jak zwęzałem odkład (doszedl do siły 2 korpusy wlkp) to zobaczyłem że pszczół jest masa a ani czerwiu na wygryzieniu ani jajek, larw nie ma ani deka, mysle że nie ma tam matki bo wątpie że przestała czerwic pierwsza jako jedyna... matki nigdy nie widziałem bo są wredne (troche łagodniejsze od os), nie zaglądałem tam ponad miesiąc i wątpie zebym matkę ubił
przy przeglądzie bo ja tylko weze tam dokladalem i stwierdziłem że mam je w dupie... myslałem o połaczeniu ich z jakąs rodzinka albo o rozgonieniu towarzystwa (tą opcje wykluczyłem bo nie chce sie użerac z nimi lepiej miec złe w jednym niż we wszystkich po trochu) nawet jakby ta matka gdzies tam była w co watpie to i tak chciałbym ja wymienic na lepszy model (zrobiłbym tą samą opcje co przy matce trutowej) jak mi cos nie wyjdzie to trudno najwyzej sie je rozgoni, problem w tym ze nie mam ani jednej matki zapasowej (wszystkie wykorzystałem), zależy mi nie tyle na tych wrednych bestiach (pszczoły w tym ulu) co na tym żeby utrzymac stan liczebny na tym samym poziomie (są bardzo mocne w tym ulu i szkoda łaczyc)... szukam matki za rozsądną cene, oczywiscie dobrze czerwiącą, nie interesują mnie żadne zosie, marysie itp; mają byc przedewszystkim łagodne, bo swojego czasu zastanawiałem się czy by nie podpalic tego ula... np ostatnio jak wymieniałem korki wentylacyjne na styropianowe to mnie dopadły mimo rekawic roboczych ze skóry... prosze dac znac na pw jakby komus cos zbywało 
ta rodzinka dostała zresztą juz 5 l syropu 2:1, reszte moge podac mniejszymi dawkami, no i co mi szkodzi zawsze moge innej rodzince podrzucic dodatkowe ramko które pozniej przełoze do tej wrednej rodzinki...
