Na listwach

pakujemy kiedy jest ciepło, w tekturke zawijamy kiedy zimno.
Powinno być tak

.
Niestety poczta nie przyjmuje przesyłek w takich pudełkach a kurier chociaż nie sądzę żeby robił problemy to trudno wysyłac kilka matek w najmniejszych pudełeczkach na 20 matek a są na 46 i na 250.
Na eksport za Ural poleciały w takich

Są w nich miejsca na pokarm i gabeczki z woda.
Matki w klateczkach mogą być z pszczołami lub bez w zależnosci od przewidywanego czasu podróży. Do pudełek dodatkowo wsypuje się młode pszczoły.
Powolutku i do tego dojdziemy.
Żeby nie było tak różowo to niedawno dostałem reprymendę od znanego dziennikarza z dziedziny pszczelarstwa, który zakupił ode mnie matki.
Mam pytanie, ponieważ wysłał Pan matki w nietypowych klateczkach, czy to zabezpieczenie z taśmy klejącej wytrzyma w ulu 2-3 dni(?), czy trzeba jakoś dodatkowo zabezpieczyć ciasto przed dostępem pszczół ulowych??
Tak z ciekawości pozwalam sobie spytać dlaczego wybrał Pan tak nieporęczne, zwłaszcza dla Pana jako hodowcy klateczki, które dodatkowo są mało ustawne w kartonie czy kopercie???
Wydaje mi się, że te klateczki są całkiem fajne, ale chyba do przechowywania/do banków matek/, izolowania matek, bo do wysyłki są dość ryzykowne. No i przy podawaniu może się zdarzyć, że jedna martwa pszczółka ze świty w klateczce zablokuje wyjście.Po czym kiedy znudziło mi się odpowiadanie na maile z niekończącymi się pytaniami w rodzaju czy drutować ramki pionowo czy poziomo ukazał sie post na Polance
" Zwracam się ze szczególną prośbą do wszystkich hodowców matek, którzy rozprowadzają matki w różnego typu klateczkach wysyłkowych wraz z pszczołami towarzyszącymi, aby zwrócili szczególną uwagę na dobór tychże pszczół towarzyszących a szczególnie na ich wiek.
Nie może być tak, żeby pszczoły które towarzyszą matce były w takim stanie, że padają już w pierwszej dobie po zapakowaniu do klateczki (dotyczy to szczególnie matek, które są wysyłane pocztą-i są dostarczane do odbiorcy najwcześniej dnia następnego po wysłaniu).
Przecież takie pszczoły powinny jeszcze żyć po dostarczeniu do pszczelarza jeszcze przez jakiś czas bo matka po poddaniu do ula nie od razu zostaje wypuszczona przez pszczoły. To pszczoły w klateczce muszą opiekować się matką, karmić ją mleczkiem, a nie zatykać swoimi martwymi ciałami dostęp do ciasta, brudzić klateczkę kałem wewnątrz i przy okazji ciasto. Przecież takie stare pszczoły mogą być nosicielami nosemozy i w momencie gdy brudzą klateczkę kałem zarażają też matkę, która zlizuje pobrudzone ciasto.
Ja osobiście nie mam już ani czasu, ani siły i ochoty aby przed poddaniem matki szarpać się przy usuwaniu martwych pszczół towarzyszących z klateczki bo to obok wspomnianych mankamentów może spowodować też przypadkowe uszkodzenie matki.
To przecież może przekreślić cały trud hodowcy i pszczelarzy bo jeśli nawet matka jest dobrej jakości to zarażona od pszczół towarzyszących sporami nosemozy doprowadza do rozwoju epidemii w rodzinie już na przedwiośniu roku następnego. W rezultacie pomimo młodego wieku matki, jej dobrej jakości poprzez zaniedbanie hodowcy rodzina pszczela w następnym sezonie rozwija się źle i daje marne wyniki.
Czy tak trudno jest dać do klateczki kilka młodych pszczół w wieku do 13-14 dni? Takie pszczoły mają kilka zalet: raczej nie padają w klateczkach; wydzielają mleczko; nie oddają tak kału do klateczek; nie są nigdy nosicielkami nosemozy.
Pszczoły towarzyszące mają być też odpowiedniej jakości, a nie z przypadkowej?łapanki?.
Jak ja widzę pszczoły zbieraczki (z obnóżami pyłku!!) zapakowane do klateczki z moimi matkami to aż mnie skręca. Proszę powiedzieć o czym to świadczy?? Ja wiem, ze hodowcy mają mało czasu ale są pewne standardy i zasady których powinniśmy się trzymać-i wcale nie
dotyczy to tylko hodowców matek objętych refundacją.
Reasumując: powtarzam mój apel:
Hodowcy matek postawcie przysłowiową ?kropkę? nad ?i?- wysyłajcie matki, ze zdrowymi, młodymi pszczołami towarzyszącymi. Szanujcie swoją własną pracę i pszczelarzy. "Sam osobiście wtryniłem dla żartu tę pszczołę z obnóżami pyłku bo myślałem że mam do czynienia z wesołym facetem, który pisze o pszczelarstwie australijskim nazywając je do góry nogami, choć do góry nogami to raczej nasze jest.
A która jest młoda pszczoła to wiem a poza tym żaden z pszczelarzy nie miał pytań dostając matki w nowej klateczce odnośnie poddawania.
Matki pomimo agresywności niektórych pszczół powodującej ścinanie walczących z nimi pszczół w klateczkach i tak uchodzą z życiem ze względu na komorę w klateczce w której mogą się schronić i przeczekać aż pszczoły ulowe je zaakceptują.
Dziennikarze jak dziennikarze, pytają i piszą co i im ślina na język przyniesie nie mając często pojęcia o czym tak naprawdę piszą.
Proszę nie pytać o nazwisko dziennikarza o którym piszę. Nie czas abym go ujawnił.
Pozdrawiam,
polbart