Witam wszystkich - zwłaszcza pasjonatów i eksperymentatorów.
Na wiosnę ładnie obrodziło więc w jednym z 20-ramkowych warszawiaków zwykłych postanowiłem zrobić eksperyment z 2 kratami odgrodowymi tworząc układ 5+8+7. Przez nieuwagę (i brak znakowania) matka znalazła się na lewym skrzydle. Ponieważ w tym leżaku przegląd robię od prawej strony, a poza tym już dołożyłem maksymalną ilość ramek i węzy o stanie faktycznym dowiedziałem się ciut późno. Przy miodobraniu 29.05 ku mojemu zaskoczeniu stwierdziłem 15 ramek w większości wypełnionych miodkiem (szacowałem jakieś 25 kg - mój rekord) i 5 ramek czerwiu krytego - za lewą kratą, otwartego niewiele bo nie było miejsca. Zwróciłem puste plastry wycofałem kratę myśląc - no teraz się matula rozhula. Zostawiłem rodzinkę w spokoju w przekonaniu, że ani się nie wyroją ani nie ma wielkiego osłabienia. Dokładny przegląd ramka po ramce i z powrotem zrobiłem dopiero w ostatnią sobotę. Ku mojemu ponownemu zaskoczeniu stwierdziłem, że za wyjątkiem 2 skrajnych ramek ul jest zalany nektarem gdzie nie ma nawet pojedyńczych komórek na złożenie jaj, nie widać żadnego czerwiu ani matki ani śladów obecności trutówek. W rodzince sporo pszczoły, spokojniutkie, latają po nektar jak szalone, odbudowały podane 2 węzy. Szykuje się następne 25 kg.
Mam swoją teorię co się dzieje ale powiedzcie jakie jest Wasze zdanie i czy było warto.
Pozdrawiam Andrzej.
