FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW http://forum.pasiekaambrozja.pl/ |
|
Transport uli http://forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=61&t=4597 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Tazon [ 22 kwietnia 2011, 21:02 - pt ] |
Tytuł: | Transport uli |
*Jak przygotować i kiedy rodziny pszczele do przewozu na pożytek ? *W jakiej odległości od pożytku postawić ule? *Jak przewozić rodziny z pożytku do miodobrania? Czy lepiej wybrać miód na miejscu? |
Autor: | mendalinho [ 26 kwietnia 2011, 08:41 - wt ] |
Tytuł: | |
Tazon pisze: *Jak przygotować i kiedy rodziny pszczele do przewozu na pożytek ? Przede wszystkim zapewnić maksymalną wentylacje.Sprawę rozwiązuje tu dennica osiatkowana.Jeśli ich nie ma mozna zamiast wylot zamykać na głucho zakryć go siatka lub zamiast powałki od góry zainstalować siatkę. Rodziny ustawiaj tak aby ramki były równolegle do kierunku jazdy.Nie wiem czym przewozisz ale ja przewożąc platformą każdy rząd uli spinam pasami .Jeśli chodzi o zabezpieczenie ramek to są wystarczająco zabezpieczone przez pszczoły i w to bym sie nie bawił. Tazon pisze: W jakiej odległości od pożytku postawić ule? Wiosna jak najbliżej .Jeśli na rzepak to nawet w łanie . Tazon pisze: Jak przewozić rodziny z pożytku do miodobrania? Czy lepiej wybrać miód na miejscu?
Nigdy nie przewoże rodzin z miodem. Odbieram miodnie i jadę do stałej pracowni.Jeśli wywozisz bardzo daleko nie pozostaje nic innego jak miodobranie w terenie.Pozdrawiam |
Autor: | marcing [ 27 kwietnia 2011, 10:28 - śr ] |
Tytuł: | |
Jak się przewozi pszczoły na platformie a ułożenie gniazda jest na zimno to będzie to prostopadłe ułożenie ramek do kierunku jazdy czy wtedy trzeba całe ule przekręcać czy na takich przewoźnych platformach budowa gniazda musi być ciepła |
Autor: | krzyżak78 [ 10 maja 2011, 22:05 - wt ] |
Tytuł: | |
mendalinho, cześć piotrze, czytam trochę forum i widzę twój wpis, więc pozdrawiam |
Autor: | rever [ 12 maja 2011, 14:02 - czw ] |
Tytuł: | |
Ja wolę w łanie nie stawiać ze względu na opryski które czy chcemy czy nie zawsze są. 20 metrów od rzepaku nie zrobi różnicy w wydajności a przynajniej rolnik po ulach nie będzie lał chemią. |
Autor: | rever [ 25 maja 2011, 15:49 - śr ] |
Tytuł: | |
Zgadza się dużo lepsze są dwuosiowe przyczepki ale na te już trzeba inne prawko mieć ![]() |
Autor: | konradziu [ 25 maja 2011, 22:07 - śr ] |
Tytuł: | |
rever pisze: Zgadza się dużo lepsze są dwuosiowe przyczepki ale na te już trzeba inne prawko mieć Jeżeli masz duwuosiową a do 750kg możesz śmigać na kategori B
|
Autor: | Apis2 [ 29 maja 2011, 12:27 - ndz ] |
Tytuł: | |
Od wielu lat prowadzę gospodarkę wędrowną i muszę stwierdzić, iż żadna z dostępnych na rynku przyczep/lawet nie jest odpowiednia do przwożenia uli. Pszczoły po dłuższej podróży są wymęczone, bywają straty szczególnie na skutek oberwania się ramki i zalania miodem. Stąd też podstawowa zasada - w ramkach nadstawkowych nie pominno być miodu, a tym bardziej świeżego nakropu. Porównując przyczepy jednoosiowe z dwuosiowymi przewagę mają te pierwsze - podwójna ilość kół, podwójna ilość uderzeń w dziury na drodze, bo przecież nie jeździmy samymi autostradami. Ostatnio przewoziłem kilka rodzin.... samochodem osobowym. Pełen komfort - klima, muzyka. Pszczoły kilkudziesięciokilometrową podróż zniosły doskonale pomimo, że nadstawki w połowie wypełnione miodem. Nie słychać było ani w czasie ani po zakończonej podrózy charakterystycznego nerwowego skowytu jaki towarzyszy przewożeniu na lawecie. Prawda, że to ja bardziej się tej podróży bałem, bo poruszałem się bardzo ruchliwą trasą i nietrudno sobie wyobrazić co by się stało ze mną przy kolizji drogowej. Pszczelarstwem zajmują się ludzie różnych profesji i myślę, że warto zastanowić się nad skonstruowaniem takiego zawieszenia w przyczepie, które poprawiałoby komfort podróży naszych podopiecznych, bo te nabywane przez pszczelarzy - refundowane tych wymogów nie spełniają. |
Autor: | Witamina [ 30 maja 2011, 18:18 - pn ] |
Tytuł: | |
Wywnioskować można że przyczepa idealna powinna mieć jedną oś, zawieszenie niezależne, opony grube i dość wysokie aby mniejsze dziury przejeżdżały bez większych uderzeń. Dodatkowo wytłumione blachy, spasowane bez luzów. Pozostaje kwestia ewentualnego wyeliminowania szumu wiatru co prawda pszczoły chyba go nie słyszą ale pewnie wyczuwają drgania które powoduje może burty wysokie np 50 - 70 cm ? hehehe Pozdr Witamina |
Autor: | stachu [ 30 maja 2011, 21:42 - pn ] |
Tytuł: | |
a może lepiej teleportacja ![]() ![]() |
Autor: | brachol [ 31 maja 2011, 11:25 - wt ] |
Tytuł: | |
ja wożę pszczoły zarówno na przyczepce 1 jak i 2 osiowej i moim zdaniem na 2 osiowej wozi sie lepiej mniej podskakuje i taka przyczepa lepiej się prowadzi. W tym roku np z rzepaku wiozłem ule z miodem bo nie był jeszcze dojrzały a akacja już zaczęła kwitnąć i nic się nie stało po przywiezieniu ma miejsce i otwarciu niektóre prawie nie wyszły z ula ale może to zależy od rasy. Czasami wożę też Transitem na pace wozi się lepiej niż na przyczepie ale gorsza wentylacja bo to nadwozie zamknięte i łatwiej zaparzyć ul jak się nie przygotuje odpowiednio do transportu. |
Autor: | cezarwedkarz [ 01 czerwca 2011, 03:15 - śr ] |
Tytuł: | |
brachol pisze: ja wożę pszczoły zarówno na przyczepce 1 jak i 2 osiowej i moim zdaniem na 2 osiowej wozi sie lepiej mniej podskakuje i taka przyczepa lepiej się prowadzi.
Jasne że na dwukółce będzie wozić się lepiej , nie podskakuje , nie wpada tak jak jednoosiowa w mniejsze dziury , mówię o typowej dwukółce gdzie osie są blisko siebie. |
Autor: | marcing [ 01 czerwca 2011, 09:18 - śr ] |
Tytuł: | |
Dobrze by się woziło samochodem z chłodnią ostatnio jeździłem takim wystarczy temperaturę ustawić na 0 stopni i można jechać w świat |
Autor: | Marek Podlaskie [ 01 czerwca 2011, 21:13 - śr ] |
Tytuł: | |
Wczoraj rozmawiałem z pszczelarzem ,który wywozi swoje ule na pożytki ,sprzedaje odkłady itp.Podpowiedział mi ,myślę ,że dobry sposób na zabezpieczanie ramek. Wzdłuż wręgi dobija listewkę dwoma ,trzema gwoździkami po obu stronach wręg ,bijąc gwoździki w beleczkę odstępnikowa.,żeby trzymały się dobrze ramki i jak powiedział ,śmiało bez żadnego zatworu tak są przewożone ule.Oczywiście gwoździków nie dobija do końca ,żeby można było łatwo wyjąć. Myślę ,że to dobry pomysł ,a z pewnością przez niego sprawdzony. ![]() |
Autor: | wilq [ 15 lipca 2011, 14:17 - pt ] |
Tytuł: | |
Witam, ja zawsze transportowałem na przyczepce jednoosiowej, refundowanej, wchodzi mi na nią 24 ule wkp. 12-ramkowe na 2 korpusach (powiedzmy jedna warstwa na 3 też by weszła). Transport odbywa się BEZ BURT, wszystko spięte pasami (pojedyncze ule nie muszą być spięte "w sobie"). Ramki hofmanowskie, zapobiegające przemieszczaniu, ale wydaje mi się i tak, że kit robi swoje. Wlotki zatkane trawą, denncie bez siatek. Nigdy nic mi się nie wydarzyło, ale nie woziłem dalej jak 20 km. U kumpli w takim układzie któregoś razu namarnowało się chyba ze 20 świeżych odkładów bo był upał, a zdaje się, że nie mieli siatek (czerw się przegrzał). Trzeba pamiętać aby nie gasić raz zapalonego silnika aż do rozładowania uli. Na małe odległości (5km) i jednowarstwowo przewoziłem nawet kompletnie bez pasów, ostrożnie, nie chciało mi się opinać. Ale obecnie mam inny problem. Właśnie kupiłem ule warszawskie zwykłe, beznadstawkowe 30 szt, z miodem. Zamawiam transport. Jak je przewieźć bezpiecznie 200 km. Chodzi mi o przygotowanie uli do transportu. Chyba najpierw bezwzględnie wykręcić miód, pozrywać dzikie zabudowy. I po miodobraniu odczekać ze dwa dni, żeby ramki spowrotem się skleiły. Ale to nie wchodzi w rachubę (czas) :/ |
Autor: | Asaf [ 20 lipca 2011, 21:28 - śr ] |
Tytuł: | |
wilq pisze: Witam, ja zawsze transportowałem na przyczepce jednoosiowej, refundowanej, wchodzi mi na nią 24 ule wkp. 12-ramkowe na 2 korpusach (powiedzmy jedna warstwa na 3 też by weszła).
Transport odbywa się BEZ BURT, wszystko spięte pasami (pojedyncze ule nie muszą być spięte "w sobie"). Ramki hofmanowskie, zapobiegające przemieszczaniu, ale wydaje mi się i tak, że kit robi swoje. Wlotki zatkane trawą, denncie bez siatek. Nigdy nic mi się nie wydarzyło, ale nie woziłem dalej jak 20 km. U kumpli w takim układzie któregoś razu namarnowało się chyba ze 20 świeżych odkładów bo był upał, a zdaje się, że nie mieli siatek (czerw się przegrzał). Trzeba pamiętać aby nie gasić raz zapalonego silnika aż do rozładowania uli. Na małe odległości (5km) i jednowarstwowo przewoziłem nawet kompletnie bez pasów, ostrożnie, nie chciało mi się opinać. Napisz jak to zrobiłeś i co z tego wyszło. Ale obecnie mam inny problem. Właśnie kupiłem ule warszawskie zwykłe, beznadstawkowe 30 szt, z miodem. Zamawiam transport. Jak je przewieźć bezpiecznie 200 km. Chodzi mi o przygotowanie uli do transportu. Chyba najpierw bezwzględnie wykręcić miód, pozrywać dzikie zabudowy. I po miodobraniu odczekać ze dwa dni, żeby ramki spowrotem się skleiły. Ale to nie wchodzi w rachubę (czas) :/ |
Autor: | Asaf [ 20 lipca 2011, 21:30 - śr ] |
Tytuł: | |
Napisz co z tego wyszło. |
Autor: | adzik6 [ 21 lipca 2011, 09:51 - czw ] |
Tytuł: | |
Zależy jaka będzie tego dnia pogoda, jeśli chodzi o wirowanie miodu to powiem że gdy pracowałem w Niemczech czasami przewoziliśmy pszczoły z miodem na odległość 900 km bo na miejscu nie było jak wybrać miodu, podstawa to dobra wentylacja, zatkaj wylot siatką u góry odchyl listewki czy co tam masz żeby był "przeciąg" i wszystko powinno być ok sam wożę pszczoły na odległość do 150 km cała operacja trwa koło 3 godzin?? i wszystko jest ok. |
Autor: | wilq [ 21 lipca 2011, 13:34 - czw ] |
Tytuł: | |
Witam ponownie. Właśnie jestem po moim transporcie 30 uli warszawskich zwykłych. Akcja wyglądała tak: Wczoraj kumpel zgłosił się na ochotnika do pomocy - wariat? ![]() O 6:30 wyjechaliśmy od siebie, 190km, ok. 10 byłem na miejscu. Całą drogę lało, ale na 20 km przed celem, dzięki Bogu przestało padać. Na miejscu była dobra pogoda. Przystąpiliśmy do miodobrania wirówką ręczną, w szopie skrupulatnie obitej dużymi dziurami. Po przerobieniu ok. 13 uli z miodarki wylatywały pszczoły a nie miód, więc daliśmy sobie spokój z dalszym kręceniem. Poszliśmy zjeść, popiliśmy piwem, czekając na ciężarówkę, która przyjechała ok. 18. I tu pogoda jak na zamówienie! Zaczeło padać, pszczoły wróciły do uli, można było zatkać wlotki siatką, pszczoły (resztki) z półeczek do ula zaganialiśmy spryskiwaczem do kwiatów (POLECAM - dobrze działa!). Była to jedyna operacja przygotowawcza. Przestaje padać, św. Ambroży czuwa, bez deszczu lepiej się nosi, chodź i tak jesteśmy mokrzy. No i zaczyna się koszmar ![]() Ule trzeba było nosić ok. 40-50m wąską na płytkę chodnikową ścieżyną, dziadkowym ogródkiem, spod jakichś leszczyn, krzaków, wiciokrzewów, a wszędzie pod nogami czaiły się agresywne pnącza ![]() Ule nieporęczne, ciężkie, trasa kręta, wąska, pełno przeszkód,samochód daleko. Część uli z pewnością była docieplana ołowiem. W połowie ręce mi omdlały zupełnie (dawno się to nie zdarzyło) i chciałem dać już sobie spokój, ale kumpel podtrzymał mnie na duchu, odpocząłem z 10 min. i dalej... Załadunek trwał ponad 3h (!), najgorsze było wstawianie uli na dość wysoką (jak na tę wagę uli) ciężarówkę. W tej połowie pojawił się jeden "tutejszy". Ustał oparty o ciężarówkę i się dziwi, co my tacy poubierani. On się pszczół nie boi, jego pszczoły nie nie żądlą, dziadek miał, ojciec miał.... Wiecie co było dalej, dodam tylko, że odleciał jak wystrzelony z resora z 4 m do tyłu, kiedy klapa najcięższego ula otworzyła się na wysokości jego twarzy jak ul nabrał przechyłu przy podnoszeniu. Koleś poleciał w płot, walną potylicą w sztachety, wstał z obłędem w oczach. Kiedy tylko wyjąłem mu z twarzy żądła, odszedł wężykiem prostą, wąską drogą, z pochyloną w skruszeniu głową ![]() ![]() ![]() Tym razem omdlały mi mięśnie brzócha; 10 min. niepowstrzymanego brechtu dodało nam sił i skończyliśmy załadunek ok. 22:00. Odjazd, u celu godz. 1:30. Ule zostają na samochodzie. 5:00 pobudka, pogoda piękna, rozładunek (15 min!), odetkanie wlotków, pszczoły normalnie (tzn. gwałtownie) wylatują. Wygląda OK, aczkolwiek jutro czy w sobotę dopiero zajrzę co się tam dzieje. Miodu z tych 13 uli 25 l :/ Ale chociaż pszczoły zdrowe i w miarę łagodne, część matek hodowlanych, rodziny od silnych do b. słabych. No i będą miał dobry materiał porównawczy: połowa uli jechała z miodem, druga bez. |
Autor: | brachol [ 21 lipca 2011, 21:25 - czw ] |
Tytuł: | |
co do wożenia z miodem to dość często mi to się zdarza jak wiozę z rzepaku na akację odbieram część miodu i jazda. Jak nie można wziąć w ogóle ramek to wyciągam tak z 3 ramki z nadstawki żeby pszczoły miały miejsce na uwieszenie się (ważne w przypadku mocniejszych rodzin) i bez problemu można przewozić. Niebagatelne znaczenie ma użytkowanie u nas w pasiece uli styropianowych |
Autor: | wilq [ 26 lipca 2011, 09:43 - wt ] |
Tytuł: | |
Witam, po przeglądach uli po transporcie - wszystko OK, zarówno w tych z miodem jak i bez. pzdr |
Autor: | Timona [ 08 września 2011, 08:54 - czw ] |
Tytuł: | |
Mam dylemat czy po podkarmieniu mogę przewieź ule na nowe miejsce rodzinki są bardzo silne i boję się aby podczas transportu nie poniszczyć ramek z pokarmem jak podniosą temperaturę w środku ula Czy może lepiej poczekać do wiosny |
Autor: | KOBER [ 08 września 2011, 11:42 - czw ] |
Tytuł: | |
Timona pisze: Mam dylemat czy po podkarmieniu mogę przewieź ule na nowe miejsce rodzinki są bardzo silne i boję się aby podczas transportu nie poniszczyć ramek z pokarmem jak podniosą temperaturę w środku ula Czy może lepiej poczekać do wiosny
Trzeba było pierwsze przewiezc ,a pozniej karmic juz na tym drugim miejscu bo tak to ciezar ula wzrasta , oczywiście jak odległośc jest powyżej 3km po linii prostej to smiało pakuj ule , trzeba pamietac o bardzo dobrej wentylacji . |
Autor: | kazik11 [ 08 września 2011, 14:12 - czw ] |
Tytuł: | |
Timona Jak nie musisz nie ruszaj,ciasne gniazdo dużo pokarmu-istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo obsunięcia się jaśniejszych ramek. |
Autor: | SKapiko [ 09 września 2011, 22:29 - pt ] |
Tytuł: | |
to zależy jakie są ramki w gnieździe i na jaką odległość oraz od wentylacji ula bo jeśli nie ma wystarczającej wentylacji a na czas przewózki ul jest zamknięty to jest ryzyko że temperatura w ulu podniesie się i ramki mogą pod ciężarem osunąć się |
Autor: | meteor [ 10 września 2011, 08:56 - sob ] |
Tytuł: | |
Pszczelarze z wrzosów wracają z miodem .Przecież go nie wirują na wrzosowiskach. Pozdrawiam |
Autor: | pewex [ 10 września 2011, 11:15 - sob ] |
Tytuł: | |
I tutaj się mylisz tpuzio. Większość pszczelarzy jeżdżących na wrzos których znam wirują miód na wrzosowiskach. Wybierałeś kiedyś miód po gwałtownie przerwanym pożytku do tego w leżakach ? Po wybraniu max 5 uli powstaje taki mega rabunek, że ziemi przed ulami nie widać bo wszytko jest dokładnie pokryte ściętymi pszczołami. |
Autor: | meteor [ 10 września 2011, 22:14 - sob ] |
Tytuł: | |
pewex pisze: I tutaj się mylisz tpuzio. Większość pszczelarzy jeżdżących na wrzos których znam wirują miód na wrzosowiskach. Wybierałeś kiedyś miód po gwałtownie przerwanym pożytku do tego w leżakach ? Po wybraniu max 5 uli powstaje taki mega rabunek, że ziemi przed ulami nie widać bo wszytko jest dokładnie pokryte ściętymi pszczołami.
Obecnie na wrzosach to nikt nie wiruje miodu.Przynajmniej w moich stronach.Każdy zabiera wszystko co wywiózł na pasieczysko stacjonarne.Tam na wrzosach jest masa pszczół .Słyszałem że kiedyś próbowano niewielkie ilości rodzin wirować na wrzosach w namiocie.Teraz nikt tego nie robi.Wirowanie dopiero po przygotowaniu pasieki do podkarmiania.Przeważnie po zakarmieniu pasieki.Na pasieczysku jest wszystko-na wrzosie tyle się ma co sie przywiezie. Każdy pszczelarz stara się nie dopuszczać do tak zmasowanych rabunków-że przed ulami czarno od pszczół.Robi przerwę,idzie w inny koniec pasieki,rozpoczyna prace wcześnie rano czy po popołudniu.Robi tyle ile można robić. Co do przewozu pszczół o tej porze to tak można przewozić.Wiadomo jedzie się tak żeby ule nie podskakiwały.Nikt nie wozi uli drewnianym wozem.Wszystko dzisiaj na resorach. Pozdrawiam |
Autor: | meteor [ 10 września 2011, 22:22 - sob ] |
Tytuł: | |
Ha ,ha -a jednak się kręci. Pozdrawiam |
Autor: | Marian. [ 10 września 2011, 22:25 - sob ] |
Tytuł: | |
Jeżeli pasieka od pasieki jest około 800 m i jest dobry pożytek to żaden problem, a na pasieczysku sąsiad ma 200 m i bez pożytku, chyba w lesie lepszy efekt bo jeszcze sporo wrzosu, a miód gęsty jak ch....., |
Autor: | meteor [ 10 września 2011, 22:33 - sob ] |
Tytuł: | |
Marian. pisze: Jeżeli pasieka od pasieki jest około 800 m i jest dobry pożytek to żaden problem, a na pasieczysku sąsiad ma 200 m i bez pożytku, chyba w lesie lepszy efekt bo jeszcze sporo wrzosu, a miód gęsty jak ch.....,
Każdy orze jak może.Takie miejsce to prawie wymarzone. Czy miód poszedł bez rozluźniania? Pozdrawiam |
Autor: | konradziu [ 10 września 2011, 22:38 - sob ] |
Tytuł: | |
Marian. pisze: ekipa i sprzęt zdał egzamin Marian to ty jesteś "gościu" taaaką pracownią podjeżdżać pod pożytki to czapki z głów ![]() |
Autor: | Marian. [ 10 września 2011, 22:53 - sob ] |
Tytuł: | |
No trzeba było i po dwa razy rozlużniać i parę ramek też poszło w rozsypke ale warto było, a co do sprzętu, jeżeli się takowy ma to trzeba go wykorzystać, warunki dobre miejsca dużo i co najważniejsze przy wrzosie temperatura utrzymywała się w granicach 35-38 stopni na jednym grzejniku butlowym.A co, raz się żyje, dla wygody i przyjemności można się do wszystkiego przyzwyczaić. ![]() |
Autor: | Szczupak [ 11 września 2011, 11:27 - ndz ] |
Tytuł: | |
Marian., Widze że jako szef odpoczywasz w cieniu bżóz- nóżka na nóżke a reszta walczy ![]() Fajne masz to wszystko ![]() ale miodareczka to by u mojej pani doktor Weterynari nie przeszła ocynk jest niestety wyłączony z kontaktu z miodzikiem ![]() |
Autor: | Marian. [ 11 września 2011, 13:34 - ndz ] |
Tytuł: | |
Szczupak, po mału będzie i inna miodarka z nierdzewki, na początek na bezrybiu i rak rybą.A propo tego siedzącego przy grylu to mój syn w czasie przerwy grylujemy i musiał ktoś tego pilnować bo to przecierz las, nie wypadało by tak zostawić samopas tego gryla, jakby się kiełbaska spaliła to wiesz jaka strata na łykendzie miodowym? ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa UTC+1godz. [letni] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |