FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW
http://forum.pasiekaambrozja.pl/

Rynek matek pszczelich
http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=48&t=9014
Strona 1 z 2

Autor:  Zygmunt S. [ 14 stycznia 2013, 23:09 - pn ]
Tytuł:  Rynek matek pszczelich

Przede wszystkim chciałbym podziękować SuportAdminowi za wyjaśnienie mojej sprawy. Jestem szczerze usatysfakcjonowany i jeszcze raz serdecznie dziękuje. Wracając jednak do tematu zasadniczego czyli rynku matek pszczelich. Istnieje rynek miodu skierowany głównie do konsumentów. Jak wygląda rynek miodu każdy widzi. Nawet jeżeli na opakowaniu pisze, ze substancja wewnątrz stanowi mieszaninę miodów z UE to nie ma żadnej gwarancji, że w rzeczywistości nie jest to "made in china" z tą tylko różnicą, że pierwotnym importerem tego specyfiku była firma np. z Czech.
Większość z Państwa wie, że jestem pszczelarzem amatorem z dziesięcioma zimującymi rodzinami, czyli w przeważającej opinii pszczelarzy zawodowych moje pojęcie o hodowli pszczół jest równoznaczne z przekonaniem o możliwości stosunku seksualnego mrówki z koniem. Mimo wszystko spróbuję zmierzyć się z tematem. Pierwsze matki kupiłem mniej więcej 38 lat temu i kiedy je otrzymałem byłem wprost wniebowzięty. Matki oczywiście były unasienione na trutowisku i pochodziły z OHZ. Był to czas kiedy każdy potencjalny klient miał możliwość zapoznać się z charakterystyką rodziny pszczelej jakiej na podstawie otrzymanego materiału (matki) można się spodziewać. Charakterystyki te tworzone były w oparciu o badania terenowe realizowane w wybranych pasiekach. Koszty takich badań czyli darmowe przekazanie materiału porównawczego pszczelarzowi do oceny ponosiły oczywiście OHZ. Znając układ pożytków na własnym terenie dobranie właściwej pszczoły nie stanowiło większych trudności. Po rozpowszechnieniu się sztucznej inseminacji matek pszczelich rozpoczął się etap kontrolowanego krzyżowania ras i tworzenia nowych linii. Prace takie prowadzone były zarówno w OHZ, SHiUZ jak również w ośrodkach naukowych w szerokim tego słowa znaczeniu. Z sentymentem wspominam krzyżówkę pszczoły norweskiej i rodzimego trutnia pomorskiego badaną pod kierunkiem prof. Prabuckiego, a wychodzącą z wprawnej ręki ówczesnej doc. Chudej-Mickiewicz. Warunki doboru pszczoły dla siebie podobnie jak we wcześniejszych latach realizowano w oparciu o rzetelne charakterystyki i równie rzetelne próby terenowe.
Zmienił się system społeczno-polityczny, a wraz z nim sposób finansowania z państwowych pieniędzy takiej zabawy. Padły więc liczne OHZ i SHiUZ i w dużej mierze ich osiągnięcia. Z czasem pojawiła się refundacja i klepanie matek na ilość. Czy zyskała jakość - według mojej opinii, ale ta nie jest odosobniona, jakość matek jest co raz gorsza. Choć nigdy z refundacji nie korzystałem jakość otrzymywanych matek zdecydowała o tym, że podjąłem decyzję o ich hodowli na własne potrzeby. Mnożą się więc kombinaty produkujące matki w tysiącach sztuk. Oczywiście materiał pochodzi od najlepszych hodowców o nazwiskach: Gruzja, Macedonia, Słowenia, a jeden ma także imię Josef. Bez względu na bezsprzeczną wiedzę właściciela kombinatu wielkość produkcji przekracza jego osobiste możliwości więc wspomagać się musi pracownikami. Jakie mają kwalifikacje, być może ich zasób wiedzy ogranicza się do wykonywania prostych czynności, a jedyny i najważniejszy atut to brak strachu przed kontaktem z pszczołami i są odrywani w sezonie od "Mamrota".
Pominę zakup-sprzedaż matek jednodniówek ponieważ ten z punktu rozwoju osobniczego wymagającego aby nowo wygryziona matka przez okres 2-3 dni przebywała w środowisku rodziny pszczelej jako warunek niezbędny dla prawidłowego rozwoju i dojrzewania jej organów wewnętrznych, nie powinien być realizowany. Spełnienie jednak tego warunku przez hodowcę w sposób istotny zakłócałoby wielkość zakładanej produkcji.
Następna sprawa to rzetelna charakterystyka w oparciu o równie rzetelne badania terenowe prowadzone poza gospodarstwem sprzedającego. Informacje gromadzone od klientów zbierane na zasadzie "czekam na uwagi" nic nie wnoszą i są sztuką dla sztuki. Tak naprawdę chyba mają tylko pozytywnie wpływać na psychikę potencjalnego klienta. Wyobraźmy sobie, że moja teza brzmi " najwięcej miodu przynoszą krzyżówki różnych ras" i tym samym zapewniam rodziny ojcowskie tak jak twierdzę. Zapłodnienie matki odbywa się w sposób naturalny więc nie potrafię powiedzieć jaki był udział w tym zapłodnieniu trutni poszczególnej rasy zarówno w grupie zapładnianych w tym samym czasie matek, jak i poszczególnych jej osobników. Jest to proces poza kontrolą. Wszystkie więc gromadzone od klientów informacje zdają się psu na budę, ponieważ nie jest znany skład genotypu w całości spermy użytej do zapłodnienia danej matki. Nie wiem czy nasienia trutnia rasy X jest 30%, a trutnia rasy Y 50%. Nie wiem także, czy aby usunąć uwagę to należy zwiększyć udział nasienia trutnia X czy Y i w jakim stopniu, pomijam faktyczne możliwości oddziaływania w takim układzie. Otrzymywany efekt końcowy jest niestabilny i zmienny. U jednej matki może być tak, a u innej inaczej.
Charakterystyka poszczególnych ras czy linii przekazywana przez sprzedającego w rzeczywistości jest charakterystyką materiału, który on sam kupił, a nie tego co sprzedaje.
Jakie możliwości ma zwykły pszczelarz? Pierwsza to zacząć hodować we własnym zakresie i nie jest związane z opanowaniem wiedzy tajemnej czyli czary-mary. Koszt zakupu sztucznie inseminowanej matki w kraju nie przekracza z kosztami przesyłki 220-250 zł. Mamy do dyspozycji zarówno bardzo dobrych fachowców jak i oferowany materiał spełni zapewne najbardziej wybrednych. Jeżeli chcesz być oryginalny i nie wierzysz krajowym, możesz kupić matki za granicą w cenie z dostawą 60-70 euro np. Celle, Rosentall lub co sobie ktoś wymyśli. Matki unasienione naturalnie na wyspie lub trutowisku w górach czyli nic innego nam nie potrzeba. Jeżeli matkę będziemy użytkować tylko przez trzy sezony więc łatwo obliczyć czy nam się opłaci. Matki mamy nie gorszej jakości od powszechnie oferowanych, w niezbędnej ilości i w wybranym przez nas terminie.
Druga ewentualność - jeżeli dojdziemy do wniosku, że hodowla we własnym zakresie przekracza nasze możliwości - kupujmy. Tylko tutaj musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, cz ulegamy czarowi reklamy, czy też rozejrzymy się wśród tych którzy swoją hodowlę ograniczają do jednej lub niewielkiej ilości linii w danej rasie, ale za to oddają się jej bez reszty, nie robią przy tym masówki obliczonej na duży zbyt. Pracują sami więc dają gwarancję, że to co robią jest adekwatne zarówno do ich wiedzy jak i doświadczeniu w każdym momencie pracy hodowlanej. Może czasem być tak, że pszczoły będą pozbawione wdzięcznej nazwy, któż nam jednak zabroni mówić, że są to pszczoły księżycowe pracujące także nocą.
post został wyczyszczony z obraźliwych słów

Autor:  Gegon [ 14 stycznia 2013, 23:20 - pn ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Nie chce się narzucać ,ale to jeden z lepszych postów jakie do tej pory czytałem na tym forum i jak to pisał ostatnio kolega lucjan49 trzeba skopiować post w wordzie ,żeby nie umknęło.

Autor:  emka24 [ 14 stycznia 2013, 23:30 - pn ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Gegon pisze:
Nie chce się narzucać ,ale to jeden z lepszych postów jakie do tej pory czytałem na tym forum i jak to pisał ostatnio kolega lucjan49 trzeba skopiować post w wordzie ,żeby nie umknęło.

Przyłączam się.

Autor:  Cordovan [ 14 stycznia 2013, 23:35 - pn ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Zygmunt S., :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  Skuter [ 15 stycznia 2013, 00:29 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Cordovan pisze:
Zygmunt S., :brawo: :brawo: :brawo:

Wielkie :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: Zygmunt S Poparcie rośnie !!!

Autor:  kulka96 [ 15 stycznia 2013, 01:00 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Nie każdy kulturę wysysa z mlekiem matki :oczko:

Autor:  polbart [ 15 stycznia 2013, 02:34 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

ZygmuncieS, Gegonie, Cordovanie, natarliście na mnie i moją hodowlę z taką siłą, że teraz rzeczywiście po przejrzeniu postów stwierdzam, że borykając się z dyskusją z Wami trzema w dwóch tematach jednocześnie pomieszało mi się wszystko i niesłusznie w Twoim kierunku ZygmuncieS, padło podejrzenie o logowanie się pod nowym nickiem. Chodziło o kogoś innego.
Macie prawo jak i każdy pszczelarz krytycznie oceniać to co robimy.
Idea takiej a nie innej hodowli powstała kilkanaście lat temu za nawową nieżyjącego już doktora Andrzeja Zawilskiego.
Duże nasycenie terenu wybranymi trutniami powoduje, że powstają przyzwoite pszczoły. Pomimo, że już od dawna wiadomo, które rasy dają w krzyżówkach dobre efekty, część z hodowanych przez nas matek pszczelich jest unasiennianych w celach testowych również w miejscach gdzie są wywożone nasze pasieki.
Nie jesteśmy dotowaną hodowlą, nie uczestniczymy w unijnym programie dotowania matek pszczelich i wszystko co osiągnęliśmy i osiągamy zawdzięczamy własnej pracy i kontaktom z najlepszymi hodowcami i selekcjonerami.
Dzielimy się pszczołami, które po ponad 40 latach mojego doświadczenia uważam za przyzwoite pszczoły. Nasi pracownicy mają kilkunastoletnie doświadczenie pszczelarskie i już około dziesięć lat temu kilkakrotnie hodowali matki w pasiekach moich kolegów i pracują na okrągło cały rok.
Doświadczenie mojego Ojca i praca mojego Syna przynosi coraz lepsze efekty. Cieszy nas, że już po raz trzeci z rzędu wielu pszczelarzy zamawia ponownie nasze królowe.
Duża pasieka i zaplecze techniczno-sprzętowe pozwala nam hodować duże ilości matek pszczelich. Selekcji wysyłanych matek celowo nie prowadzę osobiście. Pracownikowi nie zależy ile matek wybrakuje.
W tym roku do celów testowych rozpoczynamy sztuczne unasiennianie matek pszczelich, które już za dwa lata pozwoli nam do wprowadzenia do naszych pasiek naszych własnych linii.
Nie zamierzamy rozwijać do niebotycznych rozmiarów naszej hodowli i podpierać się dodatkowym niewykwalifikowanym personelem.
Naszym głównym kierunkiem będzie dalsza selekcja pszczoły Buckfast, Elgon i Primorski na małej komórce.
Dużą część wiedzy i podpowiedzi otrzymaliśmy od zespołu ludzi, którzy byli lub są związani z dzisiejszym Zachodniopomorskim Uniwersytetem Technologicznym w Szczecinie.

ZygmuncieS, jeśli uda nam się chociażby osiągnąć zbliżone wyniki do pszczelarzy hodowców z niedalekiego Twojego sąsiedztwa, hodowla matek przerodzi się w hodowlę na własne potrzeby i w celu wymiany materiału.

Pszczoła norweska, o której piszesz była przywieziona ponad dwadzieścia lat temu przez profesora Jasińskiego i w krzyżówkach dawała bardzo dobre wyniki nie tylko z linią Pomorską.
Trzy lata temu Profesor udał się ponownie po tę pszczołę. Niestety tych pasiek już nie ma. Przywiózł inne pszczoły nie dające już takich efektów krzyżowniczych.
Być może dzięki jednemu z Kolegów z Forum uda się trafić w Norwegii na podobne pogłowie...

Wróciłem parę godzin temu z przyśpieszonego kursu dobrych manier.
ZygmuncieS - przyjmij moje przeprosiny.

Pozdrawiam,
polbart

Autor:  jędruś [ 15 stycznia 2013, 06:59 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Szanowny Panie Zygmuncie S.Czytam Pańskie posty i widzę jak z uporem godnym lepszej sprawy stara się Pan maksymalnie poróznić ludzi na tym Forum.Efekty tej działalności już są widoczne.Niestety,nie wnosi ona nic pozytywnego ,nic twórczego nic co by pomogło całej pszczelarskiej społeczności w doskonaleniu swojego pola dzialania.Jest tylko wyrażaniem swej osobistej niechęci a może wręcz nienawiści w stosunku do konkretnej osoby czy też osób.Niech Pan nie idzie tą drogą!!! Pozdrawiam i liczę na opamiętanie.

Autor:  komeg [ 15 stycznia 2013, 10:05 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

polbart pisze:
Wróciłem parę godzin temu z przyśpieszonego kursu dobrych manier.
ZygmuncieS - przyjmij moje przeprosiny.


To się chwali. Lepiej późno niż wcale. :brawo: :brawo: :brawo:

Teraz panowie do roboty, bo uczniowie czekają na Wasze merytoryczne posty.

pozdrawiam

Autor:  Gegon [ 15 stycznia 2013, 11:23 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Kolego nigdy nie miałem złych intencji wobec kolegi ,przypisuje też kolega natarcia co jest nieprawdą . Wyraziłem swój pogląd ,wręcz pochwaliłem jak pisać ogłoszenia ,wtrąciłem też 3 grosze ,które nie dotyczyły kolegi hodowli. Kolega widocznie był w tym dniu zmęczony i inaczej zinterpretował mój post z czego ubolewam.Później wtrąciły sie w dyskusje inne osoby i zrobił się totalny misz masz w temacie,dlatego już nie odpisywałem bo zrobił sie bałagan. Napisał kolega ,że pomieszało się koledze wszystko i muszę się z tym stwierdzeniem zgodzić,zresztą w moim odczuciu też to tak wyglądało<zdaje sobie też sprawę ,że w małym stopniu to przeze mnie > ,ale już nie drążyłem tematu ,aby nie robić jeszcze większego zamieszania.

Jeszcze raz napiszę jeżeli czuję się kolega urażony z mojego powodu to ubolewan nad tym ,gdyż nie miałem złych intencji .

Autor:  polbart [ 15 stycznia 2013, 11:39 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Było, minęło. Nie ma sprawy.
Szacunek dla Wszystkich.
Pozdrawiam,
polbart

Autor:  BoCiAnK [ 15 stycznia 2013, 13:04 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

jędruś pisze:
Szanowny Panie Zygmuncie S.Czytam Pańskie posty i widzę jak z uporem godnym lepszej sprawy stara się Pan maksymalnie poróznić ludzi na tym Forum.Efekty tej działalności już są widoczne.Niestety,nie wnosi ona nic pozytywnego ,nic twórczego nic co by pomogło całej pszczelarskiej społeczności w doskonaleniu swojego pola dzialania.Jest tylko wyrażaniem swej osobistej niechęci a może wręcz nienawiści w stosunku do konkretnej osoby czy też osób.Niech Pan nie idzie tą drogą!!! Pozdrawiam i liczę na opamiętanie.


Też poświęciłem czas na przeczytanie postów Szanownego Kolegi Zygmunta S
Jeżeli Pan nie ma konkretnych porad wnoszących wiedzę dla innych to Krytykę i obrażanie proszę zachować dla ....
Gdyż nawet Super Admin nie będzie miał wpływu na moją decyzję
Pozdrawiam i liczę na pozytywne myślenie

Autor:  komeg [ 15 stycznia 2013, 13:49 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

BoCiAnK pisze:
Jeżeli Pan nie ma konkretnych porad wnoszących wiedzę dla innych to Krytykę i obrażanie proszę zachować dla ....


I imię sprawiedliwości i obiektywizmu powinien Administrator identyczną sugestię skierować do drugiej strony sporu i wtedy będzie OK. :brawo: :brawo: :brawo:

pozdrawiam

Autor:  lalux5 [ 15 stycznia 2013, 14:50 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Ludzie oderwani od ,, Mamrota " mają czasem większą kulturę osobistą niż Ci co się uważają za ,, kulturalnych" .

Autor:  lucjan49 [ 15 stycznia 2013, 23:00 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

jędruś, [quote="jędruś"]Niech Pan nie idzie tą drogą!!! Pozdrawiam i liczę na opamiętanie.
Kolego czy Ty wypowiadasz się w roli Kwaśniewskiego o "Sabie" śp. Wasermana?

Autor:  JM [ 15 stycznia 2013, 23:32 - wt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

lalux5 pisze:
Ludzie oderwani od ,, Mamrota " mają czasem większą kulturę osobistą niż Ci co się uważają za ,, kulturalnych" .

A do czego jest to niby pite?
Przeczytałem słowo w słowo cały temat i nigdzie nie zaważyłem, aby ktoś wypowiadał się na temat kultury osobistej "ludzi oderwanych od mamrota", a tym bardziej aby twierdził iż jest ona mała (co nie zmienia faktu, że i taka bywa).
I którzy to niby są "Ci co się uważają za kulturalnych"?
Czyżby Ci co starają się czytać także między wierszami?

Autor:  GÓRAL [ 16 stycznia 2013, 08:20 - śr ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Super, w grupie "Hodowcy matek pszczelich" w temacie "Rynek matek pszczelich" możemy sobie poczytać o ewentualnej kulturze lub jej braku jakichś tam ludzi którzy teoretycznie gdzieś tam występują????
Tym samym popieram wypowiedź właściciela forum- konkrety Panowie, konkrety.

A w temacie to osobiście uważam, że można wyprodukować dużo matek dobrej jakości - kwestia zaplecza.
Chciałbym się odnieść również do hodowli na własne potrzeby - niektóre osoby zwłaszcza aktywne zawodowo nie mają możliwości tego zrobić.
Więc powiedzenie "lepiej nie kupujcie - hodujcie sami" mija się z rzeczywistością u wielu pszczelarzy.

Autor:  Godziemba [ 16 stycznia 2013, 16:40 - śr ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Moim zdaniem,cały ten temat jest do Natychmiastowego usunięcia bo nic nie wnosi pozytywnego,a wręcz przeciwnie,prowadzi do podziałów i animozji.To jest forum pszczelarskie i powinno się pisać na temat ,a nie obok tematu.A komu się ten typ dyskusji podoba, to niech szybko robi kopię.Pozdrowienia.

Autor:  GÓRAL [ 17 stycznia 2013, 07:59 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Widzę że Kolega Godzięba chce zastosować panaceum z wielu forów stosowane również i tu. Poklepiemy sobie trochę głupot, powyzywamy, zaśmiecimy a potem kosz. Piszmy na temat nie będzie żadnych problemów.
Ja osobiście jestem przeciwny usuwaniu, tym bardziej że ruszony został b. ciekawy temat.
W związku z tym stawiam pytania:
1. Jak się kształtuje rynek matek w Polsce? jaki udział w rynku mają duże "fabryki" jaki "średniaki" itd.
2. Jak wygląda się export??
3. Udział w rynku poszczególnych ras i bf

Może zawodowcy opiszą swoje statystyki???

Zachęcam do dyskusji i zadawania pytań.

Pozdrawiam
Przemek

Autor:  CYNIG [ 17 stycznia 2013, 08:39 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Trudno mi się wypowiadać w sprawie całego rynku matek pszczelich, ale na poziomie koła widzę, że kształtuję się nowe zjawisko.
Ludzie są coraz mniej chętni w zaopatrywaniu się w matki w "fabrykach refundacyjnych", coraz bardziej widzą, że płacą mniej ale też i dostają matki kiepskiej jakości z niepewnego materiału.

Powoli widać chęć do zmiany sposobu zaopatrywania się w matki, zamiast z "fabryk" na własną reprodukcję 2-3 linii w ramach koła. Proponowane rozwiązania techniczne są różne, od normalnej komercji, po przekazanie reproducentowi matki reprodukcyjnej za darmo (fundowana przez koło) ze zobowiązaniem dostarczenia członkom koła matek po cenie kosztów.

Nie generalizuję tego zjawiska, ale chyba masówka się już pszczelarzom zaczęła nie podobać.

Autor:  Jerzy [ 17 stycznia 2013, 09:42 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Zastanawiam sie "czemu i komu" takie statystyki mialyby sluzyc i co z nich mialoby wynikac dla pszczelarzy prowadzacych tu dyskusje na rozmaite tematy pszczelarskie, na temat matek takze?
Nie chce rozwodzic sie na ten temat, aby znowu nie zaczelo to jechac na boczny tor.
Wszyscy chca "wiedzy" o tym skad i gdzie mogliby sie zaopatrywac w dobry material mateczny, a jak sie taka pojawia, to pszczelarza trzeba zgnoic, zniszczyc, zamordowac i sprawdzic jeszcze czy aby napewno ..."na smierc". Gdyby i to sie potwierdzilo, to trzeba go jeszcze "odkopac", reszte szczatek sprofanowac, no i moze spalic na stosie, jak kiedys domniemane czarownice, albo ...no, jeszcze nie wiem, co, albo juz nie wiem, bo konczy mi sie mozliwosc domnieman, co czlowiek (bo chyba jakis to jeszcze czlowiek?) moglby jeszcze wymyslic ...?

Jest wolny rynek dla kazdego - chcesz to kupujesz, nie - to nie. "Przejechales" sie na jakims hodowcy, to zegnasz go, kupujesz od innego, itd.
Przeciez na tym rynku jest wielu "producentow" matek i nie jest tak trudno zorientowac sie co jest dla kogo i od kogo.

I nie da sie wszystkiego zwalic na hodowce czy tam sprzedawce matek, ale najlepiej jakby to ten ktos byl winien, tylko nie ja.

Jeszcze niedawno wszyscy narzekali na swoj kraj, ze wszystko rozdaje za darmo i w konsekwencji tego juz tylko "ocet pozostal na polkach, albo i jego juz zabraklo", a dzisiaj, gdy to wszystko radykalnie sie zmienilo, to - jakby wszystko poszlo w niepamiec - i znowu kazdy siedzi dumnie na swoich '4 literach', i znowu chce dostawac od tego panstwa za darmo, to wreszcie jak to ma byc naprawde, zeby bylo dobrze?

Itd., itp. - ta lista nie ma i nie bedzie miec konca, bo zawsze znajda sie jakies pazury i beda grzebac w kupie i narzekac, narzekac, ale na innych, bo to wszyscy inni sa winni moich niepowodzen, wszystkiego co tylko mi sie nie udalo.
I temat ciagnie sie dalej, jak "flaki w rycynie", ze kazdy od tego dostaje ...rozwolnienia.
A tu maja sie odbywac rzeczowe dyskusje i na wlasciwym poziomie. Tylko jak to osiagnac, gdy o przebicie we wszystkim najbardziej zaciekle walcza ci, ktorzy do wszystkiego i do wszystkich maja pretensje?
"Dajmy se na luz!".

Jesli naprawde nie ma w naszym kraju hodowcy matek godnego nas, to zacznijmy sami hodowac matki dla siebie i nie bedzie tego zgorzknialego narzekania. Chyba tak byloby najlepiej?
Wyrazilem tylko swoje oburzenie i dyskutowac nie zamierzam, nie ma o czym.

Autor:  Tazon [ 17 stycznia 2013, 10:26 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Jerzy, Brawo :brawo:

Autor:  GÓRAL [ 17 stycznia 2013, 14:29 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Jerzy pisze:
Zastanawiam sie "czemu i komu" takie statystyki mialyby sluzyc i co z nich mialoby wynikac

Statystyki to podstawowe narzędzie w badaniu rynku, a tematem jest rynek matek pszczelich.
Osobiście chętnie się dowiem na przykład jak wygląda wzrost sprzedaży bf w ostatnich latach, ile rozprowadza się środkowoeuropejskiej(czy co tam z niej zostało),tak z czystej ciekawości.
To będą wiadomości o rynku.

Jeśli chodzi o resztę to myślę podobnie i też b nie lubię narzekania
Pozdrawiam
Przemek

Autor:  lalux5 [ 17 stycznia 2013, 14:58 - czw ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Jerzy pisze:
Zastanawiam sie "czemu i komu" takie statystyki mialyby sluzyc i co z nich mialoby wynikac

Statystyka to jedyna nauka , która pozwala różnym ekspertom wyciągać różne wnioski na podstawie tych samych liczb :oczko:

Autor:  sangbleu [ 25 stycznia 2013, 16:04 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Mam pytania. Wybaczanie mi jeżeli są one głupie, lecz jestem laikiem w tej dziedzinie.


1. Jaką wartość ma matka unasieniona w sposób naturalny, nabyta od hodowcy, który w swej ofercie ma kilka ras oraz po kilka linii z nich.

2. Czy nie są to po prostu trochę lepsze "kundle" a tradycyjne nazwy pozostają jedynie nazwą marketingową?



Na marginesie dodam jedynie, że wiem, iż różnorodność genetyczna oraz krzyżówki mogą nieść ze sobą pozytywne skutki.

Autor:  JM [ 25 stycznia 2013, 16:30 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

sangbleu pisze:
Mam pytania. Wybaczanie mi jeżeli są one głupie, lecz jestem laikiem w tej dziedzinie.
1. Jaką wartość ma matka unasieniona w sposób naturalny, nabyta od hodowcy, który w swej ofercie ma kilka ras oraz po kilka linii z nich.

Ja myślę, że tacy hodowcy powinni mieć kilka pasiek i trutowisk, dla każdej linii oddzielnie i dla kupującego powinno to być w jakiś wiarygodny sposób wiadome.
W praktyce chyba jedna nie zawsze jest tak różowo.

Autor:  slawecki67 [ 25 stycznia 2013, 17:41 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

JM pisze:
sangbleu pisze:
Mam pytania. Wybaczanie mi jeżeli są one głupie, lecz jestem laikiem w tej dziedzinie.
1. Jaką wartość ma matka unasieniona w sposób naturalny, nabyta od hodowcy, który w swej ofercie ma kilka ras oraz po kilka linii z nich.

Ja myślę, że tacy hodowcy powinni mieć kilka pasiek i trutowisk, dla każdej linii oddzielnie i dla kupującego powinno to być w jakiś wiarygodny sposób wiadome.
W praktyce chyba jedna nie zawsze jest tak różowo.

W warunkach polskich jest to fizycznie(czy raczej topograficznie) niemożliwe.
UPRzejmie pozdrawiam

Autor:  sangbleu [ 25 stycznia 2013, 19:11 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Ale jest możliwe żeby hodowcy wyspecjalizowali się w danej rasie, linii.
Wówczas mieliby bardzo dobry materiał hodowlany.


Gdzie w Europie prowadzi się dobre hodowle matek pszczelich?
Ktoś może mi podrzucić jakieś informacje?
Chciałbym poczytać na ten temat.
Pozdrawiam

Autor:  polbart [ 25 stycznia 2013, 21:30 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Rasowe czy kundle ?

Pszczoły w każdej rodzinie możemy w jakiś sposób nazwać. Nazwą rasy, nazwą linii. Dzięki tej drugiej mamy do czynienia z tysiącami nazw.
Jak wiemy na świecie oznaczono ponad dwadzieścia populacji pszczół zaliczonych do czterech podgatunków lub jak ktoś woli ras w ramach gatunku Apis Mellifera z rodzaju Apis.
Często używa się w stosunku do pszczół, jakby nie było obraźliwej nazwy „kundle”.
A czym te „kundle” różnią się od wyżej wymienionych pszczół.
Mogą być od nich bardziej lub mniej miodne, bardziej lub mniej agresywne, lepiej lub gorzej zimować itd. itp.

Gdybyśmy chcieli mieć w pewnym sensie „jednakowe” pszczoły w rodzinie musielibyśmy unasiennić sztucznie królową jednym trutniem. Dlaczego w pewnym sensie. Gdyby ten sam truteń z tą samą królową po całkowitym zakończeniu przez nią czerwienia mógł po raz drugi stworzyć nowe pokolenie pszczół, to przy dzisiejszym poziomie techniki pomiarów biometrycznych okazałoby się, że w tym fikcyjnym drugim pokoleniu mamy do czynienia z mniej lub bardziej podobnymi osobnikami do pierwszego. W pokoleniu, które jest wynikiem kojarzenia królowej z jednym trutniem znikome bo znikome ale różnice w pomiarach pszczół wystąpią.

Co się dzieje w trakcie sztucznego unasienniania. Załóżmy, że rasowa królowa jest unasienniana wybranymi trutniami z tej samej rasy. Jeśli nawet mielibyśmy do czynienia z wartością współczynnika inbredu równą jedności, to z jednej strony możemy powiedzieć, że pokolenie pszczół z takiego kojarzenia jest pokoleniem rasowym. Z drugiej strony równie dobrze możemy nazwać te same pszczoły kundlami. Trutnie z tej samej rasy ale nie takie same. Każdy truteń jest inny. Każdy jest wynikiem kilkudziesięciu milionów lat ewolucji.

W każdej rodzinie pszczelej na świecie są inne pszczoły. Mogą być tylko bardziej lub mniej lub wcale do siebie niepodobne.
Duże podobieństwo grupy rodzin po przeprowadzonych badaniach pozwala nam zaliczyć je do takiej czy innej rasy lub w ogóle nie zaliczyć do żadnej.

Linie tworzone przez człowieka w obrębie rasy. - W jakim celu? Przecież rasowe to takie same. Po co tracić czas i krzyżować jedno i to samo w kółko wyprowadzając kolejne linie? – Wydawałoby się, że to nie ma sensu. A jednak ma i po raz kolejny mamy dowód na to, że rasa to nic innego tylko zbieranina kundli w miarę podobnych do siebie. Czyni się to z wielu powodów. Między innymi aby zapobiec bliskiemu pokrewieństwu, uzyskać efekty heterozji czy zachować w miarę jak najdłużej daną populację w jak najmniej zmienionych kształtach, po to by mogła jak najdłużej służyć chociażby jako materiał krzyżowniczy.

Praktyka pszczelarska wymusiła jakoby konieczność krzyżowania pszczół zarówno w ramach rasy jak i pomiędzy rasami.
Również pomiędzy tymi bardzo odległymi geograficznie od siebie.

Zarówno pszczoła jak i człowiek są elementami ekosystemu. Pszczoła ma prawo i korzysta z tego przywileju, oddziałowując na człowieka. W drugą stronę mamy mamy takie samo prawo i z niego korzystamy.

-Jaka jest różnica pomiędzy krzyżowaniem wewnątrz-rasowym i między rasowym?
- Żadna.

-Jakie ma znaczenie krzyżowanie sąsiadujących lub bliskich geograficznie sobie ras z krzyżowaniem bardzo odległych od siebie geograficznie i klimatycznie?
-Żadne.

Jakie byśmy pszczoły nie krzyżowali to krzyżujemy ze sobą kundle. Jakie byśmy w wyniku tego pszczoły nie otrzymali to kundle.

Z jakich rejonów świata pochodzą pszczoły i jakie były ich wędrówki naturalne lub w wyniku działania człowieka możemy przeczytać w literaturze. Pszczoły w naturalny i z pomocą rąk ludzkich sposób jak świat światem wędrują. To, że niektóre z nich do dzisiejszego dnia nie zawędrowały ( tu możemy się mylić) lub nigdy by nie zawędrowały w odległe dla nich rejony świata, nie oznacza wcale, że nie zrobiły by tego w przyszłości asymilując się z miejscowymi pszczołami.

Dotychczasowe długoletnie obserwacje pozwoliły nam się zapoznać z tak zwanymi odwiecznymi miejscami schadzek matek pszczelich z trutniami. Utarło się, że królowa udając się na lot godowy odlatuje jak najdalej od pasieki.
Jest jeszcze w tym a może już było, dużo prawdy.
Przede wszystkim królowa odlatuje jak najdalej od swojego ula czyli od swoich trutni. Jeśli w pasiece mamy bardzo wyrównane pogłowie na przykład po jednej matce lub utrzymywane przez wiele lat w tej samej linii a na dodatek jeśli w pobliżu nie ma pasiek, w których są inne pszczoły, to takie zjawisko będzie naturalnym, że odlatuje jak najdalej od pasieki. Nie znajdując odmiennych trutni kopuluje z trutniami z własnej pasieki. Znajdując odmienne trutnie ale gorsze od własnych kopuluje z własnymi.
Miejsca schadzek są usytuowane z reguły ponad zagłębieniami terenu. Dotychczasowe badania pozwalają przypuszczać, że może tu zachodzić zjawisko odbijania się promieni słonecznych od wklęsłego zwierciadła a trutnie gromadzą się w miejscu ich skupienia. Druga teoria mówi o siłach magnetycznych i elektrycznych, które oddziałowują na duże skupiska żelaza w ciele trutni powyżej szóstego dnia życia pozwalając im wybierać te a nie inne miejsca. Do tego dochodzą również wzajemne oddziaływania feromonów królowych i trutni.

Jeśli zapewnimy w jak największym stopniu dostateczne nasycenie takiego terenu trutniami takiej lub takich ras czy linii dajemy unasienniającym się matkom możliwość doboru drugiej strony a jeśli również w tym miejscu unasienniane są matki pochodzące z różnych ras i linii nie stawiamy trutni przed nakazowym systemem unasienniania. W naturalny sposób umożliwiamy kojarzenie się królowych z trutniami. Wtedy zarówno królowe i trutnie nie muszą już latać daleko. Mają w zasięgu reki partnerów, do wyboru do koloru. To, że nie ma w takim przypadku mowy o kojarzeniu wsobnym jest oczywiste.

Jeżeli będzie to dobry, wyselekcjonowany materiał wyjściowy zarówno po stronie matecznej jak i ojcowskiej można oczekiwać wyłącznie dobrych efektów w postaci pełnowartościowych matek użytkowych.

Jeżeli będziemy z roku na rok unasienniać w takim miejscu „łagodne” matki z „łagodnymi” trutniami to pszczoły w wyniku tych kojarzeń będą zawsze łagodne.
To samo dotyczy innych cech, rzecz jasna jakoweś różnice pomiędzy poszczególnymi rodzinami wystąpią.

Jedynie sztuczne unasiennianie jest najwyższą gwarancją otrzymania oczekiwanego materiału.
Jakby nie było też poniekąd skundlonego ale oczekiwanego i wyrównanego.

Żadne trutowisko na świecie nie daje stu procentowej gwarancji, że otrzymamy idealnie wyrównany materiał. Przecież w rodzinach ojcowskich a nawet w jednej rodzinie ojcowskiej wywiezionej na trutowisko mamy do czynienia z rożnymi trutniami. Czyli z góry decydujemy się na hodowlę kundli.
Nieprzewidziane zdarzenia losowe w postaci dzikich rójek nie zauważonych i przewożonych na promach czy statkach na wyspy gdzie znajdują się trutowiska są sporadyczne ale są.
Przykład Australii. Nie miała warrozy. - Już ma. Zanim straż nabrzeżna zdążyła zebrać przewiezioną z Filipin na jachcie rójkę, ta w najlepsze poleciała sobie na nowy kontynent. Akcja poszukiwawcza zakrojona na duża skalę nie dała żadnych efektów. Wielu pszczelarzy zaniedbało własne pasieki aby odnaleźć intruza. Na nic się wszystko zdało. Ile niezauważonych rodzin pszczelich przybyło obejrzeć kangury, nie wiadomo.

Wracając do naszych klimatów.
Rasowe czy nie rasowe pszczoły, kundle czy nie, nie ma znaczenia. Krzyżowane pomiędzy sobą podlegają ciągłej obserwacji i selekcji. Według jednej jedynej zasady. Mają w jak największym stopniu odpowiadać wyobrażeniom hodowców i pszczelarzy. Można wyhodować zarówno zupełnie nierojliwą pszczołę jak również taką, która się będzie roić bez opamiętania. Świat podąża w tym pierwszym kierunku. Całe szczęście, że hodowcy nie doprowadzają do absurdów i zostawiają w genach odrobinę rojliwości lub tendencje do cichych wymian. O innych cechach pszczół, pod kątem których prowadzi się selekcję powszechnie wiadomo. Weźmy pod uwagę łagodność. Jeśli jest ona na poziomie gwarantującym pszczelarzowi pracę bez kapelusza nawet dymu to jeszcze w porządku.

Jeśli na drodze selekcji hodowca uzyskuje aż tak łagodne pszczoły, że tracą zdolności obronne to taka wyhodowana linia nadaje się niestety do likwidacji. Jak wiadomo złośliwość mała lub duża jest naturalną cechą pszczół. Pszczoły po łagodnych matkach unasiennianych trutniami z rodzin agresywnych mogą mieć w dalszych pokoleniach tendencje do nieprzyjemnych zachowań. Stroną, która w głównym stopniu odpowiada za złośliwość lub łagodność u pszczół jest strona ojcowska.

I tak by można pisać i pisać o pszczołach w nieskończoność…

Magiczne jest to, że niby tak dużo a jednocześnie tak mało o pszczołach wiemy, pomimo że są za nami na drugim miejscu w hierarchii istot żywych i z tego tytułu są nam najbliższe. Chyba z tego względu potrafią nas niejednokrotnie zaskakiwać wywołując niekiedy emocje, które sytuują nas za nimi. Na drugim miejscu.

Pszczoły nie są rasowymi i nie są kundlami.

Pszczoły są tylko pszczołami.

Podobnie jak my...

Pozdrawiam,
polbart

Artykuł pochodzi ze strony:

Autor:  Zdzisław. [ 25 stycznia 2013, 21:42 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Leszku ale się przyłożyłeś do tematu,punkty za odwage ,to sie będzie działo jak ma to jakieś znaczenie to zgadzam sie z Tobą .
To pogardliwe określenie ma sie nijak do obecnej genetyki ,kto ma taką moc żeby porządkować bank genów powstałych w trakcie ewolucji ,jak nie selekcja naturalna ?

Kiedyś ludzi klasyfikowano podobnie-dobrze urodzeni i pospólstwo
[chamstwo] co w żaden sposób nie przystawało do rzeczywistych wartości osobników z poszczególnych grup .

Autor:  sangbleu [ 25 stycznia 2013, 21:52 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Wynikałoby z powyższego, że wszystko można by sprowadzić do przypadku, rachunku prawdopodobieństwa. Z treści omawianego artykułu wynika również, iż nie ma sensu tworzenia np. trutowisk. (???) :?

Autor:  Zdzisław. [ 25 stycznia 2013, 22:01 - pt ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

Sangbleu-w naszych warunkach nie ma takiej opcji,a i te osławione trutowiska na wyspach nie zapewniają sterylnej -100% izolacji ,niemniej zwiększają znacząco prawdopodobieństwo porządanych kojarzeń.

Autor:  wojciech_p [ 26 stycznia 2013, 09:40 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

sangbleu pisze:
Mam pytania. Wybaczanie mi jeżeli są one głupie, lecz jestem laikiem w tej dziedzinie.


1. Jaką wartość ma matka unasieniona w sposób naturalny, nabyta od hodowcy, który w swej ofercie ma kilka ras oraz po kilka linii z nich.


Podobną do tej jaką ma zakupiona u tego samego hodowcy przez Ciebie matka nieunasieniona, unasieniona naturalnie w Twojej pasiece.

I to rodzi kolejne zapytanie: to po co w takim razie płacić za użytkowe unasienione naturalnie?
Czy zalety przewyższają ewentualne wady?
Na pewno unikasz strat w lotach,czerwi praktycznie na 3 dzień od wyjścia na plaster.
Ja preferuję u siebie jednak inseminowane i takie stanowią 95% pasieki.

Autor:  adriannos [ 26 stycznia 2013, 18:37 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

wojciech_p pisze:
I to rodzi kolejne zapytanie: to po co w takim razie płacić za użytkowe unasienione naturalnie?

Sam już po części odpowiedziałeś sobie na to pytanie.
wojciech_p pisze:
Na pewno unikasz strat w lotach

Na pewno.
wojciech_p pisze:
czerwi praktycznie na 3 dzień od wyjścia na plaster.

Z reguły, ale nie zawsze.
wojciech_p pisze:
Czy zalety przewyższają ewentualne wady?

Nie nie przewyższą. Równoważą się na ogół.
wojciech_p pisze:
Ja preferuję u siebie jednak inseminowane i takie stanowią 95% pasieki.

Ja preferuję matki unasiennione naturalnie. Wiem, że nie tylko ptaki je nie wcięły, ale miały dość witalności aby odbyć lot godowy i powrócić. Nie wiem czym się unasieniły, nie wiem czy pogoda w tedy nie była kiepska. Czerwi UN na trutowo, reklamuję. Czerw jest rozstrzelony, staram się reklamować. Zwykłe prawa rynku. Takie które czerwią dobrze, pszczoły się po nich w różnych warunkach sprawdziły- zostają. Wiem też, że truteń był na tyle silny, by ją "capnąć". I takie stanowią u mnie akurat 95% mojej pasieki.
Bez obrazy ale uważam, że przy matkach użytkowych, truteń lepiej załatwi sprawę od inseminatora. Sam z resztą napisałeś Panie kolego:
wojciech_p pisze:
użytkowe unasienione naturalnie
. One mają miód nosić, ewentualnie w przyszłości posłużyć jako strona ojcowska, bo trutnie z jaj niezapłodnionych w końcu jakoby są "czysto" liniowe. Nic od nich więcej nie oczekuję.
Kolejną rzeczą jest jakość inseminacji. Speców od tego, to można policzyć. Reszta to .... masowi, szybcy przedsiębiorcy. Ile kosztuje aparat do inseminacji i ile trwa sam zabieg, bez odstawienia fuszerki? A zabiegi późniejsze? Ile matek można tak dziennie unasienić i nie dostać oczopląsu? Ile trutni oznakować i pobrać od nich nasienie, gdy będą mieć odp wiek (zarodowa, czy użytkowa)?
Geny przekazywane przez trutnie. W przyrodzie przeżywa najsilniejszy i przekazuje cechy. Przyroda, to nie społeczeństwo ludzi, gdzie "niby" liczy się każda jednostka. Słaby, to matki nie dorwie. Po co mi w genach pszczół w pasiece geny odpowiadające za słabość? Pszczoła ma zaiwaniać tak, jak ją natura do tego stworzyła, a nie ciągnąć odwłok po wylotku (proszę nie rozumieć dosłownie).
Chce ktoś mieć zarodowe, reprodukcyjne, ok, w tedy inseminowane. Tutaj jest też odpowiednia skala cenowa, za matki czyste liniowo, Unasienione danymi trutniami jest odp cena. Ukłon dla INSEMINATORÓW Z PROGRAMÓW DOSKONALĄCYCH LINIE POD WZGLĘDEM CECH POZYTYWNYCH W OCZACH OGÓŁU PSZCZELARZY.

Ja osobiście hoduję też "kundelki", po najlepszych "kundelkach" w mojej pasiece. Od czasu do czasu doleję im trochę "świeżej krwi" od trutni z innych rodzin, po matkach z wiadomego pochodzenia.
Nie wstydzę się tego.

Ps. Bez obrazy dla inseminatorów z prawdziwego zdarzenia. Tym, co wiedzą, że odstawiają kaszanę, sugeruję postawienie się w roli klienta
->>> klient nie lubi kupować psiej kupy pod nazwą markowej kiełbasy.
Pozdrawiam

Autor:  kotizaba [ 26 stycznia 2013, 19:07 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

adriannos na zdrowy rozum ma 100% racji.
adriannos pisze:
W przyrodzie przeżywa najsilniejszy i przekazuje cechy. Przyroda, to nie społeczeństwo ludzi, gdzie "niby" liczy się każda jednostka. Słaby, to matki nie dorwie. Po co mi w genach pszczół w pasiece geny odpowiadające za słabość?

Natura wie co robi. Zawsze...

Autor:  darius4257 [ 26 stycznia 2013, 19:25 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

czesc ksiazke by mozna napisac z waszych postöw..
dlaczego unasiennianie na trutowiskach jest lepsze ..
dlaczego na wyspach osiagnie sie genetycznie najlepsze cechy.
ile procent dziedziczy pszczola robotnica po swojej matce podobno 94%
czyli trutnie w F1 matce sie prawie nie licza...
To by znaczylo najlepiej kupic nieunasiennione ,,,dlaczego dlla oszczednosci.
Lub unasienniona na trutowisku ,,ale takim trutowisku gdzie woda jest granica odgradzajaca od kukutrutni a nie lasy czy göry.............poz d

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 19:30 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

darius4257, to dlaczego wozicie matki na wyspę a nie igłujecie? bo dla mnie djametralna jest różnica w sposobie unasienienia matek.

Autor:  wojciech_p [ 26 stycznia 2013, 19:32 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

[quote="adriannos"]
Kolego ja nie zamierzam polemizować.
Przedstawiam swój punkt widzenia, do którego mam prawo.Tych użytkowych to u mnie jest 5%
95% (inseminowane) mają zupełnie inny status i są raczej niedostępne dla przeciętnego pszczelarza.
To co jest bardzo dobre dla mnie będzie bardzo złe dla Ciebie.
Np. bardzo wysoki współczynnik inbredu.
Zresztą to forum nie jest od wymiany tego typu doświadczeń.

Autor:  adriannos [ 26 stycznia 2013, 19:46 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

wojciech_p, Doskonale zdaję sobię z tego sprawę kolego. Zdaję sobie również sprawę z tego, że masz ku temu możliwości i chwalony materiał genetyczny w pasiece. Wiem również o tym, że wiesz co robisz. I chwała Ci za to.

Może kiedyś również i rola w moim przypadku się odwróci, z punktu widzenia i to, co teraz dobre dla Ciebie będzie również i bardzo ważne dla mnie. Choć z przyszłością różnie.

Ale masz rację, tego typu zagadnienia lepiej pozostawić na razie w spokoju.

Pozdrawiam i wielu sukcesów życzę.
Adrian

Autor:  sławek k.. [ 26 stycznia 2013, 19:50 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

40 zł za inseminowaną matkę nie jest jakąś wygórowaną ceną- po tyle kupowałem.Na czerwienie i siłę rodzin nie narzekam.Miodku też jest.Łagodność ok.Jedyna obawa to jak długo będą czerwiły,ale córki po nich powinny w dużym stopniu powtórzyć cechy.
Nie ma się co bać inseminowanych.

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 19:54 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

wojciech_p Brat Adam chyba był specyficznym hodowcą, bo zostawił naśladowców- mistrzów, a u nas wszystko tabu.

Autor:  adriannos [ 26 stycznia 2013, 20:05 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

sławek k.., Jak dobrze zainseminowana to poczerwi. Znam pszczelarza co miał taką przez 5 lat. Czerwiła jak "młódka", czy raczej "nówka" :D .
jino2, on ma prawo zachować "technologię" w tajemnicy, tak jak każdy z nas ma prawo do prywatności. Grunt, żeby dobrze wykonywał to co robi. To nie złośliwość, tabu, tylko korzystanie z tego prawa. Ja to szanuję.

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 20:08 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

adriannos, OK!

Autor:  wojciech_p [ 26 stycznia 2013, 20:11 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

jino2 pisze:
wojciech_p Brat Adam chyba był specyficznym hodowcą, bo zostawił naśladowców- mistrzów, a u nas wszystko tabu.


Żadne tabu, ale czasami własne zdanie, do którego każdy ma prawo, wzbudza zbyt wiele emocji u tych którzy nie orientują się w specyfice prowadzonej przez rozmówcę działalności.
I trudno ich winić.
[quote="sławek k.."]
Inseminowana 2 x4 lub 2x6, spokojnie 4 lata utrzyma się,zimuję nawet 5 latkę(ale 1)
Warunek: nienadużywanie Co2

Autor:  Cordovan [ 26 stycznia 2013, 20:11 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

adriannos pisze:
sławek k.., Jak dobrze zainseminowana to poczerwi. Znam pszczelarza co miał taką przez 5 lat. Czerwiła jak "młódka", czy raczej "nówka"
Moja jedna już czerwi trzeci rok i nie widać by czerwiła w tym sezonie gorzej niż poddane w tym roku. :wink:

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 20:16 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

wojciech_p pisze:
jino2 pisze:
wojciech_p Brat Adam chyba był specyficznym hodowcą, bo zostawił naśladowców- mistrzów, a u nas wszystko tabu.


Żadne tabu, ale czasami własne zdanie, do którego każdy ma prawo, wzbudza zbyt wiele emocji u tych którzy nie orientują się w specyfice prowadzonej przez rozmówcę działalności.
I trudno ich winić.

chodzi mi o artykóły, publikacje, praktykantów- nie uczycie rzemiosła, a to jest faktem.

Autor:  wojciech_p [ 26 stycznia 2013, 20:30 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

jino2 pisze:
chodzi mi o artykóły, publikacje, praktykantów- nie uczycie rzemiosła, a to jest faktem.

Zasługujesz na szczerość:
Nam nikt na tacy nie podal tego co wiemy.Tysiące kilometrów po wiedzę, setki godzin konsultacji telefonicznych.Kupa wydanej kasy.
Co jeszcze?
A tak naprawdę to każdy kogo to interesuje to zna kontakt do hodowców i chyba raczej żaden nie odmawia pomocy(jasne że w sezonie nie ma czasu na długie pogawędki).
Publikacje? Brat Adam też od razu nie publikował ;) daj parę lat to coś zostawię Wam po sobie, oczywiście nie na forum.

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 20:35 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

widziałem jak przepadła spuścizna po dr. Zawilskim i na tym zakończę temat. mnie za kilka lat wiedza w tym temacie to już moze być zbyteczna, bo ja obecnie minołem 41.

Autor:  wojciech_p [ 26 stycznia 2013, 20:41 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

jino2 pisze:
widziałem jak przepadła spuścizna po dr. Zawilskim

Troszkę czasu u Niego na pasiece spędziłem, a jeszcze więcej na rozmowach.
Wielki człowiek i jeszcze większy Pszczelarz.
Pozdrawiam

Autor:  jino2 [ 26 stycznia 2013, 20:56 - sob ]
Tytuł:  Re: Rynek matek pszczelich

ponąć Pan Czarek K. posiadł spuscizne i cisza.........
też skozystałem z rozmów z dr. Zawilskim, bo akurat swego czasu pracowałem w pustelniku i jestem pszczelarzem po ojcu.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/