fojkus pisze:
Podobno po 104 kg ze stacjonarnej pasieki w tym roku zebrali pszczelarze miodu i dlatego nie wiem czemu taka dezinformacja na forum ,jak chodzę tu i tam to większość pszczelarzy nie miała w tym roku miodu lub opowiadają ,że bardzo kiepski rok ,a połowa już nie ma pszczół . Kasztelewicz w wywiadzie opowiada ,że niektórzy od 3 lat czekają na miód ,a Sabat że stan polskich pasiek jest w dobrym stanie i produkujemy podobno 28tyś. ton miodu rocznie ,tylko w internecie widziałem jeden filmik w tym roku z miodobrania gdzie jeden z tutejszych pszczelarzy wybiera miód z jednej niepełnej półnadstawki ,a na forum toczy się rozmowa jak to pszczelarze wymieniają się miodem , a podobno tonami sprzedają miód na pniu w dodatku mają tysiące klientów i setki w internecie gdzie nie nadążają pakować, o tych średnich z kosmosu to dla mnie czarna magia wychodzi na to ,że na spadzi po 200kg z ula to norma,a reklamowanie matek pszczelich to dopiero szczyt szczytów jakie to one są dobre i ile tysięcy jaj na dobę składają. O co chodzi w takim razie ,przecież to można dostać szału macicy czytając różne fora pszczelarskie.
Dzisiaj poświęciłem jeden dzień na czytanie i mam dość . Mózg zlasowany
Te 104 kg to jeden pszczelarz a nie pszczelarze. 10 lat selekcji pszczoły Primorski na komórce 4,9 mm. 90% sztucznie unasiennianych matek w pasiece. Selekcja matek, trutni, rodzin pod względem takich czynników, o których w literaturze się na razie nie pisze.
Jeśli pszczelarze nie mieli miodu w tym roku to albo były to pasieki spadziowe stacjonarne oczekujące na spadź (widziałem taką jedną, która przywieziona do lasu po rzepaku, stała i głodowała a w sierpniu pszczoły latały słabiej niż moje weselne rodzinki na dwóch ramkach, a kiedy już właściciel się zlitował i zabrał ule z lasu pod koniec sierpnia, to właśnie zaczęła się spadź, która by pewnie pozamiatała na całego i nie było by co już nawet karmić) albo zostało popełnione dużo błędów i nietrafione wędrówki, niekoniecznie z winy pszczelarza.
Jeśli chodzi o spadź to jest to wyższa szkoła jazdy i osobny temat.
Idąc na łatwiznę, lepiej wywieźć pszczoły na akcję, lipę, facelię, grykę, nawłoć, wrzos aniżeli stać i czekać na zmiłowanie Pańskie, że spadź się ruszy. Nawet jak się trafi duża spadź raz na kilka lat to i tak szkoda sobie nią przez te kilka lat głowy zawracać. Po prostu nie opłaci się.
Są pszczelarze, którzy są jeszcze przyzwyczajeni do skupów miodu, są też i tacy do których kupiec przyjeżdża do pasieki. Coraz więcej jest tych, którzy nie tylko sprzedają z ręki ale wykorzystują wirtualną sieć w celach marketingowych i procesu tego już się nie odwróci bo póki co mamy już a a za 10-15 lat większość społeczeństwa, która będzie kupować miód wyssała internet z mlekiem matki.
- Nie chodzi wcale o to by matki czerwiły jak wariatki.
Takie są potrzebne producentom odkładów.
Mają biegać po plastrach i porządnie czerwić a pszczelarz powinien rożnymi sposobami prowadzić selekcję we własnej pasiece a przed wszystkim zapewnić pszczołom w jak największym stopniu dostęp do różnorodnych pożytków.
Leki przeciwko warrozie jakie mamy, wiadomo. Świat ma inne, działające na innych zasadach.
Na sukces w pszczelarstwie składa się przede wszystkim charyzma i inteligencja pszczelarza.
Kiedyś były w Polsce nie za wielkich lotów pszczoły. Gdyby były do dziś nawet bez żadnego importu i przy nawet jak najlepszej selekcji to forum liczyło by co najmniej sto razy mniej pszczelarzy.
Nie było by chętnych młodych ludzi do zajmowania się pszczelarstwem.
Sprowadzenie Krainek i Kaukaskich nadało nowy kierunek polskiemu pszczelarstwu, który jak widzimy rozwija się i będzie się rozwijał. Już od kilkunastu lat dało się także zauważyć, że taplanie się w kotle kraińsko-kaukaskim z domieszką popłuczyn środkowoeuropejskich do niczego dobrego by nas nie doprowadziło.
Zjawisko to, rzecz jasna u innych pszczół zauważono również na całym świecie. W USA, Ameryce Południowej i Europie.
Jako przykład można podać Chiny, gdzie obecnie Apis Cerana stanowi 2-3 % pogłowia w pasiekach.
Fojkusie,
Nie czytaj wszystkich for, bo możesz podupaść w znaczący stopniu na zdrowiu. Czytając tylko to prędzej czy później będziemy musieli udać się ( a kuku)

do pasieki.
Pszczoły może w mniejszym stopniu ale znikały pszczelarzom na jesieni jak świat światem.
Były inne przyczyny pokrywające się z dzisiejszymi nie. Weawer zanim przyszła warroza do USA wiał ze swoją pasieką hodowlaną z kontynentu a w wielu rejonach działo się to samo co się dzieje teraz. Środkowoeuropejska pszczoła nie grzesząca inteligencją i posiadająca najlepszą smykałkę złodziejską sprzątała chore rodziny już jesienią i słyszało się lamenty, że a to tyle czy tyle rodzin komuś tam pszczoły rozrabowały.
Znikanie i upadki pszczół są rzeczywiście następstwem splotu wielu czynników.
W 90 % winny jest pszczelarz. Początkujących tłumaczy brak doświadczenia, doświadczonych popadanie w rutynę, rutyniarzy - niestety ale brak umiejętności przystosowania się do obecnego zwariowanego Pszczelarskiego Świata.
Pozdrawiam,
polbart