Czesc
Soltys mojej wioski pyta mnie ile kasy bedzie z ula.(mysle to juz nie bedzie pszczelarz jak na poczatek ktos pyta o kase)
Od razu rzucil sie na 12 rodzin kasy ma dosc.
Przeciw warozie ja musialem pryskac ...kiedy mi sie chcialo..to byla dla mnie pasieka doswiadczalna

.Potem juz mi sie nie chcialo i dostalem w prezencie te ule.(czyli 5 lat sie krecilo )
A ze nalezal do stowazyszenia pszczelarskiego zrobili my z niego szefa.
Uczyl sie pszczelarstwa na zjazdach.Nastepnie letniego dnia przyjezdza do mnie ...mowi szybko jedziemy obce pszczoly rabyja moje ule.
Mowie spokojnie.. jak rabuja ...takie wieksze nie moje, bo moje ja znam.
Przyjechalismy na pasieke patrze rzeczywiscie ...mowie to trutnie wylatuja.
Tak go nauczyli lub nauka byla jego nie najmocniejsza strona.
Ale to jeszcze nie wszystko inny hodowca .
Drugi moj kolega wygadany ,,, czego on nie wie ...
Sprzedawal miod od dziadka bo dziadek go wyuczyl o pszczolach wszystko wiedzial no prawie wszystko.
Pytam kiedys zeby tez sie czegos nauczyc .
Na waroze juz dales medycyne .On mowi juz tydzien temu ty jeszcze nie!!
jA MOWIE JESZCZE NIE .Pytam co dales na warose on mowi siarke.
A ja mowie ..ja musze tez szybko dac.Lece czasu malo..Myslalem ze nie wytrzymam i smiechem parchne....Ale szanuje ludzi i tak sie nie stalo.Trzeba szanowac ludzi i szanowac ich wiedze
poz d