FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

Stosuję przegonki - pod miodnię dałem pełen węzy korpus, by pszczółki mogły się pomieścić, opuszczając miodnię. Wczoraj wywirowałem lipę. Dziś dostałem unasieniennione matule i chciałem zrobić parę odkładów, metodą klasyczną - 2 ramki czerwiu zasklepionego, osłona itd. Ale podnosząc ów korpus z węzą spod miodni, zauważyłem, że jest pełen pszczół. No i naszła mnie myśl, czy zamiast kombinować z grzebaniem w gnieździe nie łatwiej wziąć po prostu ten korpus, dodać tam matulę, umieścić na nowej dennicy i nowy odkład gotowy? Na tej węzie oczywiście nic jeszcze nie ma, starej matuli też bo siedzi w gnieździe pod kratą. Ma to ręce i nogi i jakie są zady i walety takiego rozwiązania?

Pozdrawiam Beeskit

To nie odkład. Pszczelarze w taki sposób jak piszesz tworzą nowe rodziny z powodzeniem.

Mato ręce, nogi i nawet głowę.
Wad nie widzę.
Zaleta to łatwe, pewne przyjęcie matki, a jak przyjmą już matkę to możesz dalej kombinować różnie.

_________________
Pozdrawiam, dziadek Józef

Beeskit, rób nie krępuj się. Masz od razu zasiedlony pakiet

Tym sposobem stworzyłem trzy pieeeenkne rodzinki. Korpus z samą węzą (trochę ramek ująłem, uzupełniłem ramkami po miodobraniu takimi do osuszenia, ramkę pierzg) do tego czerwiąca matka i basta. Przez noc wychlastały liter syropu wzbogaconego wyciągiem z pokrzyw. Dziś zrobiły sobie mały oblocik, poczym wróciły grzecznie do uli. Matula goni po ramkach, ale jeszcze nie odtrąbiam sukcesu, bo matula to Bukwast, a rodzinka - typowa krainka. Obserwuję czy im nie w głowie pociągnąć sobie mateczniki, jak tylko pojawią się jajka. Uwidzymy - jak to mówią cieszyniacy.



Pozdrawiam Beeskit

Beeskit, nie powinny chcieć wymieniać.