Krzysztof K pisze:
Witam
Wczoraj przeglacajac co niekture rodziny zauwarzylem pojedyncze osobniki Varozy pasorzytujacej szczegulnie na trutniach, rodziny bardzo silne mnustwo czerwiu, pszczoly robotnice dobrze rozwiniete nie zauwarzylem pszczulek uszkodzonych czy terz z wyrodnialymi skrzydelkami czy innych oznak wystepowania wiekszej ilosci rostocza, na podkladce nie zauwarzylem naturalnie spadlej Varozy czy tez straconej przez pszczoly.
Sczegulnie rodziny silne z mlodymi matkami i durza iloscia czerwiu pszczelego daly mi do myslenia!!!!!!!!!!!............
Wczoraj pod wieczur po zakonczonym locie polalem 30 rodzin kwasem szczawiowym tak profilaktycznie i z ciekawosci co to pokarze???......
Dzisiaj rano jak zajrzalem na podkladki bylem zaszokowany !!!!!!........
Przecietna ilosc spadlej warozy wynosila 40 do 60 osobnikuw pasorzyta, w ciagu calego dnia ilosc ta sie poswoila, szczegulnie rodziny gospodarskie o durzych gniazdach wykazaly pokazne ilosci rostocza.(...)
Ja w ciągu ostatniego roku "dałem ciała" a raczej wykonałem mimochodem eksperyment.
Mianowicie zeszłego roku odymiałem apiwarolem rodziny. Złożyło się tak że pierwszą działkę otrzymało 7 wówczas rodzin. Druga działka wypadła tak ze jeden pień nie dostał kolejnej działki bo leku brakło i w gruncie rzeczy ta jedna tabletka była pierwszą i ostatnią jak do tej pory porcją. Potem już nie dało rady poprawić bo pogoda się zepsiła. I tak chcąc, nie chcąc zazimowałem tą rodzinę. Późną wiosną (po jednorazowym poszerzaniu gniazd, węza odbudowana+nadstawka) wszystko było git dopóki nie wygryzło się pierwsze "potężniejsze" pokolenie. Na plastrach i pod wylotkiem pojawiły się spore ilości pszczół ze zdeformowanymi skrzydełkami.

Pierwsze co pomyślałem rodzina do natychmiastowego łączenia, gruntowne leczenie itp itd. Potem okres rojowy i inne różne czynności w pozostałych rodzinach a rodzina stoi sobie nadal w stanie jak wówczas przypuszczałem krytycznym. Poprzestałem na obserwacji. Przez jakis czas nie było mnie w pasiece i w zeszłym tygodniu wybrałem się na przegląd ogólnorodzinny. Przekonany że mam w tym ulu garsteczkę pszczół zajrzałem i

ul pełen pszczół aż czarno pod dachem. Po zdjęciu nadstawki zajrzałem do gniazda a w nim pełno czerwiu. Żadnego pasożyta nigdzie nie przyuważyłem na żadnej pszczole a w takich wypadkach jak ten, przegląd staje się niezmiernie ważny i dokładny.
Byłbym skłonny twierdzić że takie "wyleczenie" to wynik wyrojenia się pszczół i zmniejszenia siłą rzeczy populacji warrozy z tym że nijak się to ma do jednorazówki. Żadnych resztek mateczników etc. nie było bo żadna z rodzin którym węzę dałem +100 % się nie wyroiła (Jednej się zakołowało we głowach ale to inna przyczyna i rozładowana radykalnie).
Jak na razie teraz czekam na moment kiedy będę mógł odymić tą rodzinę i sprawdzić osyp.
Pozdrawiam Psepscółek.