Tazon.
Większość patogenów ginie w temperaturze 100 st. C, nie giną tylko przetrwalniki zgnilca amerykańskiego z względu na grubą otoczkę białkową. Podobno ta otoczka białka podczas gotowania w temp. 100 st. C ścina się, i chroni jądro komórki. Przetrwalnik zgnilca ginie po 30 min podgrzewania w temp powyżej 120 st C, i ciśnieniu 0,1 Mp. Nie wiem czy ciśnienie konieczne jest do osiągnięcia temp. 121 st. C wody, czy wymagane jest do sterylizacji. Wosk czysty łatwo można ogrzać do jeszcze wyższej temperatury. Zaczyna się rozkładać intensywnie w wyższych temperaturach, co nie znaczy że w temperaturze 120 st. C nie rozkłada się, proces ten jest stosunkowo powolny ale zachodzi, wosk ciemnieje.Pokarm dla pszczół czyli roztwór cukrów, podczas wrzenia osiąga wyższą temperaturę niż 100 st. C, kiedyś ogrzewając syrop do 118 st. C, otrzymywano zagęszczony syrop, była to chyba jakaś forma kandu, nie pamiętam jak taki rodzaj pokarmu się nazywał. Wniosek jest prosty,podgrzewając zapasy do wrzenia i przez jakiś czas gotując, praktycznie je sterylizujesz . Nie dotyczy to jednak zgnilca. Jeśli nie miałeś zgnilca możesz zaryzykować i zakarmić jedną rodzinę, będą mniejsze straty jakby jednak jakieś paskudztwo przeżyło, w co jednak wątpię. Przechodziłem taki problem kilkanaście lat temu wstecz, wszystko odbyło się bez problemu. Zapasy przegotowałem z całymi ramkami, wosk zebrałem, a całą tą "zupę" podałem jak najmniejszej liczbie rodzin, u mnie było to chyba dwie lub trzy rodziny, wcześniej zabrałem tym rodzinom ich zapasy aby w to miejsce podać tę rozwodnioną "zupę". Rodziny przezimowały bez problemów. Materiał na "zupę" wisiał na strychu przez całą wiosnę i lato, był po spadłych rodzinach które nie przeżyły poprzedniej zimy. Pokarm jednak przed podaniem należy rozcieńczyć, w czasie gotowania giną, jeśli można użyć takiego słowa, enzymy zawarte w miodzie czy też przerobionym pokarmie i pszczoły muszą ponownie je wprowadzić podczas przerabiania pomimo że składa się głównie z glukozy i fruktozy. Podczas gotowania roztworów cukru powstają szkodliwe substancje ale nie w takiej ilości aby mocno to odbyło się na kondycji pszczół. Ja bym zaryzykował i po przegotowaniu podał zapas innym rodzinom ale nie wszystkim tylko wytypowanym.Nie podawałbym tych zapasów jeśli w tych rodzinach co opuściły ule występował zgnilec lub wystąpiły objawy zatrucia lub miałbyś tylko takie podejrzenie. Dodam jeszcze że ostrożnie z podgrzewaniem, mieszanina cukrów wody i wosku łatwo kipi i przypala się, trzeba mieszać. Wosk wytopiony zabieramy oczywiście po ostygnięciu. Jednak ostateczna decyzja należy do Ciebie.
Jerzy K.
|