madmax pisze:
Hej. Zrobiłem tak, że wywaliłem 50% ramek z tej rodziny, a więc zrobiło się naprawdę ciasno. Spryskałem wnętrze ula i wszystkie ramki roztworem octu i wywaru ze skrzypu polnego. Matkę starą uwięziłem w klatce w tym samym ulu. No i czekam. Jutro lub pojutrze podjadę tam i zobaczę jak się sprawy mają. Nie dawałem im żadnego syropu, bo wydało mi się to zbędne. Jest silny pożytek i chyba nawet nie interesowałyby się podkarmiaczką.
Elo

A więc jako epilog tej historyjki napiszę, że tak jak pisałem wcześniej, tę chorą rodzinę po:
-opryskaniu roztworem octowo-skrzypowym,
-uwięzieniu na parę dni, a następnie zlikwidowaniu matki (+1 dzień odczekania aż pociągną mateczniki,
-maksymalnym zmniejszeniu gniazda,
połączyłem ze stojącym obok odkładem z młodą i czerwiącą matką poprzez strząśnięcie pszczół przed wylot. Ramki ze starego "chorego" ula (z resztkami czerwiu również) dorzuciłem do ula odkładowego. W rezultacie jest teraz porządna (póki co) rodzina, która już normalnie nosi miód. Polecam jakby co tę metodę
