Gladzior, kolega sali, dobrze ci prawi. 30 rodzin to jeszcze takie optimum dla hobbysty z zamiarem zarobku. Piszesz, że chcesz z tego żyć. Fajnie. Piszesz, że chcesz tych rodzin mieć sporo. Dobrze. Mi to nie przeszkadza. Wielu innym również. Chcesz zarobić na pszczołach. Ok. Wolno tobie, jak i wszystkim. Rozważ ten pawilon jeszcze raz. Przede wszystkim masz dużą liczbę rodzin w jednym miejscu. Weź tu pod uwagę trzy czynniki. 1. Inni też mają pszczoły, będą stawiać niejednokrotnie gdzie popadnie. Przepszczelą ci okolicę, miodu może coś tam liźniesz, ale ile go liźniesz? 2. Chamów jest nie mało. Taki pszczelarz lokalny, jak mu pszczoły w pobliże przywieziesz, to wystarczy tylko, że rzuci zapałkę do zabudowy. On się może tobą nie przejąć, a jak będzie kawał skur..syna to jeszcze sobie na tym ogniu parówki upiecze. Jak rodziny pójdą z dymem, to jeszcze pół bidy, gorzej jak ty będziesz w środku. 3. Weź pod uwagę rolników i ich wiedzę/niewiedzę. Pojedzie taki z opryskiem na sąsiednim polu, ty masz tam całą pasiekę. Tracisz całość. Tam powyżej masz rachunek prawdopodobieństwa. I dwie opcje. Może się zdarzyć, nie może. Prawie jak w LOTTO, ale bardziej w stronę, że cię udu..ią.
Zaletą pawilonu jest niewątpliwie dach nad głową. A co do tego dachu. Ty będziesz się pszczołami zajmował zarobkowo. W upał będzie tam duszno, gorąco, pot dosłownie po jajach cieknie, nawet przy przeglądzie takiego co stoi w nim 10 rodzin. Miejsce masz ograniczone, rodziny wydzielają ciepło, przy przeglądzie w niepogodę - a pójdziesz robić, bo będziesz musiał, nauczysz się bardzo szybko chodzić, o bieganiu już nie wspominając. Pszczoła też zwierz, ma swoje humory. O dużej liczbie korpusów na ul zapomnij, miejsce cię ograniczy. Rodziny wykorzystasz na pół gwizdka. Dasz radę bardziej je wykorzystać, szczęść ci Panie Boże. Źle ci nie życzę.
Jak już ci coś poradzić, zainwestuj w auto do przewozu, przyczepkę, do tego podest długi na wjazd, wózek z kołami od roweru, coś jak ten co w marketach do skrzynek im służy. Możesz sobie jakiegoś pomocnika do przewozu dorywczo nająć. Dasz dwie stówki, pojeździ cały dzień z tobą, pomoże, rozstawicie po 20-30 uli w jedno miejsce, rozsądnie dalej kolejne, będzie umiarkowanie z pożytku nektaru z pola, naniosą ci wystarczająco by nie narzekać, będzie mega pożytek, to z korpusami nie nadążysz. Kubaturę zachowasz, do odbioru miodu zastosujesz przegonki, nawet w deszcz dasz radę odebrać. Porozstawiasz właściwie to w razie W tylko część rodzin stracisz. Będziesz potrzebował dach nad głową, sobie jakąś wiatę przenośną sprawisz. Do tego patrz na dojazd. Barakowozem/pawilonem wszędzie nie wyjedziesz. Samochodem z przyczepką masz tych możliwości więcej. Jak pokombinujesz, to i ule od razu po kilka na podestach będziesz stawiał. Twoja decyzja, twoje pszczoły, twój biznes. Jak decyzję podjąłeś, to sensu nie ma cię dalej przekonywać. W bajki tylko nie wierz. Wielu jest takich co naopowiadają, nazachwalają, a jak temu co opowiadali pot po zadku ciec będzie, to jeszcze go z błotem zmieszają i wyśmieją, bo gupi dał się nabrać. Przy 30 rodzinach człowiek działa wybiurczo, hobbystycznie, ma czas. Przy 70 czasu mało, już robota się ostra zaczyna. Przy 100 nie patrzysz na pogodę - zapier...asz. Przy 300 jeśli nie masz fachowych rąk do pomocy, to zastanawiasz się kiedy możesz oddać mocz i czy choć w zimie się wyśpisz. Mojego tekstu też sobie do serca nie bierz. Zrobisz jak uważasz. A co byś nie zrobił, zrób to mądrze.
_________________ "Mała jest pszczoła wśród latających stworzeń, lecz owoc jej ma pierwszeństwo pośród słodyczy." (Syr 11, 3);
|