To ja!
Dostałem ul w spadku ze słabą rodziną. to mój pierwszy ul podkreślę, więc tłumaczyć jak debilowi

. Przyjechał okoliczny pszczelarz, posmęcił smutno, powiedział, że rodzinka ciężko pozimowała no i dał na kartce co mam robić i jak.
Nadszedł czerwiec - 3 plastry w nastawce poszyte. fajnie myślę. Miałem wybierać za tydzień. Zaczęło lać i ochłodziło się, miodu już nie było.
ok.
Lipiec był w kratke, chyba każdy widział. Rodzina się odbudowała, tak myślę... bo... jest teraz dużo więcej pszczół

i trutni panie że ho ho. Plastry równe, ładne, matka czerwi jak głupia, regularnie i dużo.
No i nadchodzi mi tu 25 lipca co to w książce napisali że dobrze wybrać drugi miód bo się kwitnienia kończą a tu znowu dupa. Nastawka pusta, 4 plastry troche pozapełniane ale nie poszyte. W gnieździe mają 2 zaszyte, ale co bede z gniazda wybierał, niech se pojedzą dobrego
W zasadzie to nie mam konkretnego pytania... może jakąś poradę, link, książkę.
Przeczytałem 2 ksiązki z 1976 roku w oparciu o badania nieomylnych rosyjskich naukowców. Znalazłem tam dużo teorii... ale brak praktycznych porad.
Może to moje wrażenie, zresztą mylne, ale pogoda w okolicach Łodzi, była w czerwcu i lipcu naprawdę dziadowska, może to jest przyczyna braku miodu?