Witam, jestem na forum pszczelarskim Ambrozja od niedawna i postanowiłem założyć swój temat. Zacznę od początku jak to u mnie było z pszczołami. Doświadczenia zero, a więc dlaczego w ogóle taka myśl aby mieć pszczoły ? Bo ś.p dziadek i ś.p brat mieli pszczoły ? zawsze chciałem mieć kiedyś w życiu pszczoły, a doświadczenia zero. Kupiłem w ub. roku jesienią 5 rodzin w korpusie wlkp. Pszczoły były zapewne odkładami lub rójkami z kilkoma ramkami. Gdybym teraz miał kupować to wiedział bym więcej ale moja decyzja była trochę spontaniczna – było minęło. Dowiedziałem się od sprzedającego, że przy pszczołach nic nie muszę robić (koniec września) zakarmione Apifood, odymione. Mnie to pasowało w sumie. Przezimowały wszystkie w różnej ilości ale szału nie było. Pszczoły były w opłakanych korpusach ale wybrać przy kupnie nie było z czego. W trakcie przeglądów zauważyłem, że pszczoły atakują ale nie sporadycznie tylko z premedytacją, a w obrębie 50 m wokół pasieki ''widząc'' człowieka lecą we włosy i żądlą. Coraz więcej użądleń, coraz grubsze ubiory i coraz większa niechęć by do nich iść. Pszczół zaczęło przybywać ale jakoś nie tak jak być powinno. Matki czerwiły słabo, suszu nie miałem, węza słabo odbudowywana, nadbudowane stare ramki i coś tam nosiły ale w sumie mało. Widziałem , że rodziny małe ale po co mi większe aby więcej było do żądlenia ? Czytałem na forum o łagodnych rodzinach i byłem sam na siebie zły dlaczego zrobiłem zakup nic nie wiedząc więcej o kupionych pszczołach, miały być krainki z młodymi matkami, a nie jakieś złośliwe atakujące małe ciemne pszczoły. Miałem rozmowę z byłym starszym pszczelarzem i powiedział mi ''za dużo nie grzebać bo pszczoły same wiedzą co mają robić i sobie zrobią co będą potrzebowały”'. Super mi to pasowało bo nie będę musiał tak często do nich zaglądać. Ale …. Błąd w usytuowaniu uli - za blisko podwórka + miejsce przebywania mojej rodziny na linii lotów atakujących pszczół spowodował , że w czerwcu postanowiłem przenieść ule 120 m w pole (blisko rowu odwadniającego z rzędem olch). Decyzja była trudna ale codzienne użądlenia członków rodziny, córka w ciąży, twarz spuchnięta. Nie mogłem czekać. Przypomniało mi się, że po zarejestrowaniu na forum Ambrozji otrzymałem od razu pw od Przemka (CarIvan) z nr telefonu i chęcią pomocy, gdybym coś potrzebował. Reakcja Przemka była natychmiastowa. Kiedy ma przyjechać i co potrzebuję. Był początek lipca. W pierwszej kolejności właściwie poukładał ramki w gniazdach i górnych korpusach. Decyzja – wymiana matek czyli : -znalezienie starych, a łatwo nie było Przemkowi pracować z killerami, -odczekanie na mateczniki, poddanie matek NU 8 lipiec 2015, -najważniejsze dla mnie !!! 25 lipiec 2015 pierwsze w życiu miodobranie czego efektem było pozyskanie 30 l napoju Bogów czyli miodu lipowego z małą domieszką spadzi liściastej, po miodobraniu przegląd gniazd i rewelacja 100 % unasiennienia matek Aga 3, -trwa rozwojowe podkarmianie, czekam na młode łagodniejsze pszczoły, We wszystkich tych operacjach szefem był Przemek, zasypywany przeze mnie gradem pytań i to jest wg mnie najlepsza szkoła = praktyka z teorią. Tak po prawdzie to długo z Przemkiem nie można rozmawiać z uwagi na to, że co chwila odbiera telefony i tłumaczy, radzi wszystkim potrzebującym w temacie pszczół, a te rozmowy nie są krótkie . Dziękuję w tym miejscu Przemkowi za bezinteresowną pomoc, chęci, poświęcony czas i przepraszam za ból powodowany otrzymaniem niezliczonej ilości żądeł. Z pszczelarskim pozdrowieniem Tadeusz
|