FORUM PSZCZELARSKIE "AMBROZJA" WITA MIŁOŚNIKÓW

Miód Pasieka Ule Matki - Pszczelarstwo to Nasza pasja.
baner czasopisma Pasieka Portal Pszczelarski
Dzisiaj jest 22 sierpnia 2025, 21:57 - pt

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 164 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 28 lipca 2015, 22:29 - wt 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 lipca 2008, 11:02 - pt
Posty: 5589
Lokalizacja: Łaziska Górne
Ule na jakich gospodaruję: wlkp.
markus, poczytaj skąd się u nas wzięła (i od kiedy) oraz na jakich pszczołach występowała naturalnie.

Pszczoły wykształciły mechanizmy obronne tyle że to nie "pszczoła miodna"

_________________
"Zawsze spodziewaj się niespodziewanego..."

https://www.youtube.com/channel/UCosWos ... OWqAAL66fg
https://www.facebook.com/tomek.kasiak.5


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 28 lipca 2015, 22:55 - wt 

Rejestracja: 16 stycznia 2015, 13:27 - pt
Posty: 324
Ule na jakich gospodaruję: WP-korpus, 1/2 WPL - nadstawka
Miejscowość z jakiej piszesz: świętokrzyskie
No dobra, niech tak będzie, skoro tak piszesz. Zatem skąd są to tu, to tam, artykuły osób, które maja pszczoły, bez chemii ?
Jaki i również tych, którzy w ogóle zostawiają pszczoły bez większej ingerencji w ich środowisko, i pszczoły potrafią żyć ?

Czy takie osoby ja Bonluk, Krzyżak czy inni, nagle "urwali się z choinki" bo im się przyśniła pszczoła bez "walenia" chemi do ula ? Popularnie w języku poprawnym zwanym leczeniem ?

A wielu z was, walcuje ich bardziej nić amerykańcki CAT. Nie wierzę, że nie ma na tym forum osób, którzy nie chemizuja swoich rodzin, tylko boją się cokolwiek napisać, by nie czytać pod swoim adresem postów typu "szukasz gówna w dupie", jak ja przeczytałem pod swoim tematem, od "wielkiego hodowcy".

Żeby nie nadeszły takie czasy, kiedy będziecie ich błagać o matki nie F16-tki, tylko F-61, bo jak wrócą bardziej agresywne choroby, typu zgnilec, czy następna mutacja nosemy, to wasze "królewskie rasy" schemizowane amitrazą i innym badziewiem, mogą nadchodzącej fali nie przetrwać. Obym był złym prorokiem, bo środowiska naukowe, coraz częściej mówią o nowych powracających zagrożeniach.

Pozdrawiam wytrwałych i inaczej myślących - markus


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 28 lipca 2015, 23:31 - wt 

Rejestracja: 25 grudnia 2013, 20:29 - śr
Posty: 2539
Ule na jakich gospodaruję: wielkopolski
Miejscowość z jakiej piszesz: opole
Bajki z historii żle zrozumiane rzutują na całe dorosłe życie .Konkret i rzeczywistość dnia dzisiejszego to eliminacja ciężkiej chemii, która na dzień dzisiejszy nie tylko zabija pszczoły ale człowieka . Pszczoły to papierek lakmusowy który informuje ,że jest bardzo zle. Zgadzam się dinozaury wyginęły ale to nie człowiek o tym decydował to sama przyroda o tym stanowiła. Nie jadam jabłek ze sklepu nie dawałem swoim dzieciom i nie daję wnukom staram się minimalizować dopływ do organizmu agresywnej chemii ile się da. Trudna sprawa bo człowiek człowiekowi wilkiem . Pszczoły wynikiem działania ciężkiej chemii są osłabione a wirusy , bakterie ,różne patogeny wchodzą na nią jak koza na pochyłe drzewo . Varroa dokańcza dzieła zniszczenia i wszyscy nieświadomi pszczelarze zrzucają na nią swoje niepowodzenia. Wygodna sprawa .
Można zawijać pięknym pisaniem ile się da ,prawda się obroni oby co dla niektórych nie było za póżno / ile można zjeść zatrutych jabłek/.Pozdrawiam wszystkich którzy zabiegają o zdrowe silne pszczoły :pl:


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 29 lipca 2015, 01:32 - śr 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28 maja 2014, 21:13 - śr
Posty: 1424
Ule na jakich gospodaruję: wlkp
Miejscowość z jakiej piszesz: Warszawa
Koledzy, temat bardzo ważny, ale przyznam, że mam wrażenie, iż opisujecie wynik przepszczelenia lub (niektórzy) własne zaniedbania(to żart:) TT pod koniec lutego, regularnie puder, beevital/ambrozol w sezonie, ramka pracy, zioła (zawsze chmiel i wrotycz), niewygłodzone gniazda - oznaczają teraz czyste od V rodziny na 20-24 wlkp do nawłoci/jesiennych pożytków. Ze swojego doświadczenia powiem, że największe porażenie V miałem w rodzinach najsilniejszych, ale też "najbardziej ogołoconych" z pokarmu. Teraz takie rodziny podlewam sytą zaraz po miodobraniu i jest ok. Pozdrawiam.

_________________
Życie jest poszukiwaniem właściwego konserwanta...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 29 lipca 2015, 01:41 - śr 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 czerwca 2012, 10:29 - pn
Posty: 1495
Lokalizacja: Toruń
Ule na jakich gospodaruję: LN3/4
Kolego Warszawiak, jak podajesz chmiel i wrotycz ?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 29 lipca 2015, 02:06 - śr 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28 maja 2014, 21:13 - śr
Posty: 1424
Ule na jakich gospodaruję: wlkp
Miejscowość z jakiej piszesz: Warszawa
Wrotycz w podkurzaczu, zawsze przy miodobraniach, (do przeglądów tylko mięta w spryskiwaczu), chmiel (szyszki) pcham na chama do ula przez wylotek, w zasadzie wylotek szeroki wlkp pod koniec sezonu zapycham szyszkami chmielu na 5-8 cm wolnego wlotu. Wentylacja pozostaje a każda pszczoła jest "podchmielona":) Pozdrawiam.

_________________
Życie jest poszukiwaniem właściwego konserwanta...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 29 lipca 2015, 11:16 - śr 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 marca 2012, 21:04 - czw
Posty: 3637
Lokalizacja: Góry Sowie
Ule na jakich gospodaruję: Wielkopolskie
To kiedyś napisałem na innym forum. Zdania nie zmieniłem do dziś, choć gospodarka się nieco zmieniła.
"
Wysłany: 2012-01-21, 22:13
Witam
Szanowni koledzy i koleżanki.
Przede wszystkim zacznijmy od tego czym jest ten roztocz. Mały wredny krwiopijca wysysający dosłownie życie z pszczół, rozwijający się w ich wczesnych stadiach rozwojowych. Na pszczole pojedynczy osobnik może przetrwać kilka miesięcy. Przeciwnik, wobec którego okazujemy się bezsilni (daj Boże, aby było inaczej). W nawiązaniu do tematu próbowałem wiele środków poczynając od pasków, kwasów, oprysków,, cukru pudru, odymiania (zarówno tego standardowego, jak i różnymi roślinami w tym suszonymi kwiatostanami sumaka). Eksperymentować można, jednakże należy pamiętać o kilku rzeczach.
Po pierwsze nie powinno się eliminować konwencjonalnego leczenia tabletkami do spalania i paskami. Powód jest bardzo prosty. Pamiętać musimy, że nie tylko my mamy pszczoły. Mogą mieć je nasi sąsiedzi, czy nawet ludzie znacznie od nas oddaleni. Większość z nich leczy swoje rodziny i liczy na maksymalne wytępienie tych pasożytów. Przyjmijmy teraz, że akurat ( przypadek ewolucyjny, to znaczy raz na dziesięć miliardów, nie rozbijając to na pokolenia, cechy dziedziczne, budowę chromosomu i dominację czy recesywność) w sekwencji genotypu u pszczół danego pszczelarza, wystąpiła cecha odpowiedzialna za zwiększone samooczyszczanie się pszczół (chłop/kobita mówiąc potocznie miał szczęście).

Teraz rozpatrzmy przypadek A i niech to będzie, że pszczelarz dodatkowo leczy konwencjonalnie swoją populację (to jest pogłowie pszczół w pasiece, czy jak kto woli swoje rodzinki), to może mieć superlatywy. Ta rodzina ma określoną pulę genową, to znaczy cechy dziedziczne są przekazywane przez nią następnym pokoleniom.
Tym co zapewne wiedzą o dominacjach danych genów przypomnę jeszcze, że gen może być recesywny, lub dominujący. To Rozpatrzmy teraz kolejne wersje wariantu A (tylko przykładowe, może ich być więcej). Będę pisał na "chłopski rozum" i nie będę bawił się w wyliczenia procentowe prawdopodobieństwa.

Gen okazał się recesywny

A11: Kilka matek unasieniło się trutniami od odpornej rodzinki (czy tego szczęściarza, czy jego sąsiadów), gen nie ujawnił się w pierwszym pokoleniu Matek, które się unasieniły na pasieczysku. Pszczelarz leczył konwencjonalnie pszczoły i przeżyły. Gen został zachowany do pokolenia drugiego i ma jakąś szansę się w nim ujawnić (25% jeśli będzie szczęście, trutnie i matki potomne od tych matek w najlepszym przypadku). Rodzinka odporna przetrwała, więc drugie pokolenie ma szansę być skrzyżowaniem między sobą i rodzinką odporną (pszczoły gospodarzowi musiały by się często roić i musiałby wymieniać matki tylko na te z własnej pasieki, aby otrzymać choć kilka % więcej). Pszczoły rozniosły minimalną ilość destruktora po okolicy i mało go przyniosły. Populacja pasożyta jest stabilna na względnie niskim poziomie.

A12: Żadna matka nie unasieniła się na pasieczysku od rodzinki odpornej. Rodzinka odporna przeżyła do następnego sezonu. Gen został zachowany. I może jeszcze ujawni się u innych rodzin, gdy tam będzie wymieniana matka. Pszczoły rozniosły minimalną ilość destruktora po okolicy i mało go przyniosły. Populacja pasożyta jest stabilna na względnie niskim poziomie. Bo ktoś je leczy konwencjonalnie.

A13: Żadna matka nie unasieniła się, odporna rodzina się osypała. Gen poszedł w cholerę. Pszczoły rozniosły minimalną ilość destruktora po okolicy i mało go przyniosły. Populacja pasożyta jest stabilna na względnie niskim poziomie. Bo ktoś je leczy konwencjonalnie. Pszczelarz jest zadowolony i sąsiedzi też (bo dalej mają pszczoły).

A14: Matki się unasieniły, rodzina odporna padła. W pokoleniu F1 Nie będzie odporności, a w kolejnych pokoleniach tylko 25% wyjdzie na odporne. Dalej mamy owady, bo pszczoły są leczone.

Ponieważ tych przykładów można jeszcze wymieniać od diabła, poprzestanę na tym co mamy. Wynika z tego, że warto jest jednak leczyć konwencjonalnie pszczoły, bo chociaż je mieć będziemy. A matki kupujemy w takim wypadku młode, nie inseminowane (bo chcemy przecież mieć ten w swojej puli). Niech teraz podniosą ręce ci co kupowali zawsze tylko matki niezapłodnione.

Gen dominujący (pszczelarz dalej leczy swoje rodzinki). Będę pisał skrótowo, chyba, że ktoś chce wypracowanie na 30 stron lub więcej.

A21: Jakieś matki się unasieniły trutniami. Rodzinka przetrwała. Fajnie pokolenie 1 od tej rodzinki 100% odporne, w kolejnych pokoleniach już mniej. Wszystkie pszczoły są leczone, każdy jest w miarę zadowolony.

A22: Nic się nie zapłodniło( albo zapłodniło tym, co genu odporności nie miało), odporna rodzinka żyje. Fajnie. Może w kolejnych latach się jej poszczęści. Wszystkie pszczoły są leczone, każdy jest w miarę zadowolony.

A23: Nic się nie zapłodniło, Odporna rodzina zamarła, geny poszły pa pa. Wszystkie pszczoły są leczone, każdy jest w miarę zadowolony. Pszczoły w końcu mają wszyscy.

A24: Mamy matki składające odporne potomstwo, rodzinki odpornej nie ma. Gen jest. Wszystkie pszczoły leczymy i mamy pasożyta w większym niż mniejszym stopniu na smyczy.

A teraz przypadek gdy gdy leczymy tylko niekonwencjonalnie.
Ponieważ oczy za pewne zaczęły już wszystkich boleć od czytania wspomnę, że coś tam zwalczymy. Pozarażamy warozą sąsiadów. Większość rodzin się osypie. No chyba że gen jest dominujący. W tedy do wykształcenia całkowicie odpornej populacji w najgorszym wypadku w całej okolicy ( u nas i u sąsiadów) zostanie tylko jedna rodzina. Kupimy odkłady, co na wiosnę znowu ich może nie być, bo będzie znowu jedna rodzina, w której dodatkowo matkę wymienimy, bo stara była i jakaś taka niemrawa.

A jak ktoś w ogóle nie leczy?
Mniej więcej jak powyżej, z tym, że znajomi nas zlinczują jeśli się o tym dowiedzą.

W tych dwóch ostatnich przypadkach sami sobie praktycznie tworzymy osypy, jak nie CCD.

Najlepiej jest leczyć wychodzi na to konwencjonalnie i niekonwencjonalnie jednocześnie. Z tym że pamiętajmy o tym, żeby nie łączyć leków od weterynarzy z niekonwencjonalnymi (bo reakcje chemiczne są różne, a na chemii się to opiera) i nie cudować z niekonwencjonalnymi jak mamy w ulach miód ( Cukrem można go zafałszować, a chwastem można go zatruć). Kto z was chciałby być zatrzymany, bo jego kuzyn, ojciec lub babcia otruł się miodem z jego pasieki? Eksperymentujmy pod koniec sezonu, a przy szyszkach i sumaku radzę dawać kartki z olejem na dno, inaczej większość roztoczy wróci na pszczołę, bo ta najpierw będzie ul wentylować, a dopiero potem go sprzątać. Jak krwiopijca się nie przyklei, to się ocknie i wlezie na tę pszczółkę sanitarną. TO JEST TYLKO DODATEK.

Z powyższych można na wydedukować, że przy braku SPECJALISTYCZNIE PROWADZONEJ SELEKCJI, na którą stać niestety tylko kogoś, kto ma konto z więcej jak sześcioma zerami i przy całkowitym braku leczenia większa populacja odpornych pszczół powinna się wykształcić przy upadku jakiś 99,(9)% całkowitej populacji pszczół. TO JEST WŁAŚNIE PIĘKNO I ZMORA EWOLUCJI. Cecha wykształca się przez pokolenia. Nam od małpy do homo sapiens sapiens zajęło to kilka milionów lat. Sam nasz długi kciuk był osiągnięciem przeogromnym, bo dawał nam narzędzia.

Dla mnie każdy sposób jest dobry. Ale trzeba trzeźwo myśleć. Znam wiele historii o tym jak ktoś stosował tylko sumaka i mu z 30 rodzin zostało dwie albo trzy. Takie leczenie może być tylko uzupełniające, np w tedy, gdy miodu już nie zbieramy, a jest czerw, a do zimy daleko (nie koniecznie sumakiem). Lepiej nawet wtedy paluchami wybierać i zgniatać te bestie, niż pozwolić im żyć na naszych pszczołach. Eksperymentujcie, LECZ TO TYLKO DODATEK. Taki dodatek, jak osobie z chorym zębem, zgniłym, bolącym, kwalifikującym się tylko do wyrwania, takim dodatkiem, jakim dla niego jest "PARACETAMOL". Może mu nerw paść, a może dostać zapalenia całej szczęki i stracić połowę zębów. Nie neguję tych sposobów, ale podkreślam, że NIE MOŻNA STWIERDZAĆ PRZY LUDZIACH, ŻE JA TYLKO TAK ROBIĘ I TY TEŻ TAK RÓB, BO PO CO CI TE LEKI. Leki są trujące, bo ich wdychanie powoduje między innymi raka krtani i choroby serca u pszczelarzy. Ale jaki mamy wybór. Jak się będziesz czół, jak z pasieki, powiedzmy 20-tu rodzin, po zimie zostanie ci jedna, dwie, czy trzy, a bo sobie stwierdziłeś, że a po co te leki. Niech ewoluują. No ja bym sobie w gębę napluł, za każdym razem, jak bym w lustro spojrzał. A chyba bym się pochlastał, jak jeszcze przy okazji przez moje niedbalstwo padły okoliczne pasieki tych, co mnie nauczyli jak kochać pszczołę..."
"Wysłany: 2012-01-22, 13:45
Witam
W odpowiedzi na Pana pytanie, a konkretnie jak się domyślam, o stosowanie ramki pracy, to stanowczo odpowiem TAK. Stosuję ją i regularnie wycinam dojrzały trut, zasklepiony. Robię tak przez sezon, od kiedy tylko umieszczam ją w ulu, to jest od czasu pobielania starych plastrów przez pszczoły. Z ramki wycinam czerw wraz z woskiem. Potem wosk na przeróbkę. Nigdy nie pozostawiam powycinanych plastrów w pobliżu pasieki na ziemi (względy higieny i ewentualna możliwość przenoszenia jakiś chorób przez pszczoły, które akurat mogą usiąść na tym plastrze). Jeśli czerw trutowy jest na ramkach z czerwiem pszczelim, to ścinam tylko górną część. Metoda ta, jeśli znamy biologię pasożyta, ogranicza jego liczebność, lecz samego pasożyta nie jest w stanie wyeliminować, gdyż:

1. Nie zawsze jest czerw trutowy w ulach, a pasożyt gotów do rozrodu wchodzi na niego dopiero na trzy dni przed wejściem w stadium poczwarki (mogę się mylić bo nie jestem wszechwiedzący). Jeśli szybciej zmuszony jest się rozmnożyć, to idzie w czerw pszczeli.
2. Jeśli pasożyt nie ma z nim kontaktu, to też pójdzie w czerw pszczeli (on nie szuka sam, musi mieć z nim kontakt, żeby wejść, w tedy też może wybrać, lecz nie musi tam wejść).
3. Warroza składa jajka kilka razy w ciągu swego życia i to z tego co pamiętam, to z odstępami, więc ile razy

Jak więc widać wycinamy nie z powodu, że tam koncentruje się 100% pasożyta, lecz z powodu, że roztocz na tym czerwiu najdłużej siedział i tam złożył najwięcej jaj. Poza tym za trutniami nikt płakać nie będzie, a czerwiu pszczelego chyba nikt z nas ścinać nie zamierza.

Jest to też metoda UZUPEŁNIAJĄCA w pasiece i polecam jej stosowanie. Tak jak pisałem każdy sposób jest dobry, nawet wybieranie palcami, bo ogranicza ilość roztoczy. Naszym zadaniem jest tu zadać pasożytowi tak ciężkie straty (jego formie dorosłej i larwalnej), żeby ich było jak najmniej w ulu. Nie wyeliminowuje to jednak leczenia, gdyż zauważmy jaki typ czerwiu mamy w ulach na jesieni, gdy samic warroa w gniazdach jest najwięcej? Mamy tam samicze czy samce pszczół w formie larwalnej i poczwarek? Leczmy zarówno niekonwencjonalnie jak i dostępnymi lekami, a w tedy mamy pewność, że mu dosolimy."


Kiedyś, to się człowiekowi chciało produkować z pisaniem. Z czasem robi się tylko swoje.
_________________

_________________
"Mała jest pszczoła wśród latających stworzeń, lecz owoc jej ma pierwszeństwo pośród słodyczy." (Syr 11, 3);


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 22 sierpnia 2015, 14:55 - sob 

Rejestracja: 18 marca 2012, 21:14 - ndz
Posty: 247
Lokalizacja: 7A
Ule na jakich gospodaruję: wlkp
Czy ktoś z Was stosuje plastikowe paski pod Polbarta?
Kupiłem ich trochę ale zapytać zapomniałem jak i ile na ul...
Wielkopolskie, gniazda ułożone na 8-12r
Tak jak wafle dziura z jednej strony i na drucie między ramki? Czy pod ramki położyć?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 22 sierpnia 2015, 22:24 - sob 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 lutego 2010, 16:16 - sob
Posty: 3884
Lokalizacja: Małopolska
Ule na jakich gospodaruję: wielkopolski
Turtle pisze:
Czy ktoś z Was stosuje plastikowe paski pod Polbarta?
Kupiłem ich trochę ale zapytać zapomniałem jak i ile na ul...
Wielkopolskie, gniazda ułożone na 8-12r
Tak jak wafle dziura z jednej strony i na drucie między ramki? Czy pod ramki położyć?


2 paski na ul, między ramki + jedna tabletka apiwarolu w listopadzie na dobicie warrozy.

_________________
Matki pszczele oraz odkłady Carnica Celle, AGT, Buckfast, Elgon z Pasieki Górskie Miody
http://www.gorskie-miody.pl/matki-pszczele/


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 22 sierpnia 2015, 23:26 - sob 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 czerwca 2009, 23:59 - czw
Posty: 8749
Lokalizacja: Ciemnogród 724227381
Ule na jakich gospodaruję: wielkopolski
górski_pszczelarz,
ale tylko jeden raz i odpuszczamy sezon dopiero za dwa lata to samo, ja dałem rok po roku i nie sprawdziłem apiwarolem w jesieni, te rodziny które pokazywałem w połowie kwietnia na 2 korpusach wielkopolskich to w czerwcu aż się mrowiło tam od warrozy pod zasklepem trutowym na innych pasiekach jest dobrze bo leczyłem je czym innym

_________________
xyz


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 23 sierpnia 2015, 12:37 - ndz 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 lutego 2010, 16:16 - sob
Posty: 3884
Lokalizacja: Małopolska
Ule na jakich gospodaruję: wielkopolski
kudlaty pisze:
górski_pszczelarz,
ale tylko jeden raz i odpuszczamy sezon dopiero za dwa lata to samo, ja dałem rok po roku i nie sprawdziłem apiwarolem w jesieni, te rodziny które pokazywałem w połowie kwietnia na 2 korpusach wielkopolskich to w czerwcu aż się mrowiło tam od warrozy pod zasklepem trutowym na innych pasiekach jest dobrze bo leczyłem je czym innym


ja na wszelki wypadek sprawdzam apiwarolem. Paski są dobre, ale nie mają 100% skuteczności i należy dobić apiwarolem niedobitki w innym wypadku wyhodujemy pokolenie odporne na substancję czynną z pasków.

_________________
Matki pszczele oraz odkłady Carnica Celle, AGT, Buckfast, Elgon z Pasieki Górskie Miody
http://www.gorskie-miody.pl/matki-pszczele/


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 26 sierpnia 2015, 08:46 - śr 

Rejestracja: 24 sierpnia 2011, 23:35 - śr
Posty: 4140
Lokalizacja: Ełk
Ule na jakich gospodaruję: 1/2D
markus pisze:
No dobra, niech tak będzie, skoro tak piszesz. Zatem skąd są to tu, to tam, artykuły osób, które maja pszczoły, bez chemii ?
Jaki i również tych, którzy w ogóle zostawiają pszczoły bez większej ingerencji w ich środowisko, i pszczoły potrafią żyć ?

Sam spróbowałeś ,że nie da się utrzymać pszczół bez zwalczania warrozy, a pozostawinie "bez większej ingerencji " zawsze prowadzi do zagłady. Jak hodować bez radykalnej chemii ? To nie jest tajemnica. Pierwszą kompleksową propozycją jest rotacyjna hodowla pszczół i instruktażowy, wyczerpujący filmik na ten temat. Można też to uprościć przenosząc pszczoły natychmiast po ostatnim pożytku ( u mnie to lipa) na węzę. Masz wtedy co najmniej 7 dni bez czerwiu i możesz potraktować pszczoły opryskiem kwasu mlekowego. Dla bezpieczeństwa matkę zabierasz do klipsa, a ramki z pszczołami pryskasz kwasem. Zabieg robisz po ustaniu lotów , lub rano zanim zaczną .
Nie pisze teoretycznie , bo w tym roku zrobiłem tak z jedną rodziną, którą przygotowałem w tem sposób jako prezent dla kolegi , który wraca do pszczelarzenia po latach przerwy. Rodzina jest w doskonałej kondycji z dużą ilością czerwiu i odbudowanymi ramkami. Nie planuję żadnych zabiegów jesienią w tej rodzinie , bo rok jest z dołkiem w rozwoju warrozy, chyba że kolega coś im zada bo są gotowe do odbioru.
To bezpieczna metoda i mam nadzieję spełnia Twoje oczekiwania. Naucz się doprowadzać silne rodziny do zimowli , zanim zaczniesz stosować "ekologiczne" metody , bo słaboszczaka nie ratuje nawet "twarda chemia".
Inna sprawa to chciałbym zobaczyć badania ile "twardej chemii" przynoszą pszczoły z pola po zabiegach kochanych rolników, a ile dodaje pszczelarz , który leczy . Nie widziałem nigdzie takich badań , a to najistotniejszy argument , określający tzw. tło do pomiarów.
Pszczoły F12567716 są bardzo niestabilne w sensie dziedziczenia pożądanych cech , po dobrej matce trudno o równie dobrą córkę , może trzeba by próbować na kilku matkach . Mam takie mieszańce od lat , dziedziczą bez pudła zdolność budowania małej komórki , o czym pisałem wielokrotnie. Poza tym są rojliwe, mało miodne i złośliwe. Tak gdzie stacjonują nie unasienniam matek. Trzymam je z sentymentu, służą od budowy ramek 4,9 , a idealne są tylko jako rodziny wychowujące , miodu na swoje utrzymanie też przyniosą i podzielą się ze mną . Żadnej zwiększonej odporności na warrozę nie stwierdziłem .


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 26 sierpnia 2015, 09:17 - śr 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 lipca 2008, 11:02 - pt
Posty: 5589
Lokalizacja: Łaziska Górne
Ule na jakich gospodaruję: wlkp.
manio pisze:
...Inna sprawa to chciałbym zobaczyć badania ile "twardej chemii" przynoszą pszczoły z pola po zabiegach kochanych rolników, a ile dodaje pszczelarz , który leczy...


Takie dane były prezentowane o ile dobrze pamiętam na szkoleniu ŚZP w Szczyrku. Nie spisywałem tego (bo i tak wpływ na to zjawisko mamy mizerny) ale byłem zadowolony, że mam pszczoły w niewielkim śląskim miasteczku a nie na wsi z intensywnym rolnictwem.

_________________
"Zawsze spodziewaj się niespodziewanego..."

https://www.youtube.com/channel/UCosWos ... OWqAAL66fg
https://www.facebook.com/tomek.kasiak.5


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: leczenie
Post: 26 sierpnia 2015, 10:23 - śr 

Rejestracja: 24 sierpnia 2011, 23:35 - śr
Posty: 4140
Lokalizacja: Ełk
Ule na jakich gospodaruję: 1/2D
CYNIG pisze:
Nie spisywałem tego

a to szkoda, bo chętnie bym się dowiedział ile pestycydów nanoszą z miodem rzepakowym , czy z innych upraw przemysłowych. Nie żebym się obawiał bo u mnie rolnictwo upadło ( gospodarka łowsiano-zytnia bez chemii) , a mam też pasieczkę w środku miasta , ale to byłby istotny argument w dyskusji o wpływie "twardej chemii" stosowanej przez pszczelarza na tle tego na co nie mamy wpływu i co jest nieuniknionym tłem takich pomiarów.
W przyszłym roku namówię sąsiada na moją wsiewkę facelii do jego owsa , powinna być dobra mieszanka .


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 164 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group

            



Chcesz zareklamować swoją stronę na naszej skontaktuj sie z Administratorem


"Wszystkie prawa zastrzeżone"©. Zakaz powielania i rozpowszechniania treści oraz zdjęć z forum bez zgody autora i Administracji