Ja podobnie jak ja-lec zaczynałem od odkładów pod koniec czerwca (rok temu), udało mi się je przygotować do zimy i wszystkie rodziny ładnie przezimowały. Również sobie chwalę to rozwiązanie, bo dzięki temu odeszły mi wszystkie rzeczy, które pojawiają się wiosną, takie jak nastrój rojowy, miodobranie (akurat miodu z nawłoci trochę wybrałem, ale to raczej były symboliczne ilości, więc specjalnie się nie napracowałem). Poza tym praca z odkładem to na początek przyjemność, pszczół jest mniej, więc można się z nimi oswoić, zobaczyć co i jak. Rodzina w pełni sezonu to już inna bajka i powiem szczerze, że cieszę się, że miałem "rozgrzewkę" w postaci odkładów, dzięki temu w tym sezonie już spokojnie mogłem pracować z silnymi rodzinami.
Natomiast teraz już mamy prawie połowę sierpnia, więc odkłady odpadają (ktoś pewnie powiedziałby, że można, ale Kolega dopiero zaczyna, więc nie ma sensu polecać rozwiązań ekstremalnych  )
Minister , ja na Twoim miejscu zrobiłbym tak jak poleca Alpejczyk- jesień i zimę przeznaczył na naukę (książki, fora, filmy, rozmowa z innymi pszczelarzami) i kompletowanie podstawowego sprzętu, a w przyszłym roku w czerwcu startowałbym od odkładów. Wprawdzie jesteś rok w plecy, ale wtedy spokojnie wdrożysz się we wszystko, oswoisz z pszczołami i przygotujesz je do zimy.
|
