał 16 strzałów dzisiaj i miałbym taką reakcję organizmu to bym się cieszył i skakał przy ulach bez maski przez dwa tygodnie. Nie o takich reakcjach, uczuleniu, alergii tutaj mówimy.
Pozdrawiam.

Autor:  Marzena [ 07 lipca 2014, 11:41 - pn ]
Tytuł:  Re: moja historia

Prawidłowe odczulanie przy mocnych reakcjach na użądlenia powinno się odbywać w szpitalu pod nadzorem lekarzy. Wizyty co 6 tygodni na 2-3 dni i tak do skutku. Szpitale oczywiści robią problemy, całość jest dość uciążliwa, więc jakoś do tej pory nie mogę się zdecydować.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/