górski_pszczelarz pisze:
Co masz na myśli pisząc o uszkodzonych komórkach? Czy czerw zamierał?
Nie cały czerw, ale niewielka ilość komórek. Pszczoły zgryzały zasklep w tych komórkach i próbowały je wyczyścić.
Gegon pisze:
W tym roku miałeś duże pożytki ?
Niezłe. Rzepak super, potem akacja i lipa bardzo słabo ale dopisała spadź liściasta i udało mi się zrobić 2 miodobrania: jedno po akacji, a drugie po lipie. W tym roku jeszcze miałem gratkę w postaci 5ha gryki - daleko ale coś przyniosły.
Gegon pisze:
,jeżeli też dymiłeś 6 razy i 6 razy w tym roku te same matki w dodatku rzepak przecież co roku pryskają to pszczoły nie miały prawa tego przeżyć w dobrej kondycji?
6 razy to dużo? Ile razy w takim razie należy dymić, tylko proszę nie pisz, że 1 raz jesienią bez czerwiu. Ktoś w poprzednim wątku napisał, że w tym roku utrzymanie pszczół wymagało kunsztu. Hmm coś tak mi chodzi po głowie, że ten kunszt to walenie chemii do ula przez cały sezon, bo przecież okres karencji to nic takiego i tak wszystko "wyparuje" z czasem.
Gegon pisze:
Jeszcze jest jeden "trop" wszystkie liście w tym roku były pokryte dziwnym nalotem jak to siedziało w pierzdze ,a było "niestrawne" dla pszczół to wirusy wtedy szybko się uaktywniają.
Gegon być może, ja się nie upieram, że pszczoły padły bo to, czy tamto. Uważam problem za złożony i sprowadzanie go jedynie do warrozy to droga na skróty. Co siedziało w pierzdze zaraz Ci powiem.
Mariuszczs pisze:
Mogłeś zbadać skoro piszesz o rzepaku ( sady też ) pozostałości po możliwych środkach chemicznych stosowanych przy uprawie rzepaku. Jako że rzepak da się teraz ze sporym zyskiem wyprodukować za pomocą środków ochrony roślin jest bardzo duże prawdopodobieństwo że pszczoły naniosły ze 4 substancje które im szkodziły bardzo długo.
Mariusz zbadałem rośliny, pierzgę i
miód.
Zobaczcie co wyszło:
http://pasiekawaloszek.pl/files/pestycydy.xlsxJeszcze zapraszam do lektury pozostałych dokumentów:
http://pasiekawaloszek.pl/files/pylek1, pylek2, pylek3 i pierzga - wyniki analizy pyłkowej obnóży z trzech różnych okresów i pierzgi. Jak widać pożytki są dość różnorodne.
minrol1-3 - to jest pismo jakie Ojciec dostał z Ministerstwa Rolnictwa po przesłaniu im dokumentów z badań i filmu.
W tym miejscu kilka słów na ten temat. Tata uderzał do różnych instytucji. W pierwszej kolejności do lekarza weterynarii, ośrodków badawczych, Związku Regionalnego i Zarządu PZP, później również do Ministerstwa. W zasadzie wszyscy podeszli do sprawy poważnie i z zainteresowaniem, z jednym wyjątkiem, którym są nasze najwyższe władze pszczelarskie. Pomimo kilku pism skierowanych do zarządu a ostatnio również próby przedstawienia problemu przez przedstawiciela związku regionalnego osobiście w Warszawie, temat jest przez nich całkowicie ignorowany.
W naszym kole przed zimą spadło 30% rodzin. Właściwie z całej Polski dochodzą informacje o poważnych stratach przed zimowlą. Być może, że to są ci pszczelarze, którzy nie potrafią "wykazać się kunsztem", być może dali się zjeść warrozie albo nosemie. Być może. Ale co jeśli zaczyna się dziać coś poważnego, co może rozlać się pandemią w najbliższych latach.
Nie sądzę, żeby udało się nam coś wskórać w instytucjach rządowych, nie ta
POlska i nie ten prezydent (i nie mam tu na myśli Pierwszego Łowczego "Bul" Komorowskiego), zresztą niby co mielibyśmy dostać, pieniądze, nowe rodziny? Zebrana przez nas dokumentacja, choć tak uboga, wyraźnie wykazuje szkodliwość pestycydów, potwierdza to również Ministerstwo. Czy nie jest to gwóźdź do trumny niektórych pasiek? Czy nie warto w końcu się tym zająć na poważnie i wyeliminować lub chociaż znacznie osłabić szkodliwe działanie tego czynnika, co zrobić można stosunkowo łatwo i szybko?
Pytanie oczywiście retoryczne ale odpowiedzi są dwie, zależy kto pyta.
Pozdrawiam wszystkich, życząc zdrowych Świąt i pszczół i przyjmując z góry życzenia szybkiej odbudowy naszych pasiek.
Adam